Dla dzieci trzeba pisać jak dla dorosłych, tylko lepiej
(Zam: 29.03.2011 r., godz. 11.50)To, że dziecko jest odbiorcą wymagającym i krytycznym, często bardziej niż dorosły, wiadomo nie od dzisiaj. Potwierdzą to aktorzy, pisarze, artyści, pracujący z dziećmi i dla dzieci. Zacytowaną powyżej myśl Maksyma Gorkiego z pewnością powtórzyłby również Marcin Brykczyński, poeta piszący książki dla dzieci, który 23 marca gościł w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Wyszkowie.
Marcin Brykczyński jest z wykształcenia ekonomistą, z zamiłowania – literatem. Napisał wiele książek dla dzieci, jego wiersze publikowane są w pismach, podręcznikach. Zajmuje się również reklamą, pisze teksty, scenariusze, wymyśla hasła reklamowe. W bibliotece w Wyszkowie spotkał się z grupą dzieci ze szkół podstawowych.
– Jestem najmłodszy na tym spotkaniu – zażartował, trzymając fotografię siebie w wieku pięciu lat. – Piszę dla tych najmłodszych, lubię pisać dla dzieci, póki nie zostaną dorosłymi.
Poeta opowiadał dzieciom o swoich książkach, w jaki sposób powstają wiersze, skąd czerpie inspiracje. Nie zabrakło również wspomnień z dzieciństwa.
– Piszę od bardzo dawna – odpowiadał na pytania o początki swojej pasji. – Gdy byłem mały, mieszkałem w ogromnym domu. Miałem czterech braci, z którymi nawet się biłem. Często gasło światło, wtedy matka krzyczała: „wszyscy na swoich miejscach!”. Oczywiście rozbiegaliśmy się po całym domu, była to dla nas świetna zabawa. Inną zabawą było układanie rymów; ktoś rzucał słowo, dobierało się rym, następnie z kilku rymów każdy miał ułożyć wiersz. Wychodziły najróżniejsze rzeczy, czasem bardzo śmieszne. Bawiłem się w to w wieku sześciu, siedmiu lat, ale i osiemnastu, i właściwie robię to do dzisiaj.
Marcin Brykczyński przedstawił swoją ulubioną książkę – pierwszą, która się ukazała, „Czarno na białym”. W czasie spotkania czytał swoje wiersze i opowiadał o tym, czym się inspiruje, jak ćwiczy pamięć, by nie polegać całkowicie na komputerze. Jedna z książek – „Alfabestia”, zawdzięcza tytuł właśnie komputerowi, który kasował litery, strofy, nawet całe teksty. Nasunęło mu to na myśl zabawy słowne, zmiany sensu wyrazów po usunięciu litery, i te słowne żarty „alfabestii” są treścią książki.
– Nawet jedno słowo, dźwięk, może podsunąć mi jakiś pomysł – mówił o swoich inspiracjach. – To np. kontrast biało-czarne, zestawienia pewnych słów, jak „trzy psy przyszły”. Piszę też na zamówienie.
Dzieci zadawały wiele pytań, m.in. o ulubioną książkę, którą okazał się „Kubuś Puchatek”.
– Kocham tę książkę, jest piękna i wartościowa. Polecam oryginał – tłumaczył.
Dzieci bardzo chętnie recytowały wiersze, bez większej tremy występowały przed widownią.
– Mówcie bardzo wolno – radził im gość. – Każde słowo, dźwięk, trzeba mówić wolno, wyraźnie, dokładnie. Nauczył mnie tego pewien aktor, który czytał moje wiersze, robił to chyba dwa razy wolniej niż ja, i było to znakomite wykonanie.
Mali słuchacze byli wyraźnie zainteresowani kwestią wieku – ile gość ma lat, w jakim wieku zaczął wydawać książki, od ilu lat pisze, jak długo zamierza pisać.
– Do 120 lat, potem przejdę na emeryturę – odpowiedział Marcin Brykczyński.
Spotkanie zakończyło się podpisywaniem przez poetę książek, przyniesionych specjalnie na tę okazję przez dzieci. Tego typu spotkania autorskie są wartościową inicjatywą, pozwalają zetknąć się z literaturą „interaktywnie”, nie biernie, w sposób często narzucony. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci, u których należy wyrabiać nawyk czytania i potrzebę kontaktu z książką, dzięki czemu wyrosną na świadomych i aktywnych czytelników.
E.E.
– Jestem najmłodszy na tym spotkaniu – zażartował, trzymając fotografię siebie w wieku pięciu lat. – Piszę dla tych najmłodszych, lubię pisać dla dzieci, póki nie zostaną dorosłymi.
Poeta opowiadał dzieciom o swoich książkach, w jaki sposób powstają wiersze, skąd czerpie inspiracje. Nie zabrakło również wspomnień z dzieciństwa.
– Piszę od bardzo dawna – odpowiadał na pytania o początki swojej pasji. – Gdy byłem mały, mieszkałem w ogromnym domu. Miałem czterech braci, z którymi nawet się biłem. Często gasło światło, wtedy matka krzyczała: „wszyscy na swoich miejscach!”. Oczywiście rozbiegaliśmy się po całym domu, była to dla nas świetna zabawa. Inną zabawą było układanie rymów; ktoś rzucał słowo, dobierało się rym, następnie z kilku rymów każdy miał ułożyć wiersz. Wychodziły najróżniejsze rzeczy, czasem bardzo śmieszne. Bawiłem się w to w wieku sześciu, siedmiu lat, ale i osiemnastu, i właściwie robię to do dzisiaj.
Marcin Brykczyński przedstawił swoją ulubioną książkę – pierwszą, która się ukazała, „Czarno na białym”. W czasie spotkania czytał swoje wiersze i opowiadał o tym, czym się inspiruje, jak ćwiczy pamięć, by nie polegać całkowicie na komputerze. Jedna z książek – „Alfabestia”, zawdzięcza tytuł właśnie komputerowi, który kasował litery, strofy, nawet całe teksty. Nasunęło mu to na myśl zabawy słowne, zmiany sensu wyrazów po usunięciu litery, i te słowne żarty „alfabestii” są treścią książki.
– Nawet jedno słowo, dźwięk, może podsunąć mi jakiś pomysł – mówił o swoich inspiracjach. – To np. kontrast biało-czarne, zestawienia pewnych słów, jak „trzy psy przyszły”. Piszę też na zamówienie.
Dzieci zadawały wiele pytań, m.in. o ulubioną książkę, którą okazał się „Kubuś Puchatek”.
– Kocham tę książkę, jest piękna i wartościowa. Polecam oryginał – tłumaczył.
Dzieci bardzo chętnie recytowały wiersze, bez większej tremy występowały przed widownią.
– Mówcie bardzo wolno – radził im gość. – Każde słowo, dźwięk, trzeba mówić wolno, wyraźnie, dokładnie. Nauczył mnie tego pewien aktor, który czytał moje wiersze, robił to chyba dwa razy wolniej niż ja, i było to znakomite wykonanie.
Mali słuchacze byli wyraźnie zainteresowani kwestią wieku – ile gość ma lat, w jakim wieku zaczął wydawać książki, od ilu lat pisze, jak długo zamierza pisać.
– Do 120 lat, potem przejdę na emeryturę – odpowiedział Marcin Brykczyński.
Spotkanie zakończyło się podpisywaniem przez poetę książek, przyniesionych specjalnie na tę okazję przez dzieci. Tego typu spotkania autorskie są wartościową inicjatywą, pozwalają zetknąć się z literaturą „interaktywnie”, nie biernie, w sposób często narzucony. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci, u których należy wyrabiać nawyk czytania i potrzebę kontaktu z książką, dzięki czemu wyrosną na świadomych i aktywnych czytelników.
E.E.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl