Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 23 grudnia 2024 r., imieniny Sławomiry, Wiktorii



Tylko dlaczego dodał „złamany”?

(Zam: 25.03.2015 r., godz. 17.24)

Pan pozwoli dowód osobisty – usłyszałem niedawno stojąc naprzeciwko redakcji NW.
Odwracam się, a z nieoznakowanego (chyba) samochodu dwóch dżentelmenów w czarnych mundurach z wzrokiem nieskorym do żartów patrzy na mnie wyczekująco.
– Czyżbym zrobił coś złego? – zapytałem zdziwiony.

– Przeszedł pan przez ulicę nie na pasach.
– To już nie macie co robić, tylko ścigać pieszych za takie drobiazgi? – zapytałem, podając dowód osobisty.
– Przecież jest w Wyszkowie mnóstwo poważnych przestępstw do wykrycia. Wykrywalność siedmiu przestępstw kryminalnych mających największy wpływ na poczucie bezpieczeństwa wynosi zaledwie 26 proc, a wy ścigacie pieszych? (np. wykrywalność kradzieży z włamaniem wynosi zaledwie 15,9 proc.). Łapiąc mnie jak przechodzę przez ulicę poprawiacie sobie co prawda statystykę, ale czy o to w waszej robocie chodzi?
– Pan nie wie, ilu pieszych ulega wypadkom. Nasz naczelnik może panu pokazać, ilu potrącił samochód.
– Bo kierowcy jeżdżą jak wariaci – bronię się.
– Zapewniam, że nie przekraczają 50 km/godz. – argumentuje policjant (i chyba ma rację, bo na Pułtuskiej czy Kościuszki w ogóle jechać jest sztuką, a 10 km/godz. to już szybkość rajdowa).
– Ale ja, próbuję…
– Panie Osęka! Przyjmuje pan mandat 50 zł czy nie – zimno mówi policjant, który nie był łaskaw się przedstawić. – I tak karzemy pana tylko za jedno wykroczenie, a popełnił pan dwa…
– Jak to? – dziwię się znowu.
– Teraz przeszedł pan przez Pułtuską, ale wcześniej przez Sowińskiego…
Olśnienie. Przecież Sowińskiego przechodziłem z kilometr dalej przy bibliotece. Czyli smutni panowie towarzyszą mi od dłuższego czasu… Któż tak się przejął, żebym nie wpadł pod samochód i dał mi opiekunów? Przecież to nie sami policjanci z własnej woli. Cóż to bowiem za sukces dochodzeniowy złapać Osękę na 50-złotowy mandat? To taki sam zaszczyt jak legitymowanie uczestników Marszu Niepodległości, o czym doniósł M. Głowacki (rozumiem, że też w trosce o ich bezpieczeństwo).
Komendant też tego nie zrobił, bo nowy i mnie jeszcze nie zna. Z burmistrzem toczę zasadniczy spór, więc chyba nie będzie prosił policji, żeby mnie chroniła. A poza tym, mimo że „ufundował” im samochód, to nie oznacza chyba, że ma aż taki wpływ na działania tejże policji…
Znam co prawda nadal paru generałów różnych służb, ale ostatnio widuję ich głównie w telewizji lub na nienajnowszych już zdjęciach. Więc na pewno oni też nie zadbali o moją ochronę. Więc może tu nie ma żadnego drugiego dna, a ja się niepotrzebnie czepiam. Funkcjonariusze po prostu solidnie wykonują swoje obowiązki. Zobaczyli jak popełniłem „przestępstwo” na Sowińskiego, to logiczne, że mogłem popełnić recydywę na Pułtuskiej.
W takim razie rozumiem, że notes z mandatami za niefortunne przejścia przez ulicę pełen jest kar za to przestępstwo. Co prawda, w sprawozdaniu komendanta za 2014 r. na 1 845 wypisanych mandatów nie ma takiej kategorii, ale może ja mam za słaby wzrok… Jest liczba 636 za nietrzeźwość, 217 za ugodzenie obyczajności publicznej i 213 za wykroczenia przeciwko porządkowi, ale to chyba trochę co innego… A jak łapią mnie, to na pewno i dużo innych. Bo przecież można nie wychodząc z Komendy, tuż przy PUP „zatrzaskać” w jeden dzień kilkaset mandatów za moje przewinienie. Idąc dalej w kierunku Wysokich Urzędów liczbę tę można skokowo podwyższyć. Po co marnować tyle benzyny na jednego człowieka… I będzie kasa na nowy samochód dla Policji lub komputery bez niczyjej łaski (i zobowiązań, bo zawsze ten co daje, to i wymaga).
Tu skojarzył mi się jakoś przypadek górala, do którego po 40 latach niewidzenia przyjechał brat z Ameryki. Góral zamiast przywitać go chlebem i solą pobił go dyszlem… Sprawa oparła się więc o sąd. Sędzia z wyrzutem mówi:
– Góralu, dlaczego żeście pobili brata?
– Bo powiedział do mnie ty ch…u – odrzekł charakterny góral.
– Ależ góralu, on przyjechał z Ameryki, to pewnie powiedział How Do You Do? To takie amerykańskie powitanie.
Góral zamyślił się, podrapał po głowie i odpowiada: – Może być, tylko dlaczego dodał „złamany”?

Ochrona człowieka ma długą przeszłość
43 lata temu w naszym Wyszkowie władza chciała uzyskać coś od dyrektora ówczesnego Zjednoczenia Budownictwa i Przemysłu Szklarskiego. Nie miała do niego podejścia. Tyle, że kolegą szkolnym ważniaka był Zygmunt W., dyrektor Huty, który jednak w Wyszkowie nie mieszkał, z nikim się tutaj nie kolegował, a do tego wcale nie pił alkoholu. Ale ówczesna władza była przewidująca i cierpliwa. W końcu dyrektor Zjednoczenia przyjechał do naszej Huty, a po wizytacji obaj panowie zajechali do Motelu. Dyrektor Zjednoczenia miał ochotę na kielicha, ale nie był alkoholikiem, żeby pić sam. Nasz abstynent nie mógł odmówić wypicia jednego kieliszka wódki z, bądź co bądź swoim szefem. Po kolacji panowie wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku Warszawy. Daleko nie ujechali, bo już 10 m dalej sierżant z drogówki poprosił ich do kontroli…
Na drugi dzień ówczesny I sekretarz partii zwołał nadzwyczajne posiedzenie egzekutywy Komitetu Powiatowego (co najmniej jeden uczestnik tamtego posiedzenia oprócz mnie nadal chodzi po ulicach Wyszkowa). Z dużą troską oznajmił, że stała się straszna rzecz, bo taki porządny wydawałoby się człowiek jak dyr. W. jechał po pijanemu za kierownicą. – Nie możemy tolerować takich zachowań – zimno dodał. Ktoś taki nie może być dyrektorem…
– Ależ towarzysze – zaczął hardo dyrektor W. – Ja wypiłem zaledwie jeden kieliszek, a poza tym ja wcale nie pijam. Do tego policjant złośliwie na mnie czekał i ujechałem zaledwie kilka metrów. To była zwykła zasadzka!
– Tak – odpowiedział sekretarz. – To nie była zasadzka, tylko wyraz troski. Policja was chroniła. Co byłoby, gdybyście pojechali dalej? Co się mogło stać? Czy mogliśmy ryzykować waszym życiem? Do tego ryzykowaliście życie drogiego nam dyrektora Zjednoczenia!
I tak przez dwie godziny. Choć dyr. W. był twardzielem o pseudonimie „Gębacz”, to pod koniec posiedzenia niemal płakał i prosił o łaskę. Uzyskał ją w zamian za załatwienie przez dyrektora Zjednoczenia sprawy ważnej dla Wyszkowa. I choć cel nie powinien uświęcać środków, to w ważnej społecznie sprawie można to jeszcze usprawiedliwić. Czy „edukacja” niesfornego obywatela jest warta takich zachodów? W każdym razie liczę, że teraz mogę się czuć bezpiecznie jak w Młynarskiego „Balladzie o Dzikim Zachodzie”. A o swoich licznych ostatnio kontaktach z funkcjonariuszami wyszkowskiej policji, których pracę często doceniam i którym przysparzam ostatnio sporo zajęcia napiszę przy najbliższej okazji, bo wszystko musi mieć swoją kolejność.

Jerzy Osęka

Komentarze

Dodane przez ..., w dniu 25.03.2015 r., godz. 20.03
Ciekawe czy nie maczał w tym szałajdzianych paluchów naczelny donosiciel wyszkowski święty franciszek na składaczku. On lubi składać donosy do prokuratury. On i jego koledzy komornik donosiciel i ten trzeci żałosny, smutny kapuś.
Dodane przez Towarzysz, w dniu 25.03.2015 r., godz. 21.22
Jurek poszedł w melancholię:)
Dodane przez Ogrodnik, w dniu 26.03.2015 r., godz. 14.11
Od Policji społeczeństwo powinno wymagać większej skuteczności. A te statystyki złapanej w krzakach młodzieży z małym piwem niech komendant przedstawi swojej mamusi. Nam chodzi o prawdziwe bezpieczeństwo. Nie nadymane mandatami statystyki.
Do Wyszkowa nie trafia się w nagrodę
Dodane przez Do roboty!, w dniu 26.03.2015 r., godz. 16.29
Niedługo dzień policjanta. Może warto zapytać będzie komendanta o te marne wynik,i zanim w tej całej biedzie zacznie planować nagrody i premie dla swoich małoskutecznych leni.
Dodane przez xxx, w dniu 26.03.2015 r., godz. 16.48
Człowieku jak się dowiedzą, kto o nich tak pisze, to cię na pasach rozjadą.
Dwa słowa do autora
Dodane przez stefan telefan, w dniu 28.03.2015 r., godz. 12.48
Bełkot megalomana
Dodane przez Hołota, w dniu 28.03.2015 r., godz. 14.03
Brawo Panie Jurku. Na każdym kroku pokazujmy plebsowi na stanowiskach jaki jest ich rzeczywisty poziom. I niech zrozumią, że nas się obrazić nie da, bo z ust pasożytów obraza nie jest w stanie nas dotknąć ani przestraszyć.
Typ niewdzięczny
Dodane przez Sonda, w dniu 31.03.2015 r., godz. 19.35
Jak czytam Pana felietony, to dochodzę do wniosku, że rzeczywiście z tym Nowosielskim to nie warto wchodzić w głębsze relacje, bo to po prostu zdrajca. Był mu Pan mistrzem i przewodnikiem, ale gdy tylko obrósł w piórka szybko zapomniał co i komu zawdzięcza i stał się wrogiem. Na takich ludzi trzeba uważać. Przekonała się o tym ostatnio nawet jedna naczelnik z urzędu.
Dodane przez Prymityw do ętej, w dniu 31.03.2015 r., godz. 23.05
Ma pan rację Osęka. Nowos tak zaniżył poziom Rady Gminy, że dla paru złotych oszczędności na dietach, gotowi są się pozagryzać. Szacunek dla pana Szczerby. Nie chodzi o to czy osiągnął on swoim postulatem oszczędności, ale duże ważniejsze jest to, że obnażył jakimi zaściankowymi prymitywami otoczył się nasz pryncypał. Naprawdę żałość.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta