Trzeba zacząć rozmawiać, a nie szukać winnego
(Zam: 09.11.2017 r., godz. 17.36)– Od wielu lat polityką zaczął rządzić marketing. Kto raniej wstanie, to ma inny pomysł. Jeśli mu się wydaje, że będzie nośny, to się tym zajmuje. Przede wszystkim powinno się dążyć do tego, aby wykorzystać ten kapitał społeczny, który dziś funkcjonuje w sporcie.
Powinno się zaprosić zaangażowane środowiska, wysłuchać ich planów – mówi prezes Bugu Wyszków Dariusz Andrzejewski.
Głównym problemem, który zaważył w dużej mierze na kłopotach finansowych w klubie, była mniejsza dotacja z gminy Wyszków, która jest głównym podmiotem zasilającym Bug Wyszków. Dlaczego tak się stało, że dotacja była niższa?
– My nigdy nie wpływaliśmy na wysokość dotacji, zawsze przeznaczana była pewna suma i był ogłaszany konkurs. Musieliśmy się dostosować. Jeśli w roku 2016 dotacja była niższa o 20 tys. zł, to, powiedzmy szczerze, można było to przeżyć. Powstają inne kluby i też każdy ma prawo funkcjonować. Miałem zawsze pretensje do gminy, że nie ma ona choć jednej osoby, z którą można by rozmawiać np. o rozwoju sportu. Powinniśmy wiedzieć, jak ta dziedzina powinna wyglądać choćby za pięć lat. Jeśli dziś argumentem na obcięcie dotacji jest fakt, że powstały szkolne kluby sportowe, to w porządku jestem za tym, by dostawały wsparcie. Ale nie można obcinać dotacji tym podmiotom, które już funkcjonują dobrze.
Jestem prezesem od 2009 r. Bardzo zabolało mnie kilka zdań wypowiedzianych przez radnych na posiedzeniu komisji, które przeczytałem. Czasem, jeśli się nie za bardzo wie, to lepiej się nie odzywać, bo kogoś się rani. Mieszane są pewne aspekty. Mówi się o wynikach pierwszej drużyny, ale rozmawia się o całym klubie. Klub to jest czternaście drużyn i to są małe dzieci, młodzież i seniorzy. Jeśli skupiać się na seniorach, to w latach dwutysięcznych ta drużyna zawsze grała w okręgówce, pierwszy rok awansowała do czwartej ligi, kiedy ja zostałem prezesem. Poprzedni zarząd miał dosyć i zrezygnował. Były problemy, nikt nie pchał się do pracy w zarządzie, ja zostałem do tego namówiony, bo miał być sponsor i piękne plany dla wyszkowskiej piłki. Nie było komu się zająć klubem, więc się zgodziłem. Przez pierwsze pół roku musieliśmy dokładać własne pieniądze na funkcjonowanie klubu. Potem firma podpisała umowę sponsorską na dziewięćdziesiąt parę tysięcy złotych i od razu zastrzegła, że są to ostatnie pieniądze, jakie daje. Nawiązujemy do tradycji Bugu z lat 80. czy 90., ale były to inne realia. Znam zawodników, którzy przychodzili do klubu, dostawali etat w zakładzie jak FSO, fabryka mebli, tam się nie pojawiali, ale brali pieniądze. Dziś to nierealne. Zostaje chodzić, prosić, dziadować – to brzydkie słowo, ale często tak się czułem. Z reguły słyszę od firm odmowę, generalnie w biznesie chodzi o to, aby zarabiać, a wiadomo, że na takim poziomie piłki się nie zarabia.
Stworzyliśmy bardzo dużą akademię piłkarską – takiej ilości drużyn i dzieci nie było nigdy w wyszkowskim sporcie, na pewno i w Bugu Wyszków za tych, jak to niektórzy mówią, dobrych czasów. To masa pracy organizacyjnej, a do tego są potrzebne pieniądze. Pamiętam, jak sześć lat temu przejmowaliśmy młodzież z WOSiR-u – ośrodek prowadził dwie grupy grające w lidze i jedną naborową. Burmistrz poprosił dyrektora Wiśniewskiego, by przygotował zestawienie kosztów. Wynikało z niego, że prowadzenie jednej drużyny to 35 tys. zł bez kosztów wynajęcia obiektów. Jeśli przeliczyć to teraz przez dwanaście naszych grup młodzieżowych (dwie uważam za seniorskie), to daje dużo większą kwotę niż dostajemy od gminy. Śmiem twierdzić, że gmina Wyszków już zaoszczędziła 1,5 mln zł z racji tego, że te grupy prowadzi Bug Wyszków.
My jako klub zbieramy składki od rodziców, w WOSiR-ze wynosiły 40 zł, my do niedawna mieliśmy 50 zł, teraz jest 70 zł. Są one w dużej mierze przeznaczane na drużynę seniorską. Mamy dziś w niej słaby wynik w czwartej lidze, ale do dziś nie mieliśmy warunków do gry w wyższej. Był taki rok, kiedy całą zimę w Warszawie przygotowywaliśmy się do rozgrywek. Przez pierwsze lata zajmowaliśmy miejsca na podium, ale też były głosy krytyki, że w drużynie nie grają chłopaki z Wyszkowa, dziś na zawodników w podstawowej 11 jest 9 z Wyszkowa. Czy my będziemy grać w czwartej lidze czy o ligę niżej, to i tak są duże koszty.
Dlaczego dostajemy po raz kolejny mniejsze pieniądze? Nie chcę snuć spiskowych teorii, mam zaproszenie na spotkanie z radnymi, chciałbym od nich usłyszeć ich zdanie. Około 1,5 miesiąca temu burmistrz zorganizował spotkanie zarządu klubu z kilkoma radnymi – był tylko Jan Abramczyk, więc dziwi mnie, że wszczyna się w tym gronie dyskusję. Na komisji pojawiły się głosy, za które chciałem podziękować – Elżbiety Piórkowskiej, Adama Szczerby, Stanisława Nasiadki. Dyskusję tę odebrałem źle w perspektywie tych ośmiu lat ogromu poświęconego czasu, nerwów, pieniędzy. Wielu ludzi nie rozumie, że praca prezesa klubu jest społeczna, czyli, że nie pobiera on wynagrodzenia. Doszliśmy do momentu, kiedy publicznie powinienem przeprosić moją żonę, która od wielu lat namawiała mnie do rezygnacji, ale nie słuchałem jej. Ta dyskusja radnych przekonała mnie, że mój czas już minął. Są pomysły, ale nie ma już chęci ich realizacji, bo wypowiadają się ludzie, którzy nie wiem, czy zrobili kiedyś coś bezinteresownie. Jako ludzie mamy nawyk, by innych oceniać.
Zarząd pracuje społecznie, często Pan z prywatnych pieniędzy wspiera klub, który w jakimś sensie przejął obowiązki gminy. Z Pana słów wnioskuję, że po stronie gminy nie widzi pan partnera do rozmowy i współpracy w celu rozwoju piłki nożnej w naszym mieście.
– Myślę, że mogę to uznać za porażkę. Nie jest wielką tajemnicą, że od lat szkolnych znam się z obecnym burmistrzem i wielokrotnie rozmawiałem z nim na temat piłki nożnej. Wielokrotnie miałem wrażenie, że mnie rozumie, ale być może nie należałem do osób, które potrafiły „wypłakać” tę pomoc, nie należę do ludzi, którzy proszą po dziesięć razy. Próbowaliśmy jako klub dawać sobie radę sami i dawaliśmy, oczywiście było ciężko. Dziś następuje tąpnięcie, bo 60 tys. zł mniej, które w tym roku otrzymaliśmy z gminy, jest dla klubu dużą kwotą. Mamy szansę z tego wyjść, zrobiliśmy plan naprawczy, ale to potrwa. Uważam, że nie potrafiłem burmistrzowi wyłożyć spraw związanych z klubem w sposób przekonujący. Mam kontakty z gminą przy okazji wypełniania wniosków, czy rozliczania dotacji. Jest tam wiele osób, które są przychylne i pomagają, są też osoby, które uważają, że wiedzą lepiej i chcą tylko rozliczać. Mam nadzieję, że przyjdzie okres, kiedy mądre osoby będą miały szansę coś zrealizować, pokazać w gminie. Dzisiejsze nastawienie nie pomaga.
Bug Wyszków reaktywował się, zrobiono pospolite ruszenie wielu osób, wyszkowian, i klub zafunkcjonował. Ustępujący mój poprzednik, Adam Pogorzelski mówił po dwóch latach, że ma dosyć. To co ja mam powiedzieć po ośmiu? To wypala, szczególnie w momencie, kiedy są problemy, kiedy jest notoryczny brak pieniędzy. Każdemu się wydaje, że my funkcjonujemy tak jak np. szkoła, a to jest duże poświęcenie. Mam nadzieję, że mocna dyskusja, którą wywołali radni, skończy się czymś dobrym dla klubu, choć mam obawy, że może być odwrotnie.
Dyskusja byłaby być może bardziej konstruktywna, gdyby gmina i w ogóle środowisko sportowe miały strategię rozwoju sportu. Pan mówi o jej braku. Raz słyszymy o podniesieniu dachu hali WOSiR, budowie nowej hali, przeniesieniu stadionu itp., a potem z tego nic nie wychodzi. Te koncepcje to są elementy dyskusji, nagromadzenie różnych informacji, z których nie wynika strategia, określenie, do czego dążymy długofalowo.
– Od wielu lat polityką zaczął rządzić marketing. Kto raniej wstanie, to ma inny pomysł. Jeśli mu się wydaje, że będzie nośny, to się tym zajmuje. Przede wszystkim powinno się dążyć do tego, aby wykorzystać ten kapitał społeczny, który dziś funkcjonuje w sporcie. Powinno się zaprosić zaangażowane środowiska, wysłuchać ich planów. Spełnia się moje marzenie, powstaje boczne boisko ze sztucznej nawierzchni, nie będzie służyło tylko piłkarzom, są też futboliści amerykańscy, jest wiele przedstawicieli dyscyplin, którzy będą mogli z niego korzystać. Już teraz, kiedy jedzie się ul. Serocką i dwie drużyny trenują na sztucznym i głównym boisku, obiekt jest oświetlony, to widać, że w mieście coś się dzieje. Trzeba ludzi zachęcać do aktywności, budować tożsamość, jeśli chcemy, by to miasto się rozwijało. Ja się tu urodziłem, kocham Wyszków, chciałbym, by można było tu dobrze żyć, nie tylko mieszkać i pracować. Ważne są wszystkie inwestycje, drogi i chodniki, ale jeśli ludzie chcą być aktywni w sferze kultury i sportu, to trzeba ich wspierać. Z drugiej strony, jeśli jest kłopot, to robi się wielkie larum. Słowa radnych obradujących na komisji odebrałem personalnie, jestem mocno rozżalony. Za osiem lat dużych wyrzeczeń została stworzona atmosfera, w której czuję się pomówiony. Nie zostało mi nic innego, jak bronić swojego imienia. Dla mnie ten klub to pewnego rodzaju wspólnota. To sympatyczne, kiedy chłopcy idący z rodzicami ulicą mówią mi „dzień dobry”, chodzą w czapkach, koszulkach Bugu Wyszków. Kiedy przyszedłem do klubu dostaliśmy sztandar w worku foliowym, który leżał przez wiele lat. My go wyczyściliśmy, zanieśliśmy do kościoła na poświęcenie, co roku jest msza. Ze skromnych wigilii zawodników klubu zrobiliśmy szerokie spotkania w hali WOSiR. Bug Wyszków to jest marka z 95-letnią tradycją. Jesteśmy znani nie tylko w naszym województwie. Wyszkowianie go zakładali. Dzięki temu, że jestem prezesem klubu miałem zaszczyt poznać Leonarda Karpińskiego „Lolka”. Jestem dumny, że mogłem zabrać głos na jego pogrzebie, bo to była fantastyczna osoba, z szeroką wiedzą, człowiek, który życie oddał dla klubu. To wzorzec dla młodzieży.
Powiedział Pan, że króluje marketing polityczny i chęć promocji. Czy to znaczy, że te wszystkie pomysły poddawane pod społeczne konsultacje, wizualizacje, koncepcje, to wszystko jest pod publiczkę?
– Ja to trochę tak odbierałem. W wielu miastach przeniesienie obiektu sportowego z jednego miejsca do drugiego wywoływało burze, ale np. w Siedlcach dziś wszyscy chwalą taki ruch. W latach 90. był pomysł, by w obrębie stadionu powstało centrum sportowe, ale zrobiono odwrotnie, bo hala i basen powstały na Polonezie. Być może dziś, co wydaje się absurdalnym pomysłem, za jakiś czas przyjęte byłoby inaczej. Problem polegał na tym, że gmina prócz tego, że ogłosiła przeniesienie stadionu, nie umiała tego uargumentować inaczej, jak tylko, że za pieniądze ze sprzedaży gruntu postawi nowy obiekt. Temat stadionu był jednym z głównych podczas poprzedniej samorządowej kampanii wyborczej. Cieszyłem się, bo przynajmniej zaczęło się mówić o stadionie. Mamy stadion w złym stanie, boczne boisko praktycznie nie nadawało się do użytku, dziś się to zmienia i bardzo dobrze. Na drugi etap modernizacji stadionu potrzebne są bardzo duże środki i też pewnie do końca nie będzie na to pieniędzy. Być może trzeba będzie zrobić go „na mniej bogato”. Byłem osobą, która zabiegała o dofinansowanie na sztuczne boisko, nie udało się, co nie oznacza, że złożyłem broń. Dalej rozmawiam, choć realne szanse na dofinansowanie są małe. Myślę, że za rok będzie wysyp pomysłów na urządzanie nam miasta, abyśmy tylko zagłosowali, a potem różnie to z tymi pomysłami bywa.
Czego Pan oczekuje teraz od władz miejskich? Rozmowy będą się toczyły z jej przedstawicielami, a są ważne, bo jednak finansowanie w dużej mierze pochodzi od gminy.
– Oczekuję rozmowy konstruktywnej, konkretnej. Przedstawimy stan na dzień dzisiejszy, jakie są potrzebne środki na funkcjonowanie klubu, jak jego przyszłość może wyglądać. Możemy zlikwidować część roczników, na które nie dostajemy dotacji, ale nie jestem za tą opcją. Chcę utrzymać te drużyny. Przed ich uruchomieniem rodzice niecierpliwie dopytywali, kiedy to nastąpi. Było zapotrzebowanie i są następni chętni. Miasto powinno w tym pomóc finansowo, ale też zaangażować się organizacyjnie, wykorzystać WOSiR. Gmina ma możliwości, których nie mają kluby. Nie ma co czekać, aż się komuś noga powinie i potem zwalić na niego winę, tylko mu pomagać. Jeśli będzie współpraca to myślę, że dojdziemy do porozumienia i mam nadzieję, że ten trudny początek, jaki mamy na 95-lecie klubu, pozwoli mu na 100-lecie być w o wiele lepszej sytuacji.
Ile wyniosła dotacja z gminy dla Bugu w tym roku?
– To ok. 340 tys. zł. Budżet Bugu to łącznie ok. pół miliona złotych, więc widać, że większość środków pochodzi od rodziców, którzy są głównymi sponsorami klubu. Mówiąc szczerze, budżet na seniorów powinien być większy niż dostajemy od gminy łącznie dotacji na młodzież i drugą drużynę. Niestety, takie są realia. Przez osiem lat byliśmy lepsi od Pułtuska, Ostrowa, Węgrowa. Ciechanów też był raz w okręgówce i żyje, a wiemy, że to byłe wojewódzkie miasto i większe od naszego. Nie mamy się czego wstydzić. A nawet okręgówka nie zaszkodzi, bo w ciągu roku, dwóch lat możemy zrobić awans. Dziś trzeba usiąść i zacząć rozmawiać o przyszłości, a nie szukać winnego, by było na kogo zwalać. Czekam też na rozmowę z burmistrzem, bo to osoba, od której dużo zależy, mamy zamiar rozmawiać też z paroma osobami na temat sponsoringu. Będą też wybory w klubie i być może przyjdzie czas na to, by klubem zajęły się nowe osoby.
Zastanawia się Pan nad rezygnacją?
– Zastanawiałem się nad rezygnacją od dawna, a w momencie, kiedy czytam takie wypowiedzi radnych o sobie, to wręcz nawet się o tym przekonuję.
Rozmawiała
Justyna Pochmara
Głównym problemem, który zaważył w dużej mierze na kłopotach finansowych w klubie, była mniejsza dotacja z gminy Wyszków, która jest głównym podmiotem zasilającym Bug Wyszków. Dlaczego tak się stało, że dotacja była niższa?
– My nigdy nie wpływaliśmy na wysokość dotacji, zawsze przeznaczana była pewna suma i był ogłaszany konkurs. Musieliśmy się dostosować. Jeśli w roku 2016 dotacja była niższa o 20 tys. zł, to, powiedzmy szczerze, można było to przeżyć. Powstają inne kluby i też każdy ma prawo funkcjonować. Miałem zawsze pretensje do gminy, że nie ma ona choć jednej osoby, z którą można by rozmawiać np. o rozwoju sportu. Powinniśmy wiedzieć, jak ta dziedzina powinna wyglądać choćby za pięć lat. Jeśli dziś argumentem na obcięcie dotacji jest fakt, że powstały szkolne kluby sportowe, to w porządku jestem za tym, by dostawały wsparcie. Ale nie można obcinać dotacji tym podmiotom, które już funkcjonują dobrze.
Jestem prezesem od 2009 r. Bardzo zabolało mnie kilka zdań wypowiedzianych przez radnych na posiedzeniu komisji, które przeczytałem. Czasem, jeśli się nie za bardzo wie, to lepiej się nie odzywać, bo kogoś się rani. Mieszane są pewne aspekty. Mówi się o wynikach pierwszej drużyny, ale rozmawia się o całym klubie. Klub to jest czternaście drużyn i to są małe dzieci, młodzież i seniorzy. Jeśli skupiać się na seniorach, to w latach dwutysięcznych ta drużyna zawsze grała w okręgówce, pierwszy rok awansowała do czwartej ligi, kiedy ja zostałem prezesem. Poprzedni zarząd miał dosyć i zrezygnował. Były problemy, nikt nie pchał się do pracy w zarządzie, ja zostałem do tego namówiony, bo miał być sponsor i piękne plany dla wyszkowskiej piłki. Nie było komu się zająć klubem, więc się zgodziłem. Przez pierwsze pół roku musieliśmy dokładać własne pieniądze na funkcjonowanie klubu. Potem firma podpisała umowę sponsorską na dziewięćdziesiąt parę tysięcy złotych i od razu zastrzegła, że są to ostatnie pieniądze, jakie daje. Nawiązujemy do tradycji Bugu z lat 80. czy 90., ale były to inne realia. Znam zawodników, którzy przychodzili do klubu, dostawali etat w zakładzie jak FSO, fabryka mebli, tam się nie pojawiali, ale brali pieniądze. Dziś to nierealne. Zostaje chodzić, prosić, dziadować – to brzydkie słowo, ale często tak się czułem. Z reguły słyszę od firm odmowę, generalnie w biznesie chodzi o to, aby zarabiać, a wiadomo, że na takim poziomie piłki się nie zarabia.
Stworzyliśmy bardzo dużą akademię piłkarską – takiej ilości drużyn i dzieci nie było nigdy w wyszkowskim sporcie, na pewno i w Bugu Wyszków za tych, jak to niektórzy mówią, dobrych czasów. To masa pracy organizacyjnej, a do tego są potrzebne pieniądze. Pamiętam, jak sześć lat temu przejmowaliśmy młodzież z WOSiR-u – ośrodek prowadził dwie grupy grające w lidze i jedną naborową. Burmistrz poprosił dyrektora Wiśniewskiego, by przygotował zestawienie kosztów. Wynikało z niego, że prowadzenie jednej drużyny to 35 tys. zł bez kosztów wynajęcia obiektów. Jeśli przeliczyć to teraz przez dwanaście naszych grup młodzieżowych (dwie uważam za seniorskie), to daje dużo większą kwotę niż dostajemy od gminy. Śmiem twierdzić, że gmina Wyszków już zaoszczędziła 1,5 mln zł z racji tego, że te grupy prowadzi Bug Wyszków.
My jako klub zbieramy składki od rodziców, w WOSiR-ze wynosiły 40 zł, my do niedawna mieliśmy 50 zł, teraz jest 70 zł. Są one w dużej mierze przeznaczane na drużynę seniorską. Mamy dziś w niej słaby wynik w czwartej lidze, ale do dziś nie mieliśmy warunków do gry w wyższej. Był taki rok, kiedy całą zimę w Warszawie przygotowywaliśmy się do rozgrywek. Przez pierwsze lata zajmowaliśmy miejsca na podium, ale też były głosy krytyki, że w drużynie nie grają chłopaki z Wyszkowa, dziś na zawodników w podstawowej 11 jest 9 z Wyszkowa. Czy my będziemy grać w czwartej lidze czy o ligę niżej, to i tak są duże koszty.
Dlaczego dostajemy po raz kolejny mniejsze pieniądze? Nie chcę snuć spiskowych teorii, mam zaproszenie na spotkanie z radnymi, chciałbym od nich usłyszeć ich zdanie. Około 1,5 miesiąca temu burmistrz zorganizował spotkanie zarządu klubu z kilkoma radnymi – był tylko Jan Abramczyk, więc dziwi mnie, że wszczyna się w tym gronie dyskusję. Na komisji pojawiły się głosy, za które chciałem podziękować – Elżbiety Piórkowskiej, Adama Szczerby, Stanisława Nasiadki. Dyskusję tę odebrałem źle w perspektywie tych ośmiu lat ogromu poświęconego czasu, nerwów, pieniędzy. Wielu ludzi nie rozumie, że praca prezesa klubu jest społeczna, czyli, że nie pobiera on wynagrodzenia. Doszliśmy do momentu, kiedy publicznie powinienem przeprosić moją żonę, która od wielu lat namawiała mnie do rezygnacji, ale nie słuchałem jej. Ta dyskusja radnych przekonała mnie, że mój czas już minął. Są pomysły, ale nie ma już chęci ich realizacji, bo wypowiadają się ludzie, którzy nie wiem, czy zrobili kiedyś coś bezinteresownie. Jako ludzie mamy nawyk, by innych oceniać.
Zarząd pracuje społecznie, często Pan z prywatnych pieniędzy wspiera klub, który w jakimś sensie przejął obowiązki gminy. Z Pana słów wnioskuję, że po stronie gminy nie widzi pan partnera do rozmowy i współpracy w celu rozwoju piłki nożnej w naszym mieście.
– Myślę, że mogę to uznać za porażkę. Nie jest wielką tajemnicą, że od lat szkolnych znam się z obecnym burmistrzem i wielokrotnie rozmawiałem z nim na temat piłki nożnej. Wielokrotnie miałem wrażenie, że mnie rozumie, ale być może nie należałem do osób, które potrafiły „wypłakać” tę pomoc, nie należę do ludzi, którzy proszą po dziesięć razy. Próbowaliśmy jako klub dawać sobie radę sami i dawaliśmy, oczywiście było ciężko. Dziś następuje tąpnięcie, bo 60 tys. zł mniej, które w tym roku otrzymaliśmy z gminy, jest dla klubu dużą kwotą. Mamy szansę z tego wyjść, zrobiliśmy plan naprawczy, ale to potrwa. Uważam, że nie potrafiłem burmistrzowi wyłożyć spraw związanych z klubem w sposób przekonujący. Mam kontakty z gminą przy okazji wypełniania wniosków, czy rozliczania dotacji. Jest tam wiele osób, które są przychylne i pomagają, są też osoby, które uważają, że wiedzą lepiej i chcą tylko rozliczać. Mam nadzieję, że przyjdzie okres, kiedy mądre osoby będą miały szansę coś zrealizować, pokazać w gminie. Dzisiejsze nastawienie nie pomaga.
Bug Wyszków reaktywował się, zrobiono pospolite ruszenie wielu osób, wyszkowian, i klub zafunkcjonował. Ustępujący mój poprzednik, Adam Pogorzelski mówił po dwóch latach, że ma dosyć. To co ja mam powiedzieć po ośmiu? To wypala, szczególnie w momencie, kiedy są problemy, kiedy jest notoryczny brak pieniędzy. Każdemu się wydaje, że my funkcjonujemy tak jak np. szkoła, a to jest duże poświęcenie. Mam nadzieję, że mocna dyskusja, którą wywołali radni, skończy się czymś dobrym dla klubu, choć mam obawy, że może być odwrotnie.
Dyskusja byłaby być może bardziej konstruktywna, gdyby gmina i w ogóle środowisko sportowe miały strategię rozwoju sportu. Pan mówi o jej braku. Raz słyszymy o podniesieniu dachu hali WOSiR, budowie nowej hali, przeniesieniu stadionu itp., a potem z tego nic nie wychodzi. Te koncepcje to są elementy dyskusji, nagromadzenie różnych informacji, z których nie wynika strategia, określenie, do czego dążymy długofalowo.
– Od wielu lat polityką zaczął rządzić marketing. Kto raniej wstanie, to ma inny pomysł. Jeśli mu się wydaje, że będzie nośny, to się tym zajmuje. Przede wszystkim powinno się dążyć do tego, aby wykorzystać ten kapitał społeczny, który dziś funkcjonuje w sporcie. Powinno się zaprosić zaangażowane środowiska, wysłuchać ich planów. Spełnia się moje marzenie, powstaje boczne boisko ze sztucznej nawierzchni, nie będzie służyło tylko piłkarzom, są też futboliści amerykańscy, jest wiele przedstawicieli dyscyplin, którzy będą mogli z niego korzystać. Już teraz, kiedy jedzie się ul. Serocką i dwie drużyny trenują na sztucznym i głównym boisku, obiekt jest oświetlony, to widać, że w mieście coś się dzieje. Trzeba ludzi zachęcać do aktywności, budować tożsamość, jeśli chcemy, by to miasto się rozwijało. Ja się tu urodziłem, kocham Wyszków, chciałbym, by można było tu dobrze żyć, nie tylko mieszkać i pracować. Ważne są wszystkie inwestycje, drogi i chodniki, ale jeśli ludzie chcą być aktywni w sferze kultury i sportu, to trzeba ich wspierać. Z drugiej strony, jeśli jest kłopot, to robi się wielkie larum. Słowa radnych obradujących na komisji odebrałem personalnie, jestem mocno rozżalony. Za osiem lat dużych wyrzeczeń została stworzona atmosfera, w której czuję się pomówiony. Nie zostało mi nic innego, jak bronić swojego imienia. Dla mnie ten klub to pewnego rodzaju wspólnota. To sympatyczne, kiedy chłopcy idący z rodzicami ulicą mówią mi „dzień dobry”, chodzą w czapkach, koszulkach Bugu Wyszków. Kiedy przyszedłem do klubu dostaliśmy sztandar w worku foliowym, który leżał przez wiele lat. My go wyczyściliśmy, zanieśliśmy do kościoła na poświęcenie, co roku jest msza. Ze skromnych wigilii zawodników klubu zrobiliśmy szerokie spotkania w hali WOSiR. Bug Wyszków to jest marka z 95-letnią tradycją. Jesteśmy znani nie tylko w naszym województwie. Wyszkowianie go zakładali. Dzięki temu, że jestem prezesem klubu miałem zaszczyt poznać Leonarda Karpińskiego „Lolka”. Jestem dumny, że mogłem zabrać głos na jego pogrzebie, bo to była fantastyczna osoba, z szeroką wiedzą, człowiek, który życie oddał dla klubu. To wzorzec dla młodzieży.
Powiedział Pan, że króluje marketing polityczny i chęć promocji. Czy to znaczy, że te wszystkie pomysły poddawane pod społeczne konsultacje, wizualizacje, koncepcje, to wszystko jest pod publiczkę?
– Ja to trochę tak odbierałem. W wielu miastach przeniesienie obiektu sportowego z jednego miejsca do drugiego wywoływało burze, ale np. w Siedlcach dziś wszyscy chwalą taki ruch. W latach 90. był pomysł, by w obrębie stadionu powstało centrum sportowe, ale zrobiono odwrotnie, bo hala i basen powstały na Polonezie. Być może dziś, co wydaje się absurdalnym pomysłem, za jakiś czas przyjęte byłoby inaczej. Problem polegał na tym, że gmina prócz tego, że ogłosiła przeniesienie stadionu, nie umiała tego uargumentować inaczej, jak tylko, że za pieniądze ze sprzedaży gruntu postawi nowy obiekt. Temat stadionu był jednym z głównych podczas poprzedniej samorządowej kampanii wyborczej. Cieszyłem się, bo przynajmniej zaczęło się mówić o stadionie. Mamy stadion w złym stanie, boczne boisko praktycznie nie nadawało się do użytku, dziś się to zmienia i bardzo dobrze. Na drugi etap modernizacji stadionu potrzebne są bardzo duże środki i też pewnie do końca nie będzie na to pieniędzy. Być może trzeba będzie zrobić go „na mniej bogato”. Byłem osobą, która zabiegała o dofinansowanie na sztuczne boisko, nie udało się, co nie oznacza, że złożyłem broń. Dalej rozmawiam, choć realne szanse na dofinansowanie są małe. Myślę, że za rok będzie wysyp pomysłów na urządzanie nam miasta, abyśmy tylko zagłosowali, a potem różnie to z tymi pomysłami bywa.
Czego Pan oczekuje teraz od władz miejskich? Rozmowy będą się toczyły z jej przedstawicielami, a są ważne, bo jednak finansowanie w dużej mierze pochodzi od gminy.
– Oczekuję rozmowy konstruktywnej, konkretnej. Przedstawimy stan na dzień dzisiejszy, jakie są potrzebne środki na funkcjonowanie klubu, jak jego przyszłość może wyglądać. Możemy zlikwidować część roczników, na które nie dostajemy dotacji, ale nie jestem za tą opcją. Chcę utrzymać te drużyny. Przed ich uruchomieniem rodzice niecierpliwie dopytywali, kiedy to nastąpi. Było zapotrzebowanie i są następni chętni. Miasto powinno w tym pomóc finansowo, ale też zaangażować się organizacyjnie, wykorzystać WOSiR. Gmina ma możliwości, których nie mają kluby. Nie ma co czekać, aż się komuś noga powinie i potem zwalić na niego winę, tylko mu pomagać. Jeśli będzie współpraca to myślę, że dojdziemy do porozumienia i mam nadzieję, że ten trudny początek, jaki mamy na 95-lecie klubu, pozwoli mu na 100-lecie być w o wiele lepszej sytuacji.
Ile wyniosła dotacja z gminy dla Bugu w tym roku?
– To ok. 340 tys. zł. Budżet Bugu to łącznie ok. pół miliona złotych, więc widać, że większość środków pochodzi od rodziców, którzy są głównymi sponsorami klubu. Mówiąc szczerze, budżet na seniorów powinien być większy niż dostajemy od gminy łącznie dotacji na młodzież i drugą drużynę. Niestety, takie są realia. Przez osiem lat byliśmy lepsi od Pułtuska, Ostrowa, Węgrowa. Ciechanów też był raz w okręgówce i żyje, a wiemy, że to byłe wojewódzkie miasto i większe od naszego. Nie mamy się czego wstydzić. A nawet okręgówka nie zaszkodzi, bo w ciągu roku, dwóch lat możemy zrobić awans. Dziś trzeba usiąść i zacząć rozmawiać o przyszłości, a nie szukać winnego, by było na kogo zwalać. Czekam też na rozmowę z burmistrzem, bo to osoba, od której dużo zależy, mamy zamiar rozmawiać też z paroma osobami na temat sponsoringu. Będą też wybory w klubie i być może przyjdzie czas na to, by klubem zajęły się nowe osoby.
Zastanawia się Pan nad rezygnacją?
– Zastanawiałem się nad rezygnacją od dawna, a w momencie, kiedy czytam takie wypowiedzi radnych o sobie, to wręcz nawet się o tym przekonuję.
Rozmawiała
Justyna Pochmara
Komentarze
Dodane przez Kibic, w dniu 10.11.2017 r., godz. 08.21
Nie się bierze do roboty i szuka sponsorów a nie liczy tylko na gminne pieniądze
Nie się bierze do roboty i szuka sponsorów a nie liczy tylko na gminne pieniądze
Dodane przez Wiki, w dniu 10.11.2017 r., godz. 15.33
zbyt dużo czytania!
zbyt dużo czytania!
Dodane przez wyszkowianin, w dniu 14.11.2017 r., godz. 15.05
Panie Darku Powodzenia!! Najlepiej jest krytykować, oceniać, proszę się tym nie zrażać!. Dużo serca Pan włożył w ten klub i szkoda poświęcić to wszystko!!
Panie Darku Powodzenia!! Najlepiej jest krytykować, oceniać, proszę się tym nie zrażać!. Dużo serca Pan włożył w ten klub i szkoda poświęcić to wszystko!!
Do kibic
Dodane przez xyz, w dniu 15.11.2017 r., godz. 15.40
Ciekawe co Ty zrobiłes dla klubu mądralo.
Dodane przez xyz, w dniu 15.11.2017 r., godz. 15.40
Ciekawe co Ty zrobiłes dla klubu mądralo.
Dodane przez abc, w dniu 15.11.2017 r., godz. 22.22
co kibic zrobił dobrego dla klubu, a no to że nie poszedł z głupimi transparentami na marsz niepodległości
co kibic zrobił dobrego dla klubu, a no to że nie poszedł z głupimi transparentami na marsz niepodległości
Dodane przez Sagan, w dniu 17.11.2017 r., godz. 16.40
aż kiszki marsza gają!!!
aż kiszki marsza gają!!!
Dodane przez Robo, w dniu 18.11.2017 r., godz. 01.00
Słusznie nie ma co szukać winnych, bo miasto samo ma dużo za uszami jeżeli chodzi o warunki w jakich klub funkcjonował. Jak to jest, że ktoś pracuje społecznie i jeszcze się go obarcza za wyniki? Jeśli nic nie dostawał nawet grosza to rzeczywiście pracował dużo więcej niż powinien. Każda wartościowa praca powinna być doceniona. Czas najwyższy by zatrudnić fachowca w zarządzaniu tego typu jednostkami i dać mu odpowiednią pensję. Przy tej ilości drużyn tego typu osoba musi poświęcić mnóstwo własnego prywatnego czasu , a nie pracować wówczas jak żona nie patrzy. Postawić cele, czas ich realizacji i wówczas jest pełne prawo by to rozliczać. A Panu Andrzejewskiemu trzeba podziękować za zaangażowanie i nie pozwolić odejść w niesławie. Każda energia się kiedyś wypala i chyba to już nastąpiło, więc jeśli tylko znajdą się energiczni ludzie ze świeżym spojrzeniem na funkcjonowanie, to trzeba to wykorzystać.
Słusznie nie ma co szukać winnych, bo miasto samo ma dużo za uszami jeżeli chodzi o warunki w jakich klub funkcjonował. Jak to jest, że ktoś pracuje społecznie i jeszcze się go obarcza za wyniki? Jeśli nic nie dostawał nawet grosza to rzeczywiście pracował dużo więcej niż powinien. Każda wartościowa praca powinna być doceniona. Czas najwyższy by zatrudnić fachowca w zarządzaniu tego typu jednostkami i dać mu odpowiednią pensję. Przy tej ilości drużyn tego typu osoba musi poświęcić mnóstwo własnego prywatnego czasu , a nie pracować wówczas jak żona nie patrzy. Postawić cele, czas ich realizacji i wówczas jest pełne prawo by to rozliczać. A Panu Andrzejewskiemu trzeba podziękować za zaangażowanie i nie pozwolić odejść w niesławie. Każda energia się kiedyś wypala i chyba to już nastąpiło, więc jeśli tylko znajdą się energiczni ludzie ze świeżym spojrzeniem na funkcjonowanie, to trzeba to wykorzystać.
Czy rocznik 2000 gra?
Dodane przez Gg, w dniu 18.11.2017 r., godz. 13.15
Chwalenie się 9 osobami z Wyszkowa w pierwszym składzie to chyba jakiś żart. Przecież chłopaki nie reprezentują poziomu sportowego adekwatnego do klasy rozrywkowej. Co się stało z rocznikiem 2000? Przecież ten zespół powinien zbierać ostatnie szlify przed wejściem w seniorską piłkę. Szukałem jakichkolwiek informacji o grze tego zespołu na jesieni i nie znalazłem.
Dodane przez Gg, w dniu 18.11.2017 r., godz. 13.15
Chwalenie się 9 osobami z Wyszkowa w pierwszym składzie to chyba jakiś żart. Przecież chłopaki nie reprezentują poziomu sportowego adekwatnego do klasy rozrywkowej. Co się stało z rocznikiem 2000? Przecież ten zespół powinien zbierać ostatnie szlify przed wejściem w seniorską piłkę. Szukałem jakichkolwiek informacji o grze tego zespołu na jesieni i nie znalazłem.
Dodane przez 123, w dniu 19.11.2017 r., godz. 20.20
A gdzie są pracownicy podlegający pod Urząd Miasta na naszym utrzymaniu z WOSIR-u, odpowiadają tylko za koszenie trawy ? Panowie Radni ich powinniście rozliczać
A gdzie są pracownicy podlegający pod Urząd Miasta na naszym utrzymaniu z WOSIR-u, odpowiadają tylko za koszenie trawy ? Panowie Radni ich powinniście rozliczać
Dodane przez W czyim interesie?, w dniu 19.11.2017 r., godz. 21.16
Abramczyka i mecenas Sosnowską rozliczcie.
Abramczyka i mecenas Sosnowską rozliczcie.
Wyszkowianin
Dodane przez Do Rady Miasta, w dniu 20.11.2017 r., godz. 07.16
Prezesa oraz klub należy roliczyć dokladnie z każdej złotówki. Narazie temat wisi w powietrzu. Dlaczego sprawa pieniędzy nie jest dalej analizowana. należy sie nam szczegółowe wyjaśnienie gdzie i jakiej kwoty brakuje. Z artykułu nic nie wynika oprócz "nie chcem ale muszem" pustosłowie. Może całe zamieszanie miało być reklamą przedwyborczą. ( Dariusz A. robi co może , a i więcej niz sam może ) Za chwilę burmistrz pokryje straty i nie bedzie odpowiedzialnych i ukaranych.
Dodane przez Do Rady Miasta, w dniu 20.11.2017 r., godz. 07.16
Prezesa oraz klub należy roliczyć dokladnie z każdej złotówki. Narazie temat wisi w powietrzu. Dlaczego sprawa pieniędzy nie jest dalej analizowana. należy sie nam szczegółowe wyjaśnienie gdzie i jakiej kwoty brakuje. Z artykułu nic nie wynika oprócz "nie chcem ale muszem" pustosłowie. Może całe zamieszanie miało być reklamą przedwyborczą. ( Dariusz A. robi co może , a i więcej niz sam może ) Za chwilę burmistrz pokryje straty i nie bedzie odpowiedzialnych i ukaranych.
Dodane przez Kazik z Sowińskiego, w dniu 20.11.2017 r., godz. 10.20
Rozliczyć należy skompromitowaną radę miasta z wdową Piórkowską na czele.
Rozliczyć należy skompromitowaną radę miasta z wdową Piórkowską na czele.
Dodane przez Anonim, w dniu 20.11.2017 r., godz. 11.07
Wyszkowianinie, ty na pana Darka nie licz. Panu Darkowi wraz z Nowosielskim, Abramczykiem zabrakło już pomysła. Krzywdzą piłkę w Wyszkowie i robią wielką amatorkę.Nawet jak dosypią trochę kasy z podatków i się utrzymają w IV lidze to co to za sukces. Młodzi na własnej skórze odczują ich amatorszczyznę. Ponieważ trochę kibiców w Wyszkowie jest to znowu będzie festiwal kłamstw jak przed poprzednimi wyborami. Gdzie jest to centrum sportowe przy Pułtuskiej ? Gdyby cena za teren boiska nie była taka duża to już deweloperka stawiałaby pierwsze bloki.
Wyszkowianinie, ty na pana Darka nie licz. Panu Darkowi wraz z Nowosielskim, Abramczykiem zabrakło już pomysła. Krzywdzą piłkę w Wyszkowie i robią wielką amatorkę.Nawet jak dosypią trochę kasy z podatków i się utrzymają w IV lidze to co to za sukces. Młodzi na własnej skórze odczują ich amatorszczyznę. Ponieważ trochę kibiców w Wyszkowie jest to znowu będzie festiwal kłamstw jak przed poprzednimi wyborami. Gdzie jest to centrum sportowe przy Pułtuskiej ? Gdyby cena za teren boiska nie była taka duża to już deweloperka stawiałaby pierwsze bloki.
Dodane przez xxx, w dniu 20.11.2017 r., godz. 17.37
Może Pan prezes chce zostawić piaskownicę i zmienić podwórko. ( "koordynacja" to też zadanie społeczne - wymaga świeżego spojrzenia i energii ). Doprowadzenie do takiego stanu klubu i finanse powinno dać do myślenia sprzymierzeńcom Pana Darka. To nie pierwsza sytuacja na które są teoretyczne pomysły a wychodzi jak zawsze. "Weście się i zróbcie" To złożony problem : gdzie cała reszta pracowników klubu , gdzie księgowa??? Dlaczego trenerzy nie informowali, o braku wynagrodzeń? itp...
Może Pan prezes chce zostawić piaskownicę i zmienić podwórko. ( "koordynacja" to też zadanie społeczne - wymaga świeżego spojrzenia i energii ). Doprowadzenie do takiego stanu klubu i finanse powinno dać do myślenia sprzymierzeńcom Pana Darka. To nie pierwsza sytuacja na które są teoretyczne pomysły a wychodzi jak zawsze. "Weście się i zróbcie" To złożony problem : gdzie cała reszta pracowników klubu , gdzie księgowa??? Dlaczego trenerzy nie informowali, o braku wynagrodzeń? itp...
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl