Ferma kością niezgody
(Zam: 05.08.2015 r., godz. 16.32)W miniony piątek w budynku byłej szkoły podstawowej w Kicinach odbyła się rozprawa administracyjna dotycząca rozbudowy fermy królików. Spotkanie zorganizował wójt gminy Zabrodzie.
– Chcę poznać opinie radnych, mieszkańców i wysłuchać planów inwestora – powiedział Tadeusz Michalik na czwartkowej sesji Rady Gminy.
Rozprawa administracyjna jest ostatnim etapem przed decyzją o przyznaniu pozwolenia na rozbudowę fermy królików, jednak taka decyzja mogłaby się spotkać z niezadowoleniem wśród mieszkańców, którzy w przeważającej ilości nie chcą, aby inwestor dokonał jej powiększenia. Niestety, inwestor Agnieszka Nowak nie pojawiła się na rozprawie, jednak swoją obecność zaznaczył jej pełnomocnik, który starał się przekonać mieszkańców do zmiany nastawienia do inwestycji, które dotychczas było negatywne. Oznajmił on, iż co roku na terenie fermy są prowadzone kontrole weterynaryjne, które, jak zaznaczył, „przechodzi w cuglach”. Dodatkowo przedstawił zebranym badania wody przeprowadzone przez sanepid. Jeden z mieszkańców zwrócił uwagę na ryzyko kokcydiozy – choroby wysoce śmiertelnej wśród królików oraz innych zwierząt. Pełnomocnik inwestora zaprzeczył oskarżeniom.
– Gdyby ta choroba była wśród moich królików, od razu zamknęliby mi fermę, poza tym w karmie znajduje się antybiotyk przeciwdziałający pojawieniu się kokcydiozy – oświadczył pełnomocnik inwestora.
Ryzyko choroby nie jest jedynym zarzutem. Mieszkańcy narzekają na odór obornika, szczególnie wtedy, gdy trwa jego wywożenie. Radna Maria Podolak zaznaczyła, iż wielokrotnie spotkała się z sytuacjami, w których jechała za beczkowozem oraz śladem obornika pozostawionym na drogach. Jak określa radna, konsekwencją takich pozostałości jest smród unoszący się w powietrzu przez dłuższy czas. Pełnomocnik inwestora odpowiedział, że jej zadaniem powinno być zwrócenie uwagi kierującemu beczkowozem. Dodał również, że obornik jest najmniej inwazyjną metodą pozbywającą się odpadów.
Kolejne minuty rozprawy przebiegały w agresywniejszej atmosferze, którą starał się uspokoić wójt gminy. Następnym problemem związanym z przykrym zapachem jest potwierdzony na rozprawie fakt, że inwestor rozprowadza odchody w postaci nawozu na polach, które znajdują się na terenie gminy. Mieszkańcy okolicznych miejscowości przedstawiali tę kwestię w dosyć negatywny sposób argumentując, że wspomniany nawóz cechuje się wyższym odorem niż popularnie używane. Na rozprawie głos zabrali młodzi mieszkańcy gminy, którzy powiedzieli, że ze względu na przykry zapach nie chcą mieszkać na terenie zabrodzkim, więc często dochodzi do sytuacji, w których dorosła młodzież wyprowadza się do innych gmin. Wśród obustronnych oskarżeń oraz kłótni pojawiło się rozwiązanie problemu z obornikiem. Pełnomocnik inwestora zaproponował, iż kompromisem może być proces suszenia obornika przez specjalistyczną maszynę. Dodał, iż w planach rozbudowy fermy pojawiła się idea zakupu takiego urządzenia. Pomysł został przyjęty z akceptacją mieszkańców, jednak chwilę później pełnomocnik powiedział, iż zakup maszyny znajduje się tylko w planach, natomiast jego realizacja wiązałaby się z wielkimi kosztami. Mieszkańcy zwracali uwagę na fakt, iż niektórzy chętnie przyjmują na swoje pola nawóz wywożony z fermy. Jak wiadomo, konsekwencją takich decyzji jest pojawienie się odoru w kilku miejscach na terenie gminy. Tylko garstka mieszkańców nie negowali pomysłu rozbudowy fermy.
Racjonalną postawą wykazała się sołtys jednej ze wsi, która powiedziała, że mieszkańcy nie są przeciwni inwestycji, tylko skutkom jej realizacji, które przy wkładzie finansowym i dobrej woli ze strony inwestora zostaną znacznie zniwelowane. Podobnej treści prośba została skierowana do pełnomocnika inwestora – proszono o dobrą wolę oraz wgląd na dobro mieszkańców okolicznych miejscowości. Już wkrótce poznamy decyzję wójta, który zaznacza, że jej podjęcie nie będzie prostą kwestią. Każdą decyzję inwestor bądź mieszkańcy mają prawo zaskarżyć. P.T.
Rozprawa administracyjna jest ostatnim etapem przed decyzją o przyznaniu pozwolenia na rozbudowę fermy królików, jednak taka decyzja mogłaby się spotkać z niezadowoleniem wśród mieszkańców, którzy w przeważającej ilości nie chcą, aby inwestor dokonał jej powiększenia. Niestety, inwestor Agnieszka Nowak nie pojawiła się na rozprawie, jednak swoją obecność zaznaczył jej pełnomocnik, który starał się przekonać mieszkańców do zmiany nastawienia do inwestycji, które dotychczas było negatywne. Oznajmił on, iż co roku na terenie fermy są prowadzone kontrole weterynaryjne, które, jak zaznaczył, „przechodzi w cuglach”. Dodatkowo przedstawił zebranym badania wody przeprowadzone przez sanepid. Jeden z mieszkańców zwrócił uwagę na ryzyko kokcydiozy – choroby wysoce śmiertelnej wśród królików oraz innych zwierząt. Pełnomocnik inwestora zaprzeczył oskarżeniom.
– Gdyby ta choroba była wśród moich królików, od razu zamknęliby mi fermę, poza tym w karmie znajduje się antybiotyk przeciwdziałający pojawieniu się kokcydiozy – oświadczył pełnomocnik inwestora.
Ryzyko choroby nie jest jedynym zarzutem. Mieszkańcy narzekają na odór obornika, szczególnie wtedy, gdy trwa jego wywożenie. Radna Maria Podolak zaznaczyła, iż wielokrotnie spotkała się z sytuacjami, w których jechała za beczkowozem oraz śladem obornika pozostawionym na drogach. Jak określa radna, konsekwencją takich pozostałości jest smród unoszący się w powietrzu przez dłuższy czas. Pełnomocnik inwestora odpowiedział, że jej zadaniem powinno być zwrócenie uwagi kierującemu beczkowozem. Dodał również, że obornik jest najmniej inwazyjną metodą pozbywającą się odpadów.
Kolejne minuty rozprawy przebiegały w agresywniejszej atmosferze, którą starał się uspokoić wójt gminy. Następnym problemem związanym z przykrym zapachem jest potwierdzony na rozprawie fakt, że inwestor rozprowadza odchody w postaci nawozu na polach, które znajdują się na terenie gminy. Mieszkańcy okolicznych miejscowości przedstawiali tę kwestię w dosyć negatywny sposób argumentując, że wspomniany nawóz cechuje się wyższym odorem niż popularnie używane. Na rozprawie głos zabrali młodzi mieszkańcy gminy, którzy powiedzieli, że ze względu na przykry zapach nie chcą mieszkać na terenie zabrodzkim, więc często dochodzi do sytuacji, w których dorosła młodzież wyprowadza się do innych gmin. Wśród obustronnych oskarżeń oraz kłótni pojawiło się rozwiązanie problemu z obornikiem. Pełnomocnik inwestora zaproponował, iż kompromisem może być proces suszenia obornika przez specjalistyczną maszynę. Dodał, iż w planach rozbudowy fermy pojawiła się idea zakupu takiego urządzenia. Pomysł został przyjęty z akceptacją mieszkańców, jednak chwilę później pełnomocnik powiedział, iż zakup maszyny znajduje się tylko w planach, natomiast jego realizacja wiązałaby się z wielkimi kosztami. Mieszkańcy zwracali uwagę na fakt, iż niektórzy chętnie przyjmują na swoje pola nawóz wywożony z fermy. Jak wiadomo, konsekwencją takich decyzji jest pojawienie się odoru w kilku miejscach na terenie gminy. Tylko garstka mieszkańców nie negowali pomysłu rozbudowy fermy.
Racjonalną postawą wykazała się sołtys jednej ze wsi, która powiedziała, że mieszkańcy nie są przeciwni inwestycji, tylko skutkom jej realizacji, które przy wkładzie finansowym i dobrej woli ze strony inwestora zostaną znacznie zniwelowane. Podobnej treści prośba została skierowana do pełnomocnika inwestora – proszono o dobrą wolę oraz wgląd na dobro mieszkańców okolicznych miejscowości. Już wkrótce poznamy decyzję wójta, który zaznacza, że jej podjęcie nie będzie prostą kwestią. Każdą decyzję inwestor bądź mieszkańcy mają prawo zaskarżyć. P.T.
Komentarze
dosyć tego
Dodane przez Anonim, w dniu 07.08.2015 r., godz. 14.44
czego chcecie od królików ?
Dodane przez Anonim, w dniu 07.08.2015 r., godz. 14.44
czego chcecie od królików ?
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl