Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 23 grudnia 2024 r., imieniny Sławomiry, Wiktorii



Rockowe powitanie lata

(Zam: 24.06.2015 r., godz. 17.05)

Zespół Running Red z Warszawy to zwycięzcy Wyszkowskiego Przeglądu Zespołów Amatorskich – Palinocka 2015. Gwiazdą imprezy odbywającej się w ramach Dni Wyszkowa była grupa Turbo. Przegląd w sobotę 20 czerwca w wyszkowskim parku zorganizowali: gmina Wyszków, Wyszkowskie Stowarzyszenie Kultury Alternatywnej „Alternator” oraz Wyszkowski Ośrodek Kultury „Hutnik”.



Sześć kapel zakwalifikowanych spośród kilkunastu zgłoszeń z całej Polski oceniali: Wojciech Hoffmann z Turbo, Michał Deptuła z zespołu Experience i przedstawicielka gminy Wyszków (obecnie obsługująca Punkt Informacji Turystycznej) Małgorzata Kochanowicz. Amatorskie kapele prezentowały się przed publicznością przez kilka godzin. Wygrała metalowa grupa Running Red, dla której organizatorzy przygotowali nagrodę w wysokości 1 000 zł. Drugie miejsce zajęła grupa Steel Fire (nagroda 500 zł), trzecie De Strojfisz (nagroda rzeczowa o wartości ok. 300 zł). Poza podium znalazły się kapele Gumaguar, Shima, Don’t Worry.
Z powodów losowych wyszkowska kapela Experience nie mogła wystąpić podczas Palinocki, zamiast niej zagrał zespół Bang Bang z Legionowa. Najliczniejszą publiczność zyskała jednak gwiazda wieczoru – grupa Turbo obchodząca 35-lecie swojej obecności na scenie. Energetyczny, żywiołowy występ z charyzmatycznym liderem Tomaszem Struszczykiem był niewątpliwie znakomitym zwieńczeniem Dni Wyszkowa.
Tuż po ogłoszeniu werdyktu jury Wyszkowskiego Przeglądu Zespołów Amatorskich – Palinocka 2015 rozmawialiśmy z wokalistą Running Red Oskarem Pawłowskim.
***

„Wyszkowiak”: Jakie znaczenie dla historii waszego bardzo młodego zespołu ma zwycięstwo podczas przeglądu w Wyszkowie?
Oskar Pawłowski: – Historia zespołu sięga czasów szkoły gimnazjalnej, do której chodzili Adam i Paweł – tam się poznali i rozpoczęli granie razem. Każda z kolejnych osób dołączała do tego zespołu. W międzyczasie skład się zmieniał. Odpowiadając na ogłoszenie zamieszczone na portalu rockmetal.pl pojawiłem się w zespole jako wokalista. To była końcówka roku 2013. Chłopaki mieli już przygotowanych kilka kompozycji, do których napisaliśmy testy, zrobiliśmy linie wokalne. Zaczęliśmy grać. Dzisiejszy sukces nie jest dla nas całkowicie pierwszy, ale to pierwsze zwycięstwo. Doszliśmy do finału Otwartych Wtorków z NuPlays w Klubie Progresja. Zabrakło nam dosłownie kilku głosów do zdobycia nagrody publiczności. Nie udało się, ale było to dla nas gigantyczne doświadczenie sceniczne. Zagraliśmy wtedy w krótkim czasie 4-5 koncertów. To pozwoliło nam się ograć, obyć ze sceną, choć każdy z nas wcześniej miał doświadczenia sceniczne. Jesteśmy muzykami amatorami z pewnym doświadczeniem i zaczynaliśmy z pewnego poziomu. Największym dotychczasowym naszym sukcesem, prócz dzisiejszego, było zakwalifikowanie się na występ na scenie Pokojowej Wioski Kriszny na XX Przystanku Woodstock. Byliśmy jednym z nielicznych zespołów metalowych na tej scenie, która ma specyfikę bardziej punk i reggae. Przez ostatnie pięć lat byliśmy z pewnością najmłodszym zespołem wiekiem i stażem, który wstąpił na Festiwalu Woodstock i jednym z najmłodszych w historii festiwalu. To było dla nas ogromne wyróżnienie. Koncert był doświadczeniem niesamowitym, choć dosyć trudnym. Dał nam potężnego kopa do dalszej pracy. Ruszyliśmy w swojej działalności dalej i stąd dziś jesteśmy w Wyszkowie.

Po koncercie w Wyszkowie zdecydowanie można stwierdzić, że macie spore obycie sceniczne i dar przekonywania do siebie publiczności. Czy to wynika z dużego doświadczenia w graniu?
– Razem zagraliśmy dotychczas 30-40 koncertów. Każdy z nas ma różną historię i graliśmy też poprzednio w innych składach. Dla mnie Running Red to trzeci zespół. Zaczynałem w szkole średniej w zespole punkującym, z którym zagrałem kilkanaście koncertów. Po przeprowadzce do Warszawy z kolejnym zespołem zagrałem ok. 30 koncertów. Dołączyłem więc do chłopaków jako dość doświadczony wokalista i frontman. Efekt sceniczny wynika z naszych charakterów, z nas samych. Choć gramy muzykę ciężką i poruszamy trudne tematy, jesteśmy grupą wesołków, którzy lubią się powygłupiać. Lubimy ludzi, z łatwością udaje się nam porozumieć z publicznością. Mamy bazę zaprzyjaźnionych zespołów w całej Polsce, z którymi na pewno będziemy koncertować w przyszłości. Nasz stosunek otwarty do ludzi sprawia, że kiedy wchodzimy na scenę emocje są widoczne, a odbiór ze strony publiczności i kontakt z nią są dobre.

Dzisiejszy koncert był dla was ważnym wydarzeniem. Szkoda jednak, że tak mało publiczności było przed sceną, kiedy występowaliście.
– Doświadczenie było niewątpliwie ważne, uwielbiamy koncertować poza Warszawą. Publiczności wcale nie było mało, tylko była po prostu rozproszona. Z perspektywy sceny to się widzi. Czasem fajnie jest, gdy przy scenie jest mnóstwo ludzi, którzy się bawią, skaczą, ale w zupełności wystarcza, kiedy patrzy się na twarze, skupia uwagę na kilku osobach, po których widać, że rozumieją muzykę, chłoną ją. Podczas dzisiejszego koncertu siedziała jedna pani i widziałem, że jej całe ciało chodzi. Osoby stojące dalej całym sobą wyrażali swoją zaangażowanie, entuzjazm. Widzieliśmy, że Wojciech Hoffman jest zainteresowany, co nam dało dużo energii. Specyfika publiczności jest różna. Czasem ludzie reagują żywiołowo, koncert jest energetyczny i jest masa zabawy, a czasem wystarczy poczucie, że ludzie chcą słuchać i z występu wyciągnąć coś dla siebie. Nie chcę bawić się w moralizatorstwo, ale uważam, że mamy coś do przekazania w swojej twórczości.

Czy muzyka, którą robicie jest jeszcze w miarę popularna, jest na nią zapotrzebowanie? W takich miastach jak Wyszków często o wiele większą publiczność zyskują np. koncerty dico polo.
– Parę lat temu czytałem wywiad z pewnym polskim muzykiem, który powiedział mądrą i wciąż aktualną rzecz: mody przychodzą i przemijają, a muzyki rockowej, metalowej słucha się z przekonania. Jest pewna stała grupa ludzi, którzy ją chłoną. Może nie jest ich tak dużo jak w przypadków fanów gatunków hip-hop, czy dico polo, ale to stała grupa. Fani rocka starzeją się, ale na ich miejsce przychodzą młodzi entuzjaści, którzy w zbiorach starszych braci, rodziców znajdują płyty klasycznych zespołów metalowych czy rockowych. Jest ich niewielu, ale nie słuchają muzyki ze względu na modę, czy naciski otoczenia, ale dlatego, że czują ją, ona trafia do ich wrażliwości.

Jednym słowem, sens organizowania takich imprez jak w Wyszkowie wciąż istnieje…
– Jak najbardziej, i to się potwierdza na przykładzie zespołu Don’t Worry, który zagrał dziś jako ostatni. Był on cudownie szczery, mimo że niedociągnięcia techniczne były ewidentne. Fajnie, że takie dzieciaki biorą się za instrumenty, grają, piszą teksty, szukają siebie w muzyce. To znaczy, że rock nie umrze nigdy.
Rozmawiała
Justyna Pochmara

Zapraszamy też do oglądania zdjęć na naszym profilu na Facebooku www.facebook.com/wyszkowiak









Komentarze

Dodane przez k, w dniu 25.06.2015 r., godz. 12.45
impreza fajna tylko ludzi malo , kazdy nazeka ze nic sie nie dzieje a jak juz cos jest to kazdy w domu siedzi
Dodane przez Widz, w dniu 25.06.2015 r., godz. 22.40
Było fajnie i bomba, a kto nie był ten trąba.
Dodane przez Nic, w dniu 26.06.2015 r., godz. 09.15
Nic się nie dzieje w tym Wyszkowie
Dodane przez Jednak coś się dzieje!, w dniu 26.06.2015 r., godz. 10.21
Kto tak mówi?
Dodane przez Iv, w dniu 27.06.2015 r., godz. 07.02
Sporo tych osób, dużo więcej niż w zeszłym roku i wcześniej.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta