Wojenna przyjaźń
(Zam: 04.05.2011 r., godz. 11.15)W uroczystości nadania rondu na ulicy Serockiej imienia generała Stanisława Nałęcz-Komornickiego 17 kwietnia uczestniczył człowiek szczególny – jego rówieśnik i frontowy przyjaciel, Józef Zbigniew Polak.
Ten znakomity architekt i rysownik, jest autorem wydanego w ubiegłym roku przez Starostwo Powiatowe albumu „Impresje z ziemi wyszkowskiej”, w którym zawarł grafiki przedstawiające najciekawsze zakątki powiatu.
Józef Polak to kawaler Orderu Virtuti Militari, jako absolwent tajnej szkoły podchorążych AK walczył w latach 1939-1944. Brał udział w Powstaniu Warszawskim na Pradze. Na rozkaz dowódcy Pragi wstąpił do Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, z którą przeszedł od Warszawy cały szlak bojowy, m.in. jako dowódca zwiadu saperskiego. Ze Stanisławem Komornickim łączyła go długoletnia przyjaźń i wspólne poglądy. Jeszcze przed wojną obaj związani byli z warszawskim ruchem harcerskim. Józef Polak działał w 78. Drużynie ZHP, a także organizacji Orlęta przy Związku Strzeleckim. Generał „Nałęcz” był w tym czasie harcerzem związanym z 71. Warszawską Drużyną Skautów. Wojenne losy obu żołnierzy splotły się po upadku Powstania w 1944 roku. W swoich pamiętnikach wspomina o tym Józef Polak: „Zaczęło się po Powstaniu, gdy zobaczyłem kilku wynędzniałych i zagubionych powstańców, którzy przepłynęli Wisłę i dostali się na pogrążoną w chaosie Pragę. Dowódcą grupy był Staszek „Nałęcz” zdezorientowany, bo myślał, że tymczasowe władze będą go traktować jak bohatera, a tymczasem traktowali jak bandytę z AK, tak zresztą jak nas, powstańców Pragi. Dzięki inicjatywie pułkownika Bobrowskiego d-cy V Rejonu i dowództwa praskiego AK, żeby wstępować całymi oddziałami do wojska, gdzie miał powstać pułk Legi Akademickiej. Pułk nigdy nie powstał, a wkrótce nastąpiły aresztowania.(…) Wspólnie ze Staszkiem zostaliśmy zakwaterowani w kilku willach w Aninie i razem przeszkoliliśmy grupę ponad stu żołnierzy AK.”
Również Stanisław Komornicki pisał pamiętniki o swoich wojennych losach. Na ich podstawie wydane zostały dwie książki. Pozycja „Na barykadach Warszawy” (z powodu cenzury po raz pierwszy wydana w 1956 roku) należy dziś do powstańczej klasyki. Druga, „W pułapce losu” wydana w 2003 roku, jest dalszym ciągiem pamiętników podchorążego „Nałęcza”. Tu Stanisław Komornicki (str. 46) wspomina swego kompana Józefa Polaka: „Po zakończeniu ewidencjonowania późnym wieczorem przyjechały ciężarówki i zawiozły naszą stusześćdziesięcioosobową grupę żołnierzy praskiego Rejonu Armii Krajowej do Anina, gdzie zostaliśmy zakwaterowani w dwóch dużych willach. Moim sąsiadem noclegowym był podporucznik AK Józef Polak, który przedstawił mi się jako student architektury na tajnej politechnice. Pół nocy przegadaliśmy. Opowiadał o swojej pracy konspiracyjnej w organizacji Orląt. O tym, jak zdobyli broń na wartowni rektyfikacji warszawskiej, o Powstaniu na Pradze, o jego upadku, kiedy żołnierze praskiego AK, którzy nie opuścili miasta w myśl wezwania niemieckiego komendanta, wyszli z ukrycia, współdziałali ze szpicami pancernymi 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Jak dołączyli do tych czołgistów i jak on (nie będąc jeszcze w wojsku) został za to współdziałanie odznaczony Krzyżem Walecznych. Mówił o planach życiowych, o zamiłowaniu do architektury. Miał na pasku mapnik, a w nim szkicownik i w każdej wolnej chwili szkicował sylwetki ludzi, budynki i scenki rodzajowe. Pozwolił mi przejrzeć te rysunki. Wydały mi się dosyć udane.”
Po raz drugi Stanisław Komornicki w swej książce o Józefie Polaku wspomina na str. 268 :(…) – notuję to wszystko w moim notatniku, który prowadzę od Powstania. Nie tylko ja to robię. Pamiętasz Zbyszku na Pradze tego podporucznika twojego imiennika, Polak się nazywał. Dostał w wojsku Krzyż Walecznych, zanim jeszcze go zmobilizowali. On też robi notatki i do tego ilustruje je rysunkami. Dobrze rysuje, zwłaszcza budynki. Mówił, że po wojnie wybiera się na architekturę. – To tak jak my ze Zbyszkiem – wtrącił Rysiek – ale ja mam lepszy sposób dokumentowania!...” Rysiek zdobył dwa aparaty, dzięki czemu i „Nałęcz” swoje wspomnienia mógł uzupełnić cennymi fotografiami. Na uroczystości w Wyszkowie Józef Polak spotkał prezesa Klubu Tradycji Pierwszej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki mjr. Lecha Tryuka. On, mjr Tryuk i „Nałęcz” zaprzyjaźnili się podczas szkolenia w Aninie na warszawskiej Pradze.
– To była wzruszająca uroczystość – mówił 17 kwietnia Józef Polak, który uczestniczył w niej wraz z małżonką. – Cieszę się, że imieniem Staszka nazwano rondo w Wyszkowie – mieście, które zarówno jemu, jak i mi jest bardzo bliskie.
Marek Filipowicz
Józef Polak to kawaler Orderu Virtuti Militari, jako absolwent tajnej szkoły podchorążych AK walczył w latach 1939-1944. Brał udział w Powstaniu Warszawskim na Pradze. Na rozkaz dowódcy Pragi wstąpił do Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, z którą przeszedł od Warszawy cały szlak bojowy, m.in. jako dowódca zwiadu saperskiego. Ze Stanisławem Komornickim łączyła go długoletnia przyjaźń i wspólne poglądy. Jeszcze przed wojną obaj związani byli z warszawskim ruchem harcerskim. Józef Polak działał w 78. Drużynie ZHP, a także organizacji Orlęta przy Związku Strzeleckim. Generał „Nałęcz” był w tym czasie harcerzem związanym z 71. Warszawską Drużyną Skautów. Wojenne losy obu żołnierzy splotły się po upadku Powstania w 1944 roku. W swoich pamiętnikach wspomina o tym Józef Polak: „Zaczęło się po Powstaniu, gdy zobaczyłem kilku wynędzniałych i zagubionych powstańców, którzy przepłynęli Wisłę i dostali się na pogrążoną w chaosie Pragę. Dowódcą grupy był Staszek „Nałęcz” zdezorientowany, bo myślał, że tymczasowe władze będą go traktować jak bohatera, a tymczasem traktowali jak bandytę z AK, tak zresztą jak nas, powstańców Pragi. Dzięki inicjatywie pułkownika Bobrowskiego d-cy V Rejonu i dowództwa praskiego AK, żeby wstępować całymi oddziałami do wojska, gdzie miał powstać pułk Legi Akademickiej. Pułk nigdy nie powstał, a wkrótce nastąpiły aresztowania.(…) Wspólnie ze Staszkiem zostaliśmy zakwaterowani w kilku willach w Aninie i razem przeszkoliliśmy grupę ponad stu żołnierzy AK.”
Również Stanisław Komornicki pisał pamiętniki o swoich wojennych losach. Na ich podstawie wydane zostały dwie książki. Pozycja „Na barykadach Warszawy” (z powodu cenzury po raz pierwszy wydana w 1956 roku) należy dziś do powstańczej klasyki. Druga, „W pułapce losu” wydana w 2003 roku, jest dalszym ciągiem pamiętników podchorążego „Nałęcza”. Tu Stanisław Komornicki (str. 46) wspomina swego kompana Józefa Polaka: „Po zakończeniu ewidencjonowania późnym wieczorem przyjechały ciężarówki i zawiozły naszą stusześćdziesięcioosobową grupę żołnierzy praskiego Rejonu Armii Krajowej do Anina, gdzie zostaliśmy zakwaterowani w dwóch dużych willach. Moim sąsiadem noclegowym był podporucznik AK Józef Polak, który przedstawił mi się jako student architektury na tajnej politechnice. Pół nocy przegadaliśmy. Opowiadał o swojej pracy konspiracyjnej w organizacji Orląt. O tym, jak zdobyli broń na wartowni rektyfikacji warszawskiej, o Powstaniu na Pradze, o jego upadku, kiedy żołnierze praskiego AK, którzy nie opuścili miasta w myśl wezwania niemieckiego komendanta, wyszli z ukrycia, współdziałali ze szpicami pancernymi 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Jak dołączyli do tych czołgistów i jak on (nie będąc jeszcze w wojsku) został za to współdziałanie odznaczony Krzyżem Walecznych. Mówił o planach życiowych, o zamiłowaniu do architektury. Miał na pasku mapnik, a w nim szkicownik i w każdej wolnej chwili szkicował sylwetki ludzi, budynki i scenki rodzajowe. Pozwolił mi przejrzeć te rysunki. Wydały mi się dosyć udane.”
Po raz drugi Stanisław Komornicki w swej książce o Józefie Polaku wspomina na str. 268 :(…) – notuję to wszystko w moim notatniku, który prowadzę od Powstania. Nie tylko ja to robię. Pamiętasz Zbyszku na Pradze tego podporucznika twojego imiennika, Polak się nazywał. Dostał w wojsku Krzyż Walecznych, zanim jeszcze go zmobilizowali. On też robi notatki i do tego ilustruje je rysunkami. Dobrze rysuje, zwłaszcza budynki. Mówił, że po wojnie wybiera się na architekturę. – To tak jak my ze Zbyszkiem – wtrącił Rysiek – ale ja mam lepszy sposób dokumentowania!...” Rysiek zdobył dwa aparaty, dzięki czemu i „Nałęcz” swoje wspomnienia mógł uzupełnić cennymi fotografiami. Na uroczystości w Wyszkowie Józef Polak spotkał prezesa Klubu Tradycji Pierwszej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki mjr. Lecha Tryuka. On, mjr Tryuk i „Nałęcz” zaprzyjaźnili się podczas szkolenia w Aninie na warszawskiej Pradze.
– To była wzruszająca uroczystość – mówił 17 kwietnia Józef Polak, który uczestniczył w niej wraz z małżonką. – Cieszę się, że imieniem Staszka nazwano rondo w Wyszkowie – mieście, które zarówno jemu, jak i mi jest bardzo bliskie.
Marek Filipowicz
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl