Opowiadam historie, które mogą się przydarzyć każdemu
(Zam: 27.08.2019 r., godz. 13.45)- Docelowo chcę wydawać trzy powieści rocznie, a to oznacza, że jako autorka mam do wykonania bardzo dużo pracy. Pisanie jest moją pasją, a od jakiegoś czasu sposobem na życie, chociaż nadal mam też inne aktywności zawodowe – podkreśla Ilona Gołębiewska, która właśnie wydała powieść „Podaruj mi jutro”.
Z jednej strony w swoich powieściach skupia się Pani na uczuciach, emocjach, z drugiej – silnym motywem jest przeszłość bohaterów i odkrywanie jej tajemnic. Skąd zainteresowanie emocjami i przeszłością?
Ilona Gołębiewska: - Pisząc powieści obyczajowe połączyłam w całość wszystko to, co interesuje mnie zawodowo oraz prywatnie. Wykonuję zawody, które łączą trzy kierunki: pedagogikę, socjologię i psychologię. Ich wspólnym mianownikiem jest człowiek. A człowiek to nic innego jak emocje. Bohaterowie moich powieści są tacy sami jak my. Czytając ich historię mamy wrażenie, że mogliby to być nasi sąsiedzi, rodzina, ktoś znajomy. Nie ma żadnej przepaści między światem powieści a realnym życiem. Natomiast zainteresowanie przeszłością wynika z pasji historycznej. Nie bez znaczenia jest również doświadczenie zawodowe pozwalające twierdzić, że życie naszych przodków w dużym stopniu wpływa na nasze wybory. Zazwyczaj nad tym nie rozmyślamy, a wystarczy zapoznać się z historią poszczególnych osób z rodziny, żeby zobaczyć, że powtarzają się pewne zachowania, wybory, decyzje. Mówi się, że dzieje rodziny są lustrem, w którym przeglądamy się każdego dnia. Czasami odkrycie tajemnic z przeszłości może nas porządnie zaskoczyć.
Jakie otrzymała Pani pierwsze opinie od czytelników, którzy już zdążyli zapoznać się z najnowszą książką „Podaruj mi jutro”?
- W każdej powieści w słowie od autorki zostawiam kontakt do siebie na mediach społecznościowych oraz podaję e-maila. Każdy czytelnik może do mnie napisać, do czego zachęcam. Teraz wiem, że to był jeden z najlepszych pomysłów, gdyż mam stały kontakt z czytelnikami i na bieżąco dostaję wieści o tym, co sądzą o moich powieściach, jak się czują po ich przeczytaniu oraz w jaki sposób wpływają one na ich życie. Już na kilka dni przed premierą pojawiają się również opinie blogerów książkowych. Dzięki temu wiem, że powieść „Podaruj mi jutro” skradła serca pierwszych czytelników. Cenią sobie to, że w powieści jest kilka odmiennych wątków. Jeden z nich dotyczy historii wojennej, która jest przyczyną konfliktu dwóch zwaśnionych rodów. Kluczem do rozwiązania zagadki z przeszłości są zaginione dzienniki ojca głównej bohaterki. To przed nią stoi zadanie udowodnienia, że był on niewinny, a oczernianie go jakoby stał za zdradą wojennych współbraci jest ogromną krzywdą. Jest też wątek ciężkiej choroby, niespełnione uczucie oraz ogromna samotność osoby, od której odwróciła się rodzina. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Opowiadam historie, które mogą się przydarzyć każdemu z nas. Dodatkowo w tej książce jest mnóstwo humoru i bohaterowie, którzy ciągle pakują się w kłopoty. Z nimi nudzić się nie można.
Czym wyróżnia się „Podaruj mi jutro” w stosunku do Pani wcześniejszych powieści?
- Kocham Podlasie, mieszkałam kiedyś dwa tygodnie w starym dworze i tak narodził się pomysł na nową sagę. Każda z powieści będzie zupełnie oddzielną historią. Poznamy historię życia czterech kobiet: Anieli, Sabiny, Klary i Lilianny z rodziny Horczyńskich. Stawiam na siłę kobiet. Chcę pokazać, w jaki sposób wybory naszych przodków wpływają na nasze życie, jak niebezpieczne są ukrywane przez lata tajemnice i dlaczego warto stawać na swoje pasje. Mówi się, że jak powieść trafia w ręce czytelników, to zaczyna żyć swoim życiem. I w zupełności się z tym zgodzę. Dla mnie istotne jest to, by lektura moich powieści skłoniła do refleksji, zadania sobie ważnych pytań. A przy tym chcę dać czytelnikowi wielowątkową fabułę, która zaintryguje, będzie zagadką, swego rodzaju podróżą u boku bohaterów. A ci w moich powieściach są wyjątkowo ciekawscy!
W dwa lata napisała Pani sześć powieści. Czy zamierza Pani zwolnić tempo, czy też już powstaje zamysł kolejnej książki?
- W dwa lata je wydałam (a dokładnie dwa i pół), pisałam znacznie dłużej. Jako autorka wyprzedzam czytelnika o jakiś rok, ponieważ tak zazwyczaj wygląda ustalanie planu wydawniczego w dużym wydawnictwie. Zatem już teraz wiem, jaka powieść ukaże się za rok o tej porze i to bardzo pomaga w organizacji pisania, które zajmuje bardzo dużo czasu. Docelowo chcę wydawać trzy powieści rocznie, a to oznacza, że jako autorka mam do wykonania bardzo dużo pracy. Pisanie jest moją pasją, a od jakiegoś czasu sposobem na życie, chociaż nadal mam też inne aktywności zawodowe. Każdy autor ma swój rytm pisania, nie da się napisać książki, jeżeli nie sprawia to komuś wielkiej frajdy. Przynajmniej ja tak myślę i według tej zasady piszę. Proszę trzymać za mnie kciuki!
Kto jest Pani czytelnikiem, czy jest jakaś grupa charakterystyczna, która najczęściej sięga po Pani powieści?
- Zdecydowanie więcej i częściej czytają kobiety, i chwała im za to. Po moje książki również częściej sięgają kobiety, to one zazwyczaj wybierają powieści obyczajowe. W jakim są wieku? Można powiedzieć, że przekrój wiekowy zaczyna się od nastolatek, a kończy na seniorkach. Widzę to po otrzymywanych wiadomościach mailowych. Na moje spotkania autorskie czy na targi również przychodzą kobiety w różnym wieku. Nie brakuje też panów. Oni czasami piszą wiadomości z krótką informacją, co sądzą o książce. Rzadziej przychodzą na spotkania autorskie, być może mniej chętnie chcą rozmawiać publicznie o książkach. Dla mnie te informacje to taki sygnał, że warto postawić w powieściach na odmiennych bohaterów, w różnym wieku, tak by czytelnicy znaleźli w nich kogoś podobnego do siebie. W najnowszej powieści „Podaruj mi jutro” mamy bohaterów w każdym przedziale wiekowym – od małej dziewczynki po bohaterów u kresu życia. Lubię opisywać różnych ludzi, tak jest ciekawiej.
Kto dziś, przy tak niezadowalających wynikach czytelnictwa w Polsce, najczęściej sięga, pani zdaniem, po książkę?
- Czy rzeczywiście tak jest? Zawsze pewna grupa ludzi czyta, a pozostali być może nigdy lub sporadycznie sięgną po książkę. Za to zmienia się rynek książki. Tak jak kiedyś były one częściej wypożyczane, tak teraz czytelnicy wolą je nabyć i mieć u siebie w domu. To samo jest z dostępem do książek. Jeszcze kilka lat temu nikt nawet nie myślał o tym, że książka mogłaby być dostępna w innym miejscu niż księgarnia. Dzisiaj są w kioskach, na pocztach, na stacjach paliw, a nawet w dużych dyskontach, w jednym rzędzie z artykułami spożywczymi. Czy to jest złe? Jak dla mnie wręcz przeciwnie. To nowy sposób i dodatkowa szansa na dotarcie do potencjalnego czytelnika. Nie zawsze w małej miejscowości jest księgarnia, zatem dostęp do książki w dyskoncie jest rozwiązaniem tej kłopotliwej sytuacji. A czy ludzie czytają? Nie mam co do tego wątpliwości patrząc na popularność różnych tytułów, duży udział ludzi w imprezach czytelniczych, podejmowanie tematów książkowych przez prasę, radio, telewizję. Co ciekawe, mimo dostępu do książek w wersji e-booków i audiobooków i tak wygrywa książka w wersji drukowanej.
Czy czytelnicy mogą liczyć na spotkanie autorskie w Wyszkowie związane z promocją najnowszej powieści? Jak się powiodło Pani spotkanie z czytelnikami na Warszawskich Targach Książki?
- Tym razem moja trasa autorska obejmuje wschodnią część Polski – Podlasie, Mazury. Chętnie korzystam z licznych zaproszeń bibliotek, które podejmują się organizacji spotkań autorskich. A ja jako autorka z przyjemnością spotykam się z moimi czytelnikami, których przybywa wraz z kolejną powieścią. Jednak dla mieszkańców Wyszkowa i okolic mam niespodziankę. W wyszkowskiej księgarni moja powieść jest dostępna z dedykacją i autografem. Mam nadzieję, że to sprawi radość tym, którzy zechcą po nią sięgnąć. Co jeszcze? Dużą frajdą dla miłośników książek jest największe wydarzenie czytelnicze w Polsce, czyli Warszawskie Targi Książki, które w tym roku odbywały się w dniach 23-26 maja. Brałam w nich udział, przez ponad dwie godziny trwało moje spotkanie z czytelnikami na stanowisku wydawcy. Dla mnie i czytelników jest to prawdziwe święto i czas na spotkania, rozmowy, wymianę opinii o przeczytanych książkach. Dlatego już teraz wiem, że powieść „Podaruj mi jutro” bardzo im się podoba i już dopytują o kolejne. Zapraszam serdecznie do lektury i uciekam pisać.
Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników „Wyszkowiaka”.
Rozmawiała
Justyna Pochmara
Ilona Gołębiewska: - Pisząc powieści obyczajowe połączyłam w całość wszystko to, co interesuje mnie zawodowo oraz prywatnie. Wykonuję zawody, które łączą trzy kierunki: pedagogikę, socjologię i psychologię. Ich wspólnym mianownikiem jest człowiek. A człowiek to nic innego jak emocje. Bohaterowie moich powieści są tacy sami jak my. Czytając ich historię mamy wrażenie, że mogliby to być nasi sąsiedzi, rodzina, ktoś znajomy. Nie ma żadnej przepaści między światem powieści a realnym życiem. Natomiast zainteresowanie przeszłością wynika z pasji historycznej. Nie bez znaczenia jest również doświadczenie zawodowe pozwalające twierdzić, że życie naszych przodków w dużym stopniu wpływa na nasze wybory. Zazwyczaj nad tym nie rozmyślamy, a wystarczy zapoznać się z historią poszczególnych osób z rodziny, żeby zobaczyć, że powtarzają się pewne zachowania, wybory, decyzje. Mówi się, że dzieje rodziny są lustrem, w którym przeglądamy się każdego dnia. Czasami odkrycie tajemnic z przeszłości może nas porządnie zaskoczyć.
Jakie otrzymała Pani pierwsze opinie od czytelników, którzy już zdążyli zapoznać się z najnowszą książką „Podaruj mi jutro”?
- W każdej powieści w słowie od autorki zostawiam kontakt do siebie na mediach społecznościowych oraz podaję e-maila. Każdy czytelnik może do mnie napisać, do czego zachęcam. Teraz wiem, że to był jeden z najlepszych pomysłów, gdyż mam stały kontakt z czytelnikami i na bieżąco dostaję wieści o tym, co sądzą o moich powieściach, jak się czują po ich przeczytaniu oraz w jaki sposób wpływają one na ich życie. Już na kilka dni przed premierą pojawiają się również opinie blogerów książkowych. Dzięki temu wiem, że powieść „Podaruj mi jutro” skradła serca pierwszych czytelników. Cenią sobie to, że w powieści jest kilka odmiennych wątków. Jeden z nich dotyczy historii wojennej, która jest przyczyną konfliktu dwóch zwaśnionych rodów. Kluczem do rozwiązania zagadki z przeszłości są zaginione dzienniki ojca głównej bohaterki. To przed nią stoi zadanie udowodnienia, że był on niewinny, a oczernianie go jakoby stał za zdradą wojennych współbraci jest ogromną krzywdą. Jest też wątek ciężkiej choroby, niespełnione uczucie oraz ogromna samotność osoby, od której odwróciła się rodzina. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Opowiadam historie, które mogą się przydarzyć każdemu z nas. Dodatkowo w tej książce jest mnóstwo humoru i bohaterowie, którzy ciągle pakują się w kłopoty. Z nimi nudzić się nie można.
Czym wyróżnia się „Podaruj mi jutro” w stosunku do Pani wcześniejszych powieści?
- Kocham Podlasie, mieszkałam kiedyś dwa tygodnie w starym dworze i tak narodził się pomysł na nową sagę. Każda z powieści będzie zupełnie oddzielną historią. Poznamy historię życia czterech kobiet: Anieli, Sabiny, Klary i Lilianny z rodziny Horczyńskich. Stawiam na siłę kobiet. Chcę pokazać, w jaki sposób wybory naszych przodków wpływają na nasze życie, jak niebezpieczne są ukrywane przez lata tajemnice i dlaczego warto stawać na swoje pasje. Mówi się, że jak powieść trafia w ręce czytelników, to zaczyna żyć swoim życiem. I w zupełności się z tym zgodzę. Dla mnie istotne jest to, by lektura moich powieści skłoniła do refleksji, zadania sobie ważnych pytań. A przy tym chcę dać czytelnikowi wielowątkową fabułę, która zaintryguje, będzie zagadką, swego rodzaju podróżą u boku bohaterów. A ci w moich powieściach są wyjątkowo ciekawscy!
W dwa lata napisała Pani sześć powieści. Czy zamierza Pani zwolnić tempo, czy też już powstaje zamysł kolejnej książki?
- W dwa lata je wydałam (a dokładnie dwa i pół), pisałam znacznie dłużej. Jako autorka wyprzedzam czytelnika o jakiś rok, ponieważ tak zazwyczaj wygląda ustalanie planu wydawniczego w dużym wydawnictwie. Zatem już teraz wiem, jaka powieść ukaże się za rok o tej porze i to bardzo pomaga w organizacji pisania, które zajmuje bardzo dużo czasu. Docelowo chcę wydawać trzy powieści rocznie, a to oznacza, że jako autorka mam do wykonania bardzo dużo pracy. Pisanie jest moją pasją, a od jakiegoś czasu sposobem na życie, chociaż nadal mam też inne aktywności zawodowe. Każdy autor ma swój rytm pisania, nie da się napisać książki, jeżeli nie sprawia to komuś wielkiej frajdy. Przynajmniej ja tak myślę i według tej zasady piszę. Proszę trzymać za mnie kciuki!
Kto jest Pani czytelnikiem, czy jest jakaś grupa charakterystyczna, która najczęściej sięga po Pani powieści?
- Zdecydowanie więcej i częściej czytają kobiety, i chwała im za to. Po moje książki również częściej sięgają kobiety, to one zazwyczaj wybierają powieści obyczajowe. W jakim są wieku? Można powiedzieć, że przekrój wiekowy zaczyna się od nastolatek, a kończy na seniorkach. Widzę to po otrzymywanych wiadomościach mailowych. Na moje spotkania autorskie czy na targi również przychodzą kobiety w różnym wieku. Nie brakuje też panów. Oni czasami piszą wiadomości z krótką informacją, co sądzą o książce. Rzadziej przychodzą na spotkania autorskie, być może mniej chętnie chcą rozmawiać publicznie o książkach. Dla mnie te informacje to taki sygnał, że warto postawić w powieściach na odmiennych bohaterów, w różnym wieku, tak by czytelnicy znaleźli w nich kogoś podobnego do siebie. W najnowszej powieści „Podaruj mi jutro” mamy bohaterów w każdym przedziale wiekowym – od małej dziewczynki po bohaterów u kresu życia. Lubię opisywać różnych ludzi, tak jest ciekawiej.
Kto dziś, przy tak niezadowalających wynikach czytelnictwa w Polsce, najczęściej sięga, pani zdaniem, po książkę?
- Czy rzeczywiście tak jest? Zawsze pewna grupa ludzi czyta, a pozostali być może nigdy lub sporadycznie sięgną po książkę. Za to zmienia się rynek książki. Tak jak kiedyś były one częściej wypożyczane, tak teraz czytelnicy wolą je nabyć i mieć u siebie w domu. To samo jest z dostępem do książek. Jeszcze kilka lat temu nikt nawet nie myślał o tym, że książka mogłaby być dostępna w innym miejscu niż księgarnia. Dzisiaj są w kioskach, na pocztach, na stacjach paliw, a nawet w dużych dyskontach, w jednym rzędzie z artykułami spożywczymi. Czy to jest złe? Jak dla mnie wręcz przeciwnie. To nowy sposób i dodatkowa szansa na dotarcie do potencjalnego czytelnika. Nie zawsze w małej miejscowości jest księgarnia, zatem dostęp do książki w dyskoncie jest rozwiązaniem tej kłopotliwej sytuacji. A czy ludzie czytają? Nie mam co do tego wątpliwości patrząc na popularność różnych tytułów, duży udział ludzi w imprezach czytelniczych, podejmowanie tematów książkowych przez prasę, radio, telewizję. Co ciekawe, mimo dostępu do książek w wersji e-booków i audiobooków i tak wygrywa książka w wersji drukowanej.
Czy czytelnicy mogą liczyć na spotkanie autorskie w Wyszkowie związane z promocją najnowszej powieści? Jak się powiodło Pani spotkanie z czytelnikami na Warszawskich Targach Książki?
- Tym razem moja trasa autorska obejmuje wschodnią część Polski – Podlasie, Mazury. Chętnie korzystam z licznych zaproszeń bibliotek, które podejmują się organizacji spotkań autorskich. A ja jako autorka z przyjemnością spotykam się z moimi czytelnikami, których przybywa wraz z kolejną powieścią. Jednak dla mieszkańców Wyszkowa i okolic mam niespodziankę. W wyszkowskiej księgarni moja powieść jest dostępna z dedykacją i autografem. Mam nadzieję, że to sprawi radość tym, którzy zechcą po nią sięgnąć. Co jeszcze? Dużą frajdą dla miłośników książek jest największe wydarzenie czytelnicze w Polsce, czyli Warszawskie Targi Książki, które w tym roku odbywały się w dniach 23-26 maja. Brałam w nich udział, przez ponad dwie godziny trwało moje spotkanie z czytelnikami na stanowisku wydawcy. Dla mnie i czytelników jest to prawdziwe święto i czas na spotkania, rozmowy, wymianę opinii o przeczytanych książkach. Dlatego już teraz wiem, że powieść „Podaruj mi jutro” bardzo im się podoba i już dopytują o kolejne. Zapraszam serdecznie do lektury i uciekam pisać.
Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników „Wyszkowiaka”.
Rozmawiała
Justyna Pochmara
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl