Zdążyć z reformą przed wyborami
(Zam: 12.10.2016 r., godz. 13.52)– Z tytułu tej reformy nie będzie zwolnień nauczycieli – przekonywała wiceminister edukacji Teresa Wargocka, która gościła 28 września w miejskiej bibliotece w Wyszkowie. Jej zdaniem, utrata pracy może być wynikiem jedynie niżu demograficznego, ale nie przekształcania szkół.
Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem – przyszli na nie przedstawiciele samorządów z powiatu wyszkowskiego, dyrektorzy szkół, nauczyciele, rodzice. Liczyli, że wiceminister przedstawi konkrety i rozwieje wątpliwości dotyczące reformy szkolnictwa, która zakłada wprowadzenie ośmioletnich podstawówek, czteroletnich liceów bądź pięcioletnich techników i likwidację gimnazjów. Kształceniem zawodowym będą się zajmować szkoły branżowe. Gościa witał szef powiatowych struktur Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Sobczak, a życiorys Teresy Wargockiej przedstawiła Anna Król.
– Edukacja ma dać szansę rozwoju każdemu na miarę jego możliwości – zauważyła Teresa Wargocka. – Reformę przeprowadzamy w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku.
Według wiceminister, resort jest koncepcyjnie przygotowany do wprowadzania zmian, a urzędnicy ministerstwa mają za sobą setki spotkań ze środowiskiem nauczycielskim przeprowadzonych od marca do czerwca. Jej zdaniem, wprowadzenie ośmioklasowych podstawówek pozwoli uniknąć ich likwidacji na terenach wiejskich.
– Potrzebne jest miejsce, które jest sercem miejscowości. Szkoły wiejskie mają być ośrodkami kultury, gdzie społeczność lokalna może się spotkać, zorganizować zabawę itp. – uznała T. Wargocka.
Innym z powodów reformy jest, według gościa, chęć innego zaprojektowania treści programowych, które dziś rozłożone są na cykl czteroletni lata – trzy lata gimnazjum i rok szkoły średniej. Dziś ministerstwo przyjmuje, że 3-letnie liceum to za krótki okres na naukę.
– Rodzice płacą za korepetycję, by dać dzieciom wiedzę, której nie może dać szkoła. 4-letnie liceum to było zawsze miejsce, gdzie budowało się polską elitę, inteligencję. Dziś nie mamy takiej szkoły średniej – zaznaczyła T. Wargocka.
Według niej, reforma zapewni łatwiejsze przejście uczniów z edukacji wczesnoszkolnej do dalszego etapu kształcenia, zapewni gruntowną wiedzę opartą o klasyczny podział przedmiotów na biologię chemię, fizykę, geografię itd.
Sześcioletnie szkoły podstawowe i zespoły szkół (podstawówka + gimnazjum) z mocy prawa staną się ośmioletnimi podstawówkami. Samorządy będą musiały podjąć decyzję, co do przyszłości samodzielnych gimnazjów. Ustawodawca dał kilka możliwości – utworzenie w nich szkół podstawowych, przyłączenie do istniejących podstawówek, zorganizowanie liceów, techników, szkół branżowych.
– Mamy dane, że to w zespołach zawierających szkoły podstawowe i gimnazja osiągane są lepsze wyniki niż w gimnazjach samodzielnych – mówiła wiceminister. – To wszystko da się zrobić. Ustawodawca dał czas na dokonanie zmian, by nie zmarnować potencjału edukacyjnego, kadry nauczycielskiej, która włożyła dużo wysiłku, by się doskonalić.
Teresa Wargocka podkreśliła, że dotychczasowe przechodzenie uczniów z podstawówek do gimnazjów powodowało rozrywanie więzi przyjacielskich, jakie młodzież zaczyna zawiązywać w wieku 11-12 lat.
– Wiem, że reformę można dobrze ułożyć. Nie mówię, że będzie łatwo, ale zależy nam, by ta zmiana przebiegała we wspólnym trudzie – stwierdziła.
O plany ministerstwa dotyczące liczebności klas i nauki na zmiany zapytała między innymi wiceburmistrz Aneta Kowalewska. W tych kwestiach resort nie planuje rewolucji.
– Przy formowaniu szkół podstawowych na nowo samorządy powinny zwrócić też uwagę, by tej zmianowości unikać – zaznaczyła T. Wargocka.
Rady gmin będą miały czas do końca marca, by przyjąć uchwały dotyczące przekształcenia szkół. Do końca kwietnia gotowe muszą być arkusze organizacyjne szkół.
– Z wieloma tezami jestem w stanie się zgodzić. Nasze niepokoje wynikają z tempa zmian – głos zabrał prezes powiatowych struktur Związku Nauczycielstwa Polskiego Maciej Wójcik.
Jak zauważył, zwolnienie sześciolatków z obowiązku szkolnego sprawiło, że część nauczycieli straciło pracę.
– Co z nauczycielami gimnazjów? – zwrócił się do gościa. – Nauczyciele, którzy będą tracić pracę, przyjdą do mnie.
– Nastąpi inna organizacja tych samych grup dzieci, które uczą się teraz. Nie powinno zabraknąć pracy i szkół – zapewniła Teresa Wargocka, której zdaniem reforma nie wpłynie na ograniczenie zatrudnienia nauczycieli.
Według niej, zwolnienia mogą wyniknąć jedynie z niżu demograficznego.
Maciej Wójcik pytał też, czy samorządy mogą się spodziewać wsparcia finansowego ze strony rządu w związku z reformą.
– Od 2017 r. sześciolatki będą objęte subwencją i to powinno kończyć dyskusję – stwierdziła wiceminister. – Na pewno nie zostawimy samorządów samych, dziś prosimy o to, byśmy tę reformę przeprowadzili razem.
– Dlaczego robimy to tak szybko? To się może nie udać – głos zabrał Karol Pękul. – Rodzą się pytania, czy tak szeroko zakrojona zmiana to coś, do czego powinniśmy dążyć. Jak pani uzasadni tezę że obecna polska szkoła jest zła? To nie jest chyba też tak, że samorządy będą dofinansowane. Każdy z nich ma problem z finansowaniem oświaty, bo subwencje nie wystarczają, resztę na utrzymanie szkół, nawet 50 proc. kosztów, dokładają samorządy.
Według Teresy Wargockiej, rok szkolny 2017/2018 jest najlepszym momentem na wdrożenie reformy, bo okres wyborów samorządowych (w 2018 r.) i parlamentarnych (w 2019 r.) to nie najlepszy czas na dokonywanie zmian w oświacie.
– Szykuje się front walki politycznej o polską szkołę, ale my w stu procentach jesteśmy przekonani, że będzie to dobra zmiana, a straszenie nią wszystkich nie ma sensu. Przez najbliższe lata w szkołach podstawowych dla nikogo nie zabraknie pracy – podkreśliła wiceminister. – Wiem, że samorządy dokładają, ale nigdy nie jest to 50 proc.
Zapowiedziała też przeprowadzenie przeglądu zasad udzielania subwencji polskim szkołom.
– Szkoła zaczęła służyć testowaniu, została zarzucona biurokracją, nie ma w niej miejsca dla nauczyciela z pasją – podkreśliła.
– Liceum jest kursem przygotowującym do matury – zaznaczyła nauczycielka Agnieszka Głowacka. – 4-letnie liceum to coś, o czym wielu nauczycieli od dawna marzy. Nie mamy czasu iść z uczniami do kina, muzeum, musimy gonić z programem – dodała i zwróciła się do przedstawicieli władz miejskich. – Wielu nauczycieli siedzących w tej sali to ci, którzy się boją. Straszyliście ich mówiąc, że gimnazjum będzie do likwidacji, że nie wiadomo, czy będzie tam szkoła.
– Poprzedni rząd wprowadzał sześciolatki do szkół. Gmina poniosła nakłady na przystosowanie placówki. Rok później zmieniono decyzję. Teraz kolejna reforma. Rząd przekazuje samorządom zadania do realizacji, ale nie przekazuje na nie środków – zauważył szef komisji finansów Rady Miejskiej Jan Abramczyk.
– Gminy są nastawione na inwestycje w infrastrukturę bardziej niż w ludzi. Jako społeczeństwo lokalne spójrzcie na dzieci. Jak wiele jest wydawanych pieniędzy na rzeczy, które pryskają jak bańka mydlana. Słyszymy tylko „zrobimy zmiany w oświacie, jak dacie pieniądze”. Pamiętajcie jednak o człowieku – dodała wiceminister.
J.P.
– Edukacja ma dać szansę rozwoju każdemu na miarę jego możliwości – zauważyła Teresa Wargocka. – Reformę przeprowadzamy w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku.
Według wiceminister, resort jest koncepcyjnie przygotowany do wprowadzania zmian, a urzędnicy ministerstwa mają za sobą setki spotkań ze środowiskiem nauczycielskim przeprowadzonych od marca do czerwca. Jej zdaniem, wprowadzenie ośmioklasowych podstawówek pozwoli uniknąć ich likwidacji na terenach wiejskich.
– Potrzebne jest miejsce, które jest sercem miejscowości. Szkoły wiejskie mają być ośrodkami kultury, gdzie społeczność lokalna może się spotkać, zorganizować zabawę itp. – uznała T. Wargocka.
Innym z powodów reformy jest, według gościa, chęć innego zaprojektowania treści programowych, które dziś rozłożone są na cykl czteroletni lata – trzy lata gimnazjum i rok szkoły średniej. Dziś ministerstwo przyjmuje, że 3-letnie liceum to za krótki okres na naukę.
– Rodzice płacą za korepetycję, by dać dzieciom wiedzę, której nie może dać szkoła. 4-letnie liceum to było zawsze miejsce, gdzie budowało się polską elitę, inteligencję. Dziś nie mamy takiej szkoły średniej – zaznaczyła T. Wargocka.
Według niej, reforma zapewni łatwiejsze przejście uczniów z edukacji wczesnoszkolnej do dalszego etapu kształcenia, zapewni gruntowną wiedzę opartą o klasyczny podział przedmiotów na biologię chemię, fizykę, geografię itd.
Sześcioletnie szkoły podstawowe i zespoły szkół (podstawówka + gimnazjum) z mocy prawa staną się ośmioletnimi podstawówkami. Samorządy będą musiały podjąć decyzję, co do przyszłości samodzielnych gimnazjów. Ustawodawca dał kilka możliwości – utworzenie w nich szkół podstawowych, przyłączenie do istniejących podstawówek, zorganizowanie liceów, techników, szkół branżowych.
– Mamy dane, że to w zespołach zawierających szkoły podstawowe i gimnazja osiągane są lepsze wyniki niż w gimnazjach samodzielnych – mówiła wiceminister. – To wszystko da się zrobić. Ustawodawca dał czas na dokonanie zmian, by nie zmarnować potencjału edukacyjnego, kadry nauczycielskiej, która włożyła dużo wysiłku, by się doskonalić.
Teresa Wargocka podkreśliła, że dotychczasowe przechodzenie uczniów z podstawówek do gimnazjów powodowało rozrywanie więzi przyjacielskich, jakie młodzież zaczyna zawiązywać w wieku 11-12 lat.
– Wiem, że reformę można dobrze ułożyć. Nie mówię, że będzie łatwo, ale zależy nam, by ta zmiana przebiegała we wspólnym trudzie – stwierdziła.
O plany ministerstwa dotyczące liczebności klas i nauki na zmiany zapytała między innymi wiceburmistrz Aneta Kowalewska. W tych kwestiach resort nie planuje rewolucji.
– Przy formowaniu szkół podstawowych na nowo samorządy powinny zwrócić też uwagę, by tej zmianowości unikać – zaznaczyła T. Wargocka.
Rady gmin będą miały czas do końca marca, by przyjąć uchwały dotyczące przekształcenia szkół. Do końca kwietnia gotowe muszą być arkusze organizacyjne szkół.
– Z wieloma tezami jestem w stanie się zgodzić. Nasze niepokoje wynikają z tempa zmian – głos zabrał prezes powiatowych struktur Związku Nauczycielstwa Polskiego Maciej Wójcik.
Jak zauważył, zwolnienie sześciolatków z obowiązku szkolnego sprawiło, że część nauczycieli straciło pracę.
– Co z nauczycielami gimnazjów? – zwrócił się do gościa. – Nauczyciele, którzy będą tracić pracę, przyjdą do mnie.
– Nastąpi inna organizacja tych samych grup dzieci, które uczą się teraz. Nie powinno zabraknąć pracy i szkół – zapewniła Teresa Wargocka, której zdaniem reforma nie wpłynie na ograniczenie zatrudnienia nauczycieli.
Według niej, zwolnienia mogą wyniknąć jedynie z niżu demograficznego.
Maciej Wójcik pytał też, czy samorządy mogą się spodziewać wsparcia finansowego ze strony rządu w związku z reformą.
– Od 2017 r. sześciolatki będą objęte subwencją i to powinno kończyć dyskusję – stwierdziła wiceminister. – Na pewno nie zostawimy samorządów samych, dziś prosimy o to, byśmy tę reformę przeprowadzili razem.
– Dlaczego robimy to tak szybko? To się może nie udać – głos zabrał Karol Pękul. – Rodzą się pytania, czy tak szeroko zakrojona zmiana to coś, do czego powinniśmy dążyć. Jak pani uzasadni tezę że obecna polska szkoła jest zła? To nie jest chyba też tak, że samorządy będą dofinansowane. Każdy z nich ma problem z finansowaniem oświaty, bo subwencje nie wystarczają, resztę na utrzymanie szkół, nawet 50 proc. kosztów, dokładają samorządy.
Według Teresy Wargockiej, rok szkolny 2017/2018 jest najlepszym momentem na wdrożenie reformy, bo okres wyborów samorządowych (w 2018 r.) i parlamentarnych (w 2019 r.) to nie najlepszy czas na dokonywanie zmian w oświacie.
– Szykuje się front walki politycznej o polską szkołę, ale my w stu procentach jesteśmy przekonani, że będzie to dobra zmiana, a straszenie nią wszystkich nie ma sensu. Przez najbliższe lata w szkołach podstawowych dla nikogo nie zabraknie pracy – podkreśliła wiceminister. – Wiem, że samorządy dokładają, ale nigdy nie jest to 50 proc.
Zapowiedziała też przeprowadzenie przeglądu zasad udzielania subwencji polskim szkołom.
– Szkoła zaczęła służyć testowaniu, została zarzucona biurokracją, nie ma w niej miejsca dla nauczyciela z pasją – podkreśliła.
– Liceum jest kursem przygotowującym do matury – zaznaczyła nauczycielka Agnieszka Głowacka. – 4-letnie liceum to coś, o czym wielu nauczycieli od dawna marzy. Nie mamy czasu iść z uczniami do kina, muzeum, musimy gonić z programem – dodała i zwróciła się do przedstawicieli władz miejskich. – Wielu nauczycieli siedzących w tej sali to ci, którzy się boją. Straszyliście ich mówiąc, że gimnazjum będzie do likwidacji, że nie wiadomo, czy będzie tam szkoła.
– Poprzedni rząd wprowadzał sześciolatki do szkół. Gmina poniosła nakłady na przystosowanie placówki. Rok później zmieniono decyzję. Teraz kolejna reforma. Rząd przekazuje samorządom zadania do realizacji, ale nie przekazuje na nie środków – zauważył szef komisji finansów Rady Miejskiej Jan Abramczyk.
– Gminy są nastawione na inwestycje w infrastrukturę bardziej niż w ludzi. Jako społeczeństwo lokalne spójrzcie na dzieci. Jak wiele jest wydawanych pieniędzy na rzeczy, które pryskają jak bańka mydlana. Słyszymy tylko „zrobimy zmiany w oświacie, jak dacie pieniądze”. Pamiętajcie jednak o człowieku – dodała wiceminister.
J.P.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl