Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 23 listopada 2024 r., imieniny Adeli, Klemensa



Infolinia

(Zam: 14.10.2015 r., godz. 16.20)

Ostatnio zrobiło się bardzo poważnie. Ciągle piszemy o kolejnych wyborach, o referendum, o uchodźcach. Dla rozluźnienia postanowiłam napisać leciutko…
Dzwoni telefon, wyświetla się nieznany numer. Ja: – Słucham? Telefon: – Dzień dobry. X się kłania. Dzwonię z firmy X (tu pada nazwa firmy telekomunikacyjnej). Mam dla Pani specjalną ofertę. Informuję, że nasza rozmowa jest nagrywana.

Jeśli nie wyraża Pani zgody na nagrywanie, to rozmowa nie może być ona kontynuowana. W celu weryfikacji Pani danych proszę o Pani datę urodzenia.
Telefon gada jak nakręcony. Zdenerwowałam się troszkę, bo nie lubię jak ktoś gada jak katarynka i ja nie mogę dojść do słowa. Wkurzyło mnie, że Pan X pyta mnie, kiedy mam urodziny.
Ja: – Przykro mi, ale nie wyrażam zgody na nagrywanie rozmowy. Nie podam również Panu daty mojego urodzenia. Do widzenia.
Szybko odłożyłam słuchawkę i nie czekałam, aż Pan X znowu zacznie gadać. Minęło parę minut i znowu dzwoni telefon.
Ja: – Słucham?
Telefon: Dzień dobry. Y się kłania. Dzwonię z firmy X (tu pada nazwa tej samej firmy telekomunikacyjnej, która dzwoniła do mnie przed chwilą). Mam dla Pani specjalną ofertę. Informuję, że nasza rozmowa jest nagrywana…
Ja: – Nie jestem zainteresowana. Do widzenia.
Rozłączyłam się lekko poirytowana. Nie cierpię takich telefonów. Wiem, wiem, praca handlowca polega właśnie na tym, by dzwonić i nękać potencjalnych klientów. Trzeba być wyrozumiałym. Ja wyrozumiała nie jestem. Nie widzę powodu by ktoś, kto do mnie dzwoni nagrywał rozmowę, która prowadzi ze mną. Nie udostępniam również nieznanej mi osobie swojej daty urodzenia, miejsca zamieszkania, PESEL-u, nazwiska rodowego swojego, swojej matki i innych szczegółów z osobistego życia.
Do pokoju wchodzi córeczka z telefonem w ręku.
Dziecko: – Przysłali mi wiadomość, że coś chcą mi wyłączyć. Zapomniałaś zapłacić rachunku?
Ja: – Nie zapomniałam – mówię rozradowana. Rzadko zdarza mi się zapłacić coś w terminie. Tym razem mam satysfakcję, że fakturkę uregulowałam wtedy, kiedy trzeba.
Dziecko: – To może umowa mi się kończy?
Ja: – Jeszcze nie. Może jakaś promocja się kończy. Pokaż, co napisali.
Dziecko: – Nie pokażę. Nie wierzysz mi? Sprawdzisz, co oni chcą?
Ponieważ umowa jest na mnie, a dziecko jest małoletnie, to oznacza niestety, że to ja muszę dopytać się, co dzieje z telefonem córki.
Idę do wyszkowskiego punktu obsługi klienta sieci komórkowej XX.
Ja: – Możecie mi sprawdzić czy jakaś promocja kończy się na mój telefon i do kiedy mam umowę?
Pani w punkcie XX: – Niestety nie. Proszę zadzwonić na bezpłatny numer *000.
Trochę to dziwne, że pani w salonie, w którym podpisywałam umowę, nie ma do niej wglądu, ale trudno. Skoro tak mają, to nie będę dyskutowała. Biegnę do domku i dzwonię na *000. Nagrany miły głosik instruuje mnie, co mam robić po kolei i gada, że w trosce o moje dobro (czy o coś tam) rozmowa ze mną jest nagrywana. Jeśli nie wyrażam zgody na nagrywanie, mam się rozłączyć. Denerwuje mnie to, że będę nagrywana, lecz niestety mam sprawę i nie mogę się rozłączyć.
Odsłuchałam więc regułki o nagrywaniu i na tym niestety, zakończyło się to, co rozumiałam. Potem było już tylko gorzej. Jak chcę załatwić coś tam, to mam wcisnąć „1”. Jak chcę coś innego, to mam wcisnąć „2”. Jak chodzi mi jeszcze o coś innego, to mam wcisnąć „3”, „4” lub „5”. Cierpliwie słucham, co gada do mnie słuchawka i wyszło mi, że nic nie mogę wciskać, gdyż nic nie pasuje do mojej sprawy. Na końcu słuchawka gada, że mogę jeszcze wcisnąć „0” i wtedy połączę się z konsultantem. Konsultant grzecznie mnie wita i pyta o co chodzi.
Ja: – Czy mogę u pana uzyskać informację, jakie mam promocje na numerze, z którego teraz dzwonię i kiedy kończy mi się umowa?
Konsultant: – Niestety, nie. Musi pani zadzwonić na bezpłatny numer 7xx 7xx 7xx.
Oczywiście nie zapisałam numeru jaki podał mi konsultant i natychmiast zapomniałam, na jaki numer mam zadzwonić. Z pomocą przyszła córka, która siedziała obok i podsłuchiwała moją rozmowę z infolinią. Dzwonię więc pod podany numer, a tam na nowo oberek z automatem. Jak chcę uzyskać jakąś informację to wciskam „1”, jak chce coś innego to „2”, jak jeszcze coś innego to „3”, i tak do „5”. Jeśli chce się połączyć z konsultantem, czyli jak nie wiem o co mi chodzi, to wciskam „0”. Ja wiem, o co mi chodzi, ale nie rozumiem, o co chodzi automatowi, więc na wszelki wypadek wciskam „0”. Tam znowu gada do mnie automat i mówi, że jak chcę coś tam, to mam wcisnąć „1”, jak coś innego, to mam wcisnąć „2”, a jak chcę połączyć się z konsultantem, to mam czekać. Oczywiście chcę konsultanta, więc grzecznie czekam. Córka gapi się na mnie z coraz większym rozbawieniem, co trochę mnie irytuje.
Ja: – Czego rżysz? Zaraz sama będziesz dzwoniła – mówię.
Po kilku minutach skocznej muzyczki zgłasza się konsultantka, która grzecznie pyta, w czym może mi pomóc.
Ja: – Czy mogę u pani uzyskać informację, jakie mam promocje na numerze, z którego dzwonię i do kiedy mam podpisaną umowę?
Konsultant: – Niestety, nie mam do tego wglądu. Musi pani zadzwonić na *000.
Ja: – Przed chwilą tam dzwoniłam i kazali mi zadzwonić tutaj.
Konsultant: – Naprawdę? Niestety, źle pani powiedzieli, przykro mi. Proszę zadzwonić na *000, potem wybrać „3”, a potem „0”.
Dzwonię na *000, wybieram „3”, a potem „0”. Po 25 minutach dzwonienia, czekania, słuchania tajemniczej słuchawki i skocznej muzyki w końcu dowiedziałam się, jaka promocja skończyła się właśnie w telefonie mojego dziecka.
Po raz kolejny doszłam do wniosku, że infolinię wymyślił ktoś wyjątkowo złośliwy. Jestem przekonana, że infolinia jest po to, by zniechęcić potencjalnych klientów do kontaktów z przedstawicielami danej firmy albo po to, by uczyć nas cierpliwości.
Miłego dzwonienia życzę…
Judyta
judyta@wyszkowiak.pl

Komentarze

Dodane przez ela, w dniu 14.10.2015 r., godz. 18.29
Pani Judyto, wszyscy chyba irytujemy się infolinniami, ale ten ciekawy felieton, mogłaby Pani puścić w obieg kiedykolwiek. Przyszłe wybory, to nie takie sobie kolejne. To przełom na jaki czekaliśmy przez wiele lat, dlatego szkoda, że nie dołożyła do tego Pani swojej cegiełki w tak ważnym momencie. Bardzo na to liczyłam.
Dodane przez Anonim, w dniu 14.10.2015 r., godz. 20.27
Ok, wszystko ok. Ale jak będę chcieć czegoś dla rozrywki, to potrafię o siebie zadbać i znaleźć coś na luz.
Dodane przez wyborca, w dniu 15.10.2015 r., godz. 09.00
Bardzo dobrze, że pani Judyta poruszyła ten temat. Mnie też męczą te irytujące telefony wciskające na siłę kredyty albo inne usługi z telekomunikacji.
Dodane przez :), w dniu 15.10.2015 r., godz. 10.28
ależ to odkrywcze teraz to na pewno przestaną dzwonić

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta