Opowieść o ludziach pogranicza
(Zam: 10.08.2016 r., godz. 12.37)– To naród, który historia skazała na zagładę – tak o Mazurach mówi Jerzy Woźniak, który poświęcił tej grupie swoją debiutancką powieść. Promował ją podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej.
Jerzy Woźniak jest historykiem, pedagogiem, przez wiele lat pracował jako archiwista w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Książka, którą zaprezentował w miejskiej bibliotece 28 lipca ukazuje losy Mazurów zamieszkujących przedwojenne tereny Prus graniczące z Kurpiami. Autor pisze o niej „Powieść „Mazur” nie jest ścisłym opisem wydarzeń, które miały miejsce w latach 1938-1939 w Berlinie, Warszawie, na Mazurach i na północnym Mazowszu. Postacie przedstawione w kolejnych rozdziałach są fikcją literacką. Posiadają one jednak zdolność nawiązywania relacji z ludźmi, którzy byli pierwszoplanowymi „aktorami” prawdziwego dramatu, jaką była II wojna światowa. Chciałbym dodatkowo zaznaczyć, że akcja jest osadzona w ówczesnych realiach i opiera się na prawdziwych epizodach, których ślady pozostały w dokumentach archiwalnych, prasie i na taśmie filmowej” (źródło ksiazkamazur.pl).
Publikacja została wzbogacona zdjęciami, pocztówkami, które odnoszą się do wydarzeń opisanych w książce. Spotkanie w Wyszkowie było dwudziestym, jakie Jerzy Woźniak odbył promując powieść, którą zaczął pisać pod koniec 2014 r., a skończył w maju 2015 r. Do tej pory rozmawiał z czytelnikami głównie na Mazurach, ale też na Mazowszu. Zaproponował słuchaczom rozmowę na temat pojęcia narodu.
– Inspiracją do tych rozważań był dla mnie wykład Leszka Moczulskiego, który zadał pytanie, co jest wyznacznikiem pojęcia narodu – podkreślił gość. – Prawicowcy powiedzą, że jest nim religia, język, inni, że kultura. Ja przychylam się do koncepcji Moczulskiego, że wyznacznikiem wspólnoty narodowej jest los. To zbiorowe odczuwanie i przeżywanie rzeczywistości – mówił. – Był naród, który historia skazała na zagładę – Mazurzy. Nie mieli jednego wyznania – część to protestanci, część katolicy. Jedni mówili po polsku, drudzy po niemiecku. Do 1945 r. zniknęli jako naród. O tym jest moja powieść. Ona jest pożegnaniem z moją pracą w fundacji, ale zawiera też moją tajemnicę rodzinną.
Jak przyznał autor, jest wnukiem polskiej nauczycielki z Kresów Wschodnich i niemieckiego żołnierza. Na okładce Mazura znajduje się zdjęcie babki z legitymacji nauczycielskiej i zarys postaci – dziadka.
– Zdjęcia, pocztówki pozyskałem od autochtonów podczas podróży po Mazurach. Ten region stanowi nadal tajemnicę. Mazury kojarzą się z urlopami, wakacjami, bitwą pod Grunwaldem, a ich historia jest ciągle mało znana – zaznaczył autor.
Jerzy Woźniak Mazurami zainteresował się w 2000 r. Podczas urlopu postanowił porozmawiać z mieszkańcami tamtych terenów.
– Nie myślałem wtedy, że napiszę książkę – zaznaczył. – Dziś rdzennych Mazurów praktycznie nie ma. Starsi ludzie czują się Polakami pochodzenia mazurskiego.
J. Woźniak stara się o wydanie swojej książki na rynku niemieckim, by zebrać fundusze na wydanie kolejnej powieści, która w założeniu ma być drugą częścią w planowanym tryptyku. Autor przyznał, że jego druga książka jest już gotowa, opowiada o czasach do 1945 r. Trzecia ma dotyczyć czasów powojennych.
J.P.
Publikacja została wzbogacona zdjęciami, pocztówkami, które odnoszą się do wydarzeń opisanych w książce. Spotkanie w Wyszkowie było dwudziestym, jakie Jerzy Woźniak odbył promując powieść, którą zaczął pisać pod koniec 2014 r., a skończył w maju 2015 r. Do tej pory rozmawiał z czytelnikami głównie na Mazurach, ale też na Mazowszu. Zaproponował słuchaczom rozmowę na temat pojęcia narodu.
– Inspiracją do tych rozważań był dla mnie wykład Leszka Moczulskiego, który zadał pytanie, co jest wyznacznikiem pojęcia narodu – podkreślił gość. – Prawicowcy powiedzą, że jest nim religia, język, inni, że kultura. Ja przychylam się do koncepcji Moczulskiego, że wyznacznikiem wspólnoty narodowej jest los. To zbiorowe odczuwanie i przeżywanie rzeczywistości – mówił. – Był naród, który historia skazała na zagładę – Mazurzy. Nie mieli jednego wyznania – część to protestanci, część katolicy. Jedni mówili po polsku, drudzy po niemiecku. Do 1945 r. zniknęli jako naród. O tym jest moja powieść. Ona jest pożegnaniem z moją pracą w fundacji, ale zawiera też moją tajemnicę rodzinną.
Jak przyznał autor, jest wnukiem polskiej nauczycielki z Kresów Wschodnich i niemieckiego żołnierza. Na okładce Mazura znajduje się zdjęcie babki z legitymacji nauczycielskiej i zarys postaci – dziadka.
– Zdjęcia, pocztówki pozyskałem od autochtonów podczas podróży po Mazurach. Ten region stanowi nadal tajemnicę. Mazury kojarzą się z urlopami, wakacjami, bitwą pod Grunwaldem, a ich historia jest ciągle mało znana – zaznaczył autor.
Jerzy Woźniak Mazurami zainteresował się w 2000 r. Podczas urlopu postanowił porozmawiać z mieszkańcami tamtych terenów.
– Nie myślałem wtedy, że napiszę książkę – zaznaczył. – Dziś rdzennych Mazurów praktycznie nie ma. Starsi ludzie czują się Polakami pochodzenia mazurskiego.
J. Woźniak stara się o wydanie swojej książki na rynku niemieckim, by zebrać fundusze na wydanie kolejnej powieści, która w założeniu ma być drugą częścią w planowanym tryptyku. Autor przyznał, że jego druga książka jest już gotowa, opowiada o czasach do 1945 r. Trzecia ma dotyczyć czasów powojennych.
J.P.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl