• - Strona Główna

Jadwiga Ickiewicz w wywiadzie dla „Wyszkowiaka” kilka tygodni temu podkreślała, że to ona rozpoczęła starania o drogę we wsi. Jej poprzedniczka na stanowisku sołtysa Urszula Śliwka temu przeczy – naszej redakcji pokazała pismo skierowane do burmistrza z 2007 r. podpisane przez kilkudziesięciu mieszkańców wsi, w którym upominają się o drogę asfaltową. Urszula Śliwka ma też pisma z kolejnych lat potwierdzające starania jej i całej rady sołeckiej o inwestycję.

„Wyszkowiak”: Mówi Pani, że to nieprawda, że pani Ickiewicz zaczęła walkę o drogę.
Urszula Śliwka: – Jest taki fragment w wywiadzie, który pani Ickiewicz udzieliła „Wyszkowiakowi”: „Sąsiedzi, mieszkańcy proszą mnie, żebym nie ustępowała, ale ja nie chcę, żeby mieli mi za złe, że przeze mnie drogi nie będzie. Tyle lat jej nie było, dopiero ja się zaczęłam o nią upominać. Zrobiłam w tej sprawie tyle, ile mogłam”. A ja w odpowiedzi zacytuję tu klasyka „My nie jesteśmy takimi frajerami”. Mam dokumenty, które świadczą o tym, że sprawą budowy drogi zajmowaliśmy się od dawna. Wszyscy mieszkańcy podpisywali się pod wnioskami. Walka o drogę zaczęła się w roku 2007. Mam kopie wniosków, korespondencję od pani naczelnik Fijałkowskiej o przekazaniu sprawy do rozpatrzenia Rady Miejskiej. W kolejnych latach też wnioskowaliśmy w tej sprawie. Ta walka trwała. Nie była tak medialna, ale była skuteczna.

Można rzec, że konsekwentnie wydreptywaliście Państwo drogę do budowy drogi.
– Na skutek tego dreptania 8 września 2010 r. przyjechał do nas pan Grzegorz Nowosielski i pan Adam Mróz. To nie jest tak jak mówi pani sołtys, że to było zebranie wyborcze. Wtedy jeszcze ona nie była sołtysem. Pani Ickiewicz twierdzi, że obaj burmistrzowie obiecali drogę. A według protokołu ze spotkania „Burmistrz Nowosielski ustosunkował się do wypowiedzi obiecując, że dołoży wszelkich starań w realizacji inwestycji drogowej w 2011 r.”. Realizacja inwestycji drogowej to nie jest tylko budowa drogi – to także pomiary geodetów, praca projektantów, wykup gruntu. Według protokołu „Pan Adam Mróz zapoznał zebranych z praktyczną stroną wszelkich inwestycji”. Nie powiedział wcale, że będziecie mieli drogę za rok, czy za dwa.
Pani sołtys skarży się, że jakieś „zielone ludziki” od burmistrza przyjeżdżają do wsi, agitują za jej odwołaniem. Przysięgam, że jakby ktoś od burmistrza był, to też bym o tym wiedziała. Obawiam się, że powodem niezadowolenia mieszkańców było swego czasu to, że najważniejszą imprezę, jaka się odbywa u nas co roku, ktoś bez uzgodnienia z mieszkańcami przełożył. Były kupione kwiaty itd., a ktoś zmienił plany. W drugim przypadku wystąpiło niezadowolenie spowodowane niską ceną za wykup gruntu. Jeśli ludzie bez konsultacji z władzami gminy mają sprzedać swoje grunty po 10 zł, to oni mówią „czy pytał się nas ktoś, czy my chcemy te grunty po tyle sprzedać?”.

Z tego co mówi obecna pani sołtys, wszyscy mieszkańcy podpisali zgodę na wykup gruntów.
– Nie wszyscy. Znam takich, co się odwoływali. W takiej sprawie robi się zebranie, przyjeżdża władza i mieszkańcy z nią negocjują. A tu wszystko odbyło się bez negocjacji. Ja też podpisałam zgodę na wykup, bo tak wypadało. Niezadowolenie było, ale nikt nie zbierał podpisów, by kogokolwiek odwołać. Burmistrz mówi, że w Sitnie są rowy zasypane, a pani Ickiewicz twierdzi, że nie. Ja twierdzę, że burmistrz ma rację. Każdy wysoko postawiony urzędnik zanim coś powie publicznie, to najpierw to sprawdzi. Do nas przyjeżdżają pracownicy ze Spółek Wodnych na przegląd rowów. U nas nie mogą tego zrobić, bo rowów nie ma, są w części zasypane. Starosta swego czasu przysłał pismo, że w porozumieniu z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie zabierał dopłaty, jeśli nie będą drożne rowy. Taki komunikat wisiał na tablicy ogłoszeń, a ludzie na to nie zareagowali. Pani sołtys mówi w swoim wywiadzie o zemście politycznej. Jak byłam sołtysem też kandydowałam – pan Grzegorz Nowosielski za moją zgodą wstawił mnie na swoją listę 4 lata temu. Poszłam raz albo dwa na spotkanie jego komitetu wyborczego i doszłam do wniosku, że wolałabym z innego komitetu startować. I proszę mi wierzyć, z tego powodu żadne „zielone ludziki” tu nie przyjeżdżały. Z powodu zmiany komitetu nic złego się nie działo, jedynie zaczęło funkcjonować wobec mnie określenie „żelazna dama”. Ja nawet byłam zadowolona z drugiego członu tej ksywy.

Nie miała Pani poczucia zemsty politycznej, której istnienie sugeruje obecna sołtys?
– Ależ skąd. Jak przywieziono jakieś plakaty, to nie patrzyłam jaka to opcja polityczna, tylko je wieszałam. A ostatnio było odwrotnie. Zbliżały się wybory, a na tablicy ogłoszeń nie wisiało ani obwieszczenie urzędowe o wyborach, ani urzędowa lista startujących w nich. Później tylko były plakaty wybranych kandydatów. Pod koniec stycznia b.r. (dokładnej daty nie pamiętam) przyjechali do mnie przedstawiciele Rady Miejskiej.

Kto to był?
– Listy swoich gości nigdy nie ujawniam. Przyjechali, żeby nas przeprosić (i prosili) i by poinformować mieszkańców o przesunięciu realizacji inwestycji. Powiedziałam, że jest mi przykro. Byłam zdziwiona. W dawnych czasach posłańcom przywożącym złą nowinę ścinano głowy. Ja nie miałam pod ręką topora. Uszli z życiem.

Przekazała Pani tę informację sołtys Ickiewicz?
– O trudnych sprawach rozmawiam tylko z mężczyznami. Zawsze w takich momentach zwołuję radę starszych. Proszę nie mylić tego z radą sołecką. Powiedziałam im o zdjęciu naszej inwestycji, o wizycie radnych. Przyjęli to z honorem, jak na mężczyzn przystało.

Przed naszym spotkaniem zasugerowała Pani, że teraz nie ma kogo wybrać na sołtysa.
– Sitno to „intelektualne zaplecze” Wyszkowa – u nas w co trzecim domu jest magister albo inżynier. My mamy z kogo wybierać. Boję się tylko, że ludzie nie zechcą kandydować w sytuacji, kiedy mamy popalone mosty. Ja na pewno nie zachowywałabym się na sesjach tak jak ustępująca sołtys.

Dlaczego są popalone mosty? Uważa Pani, że burmistrz się obraził na wszystkich mieszkańców? Jeśli będzie nowy sołtys, to w pewnym sensie będzie to nowe otwarcie, nowe pole do dialogu.
– Pani tak myśli, ja tak myślę, ale czy ludzie tak myślą? Nie wiem. Chciałabym, żeby nowym sołtysem był ktoś ode mnie co najmniej 20 lat młodszy, żeby co 4 lata nie wybierać nowego sołtysa. Chciałabym, żeby był to ktoś chłodniejszy w uczuciach, mniej temperamentny.

Starania o drogę zaczęły się w 2007 r. Mówi Pani dosyć spokojnie o tej kwestii. Nie ma Pani żalu, że tyle państwo czekacie i nadal nie ma drogi?
– W prasie wyczytałam, że średnio każde sołectwo w gminie Wyszków czeka na drogę 10 lat. Wyliczyłam sobie więc, że droga w Sitnie będzie w tym albo przyszłym roku. Ja po prostu realnie patrzę. Jako sołtys chodziłam na wszystkie sesje. Wiem, że w gminie niektórzy mieszkańcy partycypowali w kosztach budowy dróg. Wiedziałam, że trzeba przy sprawie chodzić. Uważałam, że jeśli dwóch przedstawicieli władzy do nas przyjechało i zadeklarowało, że się sprawą zajmą, to miałam poczucie, że spełniłam swoje zadanie. Wiedziałam, że to szybko się nie stanie.
Jak wyczytam w „Wyszkowiaku”, że ogłoszono przetarg na budowę drogi w mojej miejscowości, to się upiję z radości. Chcę jeszcze dodać, że sumienia czystego nie mam, bo go ciągle używam. Dziękuję pani redaktor za fatygę, zapraszam na zebranie wiejskie wyborcze. Swoją wypowiedzią na łamach prasy chcę zaapelować do ludzi udzielających wywiadów, żeby mówili prawdę, bo nic tak nie hańbi jak papier. Kochani radni, bądźcie sprawiedliwi, bo „żelazna dama” może wkroczyć do akcji.
Rozmawiała
Justyna Pochmara

Komentarze

Napisz komentarz

• Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
• Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
• Za treść komentarza odpowiada jego autor.
• Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl

Imię:

Tytuł:

Komentarz: