Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 grudnia 2024 r., imieniny Jana, Tomasza



Czy nas premier też przeprosi?

(Zam: 31.07.2020 r., godz. 12.14)

Wybory zakończone, więc władza doszła do wniosku, że nie ma potrzeby utrzymywania rygorystycznych przepisów, pod pozorem walki z pandemią koronawirusa, które miały na celu dyscyplinowanie ludzi i wywoływanie u nich poczucia zagrożenia.

Przestraszonymi ludźmi łatwiej się co prawda rządzi, ale ma to też swoje skutki uboczne chociażby w postaci recesji gospodarczej czy niszczenia relacji społecznych. Skoro władza została przez PiS utrzymana, to nie ma też już potrzeby, żeby wykorzystywać koronawirusa do wpływania na społeczeństwo celem skupienia go wokół rządu, zwiększenia poparcia dla władzy, kosztem większej zapaści gospodarczej i społecznej. Za trzy lata taka okazja jak teraz z koronawirusem zapewne znowu zostanie wykorzystana do utrzymania władzy. Strach to najlepsze narzędzie do trzymania w ryzach i podporządkowywania sobie ludzi. Szczególnie tych, którzy utracili wiarę w życie wieczne i panicznie boją się śmierci, która jest dla nich końcem wszystkiego.
Jednak niewykluczone, że pod wpływem innych państw na świecie na jesieni rząd znowu zacznie wprowadzać restrykcje i wtedy przypomnimy sobie o tym co pisał kiedyś nasz wielki poeta Juliusz Słowacki: „Polsko! Lecz ciebie błyskotkami łudzą! Pawiem narodów byłaś i papugą; A teraz jesteś służebnicą cudzą.”. Szczególnie ważne w tym kontekście będą wybory na prezydenta USA. Jeśli dojdzie do politycznej zmiany w Białym Domu, to rząd PiS-u może utracić poparcie, którym się póki co cieszy w zamian za wysługiwanie się naszemu największemu sojusznikowi, czyli USA. Kto wtedy zostanie naszym najlepszym sojusznikiem? Niemcy?
A jak już mielibyśmy kogoś papugować co do postępowania w czasie wyimaginowanej pandemii, to szkoda, że nie Szwecję, która praktycznie nie zamknęła swojej gospodarki z powodu koronawirusa. Ten brak restrykcyjnych działań zaowocował znacznie lepszymi wynikami finansowymi firm niż przewidywali to ekonomiczni eksperci. Z pewnością przełoży się to na jakość życia tamtejszych obywateli. Premier Norwegii Ernesta Solberg już przeprosiła za lockdown gospodarki i przyznała, że szwedzka droga była słuszna, a ona sama po prostu spanikowała w sprawie epidemii. No cóż, kobieta…, ale niestety nie taka jak śp. Małgorzata Thatcherowa.
Nasz obecny premier niestety też nie dorównuje słynnej Żelaznej Damie, a i o przeprosinach z jego strony nie ma raczej co marzyć. Naczelnik państwa chce co prawda doprowadzić do takiej zmiany, żeby wzmocnić jego pozycję. Tak wzmocnić, żeby premier Mateusz Morawiecki mógł wziąć w karby gowinowców i ziobrystów i zapobiegać przyszłym konfliktom. Wydaje się też, że to właśnie on jest szykowany na następcę Jarosława Kaczyńskiego, który sam powiedział, że jego plany polityczne, póki co, nie sięgają poza rok 2023, więc niewykluczone, że odejdzie wtedy z czynnej polityki, czyli po kolejnych wyborach parlamentarnych. Rekonstrukcja rządu, a w szczególności zmniejszenie liczby ministerstw, ma pociągnąć za sobą zmniejszenie liczby ministrów przynależnych koalicjantom PiS-u, czyli Porozumieniu i Solidarnej Polsce. Ma to na celu zmniejszenie ich wpływu na władzę. Ostatnie kłótnie wewnątrz Zjednoczonej Prawicy mało co nie doprowadziły do utraty stanowiska prezydenta. Szczególnie przeciwstawienie się Naczelnikowi państwa przez Jarosława Gowina i podanie tym samym pomocnej dłoni PO. Brak zaangażowania w kampanię Andrzeja Dudy ze strony współkoalicjantów był zresztą zauważalny. Z pewnością zdawali sobie oni sprawę, że ich pozycja byłaby mocniejsza, gdyby prezydentem został ktoś z opozycji, więc nie zależało im tak bardzo na reelekcji obecnego prezydenta.
Sam prezydent A. Duda może się teraz włączyć w tę wewnętrzną wojnę bardziej czynnie, bo jego pozycja uległa znaczącej zmianie. Tzn. w związku z tym, że nie musi on już starać się o poparcie PiS-u, gdyż nie będzie mógł ponownie kandydować na urząd prezydenta, powinien on stać się bardziej niezależny w szczególności od samego Naczelnika. Jak wykorzysta on tę niezależność, myślę, że będziemy się mogli już niedługo przekonać, bo podczas rekonstrukcji rządu i zmianach na niektórych stanowiskach ministrów. Może sam zechce sięgnąć za 5 lat po przywództwo w PiS-ie?
Oprócz sygnałów o pewnych zmianach w układzie sił wewnątrz partii rządzącej, pojawiły się też już pierwsze informacje, że PiS będzie chciał pozbyć się politycznej konkurencji zmieniając ordynację wyborczą w wyborach krajowych. W Sejmie jest projekt podziału Polski na 100 okręgów wyborczych, co spowoduje zmniejszenie liczby posłów z danego okręgu do ok. 5. Jeśli ta zmiana zostanie przyjęta, będzie to skutkowało tak właściwie podniesieniem progu wyborczego, który będzie zapewniał dostanie się do Sejmu. Jak wynika z wyliczeń specjalistów, gdyby taka ordynacja obowiązywała już w 2019 r., to np. KONFEDERACJA nie miałaby żadnego posła. A to właśnie to ugrupowanie jest obecnie największym zagrożeniem dla utrzymania większości przez PiS w wyborach za 3 lata. Być może koalicjanci PiS-u świadomi, że w przypadku samodzielnego startu przy proponowanych zmianach mają jeszcze mniejsze szanse na dostanie się do Sejmu, zablokują je. No i ciekawe, czy podpisze tę nową ordynację prezydent, jeśli mimo wszystko Sejm ją uchwali.
Tymczasem zapaść demograficzna naszego narodu dalej się powiększa. Z danych GUS wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy mamy największy od czasu II wojny światowej deficyt demograficzny, tzn. więcej Polaków umiera niż się rodzi. Jak widać, żadne 500+ i inne programy rządowe nie zapobiegły temu. Jest dokładnie tak jak powiedział kiedyś śp. Ronald Reagan – prezydent USA: „Rząd nie jest lekarstwem z tej prostej przyczyny, że to on stanowi problem”.
Ludzie zachowują się tak jakby kalkulowali nawet nie robiąc tego świadomie (za to stwierdzenie w roku 1992 Gary Stanley Becker dostał nagrodę Nobla), zdając sobie z tego sprawę trzeba sobie uświadomić, że to wymieranie naszego narodu wyraźnie pokazuje, że w kraju źle rządzonym ludzie nie chcą żyć i nie chcą, aby żyli w nim ich potomni. Jeśli ten trend się utrzyma, kto będzie mieszkał w Polsce za 100, 200 lat? Kto wtedy będzie uważany za Polaka?
Internauta

Komentarze

Dodane przez Anonim, w dniu 03.08.2020 r., godz. 08.30
Premier Tusk - nigdy.
ola
Dodane przez Anonim, w dniu 03.08.2020 r., godz. 11.44
nie należy się niczym przejmować i martwić na zapas, bo i tak wszyscy umrzemy: takie to oto złote myśli przekazywał poseł Bortniczuk, w programie "jeden na jeden" - powinie być z tego bardzo dumny, tak jak rząd pisi, którzy tak się starali o żołnierza US Army, że mamy zapisaną eksterytorjalność, wojsko USA poza naszym prawem, na naszym utrzymaniu, z naszym już nienaszym poligonem i lotniskiem, jednym słowem złoty interes życia Polski

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta