Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 23 grudnia 2024 r., imieniny Sławomiry, Wiktorii



Noworoczny spływ Rządzą

(Zam: 21.01.2015 r., godz. 14.45)

Tradycją naszą staje się otwieranie sezonu kajakarskiego, a dokładnie spływów zwałkowych Rządzą. Tak było w ubiegłym roku w marcu w czasie rekonesansu na rzece i teraz, 2 stycznia.

Na wyprawę wybrało się 6 osób, w tym trójka młodzieży z grupy pedagogiki niekonwencjonalnej mająca już doświadczenie w survivalu i spływach kajakowych, chcąca sprawdzić swoje siły na tej niewielkiej rzeczce.
Rok temu w marcu pogoda była bajeczna. Ciepło i słonecznie, bez najmniejszego powiewu. Teraz była to wymarzona pogoda na survival – wiatr i tylko 3 stopnie na plusie, do tego śnieg na skarpach, lód przy brzegach i na przeszkodach tworzonych przez zwalone gałęzie i drzewa. Wszystko to jest rarytasem dla kogoś, kto chce się sprawdzić w wioślarstwie.
Zejściu z kajakami po stromej skarpie nad wodę w miejscowości o takiej samej nazwie jak rzeka towarzyszył nasz zachwyt nad urodą wąwozu. Ale zaraz też pojawiły się pierwsze przeszkody – zwalone drzewa, ukryte płytko pod wodą kamienie, na których kajak potrafił się zawiesić, bystry, mielizny i nawet wodospady. To właśnie atrakcje naszej rzeczki, która ma na tym odcinku wybitnie górski charakter. Spływ wymagał ciągłego zachowania czujności. Na przeszkody trzeba było się szybko wbijać lub pod nimi przeciskać. W wielu miejscach, jeśli za pierwszym razem przeszkody nie udało się pokonać, był problem z wycofaniem się i powtórzeniem manewru. Wielokrotnie trzeba było pomagać sobie wzajemnie przy kruszeniu i wycinaniu kajaka zaklinowanego w lodzie. Przed wyprawą wszyscy wiedzieli, że łatwo nie będzie, jednak chyba nie do końca w to wierzyli. Gdy zaczęło szarzeć, a deszcz stał się gęściejszy, w oczach niektórych pokazały się łzy zwątpienia, ale na szczęście dla nich spływ już dobiegał końca. Kajaki odstawiliśmy na ląd. W oczekiwaniu na transport udało się nam rozpalić ognisko. Dobre humory znów powróciły, gdy można było się napić z termosu – było jak w piosence „wrzątek w małym kubku krąży z rąk do rąk”. W drodze powrotnej w ciepłym samochodzie jest już dobrze – ciężko było dojść do słowa przez śmiech i gwar opowiadanych przez każdego wrażeń. Jeden z uczestników, Mateusz zdobył miano kajakarza, który przeszkody pokonywał najefektowniejszym sposobem.
A najdziwniejsze jest to, że po typu trudach padły pytania, stwierdzenia, które na drugi dzień potwierdziły SMS-y „kiedy płyniemy?”, „my możemy nawet jutro dokończyć trasę i płynąć dalej”. Ciekawe…
Andrzej Grajczyk, oprac. J.P.

Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków – której składamy podziękowania – i realizowanego od roku 2015 przez Fundację „Nad Bugiem”.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta