Powstrzymać przemoc domową
(Zam: 15.02.2011 r., godz. 12.56)„Przemoc w rodzinie narusza podstawowe prawa człowieka, w tym prawo do życia i zdrowia oraz poszanowania godności osobistej, a władze publiczne mają obowiązek zapewnić wszystkim obywatelom równe traktowanie i poszanowanie ich praw i wolności...”
Takie słowa można przeczytać w preambule ustawy z 10 czerwca 2010 r., wprowadzającej zmiany do ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 29 lipca 2005 r. Nowelizacja ta wywołała duże kontrowersje, oskarżano ją o przyznanie zbyt rozległych uprawnień pracownikom socjalnym, wiele osób obawiało się, że będą odbierać dzieci rodzicom za przysłowiowe okruchy na stole. Zakaz stosowania kar cielesnych w stosunku do dzieci jest jednym z zapisów, mających zapobiec zjawisku przemocy w rodzinie i zapewnić skuteczną ochronę ofiar – w szczególności dzieci.
Protesty i obrona zwyczajowego klapsa dowodzą, jak mocno w świadomości społeczeństwa tkwią stereotypy dotyczące rodziny. Zazwyczaj z przemocą kojarzą się podbite oczy, siniaki, potłuczone szyby i alkohol, i to w rodzinie patologicznej. Być może dlatego każdy, komu zdarzyło się dać klapsa dziecku, oburza się przeciwko postawieniu go obok takiego wątpliwej czystości moralnej i fizycznej, wolnego od przesądów na temat szkodliwości alkoholu, osobnika. Jednak klaps to przejaw bezradności, i jednak przemocy, ponieważ pokazujemy dziecku, że rozwiązania siłowe są najskuteczniejsze, najsilniejszy w domu ustala zasady, a w relacji bijący-bity lepiej być bijącym. Dziecko kształtuje się poprzez obserwowanie dorosłych i poprzez takie negatywne modelowanie może wyrosnąć na kogoś, kto stosuje przemoc w szkole, pracy – i oczywiście w swoim związku, w domu.
Przemoc – stereotypy i fakty
Przemoc to każde działanie, które w celowy, świadomy sposób narusza prawa osobiste, powoduje cierpienie i szkody. Tak określa to definicja, nie zawęża się tylko do przemocy fizycznej. Obejmuje znęcanie się psychiczne, nękanie, krytykowanie, poniżanie, wyśmiewanie, celowe niszczenie rzeczy mających jakąś wartość (nie zawsze materialną) dla ofiary, zastraszanie. Istnieje również przemoc materialna, objawiająca się np. odbieraniem zarobków, niełożeniem na dzieci, niezaspokajaniem potrzeb materialnych rodziny. Sprawcą przemocy w rodzinie jest więc każdy, kto świadomie powoduje cierpienie i krzywdę osób mu najbliższych. Każdy z nas zapewne spotkał się z obiegowymi opiniami na temat tego, czym jest i nie jest przemoc i jak powinna wyglądać „modelowa” rodzina. Przede wszystkim przemoc widzimy wciąż głównie jako bicie, coś, co zostawia widoczne ślady, panuje też przekonanie, że w sprawy rodzinne nie należy się wtrącać, poza tym „brudy pierze się we własnym domu”. Takie ukrywanie domowych dramatów i jednoczesna niechęć do reakcji na to, co dzieje się w innych domach jest główną przyczyną tego, że niektóre sytuacje mogą trwać latami. Wiąże się z tym widzenie kobiety jako strażniczki domowego ogniska, od której wiele zależy. Powinna się poświęcić – dla dobra dzieci, dla opinii środowiska, i ten heroizm w znoszeniu cierpień i upokorzeń bywa widziany jako cnota. Kobieta odchodząca od męża wciąż może uchodzić za egoistkę, niszczycielkę zacnej instytucji małżeństwa. Może usłyszeć: „widocznie nie dosyć się starałaś”, „dzieci powinny mieć ojca”, „lepszy zły ojciec, niż żaden”. To prawda, że rozwód to ostateczność, jednak właśnie dla dobra dzieci i własnego bezpieczeństwa czasem trzeba wykonać ten krok. Wiele mitów narosło też wokół odpowiedzialności za przemoc, potocznie się mówi: „sama sobie jest winna”, „sprowokowała go”, „jeśli z nim jest, widocznie nie jest jej tak źle”.
Skłonni jesteśmy przypisywać używanie przemocy rodzinom patologicznym, wiąże się to z widzeniem tego zjawiska w kontekście fizycznej agresji, alkoholizmu, widocznych uszkodzeń ciała. Jak poświadcza wiele osób, zajmujących się zawodowo tym problemem, to błędny stereotyp. Pozwala czuć się bezpiecznie w gronie „porządnych obywateli”, dlatego częstą reakcją na tzw. przemoc kołnierzykową (w „dobrym domu”) jest zdumienie – „taka porządna rodzina”, „przecież jest wykształcony, na stanowisku”, „zawsze byli grzeczni i mówili dzień dobry”.
Skala zjawiska w wyszkowskich rodzinach
Ofiary przemocy mogą szukać wsparcia w wielu instytucjach, wiele z nich prowadzi statystyki, dokumentujące liczbę zgłoszonych przypadków. Aby przybliżyć czytelnikom skalę problemu w powiecie wyszkowskim, przedstawiamy sprawozdanie za rok 2010, opracowane przez Komendę Powiatową Policji w Wyszkowie. Wszystkich interwencji domowych było 1 049, w wyniku przemocy domowej poszkodowanych było 413 osób, w tym 31 mężczyzn, 225 kobiet i 111 dzieci do 13. roku życia. Sprawców przemocy było ogółem 216, i w olbrzymiej większości (209) byli to mężczyźni. Zatrzymano 150 sprawców (w tym trzy kobiety), byli oni pod wpływem alkoholu i w większości przypadków (139) zostali przewiezieni do policyjnych pomieszczeń dla osób zatrzymanych do wytrzeźwienia. 28 osobom udzielono pomocy medycznej. Założono 216 Niebieskich Kart, w 41 wypadkach wszczęto sprawy o znęcanie się nad rodziną. 364 informacje o przypadkach przemocy domowej przesłano do różnych instytucji, m.in. do Ośrodka Pomocy Społecznej, sądu.
- Problem przemocy domowej jest bardzo złożony – o doświadczeniach wyniesionych z wielu interwencji opowiada asp. szt. Zbigniew Pepłowski – Mieliśmy przypadki, gdy np. kobieta, silniejsza psychicznie, była sprawczynią przemocy. Są rodziny, w których trudno wskazać sprawcę i ofiarę, bo np. wszyscy jej członkowie wspólnie piją alkohol, potem kłócą się, dochodzi do rękoczynów. Ofiary bardzo różnie reagują, jedne są wyciszone i smutne, inne histeryczne.
- Czemu nie odchodzą? – odpowiada na pytanie – Zostają, bo się boją, nie mają pieniędzy. Poza tym, co da rozwód, jeśli nadal dzielą wspólne mieszkanie?
Wspomniana Niebieska Karta to formularz, stosowany i zakładany przez większość instytucji, do których zwraca się ofiara. Jest bardzo dokładnym raportem z miejsca zdarzenia, uwzględnia świadków, opis miejsca, konkretne szkody fizyczne i materialne oraz działania, podjęte przez interweniującego policjanta. Dzielnicowy przekazuje informację do instytucji powołanych i zobowiązanych do udzielenia pomocy i wsparcia, głównie Ośrodka Pomocy Społecznej, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, Prokuratury. W Karcie znajdują się również podstawowe informacje o tym, gdzie szukać pomocy. To cenny dokument w walce z przemocą w rodzinie. Dokumentuje sytuację, pokazuje skutki i stanowi ważny dowód w sprawie karnej o znęcanie się. Zastraszanie ofiary, zmuszanie jej do wycofania zeznań nie uchroni przed odpowiedzialnością.
Nikt nie odejdzie bez wsparcia
W Ośrodku Pomocy Społecznej w Wyszkowie cenionym specjalistą od spraw przemocy w rodzinie jest Ewa Chmielewska, prowadząca w Gminnym Punkcie Konsultacyjnym dla Osób Uzależnionych i ich Rodzin grupę wsparcia dla ofiar przemocy. Grupa jest objęta projektem Klub Integracji Społecznej – „Twoją Szansą”. Są spotkania m.in. z terapeutą ds. uzależnień, psychologiem, prawnikiem, kuratorem. Są też swobodne rozmowy, rozwiązywanie bieżących problemów. Osoby z grupy zaprzyjaźniły się, wspierają się, w razie konieczności udzielają sobie pomocy. Grupa jest otwarta, chętni wciąż mogą się do niej zgłaszać. Prowadząca grupę przyznaje, że w rozmowie z nimi trzeba dostrzec dramat, który przeżywają. Jako że przemoc jest aktem świadomie wyrządzonej krzywdy, może ona przejawiać się różnie, czasem postronni nie dostrzegają w tym złośliwości, ponieważ z ich punktu widzenia szkoda może być nieistotna.
- Nie można poddawać w wątpliwość tego, co mówi ofiara – wyjaśnia Ewa Chmielewska – Nie wypytujemy nachalnie o szczegóły. Ona sama mówi, co chce, musi czuć się bezpiecznie. Nie przerywamy, nie poprawiamy. Ja nie wywieram presji i nie nakazuję – zrób to czy tamto, po prostu słucham i zastanawiam się, co zrobić, żeby powstrzymać przemoc, podpowiadam, informuję, jakie ma możliwości, a ostateczna decyzja i tak należy do niej.
– Przyjmujemy każdego, nikt nie odejdzie bez wsparcia – obiecuje dyrektor Agnieszka Mróz – Nasza wiedza o sytuacjach przemocowych pochodzi z różnych źródeł, głownie instytucji, ale każdy może, też anonimowo, zgłosić taki przypadek. Pracownik socjalny ma wiele możliwości i kompetencji, kieruje sprawę w najwłaściwsze miejsce. Oferujemy pomoc finansową i rzeczową, poradnictwo. Ofiara sama określa, do jakiego stopnia sprawa postępuje. Kobiety z dziećmi, decydujące się odejść z domu, umieszczamy w różnych ośrodkach np. w Warszawie.
Najczęściej zależy im na postraszeniu sprawcy sankcjami prawnymi, zapewniają, że więcej podobna sytuacja się nie powtórzy, zresztą „on nie chciał”. Były przypadki, gdy ofiary stawały w obronie oprawców, błagały policjantów, żeby ich nie zakuwali, bo „to go będzie bolało”. Pojawia się również niezmiennie powracające pytanie – dlaczego tyle kobiet nie odchodzi od agresorów?
– Boją się o to, co będzie, nie wiedzą, dokąd pójść. Nie mają też pieniędzy, wsparcia, wiedzą, że muszą przeorganizować całe życie, a nie potrafią być samodzielne. Trzeba je nauczyć liczenia na siebie i dodać wiary – odpowiada Ewa Chmielewska.
Ośrodek w 2010 r. miał pod swoją opieką 66 rodzin z problemem alkoholowym i 9, w których dochodziło do przemocy. Z policji zgłoszono 85 Niebieskich Kart, wypełniono 32. Należy pamiętać, że liczba Kart nie świadczy o liczbie przypadków przemocy, bowiem istnieje „szara strefa” tego zjawiska i trudno stwierdzić do ilu aktów przemocy dochodzi.
Potrzeba wychowania obywatelskiego
– Interesowanie się cudzym życiem bywa pojmowane jako wścibstwo – stwierdza Halina Gurbała, psycholog z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wyszkowie. – Ludziom często brak odwagi cywilnej, wrażliwości, ulegają stereotypom, myślą, że np. bicie dzieci to prawo rodziców, że przemoc to domena rodzin patologicznych.
Ustawa z 2010 r. nakłada obowiązek reagowania na przemoc na każdego, nie zaleca, ale wręcz zobowiązuje do zgłaszania takich przypadków. Prawo swoje, życie swoje; nie lubimy i boimy się wtrącać w to, co dzieje się za drzwiami sąsiadów, na ulicy, w szkole. To objaw braku wychowania obywatelskiego i tolerowanie zła. Trudno rozpoznać ofiary domowej przemocy. Halina Gurbała radzi przede wszystkim nawiązać kontakt, pomagać, nie osaczać swoim zainteresowaniem. Trzeba umieć słuchać i budzić zaufanie. Na pytanie o choćby ogólny portret psychologiczny sprawcy przemocy, psycholog odpowiada, że często negatywne wzorce wyniósł z domu, był kiedyś ofiarą i może nawet obiecywał sobie, że jego związek będzie zupełnie inny. Inne charakterystyczne cechy to: niska samoocena, porywczość, zaborczość, lęk przed porzuceniem, agresja, brak wrażliwości, roszczeniowa postawa wobec otoczenia. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie służy pomocą prawnika i psychologa i innymi konkretnymi wskazówkami. Porad, związanych z przemocą w rodzinie, w 2010 r. udzielono 85 osobom.
Dzieci płakały i krzyczały – ratunku! Nikt nigdy nie zareagował
– Nie można siedzieć cicho, kiedy ktoś cię upadla, bo przychodzi chwila, w której wierzysz, że jesteś beznadziejna i zła. Trzeba się przeciwstawić, zanim do tego dojdzie – o swoim zakończonym już małżeństwie opowiada osoba pragnąca zachować anonimowość, ofiara przemocy domowej.– Przeżyłam kilka laty gehenny, było ciężko, psychicznie mnie rozłożył, ale nie mogłam się poddać, bo wtedy wiedziałby, że może zrobić wszystko.
Mąż rozmówczyni stosował przemoc psychiczną; była ona nie mniej okrutna niż regularne i ciężkie bicie. Doprowadził ją do takiego stanu, w którym była gotowa popełnić samobójstwo, upokarzał ją, wyzywał, zastraszał, nachodził w pracy, atakował na ulicy, demolował mieszkanie.
– Zaczęło się już dawno, tylko ja na to pozwalałam, chciałam załagodzić wszystko, przemilczeć – wspomina. – Wśród znajomych i rodziny budował mój wizerunek niegospodarnej, beznadziejnej żony i matki. Był bardzo apodyktyczny, zawsze musiał rządzić i udowadniać, że on wszystko lepiej robi, ma zawsze odpowiedzialniejszą i ważniejszą pracę. Jego rodzina była najlepsza, skupiała najmądrzejsze osoby. Najchętniej poniżał mnie przy swojej rodzinie, mówił: „to brudas, nic nie robi, nawet ugotować dobrze nie potrafi”. Ja wtedy wychodziłam z płaczem, on przepraszał i na drugi dzień robił to samo.
Kobieta była coraz bardziej kontrolowana przez męża; przeszukiwał jej torebki, sprawdzał telefon, jeździł z nią do pracy, wydzwaniał i odbierał z pracy. Wszystko to na przemian z krzykiem, upokarzającymi wyzwiskami w miejscach publicznych oraz przeprosinami i deklaracjami miłości. Awantury często zaczynały się już wczesnym rankiem, trwały również do późna w nocy. Powoli przestawała popłakiwać w samotności, zaczęła się bronić, wzywała policję, powiedziała znajomym i rodzinie o istniejącym od dawna problemie. Któregoś dnia zniszczył jej wszystkie ubrania, łącznie z butami, kurtkami, torebkami; została w tym, co miała na sobie.
– Gdy przychodziłam z pracy, od razu wchodził do łazienki i potrafił tam siedzieć godzinami – zwierza się kobieta – Jedzenie, które sobie przygotowałam, wrzucał do zlewu, wyśmiewał się z mojej rodziny, przeklinał mnie i mówił wstrętne rzeczy, przy dzieciach. Kiedyś wzięłam nóż i nie wiedziałam, czy sobie czegoś nie zrobię. Wiele razy wychodziłam z domu w nocy i chodziłam po mieście. Byłam tak zdesperowana, że bym szła i szła przed siebie.
– Skrzywdził nasze dzieci, okaleczył je. Nie bił, ale poniżał, wyzywał od tumanów i debili – twierdzi rozmówczyni – Córce napluł w twarz i nazwał k... Ona od dawna nie wypowiedziała słowa „tata”, powiedziała, że z nikim się nie zwiąże, bo nie ma porządnych facetów. Dobiegała do niego, szarpała i krzyczała: „nienawidzę cię, chcę, żebyś umarł!”. Kiedyś powiedziała, że chce się zabić, bo dłużej nie wytrzyma. Jak można wybaczyć i zapomnieć taką krzywdę?
Rozmówczyni jest spokojna, mówi pewnym głosem, wydaje się, ze odzyskała równowagę. Twierdzi, że teraz już się nie boi niczego i z pewnością sobie poradzi. Gdy wspomina to, co przeszła, dziwi się, jak mogła tyle przeżyć. O swoim oprawcy mówi krótko: to chory, skrzywiony emocjonalnie człowiek, czerpiący radość z zadawania bólu. Nigdy nie przypuszczał, że odejdzie, znajdzie w sobie siłę, na sprawie rozwodowej kłamał tak jawnie, że bez trudu mu to udowodniła.
– Powinnam od początku związku być bardziej stanowcza, byłam zbyt uległa, zawsze było tak, jak on powiedział – wspomina. – Popełniłam dużo błędów, trzeba było stanowczo zareagować na pierwsze wyzwisko, pierwsze szyderstwo, a ja płakałam w kącie.
Na pytanie o pomoc, jaka uzyskała, odpowiada niechętnie.
– Największa pomoc to wsparcie znajomych i rodziny. Mobilizowali, wierzyli, podnosili na duchu, mówili: „wytrzymasz, jesteś silna, jutro, pojutrze, będzie lepiej”. Tylko niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego tyle nocnych awantur, krzyki, brzęk tłuczonych rzeczy, rumor mebli, wyzwiska i nasz płacz nie interesował sąsiadów? Dzieci głośno płakały i krzyczały – pomocy! Poza tym, że sąsiadka z dołu pogłaśniała telewizor, nikt nigdy nie zareagował, nie pomógł, nie zapukał.
E.E.
Namawiamy do reagowania na niepokojące sygnały, w szczególności powtarzające się awantury, krzyki, płacz dzieci. Przypominamy, że każdy powinien zgłosić przypadek domowej przemocy. Więcej informacji o formach pomocy uzyskamy tutaj:
Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Wyszkowie, Urząd Miejski, Aleja Róż 2, pokój 114. Tel. 029 74 242 01 wew. 712.
Gminny Punkt Konsultacyjny dla Osób Uzależnionych i ich Rodzin, ul. Sowińskiego 80 (Biblioteka Miejska). Zapisy i konsultacje tel. 693-998-931.
Komenda Powiatowa Policji w Wyszkowie, ul. Kościuszki 13.
Ośrodek Pomocy Społecznej w Wyszkowie, ul. 3 Maja 16, tel. 029 74 249 02.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Wyszkowie, ul. I A.W.P. 82A, tel. 029 74 285 22.
Poradnia Leczenia Uzależnień w Wyszkowie, ul. K.E.N. 1, tel.029 74 376 24.
Prokuratura Rejonowa w Wyszkowie, ul. 11 Listopada 2, tel. 029 742-46-16.
Protesty i obrona zwyczajowego klapsa dowodzą, jak mocno w świadomości społeczeństwa tkwią stereotypy dotyczące rodziny. Zazwyczaj z przemocą kojarzą się podbite oczy, siniaki, potłuczone szyby i alkohol, i to w rodzinie patologicznej. Być może dlatego każdy, komu zdarzyło się dać klapsa dziecku, oburza się przeciwko postawieniu go obok takiego wątpliwej czystości moralnej i fizycznej, wolnego od przesądów na temat szkodliwości alkoholu, osobnika. Jednak klaps to przejaw bezradności, i jednak przemocy, ponieważ pokazujemy dziecku, że rozwiązania siłowe są najskuteczniejsze, najsilniejszy w domu ustala zasady, a w relacji bijący-bity lepiej być bijącym. Dziecko kształtuje się poprzez obserwowanie dorosłych i poprzez takie negatywne modelowanie może wyrosnąć na kogoś, kto stosuje przemoc w szkole, pracy – i oczywiście w swoim związku, w domu.
Przemoc – stereotypy i fakty
Przemoc to każde działanie, które w celowy, świadomy sposób narusza prawa osobiste, powoduje cierpienie i szkody. Tak określa to definicja, nie zawęża się tylko do przemocy fizycznej. Obejmuje znęcanie się psychiczne, nękanie, krytykowanie, poniżanie, wyśmiewanie, celowe niszczenie rzeczy mających jakąś wartość (nie zawsze materialną) dla ofiary, zastraszanie. Istnieje również przemoc materialna, objawiająca się np. odbieraniem zarobków, niełożeniem na dzieci, niezaspokajaniem potrzeb materialnych rodziny. Sprawcą przemocy w rodzinie jest więc każdy, kto świadomie powoduje cierpienie i krzywdę osób mu najbliższych. Każdy z nas zapewne spotkał się z obiegowymi opiniami na temat tego, czym jest i nie jest przemoc i jak powinna wyglądać „modelowa” rodzina. Przede wszystkim przemoc widzimy wciąż głównie jako bicie, coś, co zostawia widoczne ślady, panuje też przekonanie, że w sprawy rodzinne nie należy się wtrącać, poza tym „brudy pierze się we własnym domu”. Takie ukrywanie domowych dramatów i jednoczesna niechęć do reakcji na to, co dzieje się w innych domach jest główną przyczyną tego, że niektóre sytuacje mogą trwać latami. Wiąże się z tym widzenie kobiety jako strażniczki domowego ogniska, od której wiele zależy. Powinna się poświęcić – dla dobra dzieci, dla opinii środowiska, i ten heroizm w znoszeniu cierpień i upokorzeń bywa widziany jako cnota. Kobieta odchodząca od męża wciąż może uchodzić za egoistkę, niszczycielkę zacnej instytucji małżeństwa. Może usłyszeć: „widocznie nie dosyć się starałaś”, „dzieci powinny mieć ojca”, „lepszy zły ojciec, niż żaden”. To prawda, że rozwód to ostateczność, jednak właśnie dla dobra dzieci i własnego bezpieczeństwa czasem trzeba wykonać ten krok. Wiele mitów narosło też wokół odpowiedzialności za przemoc, potocznie się mówi: „sama sobie jest winna”, „sprowokowała go”, „jeśli z nim jest, widocznie nie jest jej tak źle”.
Skłonni jesteśmy przypisywać używanie przemocy rodzinom patologicznym, wiąże się to z widzeniem tego zjawiska w kontekście fizycznej agresji, alkoholizmu, widocznych uszkodzeń ciała. Jak poświadcza wiele osób, zajmujących się zawodowo tym problemem, to błędny stereotyp. Pozwala czuć się bezpiecznie w gronie „porządnych obywateli”, dlatego częstą reakcją na tzw. przemoc kołnierzykową (w „dobrym domu”) jest zdumienie – „taka porządna rodzina”, „przecież jest wykształcony, na stanowisku”, „zawsze byli grzeczni i mówili dzień dobry”.
Skala zjawiska w wyszkowskich rodzinach
Ofiary przemocy mogą szukać wsparcia w wielu instytucjach, wiele z nich prowadzi statystyki, dokumentujące liczbę zgłoszonych przypadków. Aby przybliżyć czytelnikom skalę problemu w powiecie wyszkowskim, przedstawiamy sprawozdanie za rok 2010, opracowane przez Komendę Powiatową Policji w Wyszkowie. Wszystkich interwencji domowych było 1 049, w wyniku przemocy domowej poszkodowanych było 413 osób, w tym 31 mężczyzn, 225 kobiet i 111 dzieci do 13. roku życia. Sprawców przemocy było ogółem 216, i w olbrzymiej większości (209) byli to mężczyźni. Zatrzymano 150 sprawców (w tym trzy kobiety), byli oni pod wpływem alkoholu i w większości przypadków (139) zostali przewiezieni do policyjnych pomieszczeń dla osób zatrzymanych do wytrzeźwienia. 28 osobom udzielono pomocy medycznej. Założono 216 Niebieskich Kart, w 41 wypadkach wszczęto sprawy o znęcanie się nad rodziną. 364 informacje o przypadkach przemocy domowej przesłano do różnych instytucji, m.in. do Ośrodka Pomocy Społecznej, sądu.
- Problem przemocy domowej jest bardzo złożony – o doświadczeniach wyniesionych z wielu interwencji opowiada asp. szt. Zbigniew Pepłowski – Mieliśmy przypadki, gdy np. kobieta, silniejsza psychicznie, była sprawczynią przemocy. Są rodziny, w których trudno wskazać sprawcę i ofiarę, bo np. wszyscy jej członkowie wspólnie piją alkohol, potem kłócą się, dochodzi do rękoczynów. Ofiary bardzo różnie reagują, jedne są wyciszone i smutne, inne histeryczne.
- Czemu nie odchodzą? – odpowiada na pytanie – Zostają, bo się boją, nie mają pieniędzy. Poza tym, co da rozwód, jeśli nadal dzielą wspólne mieszkanie?
Wspomniana Niebieska Karta to formularz, stosowany i zakładany przez większość instytucji, do których zwraca się ofiara. Jest bardzo dokładnym raportem z miejsca zdarzenia, uwzględnia świadków, opis miejsca, konkretne szkody fizyczne i materialne oraz działania, podjęte przez interweniującego policjanta. Dzielnicowy przekazuje informację do instytucji powołanych i zobowiązanych do udzielenia pomocy i wsparcia, głównie Ośrodka Pomocy Społecznej, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, Prokuratury. W Karcie znajdują się również podstawowe informacje o tym, gdzie szukać pomocy. To cenny dokument w walce z przemocą w rodzinie. Dokumentuje sytuację, pokazuje skutki i stanowi ważny dowód w sprawie karnej o znęcanie się. Zastraszanie ofiary, zmuszanie jej do wycofania zeznań nie uchroni przed odpowiedzialnością.
Nikt nie odejdzie bez wsparcia
W Ośrodku Pomocy Społecznej w Wyszkowie cenionym specjalistą od spraw przemocy w rodzinie jest Ewa Chmielewska, prowadząca w Gminnym Punkcie Konsultacyjnym dla Osób Uzależnionych i ich Rodzin grupę wsparcia dla ofiar przemocy. Grupa jest objęta projektem Klub Integracji Społecznej – „Twoją Szansą”. Są spotkania m.in. z terapeutą ds. uzależnień, psychologiem, prawnikiem, kuratorem. Są też swobodne rozmowy, rozwiązywanie bieżących problemów. Osoby z grupy zaprzyjaźniły się, wspierają się, w razie konieczności udzielają sobie pomocy. Grupa jest otwarta, chętni wciąż mogą się do niej zgłaszać. Prowadząca grupę przyznaje, że w rozmowie z nimi trzeba dostrzec dramat, który przeżywają. Jako że przemoc jest aktem świadomie wyrządzonej krzywdy, może ona przejawiać się różnie, czasem postronni nie dostrzegają w tym złośliwości, ponieważ z ich punktu widzenia szkoda może być nieistotna.
- Nie można poddawać w wątpliwość tego, co mówi ofiara – wyjaśnia Ewa Chmielewska – Nie wypytujemy nachalnie o szczegóły. Ona sama mówi, co chce, musi czuć się bezpiecznie. Nie przerywamy, nie poprawiamy. Ja nie wywieram presji i nie nakazuję – zrób to czy tamto, po prostu słucham i zastanawiam się, co zrobić, żeby powstrzymać przemoc, podpowiadam, informuję, jakie ma możliwości, a ostateczna decyzja i tak należy do niej.
– Przyjmujemy każdego, nikt nie odejdzie bez wsparcia – obiecuje dyrektor Agnieszka Mróz – Nasza wiedza o sytuacjach przemocowych pochodzi z różnych źródeł, głownie instytucji, ale każdy może, też anonimowo, zgłosić taki przypadek. Pracownik socjalny ma wiele możliwości i kompetencji, kieruje sprawę w najwłaściwsze miejsce. Oferujemy pomoc finansową i rzeczową, poradnictwo. Ofiara sama określa, do jakiego stopnia sprawa postępuje. Kobiety z dziećmi, decydujące się odejść z domu, umieszczamy w różnych ośrodkach np. w Warszawie.
Najczęściej zależy im na postraszeniu sprawcy sankcjami prawnymi, zapewniają, że więcej podobna sytuacja się nie powtórzy, zresztą „on nie chciał”. Były przypadki, gdy ofiary stawały w obronie oprawców, błagały policjantów, żeby ich nie zakuwali, bo „to go będzie bolało”. Pojawia się również niezmiennie powracające pytanie – dlaczego tyle kobiet nie odchodzi od agresorów?
– Boją się o to, co będzie, nie wiedzą, dokąd pójść. Nie mają też pieniędzy, wsparcia, wiedzą, że muszą przeorganizować całe życie, a nie potrafią być samodzielne. Trzeba je nauczyć liczenia na siebie i dodać wiary – odpowiada Ewa Chmielewska.
Ośrodek w 2010 r. miał pod swoją opieką 66 rodzin z problemem alkoholowym i 9, w których dochodziło do przemocy. Z policji zgłoszono 85 Niebieskich Kart, wypełniono 32. Należy pamiętać, że liczba Kart nie świadczy o liczbie przypadków przemocy, bowiem istnieje „szara strefa” tego zjawiska i trudno stwierdzić do ilu aktów przemocy dochodzi.
Potrzeba wychowania obywatelskiego
– Interesowanie się cudzym życiem bywa pojmowane jako wścibstwo – stwierdza Halina Gurbała, psycholog z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wyszkowie. – Ludziom często brak odwagi cywilnej, wrażliwości, ulegają stereotypom, myślą, że np. bicie dzieci to prawo rodziców, że przemoc to domena rodzin patologicznych.
Ustawa z 2010 r. nakłada obowiązek reagowania na przemoc na każdego, nie zaleca, ale wręcz zobowiązuje do zgłaszania takich przypadków. Prawo swoje, życie swoje; nie lubimy i boimy się wtrącać w to, co dzieje się za drzwiami sąsiadów, na ulicy, w szkole. To objaw braku wychowania obywatelskiego i tolerowanie zła. Trudno rozpoznać ofiary domowej przemocy. Halina Gurbała radzi przede wszystkim nawiązać kontakt, pomagać, nie osaczać swoim zainteresowaniem. Trzeba umieć słuchać i budzić zaufanie. Na pytanie o choćby ogólny portret psychologiczny sprawcy przemocy, psycholog odpowiada, że często negatywne wzorce wyniósł z domu, był kiedyś ofiarą i może nawet obiecywał sobie, że jego związek będzie zupełnie inny. Inne charakterystyczne cechy to: niska samoocena, porywczość, zaborczość, lęk przed porzuceniem, agresja, brak wrażliwości, roszczeniowa postawa wobec otoczenia. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie służy pomocą prawnika i psychologa i innymi konkretnymi wskazówkami. Porad, związanych z przemocą w rodzinie, w 2010 r. udzielono 85 osobom.
Dzieci płakały i krzyczały – ratunku! Nikt nigdy nie zareagował
– Nie można siedzieć cicho, kiedy ktoś cię upadla, bo przychodzi chwila, w której wierzysz, że jesteś beznadziejna i zła. Trzeba się przeciwstawić, zanim do tego dojdzie – o swoim zakończonym już małżeństwie opowiada osoba pragnąca zachować anonimowość, ofiara przemocy domowej.– Przeżyłam kilka laty gehenny, było ciężko, psychicznie mnie rozłożył, ale nie mogłam się poddać, bo wtedy wiedziałby, że może zrobić wszystko.
Mąż rozmówczyni stosował przemoc psychiczną; była ona nie mniej okrutna niż regularne i ciężkie bicie. Doprowadził ją do takiego stanu, w którym była gotowa popełnić samobójstwo, upokarzał ją, wyzywał, zastraszał, nachodził w pracy, atakował na ulicy, demolował mieszkanie.
– Zaczęło się już dawno, tylko ja na to pozwalałam, chciałam załagodzić wszystko, przemilczeć – wspomina. – Wśród znajomych i rodziny budował mój wizerunek niegospodarnej, beznadziejnej żony i matki. Był bardzo apodyktyczny, zawsze musiał rządzić i udowadniać, że on wszystko lepiej robi, ma zawsze odpowiedzialniejszą i ważniejszą pracę. Jego rodzina była najlepsza, skupiała najmądrzejsze osoby. Najchętniej poniżał mnie przy swojej rodzinie, mówił: „to brudas, nic nie robi, nawet ugotować dobrze nie potrafi”. Ja wtedy wychodziłam z płaczem, on przepraszał i na drugi dzień robił to samo.
Kobieta była coraz bardziej kontrolowana przez męża; przeszukiwał jej torebki, sprawdzał telefon, jeździł z nią do pracy, wydzwaniał i odbierał z pracy. Wszystko to na przemian z krzykiem, upokarzającymi wyzwiskami w miejscach publicznych oraz przeprosinami i deklaracjami miłości. Awantury często zaczynały się już wczesnym rankiem, trwały również do późna w nocy. Powoli przestawała popłakiwać w samotności, zaczęła się bronić, wzywała policję, powiedziała znajomym i rodzinie o istniejącym od dawna problemie. Któregoś dnia zniszczył jej wszystkie ubrania, łącznie z butami, kurtkami, torebkami; została w tym, co miała na sobie.
– Gdy przychodziłam z pracy, od razu wchodził do łazienki i potrafił tam siedzieć godzinami – zwierza się kobieta – Jedzenie, które sobie przygotowałam, wrzucał do zlewu, wyśmiewał się z mojej rodziny, przeklinał mnie i mówił wstrętne rzeczy, przy dzieciach. Kiedyś wzięłam nóż i nie wiedziałam, czy sobie czegoś nie zrobię. Wiele razy wychodziłam z domu w nocy i chodziłam po mieście. Byłam tak zdesperowana, że bym szła i szła przed siebie.
– Skrzywdził nasze dzieci, okaleczył je. Nie bił, ale poniżał, wyzywał od tumanów i debili – twierdzi rozmówczyni – Córce napluł w twarz i nazwał k... Ona od dawna nie wypowiedziała słowa „tata”, powiedziała, że z nikim się nie zwiąże, bo nie ma porządnych facetów. Dobiegała do niego, szarpała i krzyczała: „nienawidzę cię, chcę, żebyś umarł!”. Kiedyś powiedziała, że chce się zabić, bo dłużej nie wytrzyma. Jak można wybaczyć i zapomnieć taką krzywdę?
Rozmówczyni jest spokojna, mówi pewnym głosem, wydaje się, ze odzyskała równowagę. Twierdzi, że teraz już się nie boi niczego i z pewnością sobie poradzi. Gdy wspomina to, co przeszła, dziwi się, jak mogła tyle przeżyć. O swoim oprawcy mówi krótko: to chory, skrzywiony emocjonalnie człowiek, czerpiący radość z zadawania bólu. Nigdy nie przypuszczał, że odejdzie, znajdzie w sobie siłę, na sprawie rozwodowej kłamał tak jawnie, że bez trudu mu to udowodniła.
– Powinnam od początku związku być bardziej stanowcza, byłam zbyt uległa, zawsze było tak, jak on powiedział – wspomina. – Popełniłam dużo błędów, trzeba było stanowczo zareagować na pierwsze wyzwisko, pierwsze szyderstwo, a ja płakałam w kącie.
Na pytanie o pomoc, jaka uzyskała, odpowiada niechętnie.
– Największa pomoc to wsparcie znajomych i rodziny. Mobilizowali, wierzyli, podnosili na duchu, mówili: „wytrzymasz, jesteś silna, jutro, pojutrze, będzie lepiej”. Tylko niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego tyle nocnych awantur, krzyki, brzęk tłuczonych rzeczy, rumor mebli, wyzwiska i nasz płacz nie interesował sąsiadów? Dzieci głośno płakały i krzyczały – pomocy! Poza tym, że sąsiadka z dołu pogłaśniała telewizor, nikt nigdy nie zareagował, nie pomógł, nie zapukał.
E.E.
Namawiamy do reagowania na niepokojące sygnały, w szczególności powtarzające się awantury, krzyki, płacz dzieci. Przypominamy, że każdy powinien zgłosić przypadek domowej przemocy. Więcej informacji o formach pomocy uzyskamy tutaj:
Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Wyszkowie, Urząd Miejski, Aleja Róż 2, pokój 114. Tel. 029 74 242 01 wew. 712.
Gminny Punkt Konsultacyjny dla Osób Uzależnionych i ich Rodzin, ul. Sowińskiego 80 (Biblioteka Miejska). Zapisy i konsultacje tel. 693-998-931.
Komenda Powiatowa Policji w Wyszkowie, ul. Kościuszki 13.
Ośrodek Pomocy Społecznej w Wyszkowie, ul. 3 Maja 16, tel. 029 74 249 02.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Wyszkowie, ul. I A.W.P. 82A, tel. 029 74 285 22.
Poradnia Leczenia Uzależnień w Wyszkowie, ul. K.E.N. 1, tel.029 74 376 24.
Prokuratura Rejonowa w Wyszkowie, ul. 11 Listopada 2, tel. 029 742-46-16.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl