Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 grudnia 2024 r., imieniny Jana, Tomasza



Walka z wiatrakami

Ikona
(Zam: 22.03.2011 r., godz. 12.56)

Jedenaście elektrowni wiatrowych zamierza wybudować firma Windprojekt w gminie Somianka. Planowany koszt inwestycji to ponad sto milionów złotych. Nie ustają przeciwko niej protesty mieszkańców.

Dla gospodarzy z gminy wiatraki to kontrowersyjna sprawa. Jedno podpisali już z firmą umowę na przekazanie gruntu pod inwestycję, inni zaś boją się hałasu, szkodliwego wpływu elektrowni na zdrowie itp. (po raz pierwszy pisaliśmy na ten temat w nr 9 „Wyszkowiaka”).
W minionym tygodniu radni, wójt, kilkudziesięciu mieszkańców wysłuchało stanowiska przedstawiciela firmy Windprojekt zainteresowanej budową elektrowni. Zebranie odbyło się 16 marca w świetlicy środowiskowej w Skorkach w ramach posiedzenia komisji Rady Gminy. Mieczysław Wasielczuk z Windprojektu poinformował, że każda z budowli będzie miała moc dwóch megawatów (MW), a instalacja będzie wpięta do Głównego Punktu Zasilania (GPZ) w Wyszkowie. Wiatraki mają stanąć co najmniej 500 metrów od zabudowań. Realizacja inwestycji może potrwać od trzech do pięciu lat. Na razie firma napisała do Urzędu Gminy w sprawie budowy w Kozłowie Starym masztu do pomiaru wiatru. Badanie trwać będzie około dwunastu miesięcy.

Potrzeba coraz więcej energii
Sprawę postawienia elektrowni Mieczysław Wasielczuk zaprezentował w kontekście polityki państwa. Podkreślił, że do 2020 r. w Polsce piętnaście procent energii powinno pochodzić z odnawialnych źródeł. Dziś w kraju jest ponad czterysta turbin, co nie wystarcza, by osiągnąć zakładany przez rząd cel. Zdaniem Mieczysława Wasielczuka, rocznie w Polsce o 3-4 proc. wzrasta zapotrzebowania na energię elektryczną, a wiatraki nie są jedynym rozwiązaniem.
- Specjaliści mówią, że już dziś potrzebne są nam cztery elektrownie jądrowe – poinformował. – Z kolei, maksymalnie tylko cztery procent energii może być produkowanej w oparciu o cieki wodne, ponieważ są one u nas za słabe. Energetyka solarna zaspokaja zapotrzebowanie gospodarstw indywidualnych, natomiast nie zapewni energii kopalniom, cukrowniom, itp.
- Nasz kraj potrzebuje dużej ilości energii i musimy ją jakoś wytworzyć – podkreślił gość.
Podał przykłady innych państw, które próbują sobie radzić z tym problemem. Zwrócił uwagę na Niemcy, które, jak podkreślił, są potentatem, jeśli chodzi o pozyskiwanie energii z wiatru. Największa farma wiatrowa na świecie ma powstać w Szwecji, gdzie w jednym miejscu skupionych będzie 1 040 elektrowni.
- Polska pod tym względem jest na szarym końcu – oznajmił.
- Oby jak najdłużej – skomentował któryś z mieszkańców.
Mieczysław Wasielczuk przedstawił zalety budowania farm wiatrowych: nie zanieczyszczają środowiska, gmina pozyskuje podatek od nieruchomości wynoszący do 2 proc. wartości inwestycji oraz modernizację dróg gminnych w obrębie parku wiatrowego. Dodał też, że elektrownia wytwarzać będzie średnie napięcie, które w pierwszej kolejności ma zasilać gospodarstwa miejscowe, a dopiero nadwyżka będzie przesyłana do dalszych odbiorców.
Rolnicy, którzy zdecydują się przekazać grunty pod inwestycję, otrzymają od firmy czynsz dzierżawny wypłacany przez dwadzieścia pięć lat (przedstawiciel firmy Windprojekt nie chciał jednak zdradzić, o jakie sumy chodzi). Za przeprowadzenie kabli na czyjejś posesji, jej właściciel otrzyma pieniądze z tytułu służebności.
– Po dwudziestu pięciu latach możemy kontynuować produkcję energii na nowych warunkach albo umowy zostaną rozwiązane i nastąpi demontaż wiatraków – informował gość.
Wśród wad przedsięwzięcia wymienił m.in. oddziaływanie na ptaki w przypadku źle dobranej lokalizacji – w innych krajach zdarzało się, że wpadały na śmigła. Zaznaczył jednak, że np. w Hiszpanii wystarczyło je pomalować, by ptaki omijały przeszkodę, w Danii zaś ptaki same zmieniły trasy lotów. Zaznaczył też, że tego typu inwestycje powstają z dala od zabudowań, parków krajobrazowych, w miejscach odludnych, głównie na terenach rolniczych.
Koszt postawienia jednej elektrowni to, jak poinformował, 14,5-15 mln zł. Na zwrot tego typu inwestycji w Polsce czeka się 12-14 lat.
– Nie ma w naszym kraju przepisów, które regulowałyby odległość elektrowni od domów mieszkalnych – zaznaczył. – Faktycznym regulatorem jest tutaj poziom hałasu, jaki emituje turbina – dodał.
Jak powiedział, natężenie dźwięku nie może przekroczyć 45 decybeli (dB), a ten warunek zostanie spełniony, gdy wiatraki zostaną postawione w odległości 200 m od domów (natężenie dźwięku przy wieży turbiny wynosi 52 dB).
- Lodówka w naszych domach ma 42 dB – przekonywał.
Montaż wiatraków trwa około dwóch dni i są one produkowane specjalnie na zamówienie inwestora.
- Wokół elektrowni nie można prowadzić upraw, ponieważ musi być do nich zapewniony dojazd w razie awarii, tzw. plac manewrowy o powierzchni ok. 1 000 m kw. – dowiedzieli się mieszkańcy.
Wiatraki (złożone z trzech łopat) będą wykonywać od 9 do 14,9 obrotów na minutę. Ich wieża będzie mieć 105 m.

Chłop od pługa ekspertem od turbin
Mieszkańcy obawiają się infradźwięków emitowanych przez wiatraki.
- Ich poziom jest trzykrotnie niższy niż w silnikach samochodowych – mówił Mieczysław Wasielczuk.
- Nie jestem przeciwny wiatrakom, ale chciałabym, by były one w „normalnej” odległości od domów. Wiatr wieje, kiedy chce i nie ma podstaw tu budować, ale jeśli tak, to zróbmy to tam, gdzie nie ma ludzi – zabrał głos jeden z mieszkańców, Rafał Turek. – Obcy inwestor się tu wpycha, bo jest za to kasa. Nie ma pan innych argumentów za inwestycją, poza finansowymi – zwrócił się do przedstawiciela Windprojektu.
I wymieniał kolejne swoje obawy.
- Sytuacja zmusza, żeby chłop od pługa został ekspertem od turbin. Patrzę na te pola i nie wyobrażam sobie, gdzie pan chce postawić wiatraki – stwierdził. – Mówi pan o czterdziestu decybelach, ale niech pan poczyta relacje ludzi, którzy mieszkają niedaleko turbin. Jeśli ktoś panu zacznie co dwie sekundy przedzierać kartkę papieru, to zgłupieje pan od tego. Wiem, że chcecie zarobić – wy, gmina, ale nie można tego robić kosztem innych.
Inni pytali, co będzie w sytuacji, kiedy firma zbankrutuje.
- Czy pan sobie wyobraża, żeby inwestor wydał 15 mln zł bez pewności, że inwestycja się zwróci? To ekonomicznie uzasadniony interes, który inaczej by nie powstał – zapewniał przedstawiciel Windprojekt.
- Jestem właścicielem zabytku, a pan mi stawia wiatrak, praktycznie przy granicy nieruchomości. Zapłaci mi pan dwa miliony złotych odszkodowania za obniżenie jej wartości, bo będę pana skarżył do sądu – stwierdził inny z mieszkańców. – Są odpowiednie miejsca na wiatraki w Polsce, na przykład tereny popegeerowskie.
- Dlaczego nie promować naszego terenu, jako tego, gdzie jest piękny krajobraz? Powinniśmy iść w kierunku przyrody i apeluję do radnych, aby zablokowali tę decyzję już dziś, zanim będzie za późno. My wiatraków nie chcemy, żyjemy tu spokojnie i tak niech zostanie – mówił Krzysztof Turek.
W dyskusję włączył się wójt Andrzej Żołyński.
- Firma, oprócz wniosku dotyczącego postawienia masztu do mierzenia wiatru, nie złożyła żadnego innego, który przesądzałby o inwestycji – uspokajał. – Gmina jest natomiast od tego, by dbać o dobro mieszkańców. Rada nie podejmie decyzji, która skutkowałaby tym, że mielibyście zakłócone życie przez ileś lat.
Zapewniał, że postulaty ludzi będą brane pod uwagę. Zachęcał, by wszelkie pisma, listy z podpisami składano w Urzędzie Gminy.
- Nic przeciwko ludziom. Samorząd jest od tego, by dbać o interes mieszkańców – stwierdził.
- Będę robił wszystko, by być po waszej stronie – zapewniał radny Wiesław Bartosiak. Jeśli nie zostaną spełnione warunki raportu oddziaływania na środowisko, to nie będziemy przeciwko wam. Uszanujemy wasze zdanie.
J.P.

Komentarze

Dodane przez Olo, w dniu 23.03.2011 r., godz. 10.11
Byłem na tym spotkaniu i twierdzę że można było je opisać dużo lepiej.Sporo tu nieścisłości i wyrywków z kontekstu!
DZIURAWE WIADRO
Dodane przez Krzysztof Turek, w dniu 23.03.2011 r., godz. 21.03
W wypowiedzi przedstawiciela Windprojekt jest wiele albo raczej same nieścisłości. Chociażby przesył do GPZ-u będzie napięciem średnim w Polsce jest to od 1000 do 30000 volt (na ogół 15000, 20000 lub 30000 volt). Natężenie dźwięku pod turbiną (maszt 100m wysoki) ok 52dB, lodówka 42dB (chyba marki Mińsk średniowieczna i przy samym agregacie). Brak informacji o maksymalnej ilości turbin ( minimum 11) co może wpłynąć na końcowy wygląd farmy i krajobrazu wokół. Warto pamiętać również że fale dźwiękowe ulegają nakładaniu się na siebie zjawisku temu towarzyszy dudnienie i znaczny wzrost hałasu. Ponadto turbina to także źródło infra dźwięków (poniżej progu słyszalności dla człowieka) ale również odczuwalnych. Infradźwięki ulegają dyfrakcji ( zdolność fali do omijania przeszkód mniejszych niż długość fali w tym przypadku są to dźwięki o długości fali 14 do 22 metrów). Ponadto fala akustyczna bardzo dobrze rozchodzi się na pograniczu wody (porannej rosy na roślinach) a powietrza. Łopaty turbin są źródłem ciśnienia akustycznego (np. proszę uchylić okno w samochodzie przy 75km/h będzie niemiło łopaty śmigieł na końcu mają x2 150km/h). N rozchodzenie się hałasu ma również wpływ ciśnienie, temperatura i wilgotność powietrza. Reasumując to co słabo słychać w normalnych warunkach pomiaru ze 100 metrów, w innych można dobrze usłyszeć z 500 set metrów i więcej. Zwłaszcza że turbiny KRZYCZĄ HUREM! Na zebraniu czułem się jak na międzynarodowym szczycie energetycznym, a to nie oto chodzi aby uświadamiać ludzi o brakach energii elektrycznej w Polsce bo to wie każdy. Moim zdaniem na chwilę obecną budowa elektrowni atomowych a zwłaszcza wiatrowych niewiele zmieni jest to dolewanie wody do dziurawego wiadra jakim są polskie linie przesyłowe. To od modernizacji tych linii trzeba zacząć inwestycje bo tak jest najtaniej i pozwoli to zaoszczędzić duży odsetek bezpowrotnie traconej energii, a oszczędności przewyższą mocą niejedną ''atomówkę''. Energia z wiatru jest niestabilna i dwukrotnie droższa od konwencjonalnej. Farmy powstają bo tak chce UE a za to i tak zapłacimy z czasem my konsumenci podwyżkami energii. Swoją drogą popatrzcie na rachunki już dziś płacimy w 1/3 za energię czynną (zużytą), a 2/3 pozostałe opłaty ( w tym również za traconą przez dziurawe wiadro).Pozdrawiam i gaszę światło dobranoc.
do Olo
Dodane przez obserwator, w dniu 23.03.2011 r., godz. 21.19
Ja też tam byłem. Opisać to co się tam działo bez nieścisłości i wyrywania z kontekstu się nie dało.Całe te spotkanie było jednym wielkim wyrywkiem z kontekstu jak to nazwałeś, z nastawieniem na pranie mózgów zwłaszcza waszym radnym bo społeczność się o dziwo nie dała omamić. Czy się to udało przedstawicielowi windprojekt ( czytać: windą z wiatraków do nieba) okaże się szybciej niż myślisz. Jestem przekonany że już niedługo ujrzycie piękny wysoki na 50m maszt badawczy. Bo pieniądz nie śmierdzi zwłaszcza gdy w gminnej kasie pustki, a apetyt Wójta i rady duży. Miejmy nadzieję że likwidacja szkół i sprzedaż gminnego ośrodka zdrowia (stawianego w czynie społecznym) pozwolą przetrwać te 4 lata. A potem to już Eldorado.
Dodane przez Olo, w dniu 24.03.2011 r., godz. 10.20
Przedstawiciele f . windprojekt działają w całej Polsce mamiąc ludzi sloganem-CICHY JAK LODÓWKA
cichy podtekst??
Dodane przez Anonim, w dniu 24.03.2011 r., godz. 10.22
Jeśli nie zostaną spełnione warunki raportu oddziaływania na środowisko, to nie będziemy przeciwko wam. Uszanujemy wasze zdanie ............. a w przeciwnym razie........... :)
Dodane przez mieszkanka, w dniu 24.03.2011 r., godz. 11.05
też słyszałam o "cichej" próbie sprzedaży gminnego ośrodka zdrowia jakiemuś biznesmenowi z Pułtuska. Ludzie mówią, że "podobno wójt miał się za to ustawić" ale ile w tym prawdy jest to nikt nie wie.
plotki
Dodane przez kkk, w dniu 25.03.2011 r., godz. 16.36
jesteś pewien że coś z tego będzie miał?to nie gadaj a tak szeżą się plotki.A może wójt zamiast przesiedzieć następną kadencję to dla swojej gminy chce coś zrobić,tylko że ci ludzie są zacofani i nic nie rozumieją i nogi podcinają
Dodane przez mieszkanka, w dniu 25.03.2011 r., godz. 20.43
no właśnie, wszyscy ludzie są zacofani tylko jeden wójt jest do przodu, i nawet może trochę za bardzo do przodu? Masz bardzo oryginalne spojrzenie na świat! Najpierw szkoły teraz wiatraki i ośrodek nic tylko pogratulować tej gminie takiego indywiduum! Po prostu człowiek sukcesu tylko świat go nie rozumie buahahahaha!!!
do kkk
Dodane przez Olo, w dniu 26.03.2011 r., godz. 10.41
zapoznaj się bracie jak działa Gajdamed,bo to Ty jesteś zacofany i nic nie rozumiesz.Wójt serfuje na fali dużego poparcia z wyborów,ale to już się drastycznie zmieniło.Niech się weżmie do roboty i zdobywa pieniądze w inny sposób ,a nie sprzedaje ,zamyka i czeka na podatek z wiatraków!
Dodane przez ppp, w dniu 26.03.2011 r., godz. 12.50
Ośrodek w Somiance budowali ludzie w czynie sp. między innymi mój ojciec, a teraz kt oś go sprzedaje.Póżniej będzie płacił czynsz za niektóre pomieszczenia,ale liczy się NARAZIE!
polecam
Dodane przez J.A., w dniu 15.04.2011 r., godz. 06.14
super podsumowanie AKCJI www.wyszkowiak.pl/index.php?cmd=zawartosc&opt=pokaz&id=443
mieszkanka
Dodane przez Anonim, w dniu 08.05.2011 r., godz. 18.38
Jakoś nie udało się przejąć Ośrodka zdrowia w Somiance panu z GAJDA _MEDU i tu trzeba podziękowac ludziom w nich jest siła i wszystko mogą

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta