Polsko-ukraińska pasja!
(Zam: 02.07.2014 r., godz. 14.34)Enej to jeden z najpopularniejszych zespołów na polskiej scenie muzycznej. Są na fali popularności od przeszło 3 lat. Tworzą teksty w języku polskim i ukraińskim. O dotychczasowej pracy oraz planach na przyszłość udało nam się porozmawiać z frontmenami grupy – Mirosławem „Myniem” Ortyńskim oraz Piotrem „Lolkiem” Sołoduchą.
Wyszkowiak: Istniejecie od 2002 roku. Wasze początki to Olsztyn, Kortowo, występy na scenach klubowych. Niewątpliwy przełom w waszej karierze nastąpił w 2011 roku za sprawą udziału i wygranej w „Must be the music”. Mieliście już wtedy nagrane 2 krążki. W jakim stopniu wygrana zmieniła waszą ścieżkę zawodową?
Mirosław „Mynio” Ortyński: – Ciężko to określić. Faktycznie zespół Enej do momentu wystąpienia w „Must be the music” wydał 2 płyty. Na scenie muzycznej graliśmy już wtedy ponad 8 lat. I to wcale nie jest tak, że my byliśmy tworem telewizyjnym, jak to się niektórym wydawało. Faktycznie, poprzez telewizję, ogrom i siłę mediów nasz zespół stał się rozpoznawalny w całej Polsce, i zmieniło się tylko to, że gatunek muzyki w jakim tworzymy stał się bardziej popularny. Na tym nam właśnie zależało, aby promować muzykę, a nie siebie, pokazać dwukulturowość naszego zespołu – tę polskość i ukraińskość, w tak młodym wieku, który emanuje ze sceny. To był moment, który nas pchnął medialnie, a reszta zależała już od nas. Robiliśmy swoje, wydawaliśmy kolejne single, a w 2012 roku ukazała się kolejna płyta.
Nagraliście już 3 płyty. Którą uważacie za najlepszą, i dlaczego?
(„Ulice” – 2008, „Folkorabel” 2010, „Folkhorod” 2012 przyp. red.)
„Mynio”: – Każdą płytę lubimy, każdą traktujemy jak swoje własne dziecko. Kiedy nagraliśmy i zaczęliśmy koncertować z materiałem z pierwszej płyty, byliśmy bardzo młodzi i w zasadzie nie mieliśmy żadnego doświadczenia studyjnego. Z kolejnymi płytami, zarówno my jak i muzyka, którą komponujemy stawaliśmy się coraz dojrzalsi. I najbardziej utożsamiamy się z ostatnią płytą „Folkhorod”. Obecnie jesteśmy na etapie zbierania pomysłów na czwartą płytę, i miejmy nadzieję, że to z nią będziemy się jak najbardziej utożsamiać, i że to z niej będziemy jak najbardziej dumni. Jednak o trzech poprzednich nie zapomnimy, ponieważ one są naszymi „dziećmi”.
Kiedy fani mogą się jej spodziewać?
Piotr „Lolek” Sołoducha: – W październiku 2014 roku wchodzimy do studia i nagrywamy kolejny krążek. Płyta zostanie wydana w lutym 2015 roku, ze względu na to, że sezon koncertowy jest dla nas bardzo pracowity. Trzecią płytę nagrywaliśmy między koncertami, co było dla nas fizycznie uciążliwe. Nie zrobiliśmy paru rzeczy, których chcielibyśmy uniknąć przy pracy nad kolejną płytą.
Jakie utwory się na niej znajdą?
„Lolek”: – Co się na niej znajdzie, jest dla nas samych jeszcze zagadką. Trochę materiałów już mamy, ale płyta nie jest w żadnym wypadku domknięta. Brakuje jeszcze tekstów, muzyki. Niemniej, termin ukazania nowej płyty na rynku już jest. Dalej będzie folkowo, enejowo, różnorodnie. Chcielibyśmy, aby ta płyta w jakiś sposób była inna od poprzednich. Na pewno będą na niej utwory po polsku i w języku ukraińskim.
Czy już wiecie, ile piosenek się znajdzie na płycie?
„Mynio”: – Staramy się, aby na każdej płycie była taka sama liczba utworów, ok. 13-14.
Trzeci krążek jest fenomenalny. „Symetryczno-liryczna” to hit ubiegłego lata, blisko 14 mln odsłon na youtube. Jak myślicie, co zadecydowało o takiej popularności utworu? Jaki jest wasz przepis na hit?
„Mynio”: – Aby piosenka była fajna, musi być zarówno melodyjna, jak też posiadać łatwe słowa, które nie są banalne, ale też nie mogą być pisane w łatwy sposób. Muszą opowiadać pewną historię. Oprócz tego, piosenka musi fajnie brzmieć na scenie. Te wszystkie cechy składają się na definicję tego, co zrobić, aby piosenka była fajna, dobrze się jej słuchało w radiu i śpiewało w trakcie koncertów.
Dużo koncertujecie. Kalendarz imprez pęka w szwach. Dużo ludzi przychodzi na koncerty?
„Mynio”: – To już zależy od wielkości miasta. W większych miejscowościach nasz koncert nie jest nie wiadomo jak wielką sensacją. Na pewno wszędzie publiczność jest duża i na frekwencję nie możemy narzekać. Miejmy nadzieję, że z godziny na godzinę, z koncertu na koncert i z roku na rok grono odbiorców będzie się powiększać.
W Wyszkowie jesteście po raz pierwszy. Czego spodziewacie się po publiczności?
„Mynio”: – Przede wszystkim uśmiechów na twarzach. My będziemy dawać z siebie wszystko, i mamy nadzieję, że publiczność odwdzięczy nam się tym samym. Dzięki wspólnej zabawie stworzymy jeden, duży koncert i fajną zabawę.
Czego Wam życzyć na przyszłość?
„Mynio”: – Dużo zdrowia, wytrwałości, dużo weny i dużo inspiracji muzycznej.
Rozmawiała Monika Pękul
Zapraszamy też do oglądania zdjęć na naszym profilu na Facebooku, który można znaleźć pod adresem www.facebook.com/tygodnikwyszkowiak
Mirosław „Mynio” Ortyński: – Ciężko to określić. Faktycznie zespół Enej do momentu wystąpienia w „Must be the music” wydał 2 płyty. Na scenie muzycznej graliśmy już wtedy ponad 8 lat. I to wcale nie jest tak, że my byliśmy tworem telewizyjnym, jak to się niektórym wydawało. Faktycznie, poprzez telewizję, ogrom i siłę mediów nasz zespół stał się rozpoznawalny w całej Polsce, i zmieniło się tylko to, że gatunek muzyki w jakim tworzymy stał się bardziej popularny. Na tym nam właśnie zależało, aby promować muzykę, a nie siebie, pokazać dwukulturowość naszego zespołu – tę polskość i ukraińskość, w tak młodym wieku, który emanuje ze sceny. To był moment, który nas pchnął medialnie, a reszta zależała już od nas. Robiliśmy swoje, wydawaliśmy kolejne single, a w 2012 roku ukazała się kolejna płyta.
Nagraliście już 3 płyty. Którą uważacie za najlepszą, i dlaczego?
(„Ulice” – 2008, „Folkorabel” 2010, „Folkhorod” 2012 przyp. red.)
„Mynio”: – Każdą płytę lubimy, każdą traktujemy jak swoje własne dziecko. Kiedy nagraliśmy i zaczęliśmy koncertować z materiałem z pierwszej płyty, byliśmy bardzo młodzi i w zasadzie nie mieliśmy żadnego doświadczenia studyjnego. Z kolejnymi płytami, zarówno my jak i muzyka, którą komponujemy stawaliśmy się coraz dojrzalsi. I najbardziej utożsamiamy się z ostatnią płytą „Folkhorod”. Obecnie jesteśmy na etapie zbierania pomysłów na czwartą płytę, i miejmy nadzieję, że to z nią będziemy się jak najbardziej utożsamiać, i że to z niej będziemy jak najbardziej dumni. Jednak o trzech poprzednich nie zapomnimy, ponieważ one są naszymi „dziećmi”.
Kiedy fani mogą się jej spodziewać?
Piotr „Lolek” Sołoducha: – W październiku 2014 roku wchodzimy do studia i nagrywamy kolejny krążek. Płyta zostanie wydana w lutym 2015 roku, ze względu na to, że sezon koncertowy jest dla nas bardzo pracowity. Trzecią płytę nagrywaliśmy między koncertami, co było dla nas fizycznie uciążliwe. Nie zrobiliśmy paru rzeczy, których chcielibyśmy uniknąć przy pracy nad kolejną płytą.
Jakie utwory się na niej znajdą?
„Lolek”: – Co się na niej znajdzie, jest dla nas samych jeszcze zagadką. Trochę materiałów już mamy, ale płyta nie jest w żadnym wypadku domknięta. Brakuje jeszcze tekstów, muzyki. Niemniej, termin ukazania nowej płyty na rynku już jest. Dalej będzie folkowo, enejowo, różnorodnie. Chcielibyśmy, aby ta płyta w jakiś sposób była inna od poprzednich. Na pewno będą na niej utwory po polsku i w języku ukraińskim.
Czy już wiecie, ile piosenek się znajdzie na płycie?
„Mynio”: – Staramy się, aby na każdej płycie była taka sama liczba utworów, ok. 13-14.
Trzeci krążek jest fenomenalny. „Symetryczno-liryczna” to hit ubiegłego lata, blisko 14 mln odsłon na youtube. Jak myślicie, co zadecydowało o takiej popularności utworu? Jaki jest wasz przepis na hit?
„Mynio”: – Aby piosenka była fajna, musi być zarówno melodyjna, jak też posiadać łatwe słowa, które nie są banalne, ale też nie mogą być pisane w łatwy sposób. Muszą opowiadać pewną historię. Oprócz tego, piosenka musi fajnie brzmieć na scenie. Te wszystkie cechy składają się na definicję tego, co zrobić, aby piosenka była fajna, dobrze się jej słuchało w radiu i śpiewało w trakcie koncertów.
Dużo koncertujecie. Kalendarz imprez pęka w szwach. Dużo ludzi przychodzi na koncerty?
„Mynio”: – To już zależy od wielkości miasta. W większych miejscowościach nasz koncert nie jest nie wiadomo jak wielką sensacją. Na pewno wszędzie publiczność jest duża i na frekwencję nie możemy narzekać. Miejmy nadzieję, że z godziny na godzinę, z koncertu na koncert i z roku na rok grono odbiorców będzie się powiększać.
W Wyszkowie jesteście po raz pierwszy. Czego spodziewacie się po publiczności?
„Mynio”: – Przede wszystkim uśmiechów na twarzach. My będziemy dawać z siebie wszystko, i mamy nadzieję, że publiczność odwdzięczy nam się tym samym. Dzięki wspólnej zabawie stworzymy jeden, duży koncert i fajną zabawę.
Czego Wam życzyć na przyszłość?
„Mynio”: – Dużo zdrowia, wytrwałości, dużo weny i dużo inspiracji muzycznej.
Rozmawiała Monika Pękul
Dni Wyszkowa |
Dni Wyszkowa |
Dni Wyszkowa |
Dni Wyszkowa |
Dni Wyszkowa |
Dni Wyszkowa |
Zapraszamy też do oglądania zdjęć na naszym profilu na Facebooku, który można znaleźć pod adresem www.facebook.com/tygodnikwyszkowiak
Komentarze
Dodane przez Anonim, w dniu 03.07.2014 r., godz. 00.45
Dobrze było!
Dobrze było!
Dodane przez edek, w dniu 04.07.2014 r., godz. 00.49
podobno w Długosiodle było lepiej?
podobno w Długosiodle było lepiej?
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl