Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 22 grudnia 2024 r., imieniny Honoraty, Zenona



Pomaganie to również lekcja pokory

(Zam: 27.08.2019 r., godz. 13.57)

- Każda łza zamieniona z łzy cierpienia i smutku na łzę radości i szczęścia, każde „dziękuję” ma dla mnie wielką wartość, nieporównywalną z niczym innym – mówi o pomaganiu chorym i cierpiącym prezes działającej w Wyszkowie Fundacji Lepszy Los Wojciech Bielecki. Niedawno organizacja ogłosiła zbiórkę na rzecz budowy w naszym mieście i utrzymania Bajkowego Centrum Rehabilitacji dla dzieci.

Jak to się stało, że Fundacja „Lepszy los” znalazła swoją siedzibę w Wyszkowie? Skąd pomysł na stworzenie fundacji?
Wojciech Bielecki: - Fundacja powstała w 2013 roku w Warszawie. Odpowiedzi na pytanie skąd pomysł na jej stworzenie jest bardzo wiele. Jednak najważniejszymi z nich są trzy. Pierwszym jest niepełnosprawność mojej mamy, przyglądanie się temu, jak dotknięta chorobą Polio (inaczej nazywaną również Heinego-Medina) kobieta toczy walkę, bardzo ciężką walkę z tym, co zesłał na nią los. Jej niepełnosprawność to również powód, który pozwolił mi na obserwację ludzi niepełnosprawnych, dotkniętych problemami neurologicznymi. Obserwację, jak wielką i ciężką bitwę muszą toczyć każdego dnia, zarówno o swoje zdrowie, jak i status materialny, który pozwoli na normalne życie. Dzięki wielokrotnym pobytom w ośrodkach sanatoryjnych mogłem poznawać historię ludzi, ich schorzeń, tego jak powstały, na czym polegają i w jaki sposób można im pomóc, aby ich życie było choć odrobinę lepsze. Dlatego też dzieci i osoby dorosłe, dotknięte niepełnosprawnością, są mi szczególnie bliskie.
Drugim powodem, który bardzo znacząco wpłynął na moją decyzję, jest spotkanie pod jednym ze sklepów starszej, schorowanej i biednej kobiety, która poprosiła mnie o kupienie dla niej choćby bułki, chleba. Mimo że było to już wiele lat temu, do dziś pamiętam doskonale tę sytuację. Pamiętam jej smutną i wyniszczoną stresem i ciężkim życiem twarz. Kupiłem wtedy produkty, które nie są luksusem, ale podstawą normalnego żywienia – masło, chleb, wędliny, ser, mleko, a kiedy przekazywałem je starszej kobiecie widziałem coś, czego nie widziałem nigdy wcześniej – na jej twarzy pojawił się wielki, szczery uśmiech, który za chwilę zamienił się w łzy radości i podziękowanie, które słyszę do dziś w mojej głowie. Wtedy uświadomiłem sobie, jak wielką bitwę o swoje życie toczą ludzie, bitwę, której my – osoby nie dotknięte ubóstwem – nawet nie widzimy i nie rozumiemy, dopóki nie znajdziemy się w takiej sytuacji.
Trzecim, a zarazem najprostszym powodem powołania fundacji jest to, że zwyczajnie od dziecka lubię pomagać innym ludziom, uwielbiam te momenty, kiedy udaje się zamienić smutek, płacz, a często nawet brak chęci do dalszego życia, na uśmiech i radość drugiego człowieka, na łzy szczęścia, na nadzieję na przyszłość i siłę do dalszej walki z losem, który potrafi stawiać naprawdę bardzo ciężkie do pokonania przeszkody na drodze wielu ludzi.
Powód, dla którego fundacja przeniosła się do Wyszkowa, nie jest skomplikowany – ze względów prywatnych – miłość, małżeństwo i przeniesienie się w rodzinne strony żony, a co za tym idzie, przeniesienie również siedziby fundacji do Wyszkowa.

Z jakich powodów najczęściej ludzie zwracają się do organizacji po pomoc?
- W przypadku naszej organizacji najczęściej powody są dwa: niepełnosprawność lub ubóstwo.
Jeżeli chodzi o niepełnosprawność, to prośby dotyczą pomocy w zakresie pokrycia kosztów leczenia, kosztów rehabilitacji, specjalistycznych operacji, zakupu specjalistycznych sprzętów medycznych lub ortopedycznych.
W przypadku ubóstwa pojawiające się najczęściej prośby dotyczą pomocy w zakresie żywności, zakupu leków, odzieży, podstawowych środków czystości.

Działacie w skali ogólnopolskiej, ale wyszkowianie także doświadczyli Waszego wparcia. Co to były za akcje?
- Wyszkowianie doświadczyli, doświadczają i mamy wielką nadzieję na to, że będą jeszcze przez długi czas doświadczać naszego wsparcia w różnych postaciach.
Rozpoczęliśmy od akcji dożywiania najuboższych poprzez wydawanie ciepłych posiłków potrzebującym. Dzięki współpracy z Bankami Żywności w Warszawie zorganizowaliśmy w listopadzie Świąteczną Zbiórkę Żywności, która odbywała się w największych sklepach w Wyszkowie.
Mieliśmy wielką przyjemność współuczestniczyć również w projekcie „Bądź Aniołem, otwórz serce”. Obydwie akcje sprawiły, że święta Bożego Narodzenia były jednymi z najpiękniejszych (jak usłyszeliśmy) wśród rodzin ubogich. Dzięki zebranym darom mogliśmy przygotować paczki, które wydawane były m.in. naszym podopiecznym w siedzibie fundacji, podczas wigilijnego spotkania w „Baśniowej” dla rodzin ubogich, spotkania wigilijnego w Sanktuarium Św. Idziego dla osób starszych i samotnych, ale również przez OPS w Wyszkowie, wśród kolejnych potrzebujących, którzy wcześniej nie uzyskali pomocy.
Paczki żywnościowe wydajemy również naszym podopiecznym w ciągu roku, staramy się, aby odbywało się to przynajmniej raz na miesiąc. Odbieramy żywność z magazynów Banków Żywności w Warszawie i tworzymy paczki, które wydajemy najbardziej potrzebującym, choć wciąż ogranicza nas brak samochodu dostawczego, który pozwoliłby na częstsze i większe dostawy.
Zawsze pamiętamy również o Świetlicy „Słoneczna”, do której uczęszczają dzieci z rodzin dysfunkcyjnych i wspieramy na tyle, na ile możemy.
Przed nami również mnóstwo nowych, wciąż pojawiających się wyzwań, którym chcemy sprostać, aby pomóc potrzebującym.

Jaki wymierny efekt do tej pory przyniosły działania fundacji?
- Efektów pracy jest naprawdę dużo. Wiele z nich można znaleźć na naszej stronie internetowej. Zaczynając od wsparcia rodzin wspomnianymi paczkami żywnościowymi, co zmniejsza ich poziom ubóstwa, poprzez zakup pomp insulinowych dla potrzebujących kobiet, które bardzo często w ciąży dowiadywały się o cukrzycy i dzięki naszym akcjom mogły cieszyć się narodzinami dzieci, nie patrząc wciąż na zegarek czy to, aby nie czas na podanie insuliny. Finansowanie rehabilitacji dzieci, które dzięki zabiegom walczyły dzielnie z niepełnosprawnością i dzięki temu mogły dorównać w pewnym momencie zdrowym rówieśnikom, nie będąc zagrożonymi wykluczeniem społecznym. Dzięki naszym działaniom cztery lata temu ruszyła również akcja wsparcia rodziny – starszych ludzi opiekujących się 50-letnią niepełnosprawną córką, mieszkających w baraku bez wody i ogrzewania. Dziś mają nowy, mały, ale ciepły, skromny domek pozwalający na godne życie.
Przykładów udzielonej przez nas pomocy można wymieniać naprawdę długo, tym bardziej, że nie zawsze jest to pomoc materialna. Największą i najtrudniejszą z akcji, jaką prowadziliśmy, była pomoc w zakupie leku Nusinersen dla rodzeństwa Dul – dotkniętego SMA (Rdzeniowym Zanikiem Mięśni) z Białej Nyskiej. Potrzeba było około 4 500 000 zł i udało się. Przy ścisłej współpracy z Siepomaga, ale również dzięki bardzo wielu osobom pracującym bardzo ciężko przy tej akcji oraz setkom tysięcy osób, które wsparły zbiórkę, w rok uzbieraliśmy potrzebną kwotę, zapewniającą dostęp do leku (pierwszego na świecie) powstrzymującego postęp choroby.
Kiedy zaczynaliśmy już ostatnie przygotowania do rozpoczęcia zbiórki, wiele osób nie wierzyło w to, że udało nam się prawdopodobnie jako pierwszym w Polsce ustalić możliwość zakupu leku w naszym kraju. Akcja pozwoliła również na nagłośnienie problemu choroby SMA, tego jak ciężkim jest przeciwnikiem. Myślę, że również dołożyła swoją cegiełkę do tego, że niesamowicie drogi lek, na którego zakup nie mogły pozwolić sobie nawet rodziny zamożne, na początku roku trafił na listę leków refundowanych i uratuje wiele osób przed wyrokiem śmierci.

Dla Pana osobiście jakie znaczenie ma pomaganie innym?
- Dla mnie to wielka radość i przyjemność, jak już wspomniałem wcześniej. Każda łza zamieniona z łzy cierpienia i smutku na łzę radości i szczęścia, każde „dziękuję” ma dla mnie wielką wartość nieporównywalną z niczym innym. Mając kontakt z osobami niepełnosprawnymi od dzieciństwa, poznając ich problemy i potrzeby, ale widząc również starszych, samotnych ludzi i rodziny dotknięte ubóstwem, czułem, że chcę mieć wpływ na ich życie. Chciałem zmieniać je na lepsze, dołożyć w jakiś sposób swoją cegiełkę do poprawy ich życia. Pragnąłem, aby moja dłoń wyciągnięta na pomoc potrzebującym sprawiała, by ci ludzie już nigdy nie czuli się samotni i nie musieli wciąż o coś prosić, a czasami wręcz żebrać na ulicy. Przez ostatnie 6 lat codziennie poznaję ludzkie problemy, często to historie niemal tragiczne. Widzę łzy ludzi samotnych, matek walczących o swoje dzieci, ich zdrowie, czasami nawet życie, słyszę o braku sił do dalszej walki, niechęci do życia, niezrozumieniu „dlaczego ja muszę przez to przechodzić? Co takiego zrobiłam/zrobiłem, że muszę tego wszystkiego doświadczać?”. Wtedy wiem, że moim zadaniem jest odnalezienie odpowiedzi na te pytania w postaci czynów, które odmienią życie tych ludzi, ich los na lepszy, aby już nigdy nie musieli zadawać sobie takiego pytania. Od początku chciałem, aby fundacja wspierała tych wszystkich potrzebujących, nie tylko w kwestiach materialnych. Chciałem, by była również wyrazem jedności, pokazaniem, że wielu ludzi chce pomóc, tylko nie wiedzą o potrzebach i problemach innych. Chciałem pokazać, że cierpiący nie są pozostawieni przez innych na pastwę losu. Zawsze chciałem również, aby działalność fundacji nie była przysłowiową rybą, ale wędką, która pozwoli na odmianę reszty życia, a nie tylko na chwilową, doraźną pomoc. Dlatego zawsze wsłuchuję się szczegółowo w każdą prośbę, chcę poznać ludzi i ich historię w najdrobniejszych szczegółach, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie. Pomaganie innym, poznawanie ich problemów to dla mnie również bardzo ważna lekcja pokory, którą odbywam każdego dnia. Ona codziennie uczy mnie i ukazuje, jak błahe są problemy, z którymi spotykam się codziennie, na które mocno narzekam (jak większość z nas), w porównaniu do problemów tych ludzi, zwłaszcza toczących walkę z niepełnosprawnością, chorobami nowotworowymi, neurologicznymi lub innymi, bardzo ciężkimi, a nawet śmiertelnymi. Ich problemem jest realna walka o zdrowie, a nawet życie, swoje lub ich najbliższych.

Ile osób skupionych jest wokół fundacji (zarząd, wolontariusze)? Z jakimi podmiotami współpracujecie?
- Wokół fundacji skupionych na stałe są tylko 4 osoby, jest również grono wspaniałych ludzi wspierających nasze działania, na których zawsze możemy liczyć wtedy, kiedy są najbardziej potrzebni. Liczba wolontariuszy, osób wspierających nasze działania stale się zmienia, a ich ilość zależy od podejmowanych przez nas działań, akcji oraz potrzeb. W akcjach, które wymagały najliczniejszego wsparcia brało udział nawet około 150 osób.
Jeżeli chodzi o podmioty, z którymi współpracujemy, to w tej sytuacji jest podobnie jak z wolontariuszami, wszystko zależy od prowadzonych działań. Przy naszej najnowszej kampanii „Magia Pomagania” współpracujemy ze Starostwem i szpitalem, dołączają również producenci artykułów dla dzieci, którzy przekazują dary na oddziały i świetlice szpitalne. Zbiórkę na rzecz Bajkowego Centrum Rehabilitacji objął swoim patronatem także burmistrz Wyszkowa. Jeżeli chodzi o akcje żywnościowe i związane z ubóstwem, stale współpracujemy z Ośrodkiem Pomocy Społecznej i Bankami Żywności w Warszawie. Zarówno w dziedzinie walki z ubóstwem, jak również w kwestiach dotyczących niepełnosprawności, podmiotami, które niesamowicie nas wspierają są szkoły podstawowe i średnie, a dokładnie zespoły kół wolontaryjnych składające się z wspaniałych młodych ludzi i ich opiekunów, podzielających naszą pasję do niesienia pomocy.
Przykładem na wspaniałą współpracę może być również Lighthouse – szkoła językowa z Wyszkowa. Tworzą ją ludzie, zawsze gotowi do podania pomocnej dłoni.
Mamy wielką nadzieję, że grono będzie stale się powiększać, bo pracy przy działaniach fundacji zawsze jest mnóstwo.

Bywa, że akcję charytatywną dla podopiecznych fundacji wspierają osoby bardzo znane, np. aktorzy. Wparcia udzielają też znane marki/firmy. Czy przekonanie do pomocy zarówno tych zwykłych Polaków, jak i tych znanych jest trudnym zadaniem?
- Wszystko zależy od tego, jaka to akcja, z czym związana, jakiego wsparcia wymaga. Wpływa na to mnóstwo czynników, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że nigdy nie jest to łatwym zadaniem. Dużym, znanym organizacjom, działającym już od kilkunastu, czasami nawet kilkudziesięciu lat z pewnością jest łatwiej niż mniejszym podmiotom. Sześć lat naszej działalności ukazało nam w bardzo wielu przypadkach, że nigdy nie można założyć z góry, czy dana akcja się powiedzie, czy uzyska się wsparcie sponsorów, mediów, czy zwykli ludzie będą ją wspierać. Jednak każda z nich zawsze wymaga pełnego zaangażowania i niepoddawania się.
Na szczęście, kiedy staramy się uzyskać wsparcie i natrafiamy na odmowę lub wtedy, kiedy akcja jest szczególnie trudna, w naszych głowach pojawia się obraz potrzebującej osoby, prowadzonej akcji, efektów końcowych w postaci udzielonej pomocy, radości i wdzięczności. To daje nam siłę do dalszych działań, niepoddawania i osiągania celu mimo wszystkich przeszkód pojawiających się na naszej drodze.
Kiedyś, podczas spotkania i rozmowy z bardzo znaną aktorką powiedziałem o tym, że martwię się o jedną akcję, czy uda się osiągnąć założony cel, czy uda się go odpowiednio nagłośnić, a był bardzo trudny do zrealizowania. Wtedy poradziła mi jedną rzecz, którą w gorszych chwilach mam zawsze w pamięci: „Nigdy się nie poddawaj i zawsze myśl pozytywnie, nigdy nie dopuszczaj do siebie złych, negatywnych myśli i nie trać nadziei. Zawsze myśl, że musi ci się udać osiągnąć założony cel i nic ci w tym nie przeszkodzi, idź do przodu, nie patrząc na nic, ja tak zrobiłam kiedyś. Odrzuciłam od siebie wszystkie wątpliwości i strach, myślałam wyłącznie pozytywnie, o tym, że osiągnę założone przez siebie cele i dzięki temu dziś jestem w miejscu w którym jestem, spełniłam swoje marzenia”. Od tamtej pory zawsze stosuję się do tych słów i udowodniłem to sobie wielokrotnie, że pozytywne myślenie ma bardzo duży wpływ na efekty końcowe naszych działań.

Niedawno ogłosiliście Państwo oficjalnie zbiórkę na budowę centrum rehabilitacji w Wyszkowie. Co decyduje o tym, że będzie to unikalne przedsięwzięcie w skali kraju? Czy w ramach zbiórki podjęliście Państwo jakieś działania?
- Zbiórka na utworzenie Bajkowego Centrum Rehabilitacji dzieci w Wyszkowie, jest przedsięwzięciem unikalnym pod wieloma względami.
Po pierwsze – będzie należeć wyłącznie do Szpitala Powiatowego w Wyszkowie. Jeżeli pojawiały się wcześniej zbiórki na tworzenie centrów rehabilitacji przez organizacje pozarządowe, to później stawały się własnością tych organizacji. My pozostawiamy placówkę w pełni do zarządzania szpitalowi, przekazujemy ją w całości w ręce władz szpitala i powiatu.
Po drugie – jego charakterystyka i wykonanie, które ma całkowicie przenosić dzieci w świat bajek, ich bohaterów, tak, aby czuły się tam jak w miejscu magicznym, ograniczającym ich strach przed bólem jaki bardzo często towarzyszy rehabilitacji najmłodszych.
Po trzecie – zrobimy wszystko, aby oprócz budowy budynku, uzbierać środki na jego wyposażenie w jak najlepszy sprzęt oraz pokrycie kosztów związanych z przeszkoleniem personelu. Dziś personel nie posiada odpowiednich kursów pozwalających na rehabilitację dzieci poniżej 6 roku życia.
To kompleksowe działanie wymagające od nas bardzo dużego nakładu pracy przez okres dwóch lat.
Myślę, że jeżeli się uda, to wszystko to przełoży się na obfitą działalność centrum i zainteresowanie bardzo wielu rodzin potrzebujących pomocy w zakresie rehabilitacji najmłodszych pacjentów, nie tylko z powiatu wyszkowskiego, ale również powiatów ościennych.
Jeżeli chodzi o działania, to uruchomiliśmy już zbiórkę na naszej stronie internetowej, zaczęliśmy rozstawiać również puszki w różnych miejscach w Wyszkowie, a będzie ich z każdą chwilą przybywać. Zaczynamy rozmowy z kołami wolontaryjnymi z prośbą o wsparcie, bo przy tej akcji potrzeba mnóstwa rąk do pracy. Wysyłamy wnioski do większych, wspierających takie akcje fundacji i firm. Będziemy prowadzić zbiórki na wydarzeniach wyszkowskich i systematycznie rozszerzać akcję poza granice powiatu wyszkowskiego aż osiągnie status ogólnopolskiej. Ale to również wymaga bardzo dużego nakładu pracy i czasu. Trwają przygotowania i planowanie akcji „Magiczny Grosz”, jaką chcielibyśmy przeprowadzić we wrześniu w przedszkolach, szkołach podstawowych i średnich. Będzie miała na celu zaangażowanie najmłodszych do pomocy potrzebującym rówieśnikom.
Teraz najważniejszym elementem jest pozyskanie szczegółowego projektu architektonicznego centrum wraz z wizualizacją, który chcemy od początku tworzyć wraz ze Starostwem i władzami szpitala. Mamy nadzieję, że jak najszybciej uda nam się sprostać temu zadaniu.
Rozmawiała
Justyna Pochmara

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta