To miejsce może żyć...
(Zam: 25.06.2014 r., godz. 17.10)Mają pasję, chęci i poparcie wielu miłośników Norwida. Oferują pokrycie kosztów adaptacji budynku i wyposażenia norwidianami o łącznej wartości kilkuset tysięcy złotych. W tej chwili są na etapie poszukiwań odpowiedniej lokalizacji. Biorą pod uwagę kilka, w tym pałac w Dębinkach.
Z prezesem Jacentym Matysiakiem i prodziekanem Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, norwidologiem dr. Tomaszem Korpyszem – przedstawicielami Fundacji Museion Norwid rozmawiamy o wizji Muzeum Norwida.
Spotykamy się w Dąbrówce podczas dwunastego finału Konkursu Poetyckiego „Cyprian Norwid – Poeta Naszej Ziemi.”. Paradoks, bo powiat wołomiński, mimo że ma ku temu mniejsze prawo aniżeli wyszkowski samorząd, od wielu lat konsekwentnie buduje swoją markę w oparciu o powiązania z poetą.
„Wyszkowiak”: Skąd pomysł na utworzenie muzeum poświęconego Cyprianowi Kamilowi Norwidowi?
Dr Tomasz Korpysz: – Muzeum Norwida jest pomysłem dość starym. W środowisku norwidologicznym rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. Jednak jak to wśród naukowców, nie było jednoznacznych decyzji. To po pierwsze. Po drugie – nie było osób, które mogłyby się tym poważniej zająć. Po trzecie – czuliśmy, niestety, opór materii finansowej. Oczywiście, różne rozmowy na temat utworzenia muzeum się toczyły. Dla przykładu, kilka lat temu prowadzono negocjacje na temat zakupu dworku w Głuchach. Były prowadzone rozmowy z kilkoma warszawskimi i pozawarszawskimi uczelniami, które mogłyby nieruchomość przejąć, ale wówczas nie zakończyło się to sukcesem. Temat przycichł, ale… nie umarł. Były różne pomysły, np. wykorzystania starej plebanii w Dąbrówce, która jest nie tylko położona w ładnym miejscu, ale i historycznie związana z Norwidem. Niestety, nie było osób, które by chciały te idee przekuć w czyny. I tu pojawił się pan Jacenty, który chciał nie tylko rozmawiać, lecz także działać. Sam ma duże zbiory norwidianów, kontakty i przyjaźnie wśród norwidologów. I tak udało się nam zgromadzić grupę osób, które wierzą w to, że wkrótce wreszcie można będzie zwiedzać muzeum Norwida. Fundację tworzą między innymi pracownicy naukowi o znanych nazwiskach, a także popularyzatorzy wiedzy o poecie. Tak więc za naszą ideą stoi realna, merytoryczna siła i środowiskowe poparcie. Mimo że fundacja działa krótko, to już zaczynają się do nas zgłaszać różne osoby zajmujące się – czy to naukowo, czy też hobbistycznie – Norwidem: dzwonią, piszą, dopytują o szczegóły. Widać więc potrzebę stworzenia takiego miejsca.
W tej chwili Fundacja bierze pod uwagę kilka lokalizacji.
T. K.: – To jest gorzki paradoks, że jeden z najwybitniejszych polskich twórców nie ma poświęconego sobie muzeum. Nie ma nigdzie nawet stałej wystawy, a i czasowe są bardzo rzadkie. Miejsce, w którym chcielibyśmy stworzyć muzeum, jest rzeczą wtórną, choć oczywiście wolelibyśmy, by to było tutaj – na ziemi związanej z Norwidem. Na ziemi, którą czasem nazywa się Rzeczpospolitą Norwidowską. Takie muzeum żyłoby nie tylko swoimi eksponatami, ale też swoją historią. Każdy przyjeżdżający mógłby pomyśleć, że tu Norwid był, tędy chodził, w tym miejscu siedział, tu jadł obiad, a tu może napisał swój pierwszy wiersz czy narysował pierwszą karykaturę. Dlatego bardzo nam zależy na przestrzeni, gdzie poeta się urodził, gdzie bywał w dzieciństwie i wczesnej młodości, gdzie przyjeżdżał w czasach warszawskich i gdzie już nigdy nie wrócił po emigracji.
Jacenty Matysiak: – Rzeczywiście, zastanawiamy się nad kilkoma lokalizacjami. Oprócz Dębinek bierzemy pod uwagę takie miejscowości, jak Strachówka, Chrzęsne, Korczew. Jednak każda z nich, nie ukrywajmy tego, jest po prostu gorsza. Korczew, zaraz po Dębinkach wydaje się najlepszym miejscem, ale ma też minusy – jest dalej od Warszawy, jest własnością prywatną. Tworząc koncepcję muzeum, trzeba pomyśleć także ekonomicznie, a do Korczewa trudniej byłoby nam ściągnąć ludzi.
Jaką formą nabycia pałacu jesteście Państwo zainteresowani?
J. M.: – Jesteśmy gotowi pójść na każdy wariant współpracy z powiatem, jeśli władze będą chciały z nami rozmawiać. Oczywiście, bierzemy pod uwagę również zakup nieruchomości.
T. K.: – Ekonomiści zbadali, że złotówka włożona w kulturę daje później 2-3 złote. Trzeba pomyśleć perspektywicznie. Sprzedaż tego budynku po komercyjnych cenach to jest jednorazowy zastrzyk finansowy. Przekazanie na działalność kulturalno-naukową czy oświatową przyniesie inne korzyści: miejsca pracy i tętniący życiem obiekt, który z czasem będzie na siebie zarabiał.
J. M.: – Za siedem lat, w 2021 roku będziemy obchodzić rocznicę dwusetnych urodzin Norwida. Wówczas wiele ze spotkań związanych z tymi obchodami mogłoby się odbyć właśnie w tym miejscu.
Taki obiekt to również duże miesięczne koszty. Jak, według Fundacji, ma wyglądać kwestia utrzymania muzeum?
T. K.: – Rzeczywiście, idea jest piękna, ale wiemy, że rzeczywistość skrzeczy i trzeba też myśleć o codziennych kosztach. Muzeum jest miejscem trudnym do utrzymania, dlatego widzimy tutaj formę partnerstwa publiczno-prywatnego. To miejsce się do tego świetnie nadaje. Bliskość Warszawy, dobry dojazd – wszystko to powoduje, że będzie łatwo ściągnąć młodzież szkolną i turystów. To miejsce może żyć, nawet częściowo komercyjnie.
J. M.: – Jednym z największych kosztów związanych z eksploatacją budynku jest ogrzewanie. Mamy w planach alternatywne rozwiązania zmniejszające jego koszty, ale tu jest pytanie do konserwatora zabytków, na zastosowanie którego z nich wyrazi zgodę.
T. K.: – W tej chwili na koncie już mamy pewne środki. Natomiast w momencie, gdy dostaniemy zielone światło i całe przedsięwzięcie zacznie przybierać realne ramy, planujemy znalezienie sponsorów, którzy wspomogą tę ideę.
Załóżmy, że uda się dojść do porozumienia z władzami powiatowymi. Ile czasu będziecie potrzebowali, by przystosować obiekt?
J. M.: – Dobrze by było zdążyć przed 2021 rokiem i wierzę, że się nam to uda, bo siedem lat to wystarczająco dużo, by uporać się ze wszystkimi pracami i jednocześnie na tyle mało, że trzeba o tym myśleć i działać już teraz.
T. K.: – Ta rocznica mogłaby być idealną okazją do promocji regionu poprzez muzeum Norwida – wprost rewelacyjną.
Wyobraźmy sobie, że mija siedem lat. Mamy rok 2021. Jak wygląda pałac w Dębinkach?
T. K.: – Obiekt jest oczywiście wyremontowany, a pobliski park przystosowany do pełnienia swojej funkcji. Wyobrażamy sobie, że jest stała wystawa poświęcona Norwidowi i norwidologii, duża biblioteka, która zawiera prace Norwida nie tylko do oglądania, lecz także do wykorzystywania przez szkoły, koła naukowe, pasjonatów. Z drugiej strony pałac nie żyje tylko Norwidem. Odbywają się tu uroczyste imprezy lokalne, plenery malarskie, finały konkursów, a regionalne kluby i stowarzyszenia znajdują bezpieczne miejsce do rozwijania swojej działalności. Chcielibyśmy, by muzeum po prostu żyło – i kulturalnie i naukowo.
Rozmawiała
Agnieszka Buźniak
***
Rozmowa została przeprowadzona kilka dni po tym, jak zarząd fundacji przesłał do wyszkowskiego Starostwa pismo z propozycją współpracy w zakresie utworzenia muzeum Norwida. W odpowiedzi starosta Bogdan Pągowski stwierdza, że „w pomieszczeniach pałacu w Dębinkach funkcjonuje Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza. Obecnie trwają prace nad ewentualnym przeniesieniem placówki. Do tego czasu nie możemy nawiązać z Państwem współpracy w zakresie utworzenia w pałacu w Dębinkach muzeum”
Spotykamy się w Dąbrówce podczas dwunastego finału Konkursu Poetyckiego „Cyprian Norwid – Poeta Naszej Ziemi.”. Paradoks, bo powiat wołomiński, mimo że ma ku temu mniejsze prawo aniżeli wyszkowski samorząd, od wielu lat konsekwentnie buduje swoją markę w oparciu o powiązania z poetą.
„Wyszkowiak”: Skąd pomysł na utworzenie muzeum poświęconego Cyprianowi Kamilowi Norwidowi?
Dr Tomasz Korpysz: – Muzeum Norwida jest pomysłem dość starym. W środowisku norwidologicznym rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. Jednak jak to wśród naukowców, nie było jednoznacznych decyzji. To po pierwsze. Po drugie – nie było osób, które mogłyby się tym poważniej zająć. Po trzecie – czuliśmy, niestety, opór materii finansowej. Oczywiście, różne rozmowy na temat utworzenia muzeum się toczyły. Dla przykładu, kilka lat temu prowadzono negocjacje na temat zakupu dworku w Głuchach. Były prowadzone rozmowy z kilkoma warszawskimi i pozawarszawskimi uczelniami, które mogłyby nieruchomość przejąć, ale wówczas nie zakończyło się to sukcesem. Temat przycichł, ale… nie umarł. Były różne pomysły, np. wykorzystania starej plebanii w Dąbrówce, która jest nie tylko położona w ładnym miejscu, ale i historycznie związana z Norwidem. Niestety, nie było osób, które by chciały te idee przekuć w czyny. I tu pojawił się pan Jacenty, który chciał nie tylko rozmawiać, lecz także działać. Sam ma duże zbiory norwidianów, kontakty i przyjaźnie wśród norwidologów. I tak udało się nam zgromadzić grupę osób, które wierzą w to, że wkrótce wreszcie można będzie zwiedzać muzeum Norwida. Fundację tworzą między innymi pracownicy naukowi o znanych nazwiskach, a także popularyzatorzy wiedzy o poecie. Tak więc za naszą ideą stoi realna, merytoryczna siła i środowiskowe poparcie. Mimo że fundacja działa krótko, to już zaczynają się do nas zgłaszać różne osoby zajmujące się – czy to naukowo, czy też hobbistycznie – Norwidem: dzwonią, piszą, dopytują o szczegóły. Widać więc potrzebę stworzenia takiego miejsca.
W tej chwili Fundacja bierze pod uwagę kilka lokalizacji.
T. K.: – To jest gorzki paradoks, że jeden z najwybitniejszych polskich twórców nie ma poświęconego sobie muzeum. Nie ma nigdzie nawet stałej wystawy, a i czasowe są bardzo rzadkie. Miejsce, w którym chcielibyśmy stworzyć muzeum, jest rzeczą wtórną, choć oczywiście wolelibyśmy, by to było tutaj – na ziemi związanej z Norwidem. Na ziemi, którą czasem nazywa się Rzeczpospolitą Norwidowską. Takie muzeum żyłoby nie tylko swoimi eksponatami, ale też swoją historią. Każdy przyjeżdżający mógłby pomyśleć, że tu Norwid był, tędy chodził, w tym miejscu siedział, tu jadł obiad, a tu może napisał swój pierwszy wiersz czy narysował pierwszą karykaturę. Dlatego bardzo nam zależy na przestrzeni, gdzie poeta się urodził, gdzie bywał w dzieciństwie i wczesnej młodości, gdzie przyjeżdżał w czasach warszawskich i gdzie już nigdy nie wrócił po emigracji.
Jacenty Matysiak: – Rzeczywiście, zastanawiamy się nad kilkoma lokalizacjami. Oprócz Dębinek bierzemy pod uwagę takie miejscowości, jak Strachówka, Chrzęsne, Korczew. Jednak każda z nich, nie ukrywajmy tego, jest po prostu gorsza. Korczew, zaraz po Dębinkach wydaje się najlepszym miejscem, ale ma też minusy – jest dalej od Warszawy, jest własnością prywatną. Tworząc koncepcję muzeum, trzeba pomyśleć także ekonomicznie, a do Korczewa trudniej byłoby nam ściągnąć ludzi.
Jaką formą nabycia pałacu jesteście Państwo zainteresowani?
J. M.: – Jesteśmy gotowi pójść na każdy wariant współpracy z powiatem, jeśli władze będą chciały z nami rozmawiać. Oczywiście, bierzemy pod uwagę również zakup nieruchomości.
T. K.: – Ekonomiści zbadali, że złotówka włożona w kulturę daje później 2-3 złote. Trzeba pomyśleć perspektywicznie. Sprzedaż tego budynku po komercyjnych cenach to jest jednorazowy zastrzyk finansowy. Przekazanie na działalność kulturalno-naukową czy oświatową przyniesie inne korzyści: miejsca pracy i tętniący życiem obiekt, który z czasem będzie na siebie zarabiał.
J. M.: – Za siedem lat, w 2021 roku będziemy obchodzić rocznicę dwusetnych urodzin Norwida. Wówczas wiele ze spotkań związanych z tymi obchodami mogłoby się odbyć właśnie w tym miejscu.
Taki obiekt to również duże miesięczne koszty. Jak, według Fundacji, ma wyglądać kwestia utrzymania muzeum?
T. K.: – Rzeczywiście, idea jest piękna, ale wiemy, że rzeczywistość skrzeczy i trzeba też myśleć o codziennych kosztach. Muzeum jest miejscem trudnym do utrzymania, dlatego widzimy tutaj formę partnerstwa publiczno-prywatnego. To miejsce się do tego świetnie nadaje. Bliskość Warszawy, dobry dojazd – wszystko to powoduje, że będzie łatwo ściągnąć młodzież szkolną i turystów. To miejsce może żyć, nawet częściowo komercyjnie.
J. M.: – Jednym z największych kosztów związanych z eksploatacją budynku jest ogrzewanie. Mamy w planach alternatywne rozwiązania zmniejszające jego koszty, ale tu jest pytanie do konserwatora zabytków, na zastosowanie którego z nich wyrazi zgodę.
T. K.: – W tej chwili na koncie już mamy pewne środki. Natomiast w momencie, gdy dostaniemy zielone światło i całe przedsięwzięcie zacznie przybierać realne ramy, planujemy znalezienie sponsorów, którzy wspomogą tę ideę.
Załóżmy, że uda się dojść do porozumienia z władzami powiatowymi. Ile czasu będziecie potrzebowali, by przystosować obiekt?
J. M.: – Dobrze by było zdążyć przed 2021 rokiem i wierzę, że się nam to uda, bo siedem lat to wystarczająco dużo, by uporać się ze wszystkimi pracami i jednocześnie na tyle mało, że trzeba o tym myśleć i działać już teraz.
T. K.: – Ta rocznica mogłaby być idealną okazją do promocji regionu poprzez muzeum Norwida – wprost rewelacyjną.
Wyobraźmy sobie, że mija siedem lat. Mamy rok 2021. Jak wygląda pałac w Dębinkach?
T. K.: – Obiekt jest oczywiście wyremontowany, a pobliski park przystosowany do pełnienia swojej funkcji. Wyobrażamy sobie, że jest stała wystawa poświęcona Norwidowi i norwidologii, duża biblioteka, która zawiera prace Norwida nie tylko do oglądania, lecz także do wykorzystywania przez szkoły, koła naukowe, pasjonatów. Z drugiej strony pałac nie żyje tylko Norwidem. Odbywają się tu uroczyste imprezy lokalne, plenery malarskie, finały konkursów, a regionalne kluby i stowarzyszenia znajdują bezpieczne miejsce do rozwijania swojej działalności. Chcielibyśmy, by muzeum po prostu żyło – i kulturalnie i naukowo.
Rozmawiała
Agnieszka Buźniak
Rozmowa została przeprowadzona kilka dni po tym, jak zarząd fundacji przesłał do wyszkowskiego Starostwa pismo z propozycją współpracy w zakresie utworzenia muzeum Norwida. W odpowiedzi starosta Bogdan Pągowski stwierdza, że „w pomieszczeniach pałacu w Dębinkach funkcjonuje Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza. Obecnie trwają prace nad ewentualnym przeniesieniem placówki. Do tego czasu nie możemy nawiązać z Państwem współpracy w zakresie utworzenia w pałacu w Dębinkach muzeum”
Komentarze
Dodane przez Królowa Bona, w dniu 26.06.2014 r., godz. 00.07
"Spotykamy się w Dąbrówce podczas dwunastego finału Konkursu Poetyckiego "Cyprian Norwid - Poeta Naszej Ziemi.". Paradoks, bo powiat wołomiński, mimo że ma ku temu mniejsze prawo aniżeli wyszkowski samorząd, od wielu lat konsekwentnie buduje swoją markę w oparciu o powiązania z poetą." - W starostwie Norwida nie rozumieją, ich idolem jest Kargul i Pawlak, a najważniejszą imprezą w roku są dożynki z obowiązkowym występem chłopskiego kabaretu 'Koń polski".
"Spotykamy się w Dąbrówce podczas dwunastego finału Konkursu Poetyckiego "Cyprian Norwid - Poeta Naszej Ziemi.". Paradoks, bo powiat wołomiński, mimo że ma ku temu mniejsze prawo aniżeli wyszkowski samorząd, od wielu lat konsekwentnie buduje swoją markę w oparciu o powiązania z poetą." - W starostwie Norwida nie rozumieją, ich idolem jest Kargul i Pawlak, a najważniejszą imprezą w roku są dożynki z obowiązkowym występem chłopskiego kabaretu 'Koń polski".
Dodane przez danuta, w dniu 26.06.2014 r., godz. 09.38
Panowie Matysiak i Korpysz, trzeba się słuchać władzy - starosta mówi, że obecnie ( tj. ok. 15 lat - sic!) trwają prace nad ewentualnym ( sic! ) przeniesieniem placówki - najszybciej poszło wywalenie poprzedniego dyrektora, jedyna pociecha to to, że nie jednogłosnie, a dzieci, "produkt uboczny" - przepraszam dzieci, niech tam dalej siedzą, "na salonach", zwłaszcza polecam pobyt zimowy
Panowie Matysiak i Korpysz, trzeba się słuchać władzy - starosta mówi, że obecnie ( tj. ok. 15 lat - sic!) trwają prace nad ewentualnym ( sic! ) przeniesieniem placówki - najszybciej poszło wywalenie poprzedniego dyrektora, jedyna pociecha to to, że nie jednogłosnie, a dzieci, "produkt uboczny" - przepraszam dzieci, niech tam dalej siedzą, "na salonach", zwłaszcza polecam pobyt zimowy
Dodane przez osevatorre, w dniu 26.06.2014 r., godz. 10.01
"Koń polski"- ulubiona rozrywka naszych PSl-owskich elit. Stosunek do Norwida widać po zaangażowaniu starostwa w obchody stulecia liceum jego imienia. Prowadzonego przez starostwo.
"Koń polski"- ulubiona rozrywka naszych PSl-owskich elit. Stosunek do Norwida widać po zaangażowaniu starostwa w obchody stulecia liceum jego imienia. Prowadzonego przez starostwo.
Dodane przez Laura, w dniu 29.06.2014 r., godz. 11.32
Wołomin wie na co postawić, u nas, ani w mieście, ani w powiecie nigdy nie potrafili wykorzystywać lokalnego dziedzictwa odnoszącego się do historii regionu czy związanych z nim osób. Dobrze napisane, że szczytem ambicji są tu dożynki. Ale te pod koniec lata mamy dosłownie wszędzie, więc nie ma się czym chwalić. Wyjatkiem jest Długosiodło ze swoim "Grzybobraniem".
Wołomin wie na co postawić, u nas, ani w mieście, ani w powiecie nigdy nie potrafili wykorzystywać lokalnego dziedzictwa odnoszącego się do historii regionu czy związanych z nim osób. Dobrze napisane, że szczytem ambicji są tu dożynki. Ale te pod koniec lata mamy dosłownie wszędzie, więc nie ma się czym chwalić. Wyjatkiem jest Długosiodło ze swoim "Grzybobraniem".
Za ~ OBROŃCA MAJĄTKU NARODOWEGO
Dodane przez Kazik, w dniu 30.06.2014 r., godz. 22.40
Najzdrowsza zasada to sprzedawanie tego co się ma i trzymanie rąk z daleka od tego co nie moje. Niestety przez tzw. lata socjalizmu zakorzeniły się w niektórych ludziach instynkty, które teraz trudno ukryć. Pomimo tego, że udaje się kapitalistę bo się zmieniło poglądy po 1989 r, to proponuje się sprzedaż nie swojego majątku. Najlepiej jak majątek jest jak najdalej, to wtedy bez żalu można się go pozbyć a zaraz potem pieniądze przejeść, żeby ślad nie został. Dorzucić do tego trzeba całkowity brak wyobraźni i rozpowszechnianie, przez osoby promujące sprzedaż, ignorancji zarażającej innych blokadą w podejmowaniu jakichkolwiek działań i decyzji. Zgodnie Art. 4. 1. Powiat wykonuje określone ustawami zadania publiczne o charakterze ponadgminnym w zakresie:7.kultury oraz ochrony zabytków i opieki nad zabytkami,10.gospodarki nieruchomościami,19.utrzymania powiatowych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz obiektów administracyjnych,21 promocji powiatu. Jak widać o sprzedaży tu mowy nie ma. Jak ktoś nie ma pomysłu na zarządzanie to nie powinien się pchać do władzy bo wtedy więcej z tego szkody niż pożytku. Jakie działania podjął powiatowy pomysłodawca sprzedaży, żeby pałac wrócił do świetności, stał się centrum kultury i promocji? W/g mnie żadne. Ponosi, wobec tego pełną odpowiedzialność za niszczenie pałacu i jego aktualny stan (chęć sprzedaży z tego stanu wynika). Aż dziwne, że nikt nie zwrócił uwagi na to obrzydliwe zrzucanie winy za niegospodarność na innych. Propozycja sprzedaży to szkodliwa dla najbliższej okolicy pałacu i całego powiatu próba ukrycia niekompetencji, braku pomysłu, braku kreatywności i zaprzepaszczenie szansy na promocję. Jest już w gminie Zabrodzie zamknięty dwór, do którego nie można wejść i wszyscy tego żałują. Zamiast sprzedaży potrzebny jest normalny, kompetentny zarządca ale nie domu dziecka, jak to zaplanował powiat, a pałacu, który będzie centrum kultury powiatu
Dodane przez Kazik, w dniu 30.06.2014 r., godz. 22.40
Najzdrowsza zasada to sprzedawanie tego co się ma i trzymanie rąk z daleka od tego co nie moje. Niestety przez tzw. lata socjalizmu zakorzeniły się w niektórych ludziach instynkty, które teraz trudno ukryć. Pomimo tego, że udaje się kapitalistę bo się zmieniło poglądy po 1989 r, to proponuje się sprzedaż nie swojego majątku. Najlepiej jak majątek jest jak najdalej, to wtedy bez żalu można się go pozbyć a zaraz potem pieniądze przejeść, żeby ślad nie został. Dorzucić do tego trzeba całkowity brak wyobraźni i rozpowszechnianie, przez osoby promujące sprzedaż, ignorancji zarażającej innych blokadą w podejmowaniu jakichkolwiek działań i decyzji. Zgodnie Art. 4. 1. Powiat wykonuje określone ustawami zadania publiczne o charakterze ponadgminnym w zakresie:7.kultury oraz ochrony zabytków i opieki nad zabytkami,10.gospodarki nieruchomościami,19.utrzymania powiatowych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz obiektów administracyjnych,21 promocji powiatu. Jak widać o sprzedaży tu mowy nie ma. Jak ktoś nie ma pomysłu na zarządzanie to nie powinien się pchać do władzy bo wtedy więcej z tego szkody niż pożytku. Jakie działania podjął powiatowy pomysłodawca sprzedaży, żeby pałac wrócił do świetności, stał się centrum kultury i promocji? W/g mnie żadne. Ponosi, wobec tego pełną odpowiedzialność za niszczenie pałacu i jego aktualny stan (chęć sprzedaży z tego stanu wynika). Aż dziwne, że nikt nie zwrócił uwagi na to obrzydliwe zrzucanie winy za niegospodarność na innych. Propozycja sprzedaży to szkodliwa dla najbliższej okolicy pałacu i całego powiatu próba ukrycia niekompetencji, braku pomysłu, braku kreatywności i zaprzepaszczenie szansy na promocję. Jest już w gminie Zabrodzie zamknięty dwór, do którego nie można wejść i wszyscy tego żałują. Zamiast sprzedaży potrzebny jest normalny, kompetentny zarządca ale nie domu dziecka, jak to zaplanował powiat, a pałacu, który będzie centrum kultury powiatu
Dodane przez Cieć, w dniu 01.07.2014 r., godz. 00.26
Mamy POKiS! i dożynki.
Mamy POKiS! i dożynki.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl