Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 grudnia 2024 r., imieniny Jana, Tomasza



Płaca minimalna

(Zam: 05.11.2019 r., godz. 09.43)

Bardzo ważna kwestia, jeśli chodzi o sprawy ekonomii. Wiadomo, że człowiek, żeby przeżyć musi zaspokajać swoje potrzeby, na co potrzebuje dochodów, które zazwyczaj uzyskuje ze swojej pracy.

Ale czy to, że ktoś pracuje jest powodem, aby narzucać osobie, która go zatrudnia minimalną wysokość wynagrodzenia, jakie musi mu zapłacić? W imię czego? A jeśli ktoś jest przedsiębiorcą i ryzykuje, że jego biznes nie wypali i upadnie, i on np. wpadnie z tego powodu w długi, to może też powinien mieć zapewnione minimum dochodu, jak ten którego zatrudnia? Kto mu to powinien zapewnić? Może my wszyscy z naszych podatków, czyli za pośrednictwem państwa? Czyż to nie jest po prostu głupota?
Socjaliści tak niestety uważają, tzn., że każdy pracownik najemny wg nich powinien zarabiać nie mniej niż nakaże to aparat państwowy przy pomocy swoich instytucji, więc z wielką ochotą uchwalają prawa o tzw. pensji minimalnej. Przypomina to powiedzenie z czasów komuny, że czy się stoi, czy się leży 2 000 się należy. Zlikwidowanie związku pomiędzy wydajnością pracy a wysokością pensji, bardzo poważnie wpływa na wzrost tejże wydajności, tzn. w naturalny sposób obniża ją, bo po co pracować dokładniej, efektywniej, lepiej, staranniej, sumienniej, szybciej, itp. skoro pensja i tak wzrośnie? Każdy, kto myśli racjonalnie nie będzie się w tym momencie przepracowywał, bo nie ma to najmniejszego sensu. A jak już zostało to udowodnione i przyznano nawet za to odkrycie nagrodę Nobla, ludzie zachowują się tak jakby kalkulowali, nawet jak sobie nie zdają z tego sprawy, więc nie będą się bezzasadnie wysilali w pracy, bo i po co, skoro i tak dostaną podwyżkę.
Im większa podwyżka tzw. pensji minimalnej, tym gwałtowniej spada chęć do większego wysiłku w pracy i to zarówno wśród tych najmniej zarabiających (bo i tak dostaniemy podwyżkę), jak i wśród tych dobrze zarabiających, bo po co się starać o lepsze zarobki, skoro niewiele więcej się zarabia. Poza tym, zwiększenie pensji minimalnej poprzez przyczynienie się do wzrostu kosztów będzie wpływało hamująco na wzrost płac pozostałym pracownikom, czyli także tym starającym się bardziej niż pozostali, żeby te koszty nie urosły jeszcze bardziej, gdyż firma straci wtedy na konkurencyjności, gdyż będzie musiała podnieść ceny swoich produktów czy usług, żeby na te koszty zarobić. Wyższa cena, mniejsza sprzedaż, niższy zyski i mamy spiralę, która może spowodować upadek firmy.
Przedsiębiorstwo, jeśli podniesie ceny, to niewykluczone, że straci konsumentów, którzy przecież ciągle szukają przede wszystkim tańszych produktów i usług o dobrej jakości. Dlatego też, żeby do tego nie dopuścić, może dojść do zwolnień pracowników, szczególnie tych, którzy zarabiają pensję minimalną, a podwyższy się wtedy trochę zarobki pozostałym, żeby wykonywali prace za tych zwolnionych. Ogólnie dzięki temu koszty związane z wypłatami pracowników nie urosną, bo zaoszczędzi się na pensjach, tych co stracą pracę. Pokazuje to, że pensja minimalna, nie tylko nie chroni przed biedą, ale może spowodować znalezienie się w niej, na skutek utraty pracy i dochodów z niej płynących. A minimalne zarobki zazwyczaj są wypłacane osobom, które mają słabe kwalifikacje zawodowe, a słabe kwalifikacje zawodowe utrudniają przecież znalezienie pracy, a szczególnie dobrej pracy. Tak więc istnienie pensji minimalnej nakręca bezrobocie.
Ostatnie badania koniunktury w firmach pokazują, że zmienia się nastawienie przedsiębiorców co do możliwości zwolnień pracowników właśnie związane z kosztami pracy. Coraz więcej z nich przewiduje takie właśnie zwolnienia. Dane GUS-u pokazują, że zmieniło się także nastawienie co do bezrobocia wśród konsumentów i jest to największa, tak gwałtowna zmiana od lipca 2016 r., podczas której doszło do spadku liczby optymistów i wzrostu pesymistów, i obie te liczby praktycznie się zrównały, czyli przybywa pesymistów oczekujących wzrostu bezrobocia.
Narzucanie odgórne pensji minimalnej gwałci także swobodę zawierania umów. Każda ze stron, tzn. zarówno pracodawca, jak i pracobiorca powinni móc swobodnie układać i zawierać między sobą umowy dotyczące tego, ile czasu będzie poświęcone na pracę i za jakie wynagrodzenie. Tak, jak robią to przedsiębiorcy między sobą. Państwo powinno stać tylko na straży przestrzegania tych umów. Jest to moralne, słuszne i sprawiedliwe. W Biblii przytoczony jest przecież przykład dotyczący pracy w winnicy, gdzie wszyscy robotnicy bez względu na czas pracy dostają po denarze. Mimo zawartej z gospodarzem dobrowolnej umowy, ci pierwsi zaczynają wyrażać swoje niezadowolenie, że pozostali otrzymali tyle samo, mimo że przepracowali krótszy czas niż oni. „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” – odpowiada zawistnikom gospodarz (Mt 10,15). No właśnie, swoboda kształtowania umów zwyciężyła. Nikt tu nie powinien nikomu zarzucać jakieś niesprawiedliwości.
Istnienie pensji minimalnej to niebezpieczny precedens, który przybliża nas do tzw. dochodu gwarantowanego, który w pełni już odzwierciedla przytoczone wcześniej powiedzenie: „czy się stoi, czy się leży 2 000 się należy”. Jak pokazał eksperyment przeprowadzony w Finlandii, wypłata stałej kwoty nawet tym, którzy nie chcieli pracować, nie przyniosła dobrych rezultatów. Nie mogła, bo po co pracować, jak pieniądze same wpływają do portfela?
Warto w tym kontekście przypomnieć ewangeliczną zasadę: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2Tes 3,10). A jest ona bardzo ważna także w aspekcie wypłacania zasiłków osobom bezrobotnym. Im dłużej wypłacany i o większej wartości, tym bardziej zmniejsza skłonność do podjęcia pracy.
P.S. Jak pisałem wcześniej, afera z szefem NIK jest nadal rozwojowa. Okazuje się, że M. Banaś jako wiceminister finansów odwołał szefa Biura Inspekcji Wewnętrznej Ministerstwa Finansów, po próbie wszczęcia kontroli operacyjnej wobec jednego z pracowników tegoż ministerstwa, który miał się dopuszczać przekrętów, a który obecnie jest oskarżany o wyłudzenia VAT wraz z innym, także byłym pracownikiem w/w ministerstwa i siedzi w areszcie. I pomyśleć, że PiS jeszcze niedawno wytoczyło proces w sprawie określenia „państwo mafijne” po ułaskawieniu przez prezydenta A. Dudę obecnego koordynatora służb specjalnych i ministra spraw wewnętrznych i administracji M. Kamińskiego. Czyżby szykowały się kolejne ułaskawienia?
Internauta

Komentarze

Dodane przez pisowiec, w dniu 07.11.2019 r., godz. 09.05
Cytowanie pisma świętego i wykorzystywanie go w brudnej walce politycznej jest zabiegiem cynicznym. Czy planowanie wysokości płacy minimalnej jest sensowne w perspektywie pięciu czy więcej lat - budzi to wątpliwości i też nie jestem tego zwolennikiem ale zbyt wiele osób ciężko pracowało i nie potrafiło "dożyć" do końca miesiąca a właściciel interesu opływał w luksusie. Robotyzacja, nowe technologie, sztuczna inteligencja, innowacyjność itp. to szansa i konieczność ale także problem - co zrobić z osobami bezrobotnymi zastąpionymi przez roboty bo mniej wydajnymi, kto będzie kupował te produkty, czy to będzie produkt niezniszczalny czy jednorazówki. Dyskusja bez propozycji jest tylko stratą czasu.
Dodane przez Anonim, w dniu 07.11.2019 r., godz. 12.24
pisowiec, co wyście zrobili z Kościoła? A Ty śmiesz komuś zarzucać cynizm, bo cytuje pismo święte. Wy tylko w pierwszych ławach w kościele potraficie zasiadać.. a wykorzystywanie kościoła do celów politycznych to jak nazwiesz? Słucham....

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta