Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 23 grudnia 2024 r., imieniny Sławomiry, Wiktorii



Miłość do muzyki zawarta w genach

(Zam: 14.12.2016 r., godz. 13.54)

„Patrycja Siwak to artystka o wielu twarzach. Jest jedną z najbardziej znanych i cenionych tancerek romskich w Polsce. Występowała i występuje u boku najbardziej znanych i cenionych gwiazd polskiej estrady, m.in. Justyny Steczkowskiej, Don Wasyla, Bogdana Trojanka, zespołu Romanca”



– czytamy na profilu zespołu Patrycja&Gipsy Stars. Prywatnie Patrycja Siwak-Runo od niedawna mieszka w Wyszkowie, gdzie znalazła swoje rodzinne szczęście.

„Wyszkowiak”: W Wyszkowie zamieszkałaś na stałe w październiku ubiegłego roku. Skąd pochodzisz i skąd Twoje artystyczne zacięcie?
Patrycja Siwak-Runo:
– Pochodzę z województwa kujawsko-pomorskiego, z Chełmży. Moja rodzina jest bardzo muzykalna, ciotki śpiewały, występowały jako akrobatki w cyrku w Julinku, wujkowie grali, muzykowali. To była masa talentów. Ja i siostra wzięłyśmy artystyczną część genów. Bracia nie poszli w tym kierunku – jeden jest informatykiem, drugi interesuje się motoryzacją. Od szóstego roku życia chodziłam na kółko taneczne, potem zaczęła się moja przygoda z chórem szkolnym. W międzyczasie byłam wokalistką w zespole instrumentalno-wokalnym.

Czy ta działalność muzyczna była związana z kulturą romską?
– Nie, to wszystko było od niej odrębne. Z kulturą romską zetknęłam się dopiero wieku 11-12 lat, kiedy mój tata zaczął pracować z Don Vasylem. Jestem dzieckiem z mieszanego małżeństwa – moja mama jest Polką, tata Romem, który pochodzi z Płocka i przyjechał za mamą do Chełmży. W domu dominowała u nas kultura polska. Z kolei w miejscowości, gdzie mieszkałam nie było Romów.

Mimo pochodzenia taty, musiałaś kulturę romską dopiero dla siebie odkryć.
– Chodziłam z polskimi dziećmi do szkoły, na co dzień Romowie nie towarzyszyli mi. Romowie lubią mieszkać w skupiskach, trzymają się razem. Przełomowy był moment pracy taty z Don Vasylem, który pewnego dnia przyjechał z zespołem do naszego domu kultury. Poszłam na koncert z rodzicami i patrzyłam na tańczące dziewczyny. Wydawały mi się księżniczkami. Była zachwycona. Don Vasyl, którego mój tata był menedżerem, pewnego dnia przyjechał do nas do domu. Zapytał mojego ojca, czy nie chciałby zaangażować mnie do zespołu. Wtedy byłam jeszcze w podstawówce, ale zaczęłam występować. Wciągnęło mnie to jeżdżenie na koncerty, oklaski, sukienki itp. Kiedy byłam w liceum, współpraca z Don Vasylem weszła na bardziej intensywny etap. Stanęłam przed pytaniem, co dalej. Nie dało się pogodzić nauki i występów. Z pomocą przyszła mi dyrektor szkoły, która odwiedziła nas w domu. Przyznała, że jest dumna, że promuję naszą miejscowość. Wpadła na pomysł, bym przeniosła się do szkoły zaocznej. Nauczyciele poszli mi na rękę, dzięki temu współpraca z Don Vasylem trwała prawie dziesięć lat. Wiele się w zespole nauczyłam, poznałam wielu fantastycznych ludzi, także mojego obecnego męża. Przyszedł jednak moment, kiedy stwierdziłam, że nie mogę zawsze trwać za plecami gwiazdy. Zdecydowałam się odejść z zespołu. Wróciłam do domu, skończyłam liceum. ciężko pracowałam, by przygotować się do egzaminów, zdałam maturę. Mając 21 lat założyłam swój zespół.

To wymagało zgromadzenia odpowiednich ludzi, wypromowania zespołu itp. Podjęłaś się niełatwego zadania.
– Poszłam na żywioł. Pomyślałam „tańczyć potrafię, tyle lat przypatrywałam się przecież Don Vasylowi, tancerki jakieś znajdę”. Pewnego dnia do mojego taty zadzwonił Rom i zaoferował występ na festiwalu, który miał się odbyć za dwa tygodnie. Powiedziałam, „dobrze, pojadę tam”, chociaż nie miałam jeszcze ani tancerek, ani zespołu. Zaprosiłam do zespołu siostrę, która przyprowadziła swoją koleżankę. Gromadziłam muzyków. Wymyśliłam na szybko nazwę Patrycja i Przyjaciele. Mimo, że wszystko było robione na gorąco, koncert wyszedł dobrze. Stwierdziłam, że skoro udało się nam na festiwalu dobrze zaprezentować, to trzeba grać dalej. Jeździliśmy z koncertami po Polsce – byliśmy w dużych i małych miejscowościach, graliśmy podczas dni miast, dożynek, imprez firmowych. Ponieważ współpracowałam z ludźmi młodymi, przyszedł moment, kiedy zaczęli odchodzić – mieli własne plany, drogi życiowe. Kiedy więc poznałam obecnego mojego męża, zaczęłam z nim współpracować występując jako trio. Pomyślałam, że dobrze by było zrobić girls band, nazwaliśmy go Patrycja&Gypsy Stars. Świetnie się ten zespół sprawdził. Robimy pokazy weselne, imprezy firmowe, występujemy w programie „Jaka to melodia”.

Na weselach wprowadzasz jakieś elementy obrzędów romskich?
– To show nie jest długie, trwa do 15 minut. Jesteśmy zapraszani jako niespodzianka dla pary młodej. Składam życzenia młodej parze w języku romskim, zdarza się, że podarowuję pannie młodej chustę. Trudno mówić o obrzędach, kiedy jest tak mało czasu. Generalnie robimy wszystko, by zrobić jak najlepsze wrażenie i nie znudzić widzów.

Czy ta miłość do tańca, śpiewu jest w genach Romów?
– Ktoś kiedyś powiedział, że Cygan jeszcze się nie urodził, a już tańczy i śpiewa. To jest dosyć trafne stwierdzenie. Mały procent Romów nie ma nic wspólnego z muzyką. Większość z nich rzadko chodzi do szkół muzycznych, a potrafi grać na kilku instrumentach, śpiewać, tańczyć. Jestem w stanie podpisać się pod stwierdzeniem, że bierze się to z genów. Nie wyrastałam w kulturze romskiej, a jednak w końcu się w nią zaangażowałam. W życiu bym nie pomyślała, że będę w ten sposób żyła, a taniec, śpiew staną się moją pasją.

Jest przekonanie, że Romowie wspaniale tańczą, ale jest też w Polsce wiele negatywnych stereotypów na ich temat. Czy przez lata to nastawienie zmieniło się, spotykasz się z negatywnymi reakcjami?
– To prawda, jest wiele stereotypów. Nie wszystkie osoby proszące o pieniądze np. pod kościołami to Romki, choć wielu tak sądzi. To taki sam stereotyp jak ten, że Polacy piją. Rom Romowi nie jest równy. Zarówno wśród Romów, jak i Polaków spotkałam fałszywych ludzi, ale też i dobrych. Każdego człowieka trzeba mierzyć osobną miarą. Myślę, że za jedno, dwa pokolenia uprzedzenia się zatrą. Cześć przesądów już się przełamuje. Kiedy chodziłam do podstawówki, byłam jedynym romskim dzieckiem i na początku mnie wytykano. Teraz mój syn chodzi do zerówki i ani razu nie spotkał się z przykrościami ze strony innych dzieci. Dla mnie, czy ktoś jest Polakiem, czy Romem jest bez znaczenia. Dla mnie to jest człowiek. Nikt nie wybiera tego, gdzie przychodzi na świat. Jeśli drugi człowiek nie robi mi krzywdy, dlaczego mam go potępiać? Dlatego, że inaczej wygląda, inaczej się ubiera?

Czy dziś czujesz się bardziej Romką czy Polką?
– Nie identyfikuję się jednoznacznie z żadną z tych narodowości. Nie mogę pójść za żadną tradycją, czy kulturą, bo kocham tak samo oboje rodziców. Dzięki temu, że jestem z mieszanego małżeństwa, mogę na pewne sprawy spojrzeć inaczej. Patrzę na Romów oczami Polki i na Polaków oczami Romki. Widzę nieporozumienia, stoję na pograniczu i staram się z obu kultur czerpać to, co jest najlepsze. Mam wygląd Romki, ale nie do końca czuję się tylko nią. W rodzinie byłam zawsze kochanym dzieckiem, Patrysią, nie postrzegano mnie nigdy jak „jedynej Cyganki w rodzinie”.

Występujesz na koncertach od wielu lat, ale na pewno wciąż masz nowe pomysły na swoją karierę.
– Niedługo będziemy nagrywać kolędy, a po Nowym Roku występować z programami kolędowymi, m.in. 6 stycznia w kościele w Białymbłocie. Serdecznie zapraszam. W przyszłym roku mam też zamiar wydać trzecią płytę w swojej karierze. Do tej pory były to nagrania bardziej tradycyjne. Teraz chcę zaciekawić młodsze pokolenie, dlatego chcemy postawić na nowocześniejsze brzmienie. W ramach projektu „Cyganka w szkole” jeżdżę na spotkania, przedstawiam dzieciom kulturę romską, uczę je śpiewać, mówić po romsku. Chciałabym zatrzeć nieporozumienia, żeby dzieci potraktowały romską kulturę jako ciekawą. Kiedy byłam w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nauczycielki były pod wrażeniem, że przez godzinę udało mi się utrzymać dzieci w skupieniu. Uczniowie ze mną tańczyli, śpiewali. To była fantastyczna zabawa. Byłam zadowolona, że te dzieciaki tak chętnie współpracowały. Realizuję ten projekt, póki co, na Mazowszu. Mamy wiele zarezerwowanych terminów na grudzień i zapowiedzi spotkań po Nowym Roku.
Rozmawiała
Justyna Pochmara




Komentarze

Dodane przez Anonim, w dniu 14.12.2016 r., godz. 18.56
To chyba POpek?
Dodane przez Marian, w dniu 14.12.2016 r., godz. 19.22
Piękna jest i mądra.
Dodane przez Ewa, w dniu 17.12.2016 r., godz. 00.02
Szczęść Boże
Gratulacje !
Dodane przez Mariusz, w dniu 20.08.2019 r., godz. 18.56
Duży szacun dla Pani za wszystko. Jestem dumny z Pani Patrycji ponieważ też pochodzę z Chełmży i bardzo lubię Romską muzykę. Pozdrawiam !
Dodane przez irma, w dniu 19.07.2020 r., godz. 01.34
piękna kobieta a do tego mądra wszystkiego najlepszego
Dodane przez Wanda, w dniu 19.07.2020 r., godz. 14.44
Też mam w sobie cygaskie nasienie. Gratuluję i zyczę wielu sukcesów w życiu osobistym oraz zawodowym.
Dodane przez Zdzisław, w dniu 11.11.2020 r., godz. 19.30
Fascynująca uroda. Szczególnie oczy !!! A do tego pięknie tańczy i śpiewa. Trudno oderwać od niej wzrok.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta