Ubogie place zabaw i hałaśliwa myjnia
(Zam: 28.06.2011 r., godz. 11.59)Fatalny stan niektórych placów zabaw dla dzieci oraz fakt funkcjonowania hałaśliwej myjni samochodowej w sąsiedztwie bloku przy ul. 11 Listopada to tematy, które wzbudziły najbardziej zaciekłą dyskusję podczas walnego zebrania mieszkańców bloków spółdzielni „Przyszłość” z Osiedla Centrum.
Dyskusja odbyła się 22 czerwca. Tak jak na poprzednich tegorocznych walnych zebraniach, prezes Mirosław Marszał odczytał sprawozdanie z działalności spółdzielni w 2010 r. Mieszkańcy skarżyli się na brak placów zabaw lub ich skromne wyposażenie.
- Jestem ojcem dwójki dzieci i pod względem jakości placów zabaw jest u nas straszna bieda w porównaniu, na przykład, z Wołominem – ocenił jeden z mieszkańców.
- Od nas zabrano zabawki. Teraz jest tylko jedna huśtawka, w którą zmieści się co najwyżej roczne dziecko – żaliła się uczestniczka zebrania.
Mirosław Marszał stwierdził, że wyposażenie placów zabaw jest bardzo drogie. Na ten cel w ubiegłym roku spółdzielnia przeznaczyła pięćdziesiąt tysięcy złotych.
- Zabawki zostały zabrane, bo były technicznie niesprawne. Będziemy stawiać nowe tam, gdzie jest ich najmniej – zapewniał prezes.
- Być może pieniędzy na ten cel trzeba przeznaczyć więcej, bo, jak pan słyszy, mieszkańcy nie są zadowoleni – zwrócił uwagę mieszkaniec.
- Proszę taki wniosek postawić i go przegłosować, a my to zrealizujemy. Oczywiście odbędzie się to kosztem innych wydatków – przestrzegał M. Marszał.
Inni zwrócili uwagę, że furtki do placów zabaw nie są zamykane na noc, a także na nieestetyczny, wydeptany trawnik na ich terenie.
- U siebie w domu dwa razy w tygodniu podlewam trawnik i nie jestem w stanie utrzymać zielonej trawy – podał przykład M. Marszał. – Na placach trzeba by ją dosiewać i podlewać, tylko trzeba się liczyć z tym, że będzie to kosztować.
Przy okazji wywiązała się dyskusja na temat złej jakości koszenia terenów należących do spółdzielni.
- Wzięliśmy firmę najtańszą, by nikt nam nie zarzucił, że szastamy społecznym pieniądzem – mówił prezes. – Rzeczywiście pierwsze koszenie w tym roku było wykonane nagannie.
- Dlaczego pan prezes nie może zatrudnić paru fachowców od zieleni, drzew, by nasze otoczenie ładniej wyglądało? Po co ściągać ludzi z zewnątrz, gdy u nas jest tylu bezrobotnych? – zapytał jeden z mieszkańców.
- Nie jestem zwolennikiem zatrudnienia kolejnych osób, bo to wpłynie na konieczność zwiększenia funduszu płac i czynszów – oznajmił M. Marszał.
Nie jestem Bogiem
Dużo emocji wzbudziła kwestia myjni, którą prywatny przedsiębiorca postawił w sąsiedztwie bloku przy ul. 11 Listopada 20. Mieszkańcy protestują z powodu hałasu, który jest dla nich uciążliwy.
- Co pan zrobił, by ta myjnia nie powstała? Zapraszam do mojego mieszkania, niech pan posłucha tego hałasu – zwróciła się do prezesa jedna z mieszkanek.
Mirosław Marszał podkreślał, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z prawem i nie ma możliwości odwołać się do jakiejkolwiek instytucji. Prywatny przedsiębiorstwa wydzierżawił teren od Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem”, myjnia, którą postawił jest całodobowa. Mieszkańcy domagają się m.in. ograniczenia jej godzin pracy, postawienia dodatkowych ekranów akustycznych, posadzenia na nich pnączy, skierowania oświetlenia w stronę ulicy Pułtuskiej i zamontowania na nim czujników ruchu.
Mimo braku prawnych argumentów, mieszkańcy domagają się od prezesa działań, które uniemożliwiłyby działalność myjni.
– Argumentów prawnych państwo nie podaliście. Żądacie ode mnie cudów, ja nie jestem Bogiem. Pani powiedziała „niech pan to zawetuje”, ale ja nie mam takich uprawnień – odpowiadał kobiecie obecnej na spotkaniu.
- Mógł się pan odwoływać, nawet jeśli sprawa wydaje się beznadziejna. Miałby pan chociaż argument, że coś zrobił w tej sprawie, a inwestorowi dałoby to do myślenia – oznajmił jeden z mieszkańców.
- PSS, czy inwestor to firmy prywatne i nie muszą się liczyć z naciskiem społecznym – zauważył Mirosław Marszał. – PSS wydzierżawił teren, ma z tego kasę, a my nie mamy żadnego wpływu na to.
Zauważył, że przedsiębiorca postawił ekran dźwiękochłonny, choć pierwotnie nie był planowany, a także zamontował urządzenia pod ziemią (co miało sprawić, że działają ciszej).
Mimo że nikt nie daje większych szans mieszkańcom na cofnięcie decyzji dotyczących zbudowanej myjni, wciąż walczą – kierują pisma do inwestycji, mając nadzieję, że przyniosą one jakiś skutek.
J.P.
- Jestem ojcem dwójki dzieci i pod względem jakości placów zabaw jest u nas straszna bieda w porównaniu, na przykład, z Wołominem – ocenił jeden z mieszkańców.
- Od nas zabrano zabawki. Teraz jest tylko jedna huśtawka, w którą zmieści się co najwyżej roczne dziecko – żaliła się uczestniczka zebrania.
Mirosław Marszał stwierdził, że wyposażenie placów zabaw jest bardzo drogie. Na ten cel w ubiegłym roku spółdzielnia przeznaczyła pięćdziesiąt tysięcy złotych.
- Zabawki zostały zabrane, bo były technicznie niesprawne. Będziemy stawiać nowe tam, gdzie jest ich najmniej – zapewniał prezes.
- Być może pieniędzy na ten cel trzeba przeznaczyć więcej, bo, jak pan słyszy, mieszkańcy nie są zadowoleni – zwrócił uwagę mieszkaniec.
- Proszę taki wniosek postawić i go przegłosować, a my to zrealizujemy. Oczywiście odbędzie się to kosztem innych wydatków – przestrzegał M. Marszał.
Inni zwrócili uwagę, że furtki do placów zabaw nie są zamykane na noc, a także na nieestetyczny, wydeptany trawnik na ich terenie.
- U siebie w domu dwa razy w tygodniu podlewam trawnik i nie jestem w stanie utrzymać zielonej trawy – podał przykład M. Marszał. – Na placach trzeba by ją dosiewać i podlewać, tylko trzeba się liczyć z tym, że będzie to kosztować.
Przy okazji wywiązała się dyskusja na temat złej jakości koszenia terenów należących do spółdzielni.
- Wzięliśmy firmę najtańszą, by nikt nam nie zarzucił, że szastamy społecznym pieniądzem – mówił prezes. – Rzeczywiście pierwsze koszenie w tym roku było wykonane nagannie.
- Dlaczego pan prezes nie może zatrudnić paru fachowców od zieleni, drzew, by nasze otoczenie ładniej wyglądało? Po co ściągać ludzi z zewnątrz, gdy u nas jest tylu bezrobotnych? – zapytał jeden z mieszkańców.
- Nie jestem zwolennikiem zatrudnienia kolejnych osób, bo to wpłynie na konieczność zwiększenia funduszu płac i czynszów – oznajmił M. Marszał.
Nie jestem Bogiem
Dużo emocji wzbudziła kwestia myjni, którą prywatny przedsiębiorca postawił w sąsiedztwie bloku przy ul. 11 Listopada 20. Mieszkańcy protestują z powodu hałasu, który jest dla nich uciążliwy.
- Co pan zrobił, by ta myjnia nie powstała? Zapraszam do mojego mieszkania, niech pan posłucha tego hałasu – zwróciła się do prezesa jedna z mieszkanek.
Mirosław Marszał podkreślał, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z prawem i nie ma możliwości odwołać się do jakiejkolwiek instytucji. Prywatny przedsiębiorstwa wydzierżawił teren od Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem”, myjnia, którą postawił jest całodobowa. Mieszkańcy domagają się m.in. ograniczenia jej godzin pracy, postawienia dodatkowych ekranów akustycznych, posadzenia na nich pnączy, skierowania oświetlenia w stronę ulicy Pułtuskiej i zamontowania na nim czujników ruchu.
Mimo braku prawnych argumentów, mieszkańcy domagają się od prezesa działań, które uniemożliwiłyby działalność myjni.
– Argumentów prawnych państwo nie podaliście. Żądacie ode mnie cudów, ja nie jestem Bogiem. Pani powiedziała „niech pan to zawetuje”, ale ja nie mam takich uprawnień – odpowiadał kobiecie obecnej na spotkaniu.
- Mógł się pan odwoływać, nawet jeśli sprawa wydaje się beznadziejna. Miałby pan chociaż argument, że coś zrobił w tej sprawie, a inwestorowi dałoby to do myślenia – oznajmił jeden z mieszkańców.
- PSS, czy inwestor to firmy prywatne i nie muszą się liczyć z naciskiem społecznym – zauważył Mirosław Marszał. – PSS wydzierżawił teren, ma z tego kasę, a my nie mamy żadnego wpływu na to.
Zauważył, że przedsiębiorca postawił ekran dźwiękochłonny, choć pierwotnie nie był planowany, a także zamontował urządzenia pod ziemią (co miało sprawić, że działają ciszej).
Mimo że nikt nie daje większych szans mieszkańcom na cofnięcie decyzji dotyczących zbudowanej myjni, wciąż walczą – kierują pisma do inwestycji, mając nadzieję, że przyniosą one jakiś skutek.
J.P.
Komentarze
Dodane przez fotograf, w dniu 28.06.2011 r., godz. 22.15
Trzeba było krzyczeć jak na początku roku zapadła decyzja budowie myjni .
Trzeba było krzyczeć jak na początku roku zapadła decyzja budowie myjni .
Dodane przez masakra, w dniu 29.06.2011 r., godz. 11.03
Czyli przedsiębiorcy mają mieszkańców gdzieś a urzędnicy siedzą i pierdzą w stołki... oto wyszków!
Czyli przedsiębiorcy mają mieszkańców gdzieś a urzędnicy siedzą i pierdzą w stołki... oto wyszków!
rada
Dodane przez Glut, w dniu 30.06.2011 r., godz. 15.23
Niech prywatny przedsiębiorca namaluje Wam na ekranach góry!Wtedy szum mytych aut plus widok z okna równa się relax a nie uciążliwość!:)To dla Was chyba jedyna alternatywa."Mirosław Marszał podkreślał, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z prawem i nie ma możliwości odwołać się do jakiejkolwiek instytucji."więc teraz to se możecie protestować!!!Macie przecież w tych spółdzielniach walne zebrania.Zbuntować się,podstawić taczkę i Marszał podlewa trawę w Tłuszczu....
Dodane przez Glut, w dniu 30.06.2011 r., godz. 15.23
Niech prywatny przedsiębiorca namaluje Wam na ekranach góry!Wtedy szum mytych aut plus widok z okna równa się relax a nie uciążliwość!:)To dla Was chyba jedyna alternatywa."Mirosław Marszał podkreślał, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z prawem i nie ma możliwości odwołać się do jakiejkolwiek instytucji."więc teraz to se możecie protestować!!!Macie przecież w tych spółdzielniach walne zebrania.Zbuntować się,podstawić taczkę i Marszał podlewa trawę w Tłuszczu....
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl