Spotkanie z przedstawicielem koła łowieckiego
(Zam: 05.04.2011 r., godz. 11.20)Na ostatniej sesji Rady Gminy 31 marca, obecni byli przedstawiciele Koła Łowieckiego „Bór”: Rafał Zawadzki i Marek Zdunek. Ten wypowiedział się w sprawie tzw. szkód łowieckich, ponieważ zmieniły się rozporządzenia dotyczące ich szacowania.
Szkody muszą być zgłaszane w formie pisemnej, koła często przygotowują specjalne formularze w tym celu. W gminie Długosiodło zgłoszenia te przyjmują: Eugeniusz Ciach w Plewkach, Rafał Zawadzki w Długosiodle. Można je również wysyłać na adres koła: Koło Łowieckie „Bór”, Kornaciska 23, 07 – 210 Długosiodło. Wszystkie są przekazywane do zespołów szacujących straty.
Zmienił się zapis, określający termin zgłoszenia szkody, mówiący o trzech dniach od daty jej stwierdzenia. Ustawodawca nie określił wzoru zgłoszenia szkody, ale wzór protokołu tak. Zawiera on podstawowe informacje: rodzaj uprawy, powierzchnia, numer ewidencyjny działki, określona w przybliżeniu uszkodzona powierzchnia, konto do przelewu kwoty odszkodowania. Jeden z uczestników sesji, Andrzej Żebrowski, zarzucił kołu nierzetelne wywiązywanie się z szacowania szkód.
– Zgłosiłem szkodę na początku lutego i do tej pory nikt tego nie obejrzał – zwrócił się do Marka Zdunka. – Poza tym, w innych kołach zgłoszenia przyjmowane są na zwykłych kartkach, tylko tu jest inaczej.
– Ustawodawca nie narzucił formy zgłoszenia, u nas jest akurat takie, nie widzę podstaw do pańskiego negowania go – odpowiedział Marek Zdunek. – W kołach obowiązują różne, podobne druki o zbliżonej treści. Co do pańskiego zgłoszenia, było ono niepełne, nie podał pan numeru ewidencyjnego działki. Pisaliśmy o tym i przesłaliśmy druk, do dzisiaj nie ma tego uzupełnienia.
– Dokumenty mam przy sobie, ale udostępnię je dopiero przy oszacowaniu – stwierdził Andrzej Żebrowski.
– Koło musi dbać o swoje interesy – Marek Zdunek odniósł się do wymogu podawania numeru ewidencyjnego działki. – Chcemy potwierdzenia tytułu własności do danej nieruchomości. Były przypadki, że osoby wprowadzały nas w błąd i przyprowadzały zespoły szacujące szkody na nie swoje działki. Koło nie pozwoli się naciągać. My też jesteśmy w większości rolnikami i jesteśmy elastyczni. Myśliwi nie są wrogami rolników. Musi być dobra wola obydwu stron, a nie zawsze ona występuje.
Pojawiło się również pytanie o powód czekania na oszacowanie szkody, o to, czemu nie można zrobić tego bezpośrednio na polu.
– Zespoły szacujące szkody nie mają wtedy odpowiednich danych – tłumaczył gość. – Wartość odszkodowania ustalana jest na podstawie danych na temat kosztów hodowli upraw, uzyskanych z Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Może ktoś się sugeruje tym, co usłyszał, co mu się wydaje, stąd późniejsze rozczarowanie.
Wyjaśnienia te najwyraźniej nie usatysfakcjonowały adwersarza Marka Zdunka.
– Panie Żebrowski, to co pan powiedział, że tylko z naszym kołem ma pan problemy, jest adekwatne do tego, co my moglibyśmy powiedzieć o panu – przedstawiciel koła zwrócił się do Andrzeja Żebrowskiego.
Na spotkaniu poruszono jeszcze kilka kwestii, jednak Andrzej Żebrowski nie wydawał się przekonany do racji, przedstawionych przez Koło.
E.E.
Zmienił się zapis, określający termin zgłoszenia szkody, mówiący o trzech dniach od daty jej stwierdzenia. Ustawodawca nie określił wzoru zgłoszenia szkody, ale wzór protokołu tak. Zawiera on podstawowe informacje: rodzaj uprawy, powierzchnia, numer ewidencyjny działki, określona w przybliżeniu uszkodzona powierzchnia, konto do przelewu kwoty odszkodowania. Jeden z uczestników sesji, Andrzej Żebrowski, zarzucił kołu nierzetelne wywiązywanie się z szacowania szkód.
– Zgłosiłem szkodę na początku lutego i do tej pory nikt tego nie obejrzał – zwrócił się do Marka Zdunka. – Poza tym, w innych kołach zgłoszenia przyjmowane są na zwykłych kartkach, tylko tu jest inaczej.
– Ustawodawca nie narzucił formy zgłoszenia, u nas jest akurat takie, nie widzę podstaw do pańskiego negowania go – odpowiedział Marek Zdunek. – W kołach obowiązują różne, podobne druki o zbliżonej treści. Co do pańskiego zgłoszenia, było ono niepełne, nie podał pan numeru ewidencyjnego działki. Pisaliśmy o tym i przesłaliśmy druk, do dzisiaj nie ma tego uzupełnienia.
– Dokumenty mam przy sobie, ale udostępnię je dopiero przy oszacowaniu – stwierdził Andrzej Żebrowski.
– Koło musi dbać o swoje interesy – Marek Zdunek odniósł się do wymogu podawania numeru ewidencyjnego działki. – Chcemy potwierdzenia tytułu własności do danej nieruchomości. Były przypadki, że osoby wprowadzały nas w błąd i przyprowadzały zespoły szacujące szkody na nie swoje działki. Koło nie pozwoli się naciągać. My też jesteśmy w większości rolnikami i jesteśmy elastyczni. Myśliwi nie są wrogami rolników. Musi być dobra wola obydwu stron, a nie zawsze ona występuje.
Pojawiło się również pytanie o powód czekania na oszacowanie szkody, o to, czemu nie można zrobić tego bezpośrednio na polu.
– Zespoły szacujące szkody nie mają wtedy odpowiednich danych – tłumaczył gość. – Wartość odszkodowania ustalana jest na podstawie danych na temat kosztów hodowli upraw, uzyskanych z Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Może ktoś się sugeruje tym, co usłyszał, co mu się wydaje, stąd późniejsze rozczarowanie.
Wyjaśnienia te najwyraźniej nie usatysfakcjonowały adwersarza Marka Zdunka.
– Panie Żebrowski, to co pan powiedział, że tylko z naszym kołem ma pan problemy, jest adekwatne do tego, co my moglibyśmy powiedzieć o panu – przedstawiciel koła zwrócił się do Andrzeja Żebrowskiego.
Na spotkaniu poruszono jeszcze kilka kwestii, jednak Andrzej Żebrowski nie wydawał się przekonany do racji, przedstawionych przez Koło.
E.E.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl