Bylejakość?
(Zam: 14.05.2014 r., godz. 17.12)Dużo wolnego ostatnio było, więc Człowiek znalazł czas, by w końcu mnie odwiedzić. Jakiś taki podminowany ostatnio, lekko skrzywiony, rozdrażniony. Po prostu dziwny. Najpierw pomyślałam, że ma jakiś problem. Potem pomyślałam, że po prostu ma kaca. Wszyscy podobno sezon grilowy zaczęli, to może i jemy jakiś weekendowy grillek się trafił.
Okiem rzuciłam |
On: Dlaczego?
Ja: Jak to dlaczego? Dlatego, że chciałeś. Jakbym ja chciała, to bym grilla zrobiła, ale nie chciałam.
On: Dlaczego tak myślisz pytam, a nie dlaczego grilla miałem.
Ja: Bo chyba masz kaca.
On: Kaca? Nie, nic nie piłem.
Ja: To czego taki dziwny jesteś? Stało się coś?
On: Nie, wszystko ok. Nic mi nie jest. Sama jesteś dziwna.
Człowiek siedzi, popija kawę, pali papierosa, myśli. Bardzo się denerwuję, gdy ktoś siedzi naprzeciwko mnie i milczy. Pomilczeć to mogę sobie sama w swoim towarzystwie. Gdy ktoś do mnie przychodzi, to chce mi się pogadać. Nagle Człowiek przerywa milczenie i zaczyna gadać z prędkością karabinu maszynowego. Gada coś o nijakości i bylejakości jaka go otacza. Początkowo nie bardzo rozumiem, o co tak naprawdę Człowiekowi chodzi. Nie rozumiem, czego niby ta nijakość i bylejakość ma dotyczyć. Nie wiem, co do czego mam przypiąć, co z czym połączyć.
Ja: Może trochę wolniej, co? Nie wiem o czym mówisz?
On: Naprawdę nie widzisz tego, ile nijakich ludzi jest wokół ciebie? Nie widzisz tego, że to, co ci ludzie robią, robią byle jak? Nie widzisz tego, że ludzie biorą się za rzeczy, na których w ogóle się nie znają? Nie widzisz, że każdy jak tylko może uchyla się od odpowiedzialności?
Ja: Nagle tak to zobaczyłeś?
On: Nagle. Jakoś do tej pory do mnie to nie docierało.
Trochę to dziwne, gdyż od dawien dawna wiadomo, że każdy jak tylko może miga się od pracy. Niby coś robi, ale jak się przyjrzeć temu z bliska robi niewiele. Niby się czymś interesuje, ale jak spytasz czym, to nie bardzo potrafi wyjaśnić, o co tak naprawdę chodzi. Uważamy się za ludzi odpowiedzialnych, ale gdy tylko możemy odpowiedzialność zwalamy na kogoś innego. Niby szefujemy, czyli niby bierzemy odpowiedzialność za podejmowane decyzje, ale gdy tylko możemy, decyzyjność pozostawiamy komuś innemu.
On: Zobacz, ostatnio każdy staje się nagle fachowcem w dziedzinie, o której wcześniej nie miał pojęcia. Każdy nagle staje się aktorem, prezesem, dziennikarzem, politykiem.
Ja: Masz rację, nawet ja mianowałam się felietonistką. A zobacz ani polonistyki, ani dziennikarstwa nie skończyłam. Czy to znaczy, że nie mogę pisać, bo nie mam ku temu kwalifikacji? A jeśli sprawia mi to radość i daje satysfakcję, to nie mogę tego robić, bo jakiegoś kwitka nie mam? Nie raz słyszałam, że nie potrafię pisać, bo piszę nie po polsku, piszę nie stylistycznie, czytać się tego nie da.
On: Możesz robić co chcesz i możesz pisać co chcesz, jeśli sprawia tobie to przyjemność. Natomiast nie udajesz, że wszystko wiesz najlepiej, a na krytykę nie reagujesz agresywnie.
Ja: Nieprawda. Krytyka bardzo mnie denerwuje. Nie wiem wszystkiego najlepiej, ale czasami udaję, że wiem. Każdy tak robi. Ty tak nie robisz?
On: Jak czegoś nie wiem, to nie udaję, że wiem i nie obrażam się za konstruktywną krytykę.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i pomyślałam sobie, że biedny Człowiek właśnie mnie okłamał. Nie raz się nadął, jak mu powiedziałam, że coś robi źle. On zaś uważa, że nigdy nic źle nie robi, czasami tylko coś mu nie wychodzi. Wkurza się, gdy krytykuję jego bałaganiarstwo, roztargnienie, brak organizacji. Nie raz mówiłam jemu, że dobra organizacja sprawia, że mamy czas dla siebie i swoich przyjaciół. Brak organizacji powoduje, że gubi się w natłoku zajęć, których tak naprawdę nie ma tak bardzo dużo. Człowiek zaś wtedy twierdził, że on nie jest niezorganizowany, tylko jest zapracowany.
On: Zobacz jak ostatnio redaktorek W24 obsmarował twój tekst. Nie denerwuje cię to?
Ja: Nie obsmarował, tylko napisał, że powinnam szkolić swój warsztat i sztukę dziennikarską oraz zastanawia się, czy rozumiem dziedzinę, którą się zajmuję. Każdy ma prawo takie wnioski wysnuć. A czy są słuszne? Raczej nie ja powinnam to oceniać. Chociaż oczywiście, według mnie, nie ma niestety racji. Całe szczęście, nie muszę doskonalić swojej sztuki dziennikarskiej, bo dziennikarką nie jestem.
On: A jak myślisz, czy on rozumie dziedzinę, którą się zajmuje?
Ja: Zapewne myśli, że tak. Ja mogę powiedzieć, że nie rozumie. A jak myślą inni, to trzeba zapytać innych.
Człowiek ponownie się zamyślił, po czym stwierdził, że skoro wszyscy myślą, że znają się na wszystkim, to skąd tyle bylejakości znajduje się dookoła nas.
Pomyślałam sobie, że może wcale nie o bylejakość chodzi. Lecz o ambicje, które każdy z nas posiada. Chcemy być właścicielami, to własny interesik rozkręcamy i nie patrzymy na to, czy mamy smykałkę do handlu, czy też w ciągu kilku miesięcy bankrutami zostaniemy. Chcemy być rozpoznawalni, to w politykę brniemy, a potem obrażamy się jeśli ktoś powie, że marny z nas polityk. Chcemy być dziennikarzem – piszemy, bo pisanie wydaje się łatwe, przyjemne, mało czasochłonne, mało odpowiedzialne. Potem zaś dziwimy się, że ktoś nas krytykuje, że komuś nie podoba się to co piszemy, o czym piszemy i jak piszemy.
Gdy zaczynamy robić coś nowego, jesteśmy pełni energii, jesteśmy pełni wiary w to, że pokonamy wszelkie przeszkody, że damy sobie radę ze wszystkim. Gdy napotykamy pierwsze przeszkody na naszej drodze, to zaczynamy je omijać, zamiast je pokonywać. Wtedy właśnie pojawia się bylejakość w naszym działaniu. Wtedy też pojawiają się myśli, że nic nie potrafimy, że nie nadajemy się do tego co robimy. Zamiast walczyć, popadamy w marazm. Zamiast uczyć się, doskonalić i pytać stoimy w miejscu, a to powoduje, że stajemy się nijacy. Z czasem okazuje się, że bycie nijakim, bylejakim i niewidzialnym powoduje, że mamy spokój. Nikt się nas nie czepia, nikt od nas nic nie chce, nikt od nas niczego nie oczekuje.
Usłyszałam niedawno, że miernota i bylejakość jest tak wszechobecna, że jeśli pojawi się coś przyzwoitego to zostaje przez nią zalane. W Internecie zaś przeczytałam, że bylejakość rozlewa się na kolejne pokolenia, właśnie startujące w dorosłe życie. Pokolenia, które teraz uczą się jak należy pracować i jakim być człowiekiem.
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”*. Ciekawe, ile osób zna ten cytat i ile wie, kto to powiedział? Bez tej mądrości niczego kolejnym pokoleniom nie będą w stanie przekazać, a bylejakość będzie się rozlewać i rozlewać, i rozlewać…
Człowiek poszedł, a ja od koleżanki dostałam sms-a „Nic mnie nie cieszy. Czuję się nijako. Co mi jest?”. A skąd ja biedna mam wiedzieć co jej jest? Zwykły pesymizm ją dopadł, a może refleksyjna nagle się zrobiła. W pracy się nie realizuje, ale boi się nowych wyzwań. Zajęta domem i rodziną zapomniała o swoich potrzebach. Może powinna zacząć robić to „coś” co spowoduje, że bylejakość zmieni się w jakość.
* Kanclerz Jan Sariusz Zamoyski, założyciel Zamościa, wielki hetman koronny Rzeczypospolitej Obojga Narodów
Judyta
judyta@wyszkowiak.pl
Komentarze
Dodane przez Asia, w dniu 14.05.2014 r., godz. 22.15
Lubię obie gazety i myślę, że niepotrzebne są te wzajemne przepychanki. Chyba, że chodzi o zasadę w myśl przysłowia - "kto się czubi, ten się lubi". Pozdrawiam
Lubię obie gazety i myślę, że niepotrzebne są te wzajemne przepychanki. Chyba, że chodzi o zasadę w myśl przysłowia - "kto się czubi, ten się lubi". Pozdrawiam
Ja jednej nie lubię,
Dodane przez Kicha, w dniu 14.05.2014 r., godz. 23.25
bo jeżeli widzę "naczelnego" W24 na sedesie czytającego swoją gazetę to już wiem do czego ona jest mu potrzebna :)
Dodane przez Kicha, w dniu 14.05.2014 r., godz. 23.25
bo jeżeli widzę "naczelnego" W24 na sedesie czytającego swoją gazetę to już wiem do czego ona jest mu potrzebna :)
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl