Nie chcieli chleba niewoli
(Zam: 21.05.2018 r., godz. 10.23)W Rząśniku, z którego pochodził Żołnierz Niezłomny Jan Kmiołek, odbyła się msza dziękczynna, podczas której wierni dziękowali za odnalezienie szczątków bohatera.
W mszy odprawionej 6 maja w miejscowym kościele uczestniczył jeden z najbliższych towarzyszy broni Jana Kmiołka kpt. Marian Czajkowski wraz z najbliższymi, rodzina Jana Kmiołka, przedstawiciele organizacji, pasjonaci i badacze historii, reprezentanci władz gminy Rząśnik i in. Byli też ks. proboszcz Robert Sulich, ks. Kazimierz Wądołowski, ks. Tomasz Trzaska.
– Najwyższym wyrazem miłości bliźniego jest ofiara ze swojego życia – stwierdził kapelan Żołnierzy Niezłomnych ks. Tomasz Trzaska podczas kazania. – Dziękujemy Bogu za odnalezienie szczątków jednego z naszych braci, naszych przodków. Spotykamy się w Rząśniku, ale też w innych miejscach, tam, gdzie podnoszone są z ziemi ludzkie szczątki modlimy się – dodał. – Każdy ma prawo do pochówku i katolickiego pogrzebu, jeśli jest człowiekiem wierzącym. To nasza polska wiara, wiara naszych ojców, która nakazuje szacunek dla szczątków. To po to wolontariusze na Łączce oczyszczali pędzelkiem najdrobniejsze kosteczki i składali do specjalnie znaczonych worków, żeby nic nie zostało w ziemi, „bo to czyjś przodek, brat, siostra, ojciec, wujek…”.
Mówił o wartości wolności, której pragnienie każe czasem rezygnować z bezpieczeństwa i łatwo uzyskiwanego chleba.
– Mówiono „wojna się skończyła, po co jeszcze siedzieć w lesie, jesteśmy wolni, mamy chleb, mały, ale jest”. A ktoś inny powie „ja nie chcę takiego chleba, ja chcę chleba z polskiej piekarni, chcę mówić po polsku i chcę wolnej Polski” – wspomniał kapłan. – Trzeba zrozumieć tych, którzy byli zmęczeni wojną, którzy nie chcieli już kolejnych potyczek, którzy stracili swoich bliskich w walce z bolszewikiem, z najeźdźcą ze wschodu lub zachodu. Ale o ile bardziej trzeba zrozumieć tych, którzy powiedzieli „nie chcemy chleba niewoli, nie zgadzamy się, my pójdziemy się bić, nikomu tego nie każemy robić”.
Przyznał też, że niedawno gościł w domu kpt. Mariana Czajkowskiego.
– Usłyszałem słowa, które do dziś brzmią mi w uszach: „Proszę księdza, ten obraz Matki Bożej wisiał w tym domu, kiedy przychodził tu Janek i czasem był widywany wieczorem, jak klęczy przed tym obrazem z różańcem w ręku” – podkreślił. – Janek poszedł do księdza ze swoimi kolegami prosić o opiekę duchową. W dokumentach IPN przeczytałem, że prosili, by przyszedł do nich ksiądz ich wyspowiadać gdzieś w polu, w lesie, bo bali się wejść do wioski. Jak można mówić o kimś, kto modli się wieczorem i prosi o spowiedź, że jest bandytą? To kim są ci, którzy wyrywali paznokcie i strzelali w tył głowy?
Jak podkreślił ks. Tomasz Trzaska, walczący chcieli, by ksiądz skontaktował ich z organizacją podziemną w Warszawie.
– I ksiądz nie dał rady – Pan Bóg go osądzi. Wprowadził do oddziału agenta, a agent zrobił swoje. Zginęli wszyscy – stwierdził kapłan.
Dr Marek Nadolski z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej przedstawił pokrótce historię Jana Kmiołka i jego towarzyszy broni. Wymienił trzy okresy działalności oddziału. W pierwszym liczył on ok. 20 osób.
– Okres tej działalności to ponad 100 wystąpień zbrojnych, w większości w samoobronie, likwidacja agentów UB i NKWD, licznych donosicieli, karanie agitatorów i współpracowników, najczęściej chłostą. Zdarzało się pouczenie bądź konfiskata dóbr i mienia na rzecz oddziału lub współpracujących. Bardzo często mienie szło na zapomogi dla tych, którzy ucierpieli przez reżim komunistyczny – poinformował.
Według niego, najsłynniejsze akcje oddziału z tamtego okresu to zasadzka na ambulans pocztowy w Pniewie, gdzie zdobyto 1,2 mln zł, które posłużyły na działalność oddziału (1948 r.), rozbicie zasadzki zorganizowanej przez patrol miejscowej milicji obywatelskiej w Rząśniku (1948 r.), starcie z obławą kombinowanej grupy operacyjnej Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej i KBW w Grądach Polewnych (1948 r.).
W drugim etapie oddział nawiązał współpracę z pogotowiem akcji specjalnej Narodowego Zrzeszenia Wojskowego Okręgu Białystok.
– Starano się stworzyć kadrowe bataliony w oczekiwaniu na rozpoczęcie kolejnego konfliktu zbrojnego. Liczono, że wybuchnie kolejna wojna światowa i dzięki niej będzie można odzyskać niepodległość – stwierdził przedstawiciel IPN-u.
Dalsza działalność oddziału to m.in. rozbicie posterunków ORMO i MO w Dębienicy, rozbijanie zebrań partyjnych, karanie agitatorów, potyczki z obławami wojskowymi. Jan Kmiołek w pewnym momencie zaczął prowadzić śledztwo, bo fakty wskazywały na to, że w oddziale był zdrajca, ten jednak uciekł. Od tego czasu zaczął się ostatni okres działalności oddziału, który starał się współdziałać z jednostkami z okolicznych terenów. Skrystalizował się też ostateczny skład oddziału. Najsłynniejsza akcja z tamtego okresu to rozbicie patrolu milicyjnego w Jaszczułtach (1951 r.).
– Do rozpracowania oddziału przyczynił się w dużej mierze wikary parafii w Długosiodle. To do niego, jak mówił ksiądz Tomasz w homilii, zwrócił się Jan Kmiołek z żołnierzami o opiekę duchową i o kontakt z organizacją. Ksiądz ten zgłosił do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z informacją, że ma kontakt z oddziałem Jana Kmiołka, ale jego etyka jako księdza zabrania mu uczestniczyć w fizycznym unicestwieniu oddziału – podkreślił dr Marek Nadolski.
Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w maju 1951 r. rozpoczęło operację o kryptonimie „Lancet”. Do oddziału przeniknął agent Edward Wasilewski – kiedyś żołnierz Armii Krajowej, który wsławił się m.in. tym, że dowodził zbrojnym rozbiciem obozu NKWD w Rembertowie.
– Potem ujawnił się, został aresztowany, przeszedł ciężkie śledztwo i najprawdopodobniej wtedy został złamany – podkreślił naukowiec. – Przenika do oddziału jako kapitan Marek i od tego momentu sprawy toczą się bardzo szybko – od 1 czerwca do 15 września 1951 r. osiemnaście razy wizytuje oddział, chodzi z nim po melinach, poznaje strukturę, siatkę terenową, wszystkie szczegóły działalności. Stara się osłabić oddział, dzielić żołnierzy. Doprowadził do tego, że skłócił Jana Kmiołka ze Stanisławem Kowalczykiem do tego stopnia, że strzelali do siebie – dodał.
Pod pozorem przeszkolenia, przerzucenia na Zachód agent wywabił Jana Kmiołka do Katowic i tam 27 sierpnia 1951 r. Janek został aresztowany. 15 września 1951 r. w Warszawie aresztowano Stanisława Kowalczyka. Tego dnia dopełnił się też los oddziału w leśniczówce Jurgi, w obławie giną Franciszek Kmiołek, Franciszek Apmulski i Julian Nasiadko.
– Zostali zwabieni przez kapitana Marka rzekomo do osłony radiostacji – podkreślił gość. – 13 października 1951 r. 48 wiosek z 4 okolicznych powiatów zostało objętych gigantyczną obławą wojsk KBW i UB. W jej wyniku 75 osób z siatki terenowej zostało aresztowanych. Ci, którzy ukryli się lub zostali zdradzeni w wyniku prowadzonego śledztwa (nie mniej jak 200 osób) zostali aresztowani później. Ponad 50 proc. z tych aresztowanych dostało wyroki skazujące od roku do 15 lat więzienia – dodał.
W kwietniu 1952 r. sąd wojskowy na sesji wyjazdowej w Pułtusku rozpoczął proces Jana Kmiołka i Stanisława Kowalczyka. Dla zastraszenia okolicznej ludności powtarzano procesy w Długosiodle, Wyszkowie, Zatorach. Jana Kmiołka sędziowie skazali na 28-krotną karę śmierci, Stanisława Kowalczyka na 14-krotną karę śmierci. Obu stracono 7 sierpnia 1952 r. na Rakowieckiej.
W ubiegłym roku w piątym etapie prac prowadzonych na terenie kwatery Ł wojskowego cmentarza Powązkowskiego odnaleziono szczątki Jana Kmiołka. Nadal trwają prace identyfikacyjne nad kolejnymi szczątkami, które być może pozwolą na identyfikację także Stanisława Kowalczyka
– To był najtrudniejszy etap prac. Żeby odnaleźć szczątki, najpierw musieliśmy przenieść 196 grobów wybudowanych w latach 80., w których spoczywali m.in. komunistyczni siepacze. Dopiero potem mogliśmy przystąpić do właściwych prac poszukiwawczych. Po tym etapie, już wiemy, Łączka jest czysta, odnaleźliśmy wszystkich, których mieliśmy odnaleźć – podkreślił dr Nadolski. – O ile na wcześniejszych etapach odkrywaliśmy jamy grobowe, gdzie były kompletne szkielety, o tyle w ostatnim etapie odnaleźliśmy tylko 4 kompletne szkielety. 25 szkieletów było okaleczonych – na ogół bez czaszek, nóg, rąk… Było jeszcze coś, co świadczyło o tragedii tych ludzi – w czasie tych prac wolontariusze, którzy przesiewali każdą grudę ziemi znaleźli prawie 5 000 różnych kości. Z należnym pietyzmem i czcią przenosili to wszystko do baraku medycznego – przez trzy dni staraliśmy się w policzyć, ile szkieletów moglibyśmy z tych luźnych kości złożyć. Wyszło, że nie mniej niż 70. Żeby ich zidentyfikować, potrzebna jest gigantyczna praca genetyków. Samego Jana Kmiołka znaleźliśmy dotychczas tylko żuchwę i fragment czaszki – poinformował.
Jak podkreślił, na Łączce łącznie pochowano, według szacunków historyków, 300-320 zamordowanych w więzieniu na Rakowieckiej. Spośród nich zidentyfikowano dotychczas 58 osób.
– Proszę o modlitwę za tych, których szukamy, o rychłą ich identyfikację, ale także za pracowników i wolontariuszy. Proszę mi wierzyć, są chwile zwątpienia, gdy tak po ludzku tracimy wolę pracy. Każde słowa otuchy, każda modlitwa to energia, która daje nam siłę – zakończył dr Marek Nadolski.
Wierni wzięli udział w procesji eucharystycznej wokół kościoła. Uroczystość zakończyła się wspólnym odśpiewaniem hymnu i salwą honorową. Była ona końcowym akcentem serii wydarzeń organizowanych w związku z odnalezieniem i identyfikacją szczątków Jana Kmiołka. Przypomnijmy, że w miejskiej bibliotece 15 kwietnia odbyło się spotkanie z wolontariuszami pracującymi na Łączce, dr. Markiem Nadolskim i autorem książki „Kwatera Ł – wolność jest kuloodporna” Jarosławem Wróblewskim. Do 13 maja przed Sanktuarium Św. Rodziny w Wyszkowie można było oglądać wystawę o Żołnierzach Wyklętych, Łączce i zrealizowanych tam ekshumacjach.
J.P.
– Najwyższym wyrazem miłości bliźniego jest ofiara ze swojego życia – stwierdził kapelan Żołnierzy Niezłomnych ks. Tomasz Trzaska podczas kazania. – Dziękujemy Bogu za odnalezienie szczątków jednego z naszych braci, naszych przodków. Spotykamy się w Rząśniku, ale też w innych miejscach, tam, gdzie podnoszone są z ziemi ludzkie szczątki modlimy się – dodał. – Każdy ma prawo do pochówku i katolickiego pogrzebu, jeśli jest człowiekiem wierzącym. To nasza polska wiara, wiara naszych ojców, która nakazuje szacunek dla szczątków. To po to wolontariusze na Łączce oczyszczali pędzelkiem najdrobniejsze kosteczki i składali do specjalnie znaczonych worków, żeby nic nie zostało w ziemi, „bo to czyjś przodek, brat, siostra, ojciec, wujek…”.
Mówił o wartości wolności, której pragnienie każe czasem rezygnować z bezpieczeństwa i łatwo uzyskiwanego chleba.
– Mówiono „wojna się skończyła, po co jeszcze siedzieć w lesie, jesteśmy wolni, mamy chleb, mały, ale jest”. A ktoś inny powie „ja nie chcę takiego chleba, ja chcę chleba z polskiej piekarni, chcę mówić po polsku i chcę wolnej Polski” – wspomniał kapłan. – Trzeba zrozumieć tych, którzy byli zmęczeni wojną, którzy nie chcieli już kolejnych potyczek, którzy stracili swoich bliskich w walce z bolszewikiem, z najeźdźcą ze wschodu lub zachodu. Ale o ile bardziej trzeba zrozumieć tych, którzy powiedzieli „nie chcemy chleba niewoli, nie zgadzamy się, my pójdziemy się bić, nikomu tego nie każemy robić”.
Przyznał też, że niedawno gościł w domu kpt. Mariana Czajkowskiego.
– Usłyszałem słowa, które do dziś brzmią mi w uszach: „Proszę księdza, ten obraz Matki Bożej wisiał w tym domu, kiedy przychodził tu Janek i czasem był widywany wieczorem, jak klęczy przed tym obrazem z różańcem w ręku” – podkreślił. – Janek poszedł do księdza ze swoimi kolegami prosić o opiekę duchową. W dokumentach IPN przeczytałem, że prosili, by przyszedł do nich ksiądz ich wyspowiadać gdzieś w polu, w lesie, bo bali się wejść do wioski. Jak można mówić o kimś, kto modli się wieczorem i prosi o spowiedź, że jest bandytą? To kim są ci, którzy wyrywali paznokcie i strzelali w tył głowy?
Jak podkreślił ks. Tomasz Trzaska, walczący chcieli, by ksiądz skontaktował ich z organizacją podziemną w Warszawie.
– I ksiądz nie dał rady – Pan Bóg go osądzi. Wprowadził do oddziału agenta, a agent zrobił swoje. Zginęli wszyscy – stwierdził kapłan.
Dr Marek Nadolski z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej przedstawił pokrótce historię Jana Kmiołka i jego towarzyszy broni. Wymienił trzy okresy działalności oddziału. W pierwszym liczył on ok. 20 osób.
– Okres tej działalności to ponad 100 wystąpień zbrojnych, w większości w samoobronie, likwidacja agentów UB i NKWD, licznych donosicieli, karanie agitatorów i współpracowników, najczęściej chłostą. Zdarzało się pouczenie bądź konfiskata dóbr i mienia na rzecz oddziału lub współpracujących. Bardzo często mienie szło na zapomogi dla tych, którzy ucierpieli przez reżim komunistyczny – poinformował.
Według niego, najsłynniejsze akcje oddziału z tamtego okresu to zasadzka na ambulans pocztowy w Pniewie, gdzie zdobyto 1,2 mln zł, które posłużyły na działalność oddziału (1948 r.), rozbicie zasadzki zorganizowanej przez patrol miejscowej milicji obywatelskiej w Rząśniku (1948 r.), starcie z obławą kombinowanej grupy operacyjnej Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej i KBW w Grądach Polewnych (1948 r.).
W drugim etapie oddział nawiązał współpracę z pogotowiem akcji specjalnej Narodowego Zrzeszenia Wojskowego Okręgu Białystok.
– Starano się stworzyć kadrowe bataliony w oczekiwaniu na rozpoczęcie kolejnego konfliktu zbrojnego. Liczono, że wybuchnie kolejna wojna światowa i dzięki niej będzie można odzyskać niepodległość – stwierdził przedstawiciel IPN-u.
Dalsza działalność oddziału to m.in. rozbicie posterunków ORMO i MO w Dębienicy, rozbijanie zebrań partyjnych, karanie agitatorów, potyczki z obławami wojskowymi. Jan Kmiołek w pewnym momencie zaczął prowadzić śledztwo, bo fakty wskazywały na to, że w oddziale był zdrajca, ten jednak uciekł. Od tego czasu zaczął się ostatni okres działalności oddziału, który starał się współdziałać z jednostkami z okolicznych terenów. Skrystalizował się też ostateczny skład oddziału. Najsłynniejsza akcja z tamtego okresu to rozbicie patrolu milicyjnego w Jaszczułtach (1951 r.).
– Do rozpracowania oddziału przyczynił się w dużej mierze wikary parafii w Długosiodle. To do niego, jak mówił ksiądz Tomasz w homilii, zwrócił się Jan Kmiołek z żołnierzami o opiekę duchową i o kontakt z organizacją. Ksiądz ten zgłosił do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z informacją, że ma kontakt z oddziałem Jana Kmiołka, ale jego etyka jako księdza zabrania mu uczestniczyć w fizycznym unicestwieniu oddziału – podkreślił dr Marek Nadolski.
Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w maju 1951 r. rozpoczęło operację o kryptonimie „Lancet”. Do oddziału przeniknął agent Edward Wasilewski – kiedyś żołnierz Armii Krajowej, który wsławił się m.in. tym, że dowodził zbrojnym rozbiciem obozu NKWD w Rembertowie.
– Potem ujawnił się, został aresztowany, przeszedł ciężkie śledztwo i najprawdopodobniej wtedy został złamany – podkreślił naukowiec. – Przenika do oddziału jako kapitan Marek i od tego momentu sprawy toczą się bardzo szybko – od 1 czerwca do 15 września 1951 r. osiemnaście razy wizytuje oddział, chodzi z nim po melinach, poznaje strukturę, siatkę terenową, wszystkie szczegóły działalności. Stara się osłabić oddział, dzielić żołnierzy. Doprowadził do tego, że skłócił Jana Kmiołka ze Stanisławem Kowalczykiem do tego stopnia, że strzelali do siebie – dodał.
Pod pozorem przeszkolenia, przerzucenia na Zachód agent wywabił Jana Kmiołka do Katowic i tam 27 sierpnia 1951 r. Janek został aresztowany. 15 września 1951 r. w Warszawie aresztowano Stanisława Kowalczyka. Tego dnia dopełnił się też los oddziału w leśniczówce Jurgi, w obławie giną Franciszek Kmiołek, Franciszek Apmulski i Julian Nasiadko.
– Zostali zwabieni przez kapitana Marka rzekomo do osłony radiostacji – podkreślił gość. – 13 października 1951 r. 48 wiosek z 4 okolicznych powiatów zostało objętych gigantyczną obławą wojsk KBW i UB. W jej wyniku 75 osób z siatki terenowej zostało aresztowanych. Ci, którzy ukryli się lub zostali zdradzeni w wyniku prowadzonego śledztwa (nie mniej jak 200 osób) zostali aresztowani później. Ponad 50 proc. z tych aresztowanych dostało wyroki skazujące od roku do 15 lat więzienia – dodał.
W kwietniu 1952 r. sąd wojskowy na sesji wyjazdowej w Pułtusku rozpoczął proces Jana Kmiołka i Stanisława Kowalczyka. Dla zastraszenia okolicznej ludności powtarzano procesy w Długosiodle, Wyszkowie, Zatorach. Jana Kmiołka sędziowie skazali na 28-krotną karę śmierci, Stanisława Kowalczyka na 14-krotną karę śmierci. Obu stracono 7 sierpnia 1952 r. na Rakowieckiej.
W ubiegłym roku w piątym etapie prac prowadzonych na terenie kwatery Ł wojskowego cmentarza Powązkowskiego odnaleziono szczątki Jana Kmiołka. Nadal trwają prace identyfikacyjne nad kolejnymi szczątkami, które być może pozwolą na identyfikację także Stanisława Kowalczyka
– To był najtrudniejszy etap prac. Żeby odnaleźć szczątki, najpierw musieliśmy przenieść 196 grobów wybudowanych w latach 80., w których spoczywali m.in. komunistyczni siepacze. Dopiero potem mogliśmy przystąpić do właściwych prac poszukiwawczych. Po tym etapie, już wiemy, Łączka jest czysta, odnaleźliśmy wszystkich, których mieliśmy odnaleźć – podkreślił dr Nadolski. – O ile na wcześniejszych etapach odkrywaliśmy jamy grobowe, gdzie były kompletne szkielety, o tyle w ostatnim etapie odnaleźliśmy tylko 4 kompletne szkielety. 25 szkieletów było okaleczonych – na ogół bez czaszek, nóg, rąk… Było jeszcze coś, co świadczyło o tragedii tych ludzi – w czasie tych prac wolontariusze, którzy przesiewali każdą grudę ziemi znaleźli prawie 5 000 różnych kości. Z należnym pietyzmem i czcią przenosili to wszystko do baraku medycznego – przez trzy dni staraliśmy się w policzyć, ile szkieletów moglibyśmy z tych luźnych kości złożyć. Wyszło, że nie mniej niż 70. Żeby ich zidentyfikować, potrzebna jest gigantyczna praca genetyków. Samego Jana Kmiołka znaleźliśmy dotychczas tylko żuchwę i fragment czaszki – poinformował.
Jak podkreślił, na Łączce łącznie pochowano, według szacunków historyków, 300-320 zamordowanych w więzieniu na Rakowieckiej. Spośród nich zidentyfikowano dotychczas 58 osób.
– Proszę o modlitwę za tych, których szukamy, o rychłą ich identyfikację, ale także za pracowników i wolontariuszy. Proszę mi wierzyć, są chwile zwątpienia, gdy tak po ludzku tracimy wolę pracy. Każde słowa otuchy, każda modlitwa to energia, która daje nam siłę – zakończył dr Marek Nadolski.
Wierni wzięli udział w procesji eucharystycznej wokół kościoła. Uroczystość zakończyła się wspólnym odśpiewaniem hymnu i salwą honorową. Była ona końcowym akcentem serii wydarzeń organizowanych w związku z odnalezieniem i identyfikacją szczątków Jana Kmiołka. Przypomnijmy, że w miejskiej bibliotece 15 kwietnia odbyło się spotkanie z wolontariuszami pracującymi na Łączce, dr. Markiem Nadolskim i autorem książki „Kwatera Ł – wolność jest kuloodporna” Jarosławem Wróblewskim. Do 13 maja przed Sanktuarium Św. Rodziny w Wyszkowie można było oglądać wystawę o Żołnierzach Wyklętych, Łączce i zrealizowanych tam ekshumacjach.
J.P.
Komentarze
ada
Dodane przez ada, w dniu 21.05.2018 r., godz. 13.03
W oczekiwaniu na kolejne umorzenie sprawy zabójstwa Roberta Wójtowicza przez ks. Krzysztofa Litwę.
Dodane przez ada, w dniu 21.05.2018 r., godz. 13.03
W oczekiwaniu na kolejne umorzenie sprawy zabójstwa Roberta Wójtowicza przez ks. Krzysztofa Litwę.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 21.05.2018 r., godz. 22.54
Piękna, wzruszająca uroczystość. Wspaniałe kazanie ks. Tomasza Trzaski. Długo czekała rodzina Jana Kmiołka na odnalezienie tego Niezłomnego Żołnierza i uhonorowanie go w Rząśniku, jego rodzinnej miejscowości. I doczekała się. Czekamy na odnalezienie kolejnych bohaterów antykomunistycznego powstania z Ziemi Wyszkowskiej - tych wszystkich, których nazwiska wyryte są na pomniku, przy moście drogowym w Wyszkowie. Będziemy im wszystkim oddawać hołd i towarzyszyć w ich ostatniej drodze.
Piękna, wzruszająca uroczystość. Wspaniałe kazanie ks. Tomasza Trzaski. Długo czekała rodzina Jana Kmiołka na odnalezienie tego Niezłomnego Żołnierza i uhonorowanie go w Rząśniku, jego rodzinnej miejscowości. I doczekała się. Czekamy na odnalezienie kolejnych bohaterów antykomunistycznego powstania z Ziemi Wyszkowskiej - tych wszystkich, których nazwiska wyryte są na pomniku, przy moście drogowym w Wyszkowie. Będziemy im wszystkim oddawać hołd i towarzyszyć w ich ostatniej drodze.
Dodane przez annonim, w dniu 21.05.2018 r., godz. 23.33
Tylko Waldi się nie postarał. Z trzech możliwości uczestnictwa w Wyszkowskich Dniach Żołnierzy Wyklętych zaliczył zero - 0!
Tylko Waldi się nie postarał. Z trzech możliwości uczestnictwa w Wyszkowskich Dniach Żołnierzy Wyklętych zaliczył zero - 0!
Dodane przez Patriotyzm wybiórczy, w dniu 22.05.2018 r., godz. 07.49
PiS to Waldek? Chyba tak, reszta jest niesamodzielna, poza tymi, co zerwali się z jego żenującego łańcuszka. Dorośli ludzie prowadzeni za rączkę jak dzieci.
PiS to Waldek? Chyba tak, reszta jest niesamodzielna, poza tymi, co zerwali się z jego żenującego łańcuszka. Dorośli ludzie prowadzeni za rączkę jak dzieci.
Dodane przez patriota, w dniu 22.05.2018 r., godz. 10.18
Trochę kultury pan Waldek w tym czasie był w szpitallu ot i co pozdrawiam
Trochę kultury pan Waldek w tym czasie był w szpitallu ot i co pozdrawiam
Dodane przez Anonim, w dniu 22.05.2018 r., godz. 11.43
Bardzo dobrze, że są piękne uroczystości ku pamięci Żołnierzy Niezłomnych, że bierze udział coraz więcej ludzi. Pytanie jest jedno czy równolegle do tych uroczystości trwa rozliczanie tych byłych działaczy PZPR, od szczebla centralnego do tych na prowincji. Nie widzę tych rozliczeń i usuwania ich z życia publicznego. Jeszcze niedawno był artykuł w wyszkowskiej prasie lokalnej, rozmowa z tymi ludźmi i oni uważają, że nie mają nic sobie do zarzucenia. Burmistrz Nowosielski nawet wyróżnia tych ludzi, jeden był nawet wice burmistrzem, teraz na ciepłej posadzce, drugi był przewodniczącym rady miejskiej, trzeci był szefem PO, pozostali też dobrze się zakotwiczyli. Tyle ludzi zginęło za PRL, nieraz w bestialski sposób a odpowiedzialnych brak, a przecież PZPR liczyła ponad 3 miliony członków. Dlaczego nic w tej sprawie się nie dzieje. Nastąpiła dekomunizacja nazw ulic, w Wyszkowie prawie bezboleśnie ale czas teraz na ludzi, który nazywali Żołnierzy Wyklętych bandytami i tą propagandę rozsiewali. Jesteśmy prawie trzydzieści lat od przełomu i nic się w tej sprawie nie dzieje. Czy w Niemczech też tak naziści i nazizm się rozpłynął? Z tego co wiemy to były wielkie procesy współpracowników Hitlera, Amerykanie w swojej strefie likwidowali wszystko co było związanie z nazizmem. Ale przecież w ramach wydarzeń 68 roku też zwrócono uwagę, że zbyt mało osób odpowiedziało za kataklizm związany z II wojną światową. Po dwudziestu latach dokończono proces czyszczenia struktur państwa RFN z pozostałości po ludziach biorących udział w tej tragedii. W Polsce też musi nastąpić oczyszczenie bo widzimy jaki teraz mamy obraz po tylu latach. Dawni SBecy z Mazgułą na czele, którym zmniejszono emerytury podnoszą swe zdradzieckie m... i są elementem KOD i bojówek przeciwko państwu polskiemu. Michnik wychwala byłych zdradzieckich generałów nazywając ich ludźmi honoru. To jest uwłaczające dla Polski. Macierewicz się za nich zabrał ale zrobił to może nie systemowo, natomiast czekam co zrobi prezydent Duda, który zablokował ich rozliczenie. Może trzeba poczekać ale nie zapominać o nich i o ich pomagierach na dole.
Bardzo dobrze, że są piękne uroczystości ku pamięci Żołnierzy Niezłomnych, że bierze udział coraz więcej ludzi. Pytanie jest jedno czy równolegle do tych uroczystości trwa rozliczanie tych byłych działaczy PZPR, od szczebla centralnego do tych na prowincji. Nie widzę tych rozliczeń i usuwania ich z życia publicznego. Jeszcze niedawno był artykuł w wyszkowskiej prasie lokalnej, rozmowa z tymi ludźmi i oni uważają, że nie mają nic sobie do zarzucenia. Burmistrz Nowosielski nawet wyróżnia tych ludzi, jeden był nawet wice burmistrzem, teraz na ciepłej posadzce, drugi był przewodniczącym rady miejskiej, trzeci był szefem PO, pozostali też dobrze się zakotwiczyli. Tyle ludzi zginęło za PRL, nieraz w bestialski sposób a odpowiedzialnych brak, a przecież PZPR liczyła ponad 3 miliony członków. Dlaczego nic w tej sprawie się nie dzieje. Nastąpiła dekomunizacja nazw ulic, w Wyszkowie prawie bezboleśnie ale czas teraz na ludzi, który nazywali Żołnierzy Wyklętych bandytami i tą propagandę rozsiewali. Jesteśmy prawie trzydzieści lat od przełomu i nic się w tej sprawie nie dzieje. Czy w Niemczech też tak naziści i nazizm się rozpłynął? Z tego co wiemy to były wielkie procesy współpracowników Hitlera, Amerykanie w swojej strefie likwidowali wszystko co było związanie z nazizmem. Ale przecież w ramach wydarzeń 68 roku też zwrócono uwagę, że zbyt mało osób odpowiedziało za kataklizm związany z II wojną światową. Po dwudziestu latach dokończono proces czyszczenia struktur państwa RFN z pozostałości po ludziach biorących udział w tej tragedii. W Polsce też musi nastąpić oczyszczenie bo widzimy jaki teraz mamy obraz po tylu latach. Dawni SBecy z Mazgułą na czele, którym zmniejszono emerytury podnoszą swe zdradzieckie m... i są elementem KOD i bojówek przeciwko państwu polskiemu. Michnik wychwala byłych zdradzieckich generałów nazywając ich ludźmi honoru. To jest uwłaczające dla Polski. Macierewicz się za nich zabrał ale zrobił to może nie systemowo, natomiast czekam co zrobi prezydent Duda, który zablokował ich rozliczenie. Może trzeba poczekać ale nie zapominać o nich i o ich pomagierach na dole.
pamiętamy
Dodane przez pulwy, w dniu 22.05.2018 r., godz. 20.18
My w Janowie, Wincentowie czy Rząśniku dobrze pamiętamy "osiągnięcia" tych wyklętych. Stąd taka frekwencja pompowana przez przybyszy z zewnątrz na mszy.
Dodane przez pulwy, w dniu 22.05.2018 r., godz. 20.18
My w Janowie, Wincentowie czy Rząśniku dobrze pamiętamy "osiągnięcia" tych wyklętych. Stąd taka frekwencja pompowana przez przybyszy z zewnątrz na mszy.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 22.05.2018 r., godz. 20.53
Anonim z 11.43 wszedł w istotę sprawy. Komuszki w III RP czuli się jak ryba w wodzie, książeczki partyjne pozamieniali na czekowe i mieli się świetnie. Teraz złodziejstwa powoli kończą się, więc krzyczą po wszystkich targach, że mamy dyktaturę. Umiejętnie posługują się kłamstwem i manipulacją i w ścisłej współpracy z michnikopodobnymi wymyślają coraz nowe prowokacje. W Wyszkowie zostali przejęci w znacznej mierze z dobrodziejstwem inwentarza przez "cudowne dziecko wyszkowskiej demokracji" i przy pomocy układu PO-PSL, a także dzięki cichej współpracy lokalnego PiS z panem burmistrzem mają się bardzo dobrze.
Anonim z 11.43 wszedł w istotę sprawy. Komuszki w III RP czuli się jak ryba w wodzie, książeczki partyjne pozamieniali na czekowe i mieli się świetnie. Teraz złodziejstwa powoli kończą się, więc krzyczą po wszystkich targach, że mamy dyktaturę. Umiejętnie posługują się kłamstwem i manipulacją i w ścisłej współpracy z michnikopodobnymi wymyślają coraz nowe prowokacje. W Wyszkowie zostali przejęci w znacznej mierze z dobrodziejstwem inwentarza przez "cudowne dziecko wyszkowskiej demokracji" i przy pomocy układu PO-PSL, a także dzięki cichej współpracy lokalnego PiS z panem burmistrzem mają się bardzo dobrze.
pulwy
Dodane przez Pamiętamy, w dniu 22.05.2018 r., godz. 22.07
Dobrze, że pamiętacie. Pierwsze - to Wincentowo było osadą niemieckich kolonistów, których majątki po wojnie przejeła ludność napływowa z dalszych i bliższych stron. Na sąsiednich Grądach za zasługi dla okupanta i nadgorliwość odpalony został ówczesny sołtys konfident. To też zapamiętajcie.
Dodane przez Pamiętamy, w dniu 22.05.2018 r., godz. 22.07
Dobrze, że pamiętacie. Pierwsze - to Wincentowo było osadą niemieckich kolonistów, których majątki po wojnie przejeła ludność napływowa z dalszych i bliższych stron. Na sąsiednich Grądach za zasługi dla okupanta i nadgorliwość odpalony został ówczesny sołtys konfident. To też zapamiętajcie.
Dodane przez Anonim, w dniu 22.05.2018 r., godz. 22.47
Od kiedy to płk. Mazguła był esbekiem? A pan Głowacki niech zacznie rozliczenia od pewnego zastępcy kierownika Urzędu Skarbowego, bo tyle co ten człowiek napsuł krwi ludziom z Wyszkowa to żaden esbek ani ubek tego nie zrobił.
Od kiedy to płk. Mazguła był esbekiem? A pan Głowacki niech zacznie rozliczenia od pewnego zastępcy kierownika Urzędu Skarbowego, bo tyle co ten człowiek napsuł krwi ludziom z Wyszkowa to żaden esbek ani ubek tego nie zrobił.
do pulwy,
Dodane przez Anonim, w dniu 23.05.2018 r., godz. 08.28
posłużę się cytatem: " Teraz potomkowie oprawców Żołnierzy Wyklętych, pamiętają jak ich rodzice niszczyli naszych bohaterów i robią to samo.". Nic dodać, nic ująć.
Dodane przez Anonim, w dniu 23.05.2018 r., godz. 08.28
posłużę się cytatem: " Teraz potomkowie oprawców Żołnierzy Wyklętych, pamiętają jak ich rodzice niszczyli naszych bohaterów i robią to samo.". Nic dodać, nic ująć.
Dodane przez Anonim, w dniu 23.05.2018 r., godz. 08.38
Dlaczego Prezydent USA nie spotkał się z Dudą? Może za jego blokady? Tak moim zdaniem dzięki poparciu PiS szybko wskoczył na siodło, ale bez ich poparcia szybko z niego wyskoczy. Polacy mają dość "układczyków". Czekali na wyczyszczenie syfu i kogoś kto tego dokona. Wybrali PiS. Wiadomo było, że będzie opór ze strony ubabranych tym syfem, ale czas najwyższ za to się zabrać i konsekwentnie doprowadzić do końca. Obiecanki nie działają na wyborców. Oni chcą konkretów.
Dlaczego Prezydent USA nie spotkał się z Dudą? Może za jego blokady? Tak moim zdaniem dzięki poparciu PiS szybko wskoczył na siodło, ale bez ich poparcia szybko z niego wyskoczy. Polacy mają dość "układczyków". Czekali na wyczyszczenie syfu i kogoś kto tego dokona. Wybrali PiS. Wiadomo było, że będzie opór ze strony ubabranych tym syfem, ale czas najwyższ za to się zabrać i konsekwentnie doprowadzić do końca. Obiecanki nie działają na wyborców. Oni chcą konkretów.
Dodane przez Anonim, w dniu 23.05.2018 r., godz. 10.46
Aparatczycy atakują. To nie przypadek, że bieg TROPEM WILCZYM był blokowany w Wyszkowie i odbył się w Leszczydole Nowinach. My słuchamy opowieści Mariana Czajkowskiego a nie cytatów Niesiołowskiego lub jego podobnych.
Aparatczycy atakują. To nie przypadek, że bieg TROPEM WILCZYM był blokowany w Wyszkowie i odbył się w Leszczydole Nowinach. My słuchamy opowieści Mariana Czajkowskiego a nie cytatów Niesiołowskiego lub jego podobnych.
do Aninima z 8.38
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 23.05.2018 r., godz. 21.20
Dlaczego prezydent Duda nie spotkał się z prezydentem USA ? Ponieważ nie byli umówieni.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 23.05.2018 r., godz. 21.20
Dlaczego prezydent Duda nie spotkał się z prezydentem USA ? Ponieważ nie byli umówieni.
Wyklęci
Dodane przez Emeryt Wyszków, w dniu 23.05.2018 r., godz. 21.22
Czy wy wiecie kim był tak naprawdę Marian Czajkowski !!!!!!!
Dodane przez Emeryt Wyszków, w dniu 23.05.2018 r., godz. 21.22
Czy wy wiecie kim był tak naprawdę Marian Czajkowski !!!!!!!
pamiętamy
Dodane przez Dalekie, w dniu 24.05.2018 r., godz. 05.34
To oprawcom kradli inwentarz, bili, podpalali, a nawet mordowali? Oto dokonania "bohaterów".
Dodane przez Dalekie, w dniu 24.05.2018 r., godz. 05.34
To oprawcom kradli inwentarz, bili, podpalali, a nawet mordowali? Oto dokonania "bohaterów".
Dodane przez lipa, w dniu 24.05.2018 r., godz. 12.38
Teza emeryta Wyszków jest do rozważenia.pozdrawiam
Teza emeryta Wyszków jest do rozważenia.pozdrawiam
Dodane przez jasio małolat, w dniu 24.05.2018 r., godz. 12.55
Dlaczego prezydent Duda nie spotkał się z prezydentem USA ? bo usłyszał "nie teraz ale się dowiaduj....;)"
Dlaczego prezydent Duda nie spotkał się z prezydentem USA ? bo usłyszał "nie teraz ale się dowiaduj....;)"
Dodane przez Anonim, w dniu 24.05.2018 r., godz. 14.47
" dziś mamy starcie trzeciego pokolenia AK z trzecim pokoleniem UB", stąd historię Ci drudzy głoszą wygodną dla siebie, a co mają powiedzieć. Walczą metodami takimi, jak ich przodkowie. Przede wszystkim oczernić w oczach społeczeństwa .....
" dziś mamy starcie trzeciego pokolenia AK z trzecim pokoleniem UB", stąd historię Ci drudzy głoszą wygodną dla siebie, a co mają powiedzieć. Walczą metodami takimi, jak ich przodkowie. Przede wszystkim oczernić w oczach społeczeństwa .....
do anonim
Dodane przez krzysztof, w dniu 24.05.2018 r., godz. 15.08
jestem zwykłym pracownikiem fizycznym tak naprawdę nie pamiętającym czasów komuny ale powiem Ci że moi dziadkowie - zwykli rolnicy mieszkający w okolicy Rząśnika, nie mający nic wspólnego z partią ( a mieli z tymże bohaterem) przewracają się w grobie widząc jak gloryfikuje się tych ludzi, zakłamuję się prawdę pomijając znaczące fakty z życia tych "bohaterów". Nigdy od nich, ani od ich sąsiadów ( również zwykłych prawych ludzi) nie słyszałem słów pochwalnych na temat kmiołka i jego bandy, a wręcz odwrotnie. Wystarczy jeszcze popytać starszych ludzi (jest już ich coraz mniej ale jeszcze są) mieszkających na terenie działania grupy kmiołka aby dowiedzieć się prawdy.
Dodane przez krzysztof, w dniu 24.05.2018 r., godz. 15.08
jestem zwykłym pracownikiem fizycznym tak naprawdę nie pamiętającym czasów komuny ale powiem Ci że moi dziadkowie - zwykli rolnicy mieszkający w okolicy Rząśnika, nie mający nic wspólnego z partią ( a mieli z tymże bohaterem) przewracają się w grobie widząc jak gloryfikuje się tych ludzi, zakłamuję się prawdę pomijając znaczące fakty z życia tych "bohaterów". Nigdy od nich, ani od ich sąsiadów ( również zwykłych prawych ludzi) nie słyszałem słów pochwalnych na temat kmiołka i jego bandy, a wręcz odwrotnie. Wystarczy jeszcze popytać starszych ludzi (jest już ich coraz mniej ale jeszcze są) mieszkających na terenie działania grupy kmiołka aby dowiedzieć się prawdy.
Dodane przez MM, w dniu 24.05.2018 r., godz. 15.26
A dlaczegóż to nie byli umówieni? Czyżby PAD lecąc tam nie chciał?...
A dlaczegóż to nie byli umówieni? Czyżby PAD lecąc tam nie chciał?...
Dodane przez Pała, w dniu 24.05.2018 r., godz. 15.38
Za to prezydent na POcieszenie spotka się z Nowosielszczakowiaczkiem, przy okazji odsłoniecia żydowskiego pomnika. Zostało ogłoszone, to musi ta...
Za to prezydent na POcieszenie spotka się z Nowosielszczakowiaczkiem, przy okazji odsłoniecia żydowskiego pomnika. Zostało ogłoszone, to musi ta...
dla klubowiczów
Dodane przez Dorota, w dniu 24.05.2018 r., godz. 16.14
To tak jak dziś,. Jak posady obsadzane są misiewiczami w rodzaju syna Głowackiego to to jest patriotyczne i bohaterska słuźna Polsce, jak zwalnia sie kompetentnych pracowników, to jest to pozbywanie sie potomków ubeków.... Kali ukraść jest Gut....
Dodane przez Dorota, w dniu 24.05.2018 r., godz. 16.14
To tak jak dziś,. Jak posady obsadzane są misiewiczami w rodzaju syna Głowackiego to to jest patriotyczne i bohaterska słuźna Polsce, jak zwalnia sie kompetentnych pracowników, to jest to pozbywanie sie potomków ubeków.... Kali ukraść jest Gut....
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 24.05.2018 r., godz. 19.27
Tytuł artykułu „Nie chcieli chleba niewoli” nawiązuje do słów ks. Tomasza Trzaski, kapelana Żołnierzy Wyklętych, powiedzianych podczas homilii w czasie mszy dziękczynnej za naszego narodowego bohatera Jana Kmiołka. To słowa oddające z pewnością motywacje tych ludzi. Tekst prezentuje obszernie zarówno tło wydarzeń, ich dramatyzm oraz złożoność, ale także dobrze oddaje atmosferę tej wspaniałej uroczystości. Ale wiemy przecież, że zarówno Jan Kmiołek, jak i większość jego żołnierzy ujawniła się. Szybko zorientowali się, że ich życie jest w niebezpieczeństwie, bowiem ujawnieni znikali. Dziś doskonale wiemy, co działo się z tymi, którzy „znikali”. Było mordowani skrytobójczo, katowani w ubeckich kazamatach. Żołnierze oddziału Kmiołka domyślali się tego, albo czasem wiedzieli dzięki wywiadowi, jaki jest los tych, którzy wpadli w ubeckie szpony. Dlatego woleli często ginąć z bronią w ręku. Tak było z trzema ostatnimi żołnierzami oddziału Jana Kmiołka, jego bratem Franciszkiem, Julianem Nasiadko i Franciszkiem Ampulskim, którzy, wystawieni przez ubeckiego agenta, zginęli w leśniczówce Jurgi, we wrześniu 1951 roku. Na szczęście dziś prawda o tamtych czasach przebija się przez gruby kożuch komunistycznego kłamstwa. Ciągle przybywa dokumentów i świadectw, ale przede wszystkim nasi bohaterowie są odnajdywani i mogą zostać wreszcie godnie pochowani.
Tytuł artykułu „Nie chcieli chleba niewoli” nawiązuje do słów ks. Tomasza Trzaski, kapelana Żołnierzy Wyklętych, powiedzianych podczas homilii w czasie mszy dziękczynnej za naszego narodowego bohatera Jana Kmiołka. To słowa oddające z pewnością motywacje tych ludzi. Tekst prezentuje obszernie zarówno tło wydarzeń, ich dramatyzm oraz złożoność, ale także dobrze oddaje atmosferę tej wspaniałej uroczystości. Ale wiemy przecież, że zarówno Jan Kmiołek, jak i większość jego żołnierzy ujawniła się. Szybko zorientowali się, że ich życie jest w niebezpieczeństwie, bowiem ujawnieni znikali. Dziś doskonale wiemy, co działo się z tymi, którzy „znikali”. Było mordowani skrytobójczo, katowani w ubeckich kazamatach. Żołnierze oddziału Kmiołka domyślali się tego, albo czasem wiedzieli dzięki wywiadowi, jaki jest los tych, którzy wpadli w ubeckie szpony. Dlatego woleli często ginąć z bronią w ręku. Tak było z trzema ostatnimi żołnierzami oddziału Jana Kmiołka, jego bratem Franciszkiem, Julianem Nasiadko i Franciszkiem Ampulskim, którzy, wystawieni przez ubeckiego agenta, zginęli w leśniczówce Jurgi, we wrześniu 1951 roku. Na szczęście dziś prawda o tamtych czasach przebija się przez gruby kożuch komunistycznego kłamstwa. Ciągle przybywa dokumentów i świadectw, ale przede wszystkim nasi bohaterowie są odnajdywani i mogą zostać wreszcie godnie pochowani.
Dodane przez Anonim, w dniu 25.05.2018 r., godz. 08.40
Panie Marku, mam pytanie, do Pana jako do osoby kompetentnej w sprawie: do kiedy radni powinny składać oświadczenie majątkowe i w jakim terminie powinny być publikowane?
Panie Marku, mam pytanie, do Pana jako do osoby kompetentnej w sprawie: do kiedy radni powinny składać oświadczenie majątkowe i w jakim terminie powinny być publikowane?
do "Dorota"
Dodane przez klubowicz, w dniu 25.05.2018 r., godz. 11.31
Pan(i) Doroto, rozejrzy się pan(i) po Wyszkowie, popatrzy na rachunki, opłaty, przyjrzy się decyzjom magistratu wyszkowskiego i zrozumie pan(i), jakie skutki są karierowiczów, misiewiczów z różnych opcji politycznych w naszym wyszkowskim grajdołku, jak tworzą "czapę" ograniczającą rozwój Wyszkowa. Co do Piotrka Głowackiego jest to chłopak dobrze wychowany, wykształcony, żonaty i otrzymał stanowisko w drodze konkursu a nie partyjnej protekcji. Nikt go nie widział , żeby zajechał AUDI pod MOZI, z kilkoma koleżankami i do tego szastał kasą na lewo i prawo. Wyobraża sobie pan(i), że prezes W. Sobczak proponuje syna Marka Głowackiego na stanowisko i jeszcze go rekomenduje, bo ja nie. A tak krótko mówiąc jesteśmy "MuremzaprzewodniczącymGłowackim", i jego działalnością w róznych tematach np. w temacie Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych), w tematach samorządowych itd.
Dodane przez klubowicz, w dniu 25.05.2018 r., godz. 11.31
Pan(i) Doroto, rozejrzy się pan(i) po Wyszkowie, popatrzy na rachunki, opłaty, przyjrzy się decyzjom magistratu wyszkowskiego i zrozumie pan(i), jakie skutki są karierowiczów, misiewiczów z różnych opcji politycznych w naszym wyszkowskim grajdołku, jak tworzą "czapę" ograniczającą rozwój Wyszkowa. Co do Piotrka Głowackiego jest to chłopak dobrze wychowany, wykształcony, żonaty i otrzymał stanowisko w drodze konkursu a nie partyjnej protekcji. Nikt go nie widział , żeby zajechał AUDI pod MOZI, z kilkoma koleżankami i do tego szastał kasą na lewo i prawo. Wyobraża sobie pan(i), że prezes W. Sobczak proponuje syna Marka Głowackiego na stanowisko i jeszcze go rekomenduje, bo ja nie. A tak krótko mówiąc jesteśmy "MuremzaprzewodniczącymGłowackim", i jego działalnością w róznych tematach np. w temacie Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych), w tematach samorządowych itd.
Dodane przez mnisiek vel mnisiewicz, w dniu 25.05.2018 r., godz. 20.57
chłopak dobrze wychowany w drodze konkursu dostał stanowisko buhahahahahhahahahahaha chyba sam w to nie wierzysz. My misiewicze stanowiska dostajemy za wierność lub po protekcji,taka nasz rola
chłopak dobrze wychowany w drodze konkursu dostał stanowisko buhahahahahhahahahahaha chyba sam w to nie wierzysz. My misiewicze stanowiska dostajemy za wierność lub po protekcji,taka nasz rola
Dodane przez PiS, w dniu 26.05.2018 r., godz. 08.55
To zastanawiające, jak ZSL szybko zmienił się w PSL.
To zastanawiające, jak ZSL szybko zmienił się w PSL.
Dodane przez Anonim, w dniu 26.05.2018 r., godz. 10.33
Mnisiek jesteś przyzwyczajony do rzeczywistości nowosielskiej, gdzie wszystko jest po znajomości, nawet cieć musi mieć znaczek partyjny. Młody człowiek chce normalnej pracy, stabilizacji, a nie co kadencja wypad bo przychodzi inna interesowna ekipa. Po to płacimy za wykształcenie swoich dzieci, żeby nie były popychadłem cwaniaków partyjnych.
Mnisiek jesteś przyzwyczajony do rzeczywistości nowosielskiej, gdzie wszystko jest po znajomości, nawet cieć musi mieć znaczek partyjny. Młody człowiek chce normalnej pracy, stabilizacji, a nie co kadencja wypad bo przychodzi inna interesowna ekipa. Po to płacimy za wykształcenie swoich dzieci, żeby nie były popychadłem cwaniaków partyjnych.
KGP
Dodane przez Dorota, w dniu 26.05.2018 r., godz. 17.20
Patrzę, patrze i widzę usta pełne frazesów i komunałów. A to o wyklętych, a to o wstaniu z kolan. Widzę zaś pazerność, zachłanność i obłudę. To wasze prawdziwe oblicze.
Dodane przez Dorota, w dniu 26.05.2018 r., godz. 17.20
Patrzę, patrze i widzę usta pełne frazesów i komunałów. A to o wyklętych, a to o wstaniu z kolan. Widzę zaś pazerność, zachłanność i obłudę. To wasze prawdziwe oblicze.
Dodane przez Anonim, w dniu 27.05.2018 r., godz. 08.18
Mówisz o kiosku za 85 tysięcy z kilku płyt gipsowych Dorotao? Nowosielski, to dopiero nienażarta bestia. Ale wiadomo, że kolo sie budował.
Mówisz o kiosku za 85 tysięcy z kilku płyt gipsowych Dorotao? Nowosielski, to dopiero nienażarta bestia. Ale wiadomo, że kolo sie budował.
Dodane przez ..., w dniu 28.05.2018 r., godz. 22.47
A mnisiewicze w TBSie? Podrzutki burmistrzowe. Nie nadawali się obaj nawet do Hutnika, ani na basen to w TBSie ich obsadzili.
A mnisiewicze w TBSie? Podrzutki burmistrzowe. Nie nadawali się obaj nawet do Hutnika, ani na basen to w TBSie ich obsadzili.
myślę
Dodane przez zośka, w dniu 30.05.2018 r., godz. 11.47
Cześć BOHATEROM, śmierć bandytom.
Dodane przez zośka, w dniu 30.05.2018 r., godz. 11.47
Cześć BOHATEROM, śmierć bandytom.
Dodane przez k..., w dniu 30.05.2018 r., godz. 14.37
mieszkańcy znają niechlubną historię k... i nie chodzi o braci k... ale o grubasa z Jesionowej udającego dziś wyszkowianina. to dopiero historia.
mieszkańcy znają niechlubną historię k... i nie chodzi o braci k... ale o grubasa z Jesionowej udającego dziś wyszkowianina. to dopiero historia.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl