Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!
(Zam: 27.08.2019 r., godz. 14.08)40 lat temu papież Jan Paweł II wypowiedział te słynne słowa w Warszawie podczas swojej pierwszej pielgrzymki po Polsce. Ewidentnie się one sprawdziły, oblicze Polski, a nawet innych krajów zaliczanych do bloku komunistycznego odmieniło się w mniejszym lub większym stopniu.
Ale czy ta odmiana dokonała się w pełni? Czy naleciałości z poprzedniego systemu nie poczyniły w wielu umysłach i duszach spustoszenia, które widoczne jest podczas wybierania władz ustawodawczych (Sejm i Senat), wykonawczych (Prezydent) i samorządowych, a nawet codziennego życia? Wydaje się, że tak. Powrót do poprzedniego systemu, czyli komuny jest niestety widoczny. Kolejne rządy robią te same błędy co rządy komunistyczne. Zadłużenie naszego państwa rośnie, jest nawet większe niż za poprzedniego ustroju. Powiększa się też biurokracja, która jest kilkukrotnie większa niż na koniec rządów komunistycznych. Bardzo mocno zostało skomplikowane w wielu dziedzinach życia prawo, cały czas trwa biegunka legislacyjna i przybywa dużo nowych aktów prawnych. Nasila się także niszczenie przedsiębiorczości, co osłabia polski potencjał narodowy. Utrzymano wiele przymusów, jak chociażby ubezpieczeniowy i to na dodatek w niewydolnym państwowym systemie.
Polacy nie chcą żyć w takim kraju, kraju, który nie jest dla nas oazą wolności. Wyjeżdżają za granicę, rodzi się także mniej dzieci i doszło do tego, że od ponad ćwierć wieku nie mamy tzw. zastępowalności pokoleń. Po prostu jako naród wymieramy, jest nas coraz mniej. Długoterminowe skutki zapowiadają się tragicznie, bo coraz mniej młodych ludzi będzie musiało utrzymać coraz więcej starszych. Dlatego obecny rząd przyjmuje coraz więcej imigrantów, oczywiście głośno o tym nie mówiąc, żeby zachować pewne pozory dla swoich wyborców, że jest przeciwnikiem imigracji.
40 lat od wypowiedzenia tych słów to szmat czasu, tyle trwała np. wędrówka Żydów do Ziemi Obiecanej. I nie dlatego, że Mojżesz nie mógł tam trafić, tylko m.in. musiało wymrzeć stare pokolenie, które pamiętało czasy niewoli. Młodzi musieli przejąć władzę, żeby mógł odrodzić się wolny naród. Zapewne w swoich postawach nie jesteśmy inni, tak więc i podobne zmiany muszą dokonać się w naszym narodzie. Stare pokolenie, które pamięta jeszcze czasy komuny musi odejść, a młodzi muszą przejąć przywództwo, żeby wypełniły się do końca słowa naszego rodaka Jana Pawła II. Być może łatwiej do tego dojdzie – do zmiany władzy, która dokończy wychodzenie z socjalizmu – przy mniejszej liczebności Polaków.
Licząc 40 lat od 1989 r., czyli roku, kiedy zaczęliśmy wychodzić z epoki komunizmu, to jeszcze tyle nie minęło. Brakuje do tego okresu 10 lat. Po chwilowym zachłyśnięciu się wolnością, trzeba, niestety, przyznać, że Polacy dali ją sobie częściowo odebrać, bo wmówiono im oszukując i manipulując, że to wolność przyniosła wielu biedę, problemy finansowe i w ogóle same złe rzeczy. Wmówiono nam, że musimy cofnąć się do czasów niewoli, gdzie państwo decydowało prawie o każdym elemencie naszego życia i niby się nami opiekowało. Można powiedzieć, że wśród wielu odezwał się dzięki tym manipulacjom i oszustwom stary zniewolony duch, który nie wyobraża sobie wolnego życia, życia bez kierowniczej roli państwa, czy partii. I tak jak Naród Wybrany wyprowadzony z niewoli egipskiej, tak niektórzy Polacy zaczęli narzekać na zmiany. Wręcz niektórzy twierdzili, że w komunistycznej niewoli żyło się lepiej, dostatniej, każdy miał pracę, a państwo opiekowało się obywatelem. Zaczęli tęsknić za tamtym życiem, nie pamiętając już o pustych sklepowych półkach, przerwach w dostawach prądu, ogromnym długu do spłacenia. Nie pamiętają, że jakość tej państwowej opieki była po prostu kiepska, a polityka tzw. pełnego zatrudnienia powodowała powstanie wielu nikomu niepotrzebnych miejsc pracy. Szybko zapomnieli o braku wolności, który doskwierał, gdy np. chciało się powiedzieć to co się tak naprawdę myślało o komunistycznej władzy, czy otworzyć swój własny biznes. Zapomnieli o ogromnej masie przepisów prawnych i biurokracji, które w sumie razem mimo mniejszej ilości niż teraz bardzo utrudniały życie.
Wydaje się, że ten powrót do socjalizmu, niestety, jeszcze potrwa, bo rządzące nami siły zamiast postawić na wolność, ograniczają ją jednocześnie zwiększają uzależnienie od państwa, wypłacając coraz nowe zasiłki w postaci różnych programów „plus”, a części wyborców to się podoba, co pokazały ostatnie wybory. Wbrew pozorom w demokracji nie rządzi większość, tylko zorganizowana mniejszość. Wygranego poparło w tych wyborach niecałe 21% wszystkich uprawnionych do głosowania, czyli tylko co piąty pełnoletni obywatel. Podobne poparcie podczas jesiennych wyborów, może jednak zapewnić kontynuację obecnych rządów.
Czy młodzi, od których postawy sporo zależy, pozwolą na to? Przecież to w ich interesie jest, żeby to tu w Polsce mogli spokojnie pracować, rozwijać się, zakładać rodziny, po prostu nie bać się o swoją przyszłość, a nie szukać szczęścia za granicą. Ale nawet starsi powinni zrozumieć, że rozdawnictwo jak za komuny szybko się skończy, a obecna ekipa swoimi decyzjami może doprowadzić kraj na skraj bankructwa i zapaści gospodarczej jak w Wenezueli. Taka sytuacja spowoduje jak jeszcze niedawno, zaraz po wstąpieniu do układu z Schengen i otwarciu granic, masową emigrację za chlebem. Kto wtedy będzie pracował na ZUS-owskie emerytury i te wszystkie programy „plus”? Imigranci?
Tak więc, albo Polacy się opamiętają i nie dopuszczą do upadku państwa, albo jak zwykle koniec i opamiętanie nastąpi wtedy, kiedy rządzącym skończą się pieniądze, które odbierają nam w podatkach, a bankierzy przestaną finansować ich pomysły, bo stwierdzą, że znowu jako państwo jesteśmy niewypłacalni. Ciekawe, jakiej ceny zażądają wtedy za umorzenie naszych długów.
Internauta
Polacy nie chcą żyć w takim kraju, kraju, który nie jest dla nas oazą wolności. Wyjeżdżają za granicę, rodzi się także mniej dzieci i doszło do tego, że od ponad ćwierć wieku nie mamy tzw. zastępowalności pokoleń. Po prostu jako naród wymieramy, jest nas coraz mniej. Długoterminowe skutki zapowiadają się tragicznie, bo coraz mniej młodych ludzi będzie musiało utrzymać coraz więcej starszych. Dlatego obecny rząd przyjmuje coraz więcej imigrantów, oczywiście głośno o tym nie mówiąc, żeby zachować pewne pozory dla swoich wyborców, że jest przeciwnikiem imigracji.
40 lat od wypowiedzenia tych słów to szmat czasu, tyle trwała np. wędrówka Żydów do Ziemi Obiecanej. I nie dlatego, że Mojżesz nie mógł tam trafić, tylko m.in. musiało wymrzeć stare pokolenie, które pamiętało czasy niewoli. Młodzi musieli przejąć władzę, żeby mógł odrodzić się wolny naród. Zapewne w swoich postawach nie jesteśmy inni, tak więc i podobne zmiany muszą dokonać się w naszym narodzie. Stare pokolenie, które pamięta jeszcze czasy komuny musi odejść, a młodzi muszą przejąć przywództwo, żeby wypełniły się do końca słowa naszego rodaka Jana Pawła II. Być może łatwiej do tego dojdzie – do zmiany władzy, która dokończy wychodzenie z socjalizmu – przy mniejszej liczebności Polaków.
Licząc 40 lat od 1989 r., czyli roku, kiedy zaczęliśmy wychodzić z epoki komunizmu, to jeszcze tyle nie minęło. Brakuje do tego okresu 10 lat. Po chwilowym zachłyśnięciu się wolnością, trzeba, niestety, przyznać, że Polacy dali ją sobie częściowo odebrać, bo wmówiono im oszukując i manipulując, że to wolność przyniosła wielu biedę, problemy finansowe i w ogóle same złe rzeczy. Wmówiono nam, że musimy cofnąć się do czasów niewoli, gdzie państwo decydowało prawie o każdym elemencie naszego życia i niby się nami opiekowało. Można powiedzieć, że wśród wielu odezwał się dzięki tym manipulacjom i oszustwom stary zniewolony duch, który nie wyobraża sobie wolnego życia, życia bez kierowniczej roli państwa, czy partii. I tak jak Naród Wybrany wyprowadzony z niewoli egipskiej, tak niektórzy Polacy zaczęli narzekać na zmiany. Wręcz niektórzy twierdzili, że w komunistycznej niewoli żyło się lepiej, dostatniej, każdy miał pracę, a państwo opiekowało się obywatelem. Zaczęli tęsknić za tamtym życiem, nie pamiętając już o pustych sklepowych półkach, przerwach w dostawach prądu, ogromnym długu do spłacenia. Nie pamiętają, że jakość tej państwowej opieki była po prostu kiepska, a polityka tzw. pełnego zatrudnienia powodowała powstanie wielu nikomu niepotrzebnych miejsc pracy. Szybko zapomnieli o braku wolności, który doskwierał, gdy np. chciało się powiedzieć to co się tak naprawdę myślało o komunistycznej władzy, czy otworzyć swój własny biznes. Zapomnieli o ogromnej masie przepisów prawnych i biurokracji, które w sumie razem mimo mniejszej ilości niż teraz bardzo utrudniały życie.
Wydaje się, że ten powrót do socjalizmu, niestety, jeszcze potrwa, bo rządzące nami siły zamiast postawić na wolność, ograniczają ją jednocześnie zwiększają uzależnienie od państwa, wypłacając coraz nowe zasiłki w postaci różnych programów „plus”, a części wyborców to się podoba, co pokazały ostatnie wybory. Wbrew pozorom w demokracji nie rządzi większość, tylko zorganizowana mniejszość. Wygranego poparło w tych wyborach niecałe 21% wszystkich uprawnionych do głosowania, czyli tylko co piąty pełnoletni obywatel. Podobne poparcie podczas jesiennych wyborów, może jednak zapewnić kontynuację obecnych rządów.
Czy młodzi, od których postawy sporo zależy, pozwolą na to? Przecież to w ich interesie jest, żeby to tu w Polsce mogli spokojnie pracować, rozwijać się, zakładać rodziny, po prostu nie bać się o swoją przyszłość, a nie szukać szczęścia za granicą. Ale nawet starsi powinni zrozumieć, że rozdawnictwo jak za komuny szybko się skończy, a obecna ekipa swoimi decyzjami może doprowadzić kraj na skraj bankructwa i zapaści gospodarczej jak w Wenezueli. Taka sytuacja spowoduje jak jeszcze niedawno, zaraz po wstąpieniu do układu z Schengen i otwarciu granic, masową emigrację za chlebem. Kto wtedy będzie pracował na ZUS-owskie emerytury i te wszystkie programy „plus”? Imigranci?
Tak więc, albo Polacy się opamiętają i nie dopuszczą do upadku państwa, albo jak zwykle koniec i opamiętanie nastąpi wtedy, kiedy rządzącym skończą się pieniądze, które odbierają nam w podatkach, a bankierzy przestaną finansować ich pomysły, bo stwierdzą, że znowu jako państwo jesteśmy niewypłacalni. Ciekawe, jakiej ceny zażądają wtedy za umorzenie naszych długów.
Internauta
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl