Życie jest piękne, nawet gdy boli
(Zam: 21.12.2010 r., godz. 12.56)Dwunastoletni Dominik Karczewski walczy z chorobą nowotworową. By go wspomóc, 14 grudnia w Wyszkowskim Ośrodku Kultury „Hutnik” odbył się koncert charytatywny. Dochód z niego przekazano na leczenie chłopca.
Organizatorami koncertu byli: Szkoła Podstawowa nr 1 i Wyszkowski Ośrodek Kultury „Hutnik”. Imprezę prowadziła Iwona Woźniakowska, wychowawczyni Dominika i pomysłodawczyni koncertu. Sala była wypełniona po brzegi przyjaciółmi rodziny chłopca, jego szkolnymi kolegami i ludźmi, którzy nie znają go osobiście, ale przyszli, by go wesprzeć w trudnej walce z chorobą. Obecni byli też starosta Bogdan Pągowski i zastępca burmistrza Adam Mróz. Na scenie wystąpili: Ania Świątczak-Wiśniewska oraz Natalia Szczechura, Natalia Skoczeń (uczennice Szkoły Podstawowej nr 1), Royal Rap, Rewia Dziecięca „Sylaba”, Studio Tańca „Grace”, Szkoła Tańca Towarzyskiego „Image”.
A on walczył
Zebranych przywitała Iwona Woźniakowska; podziękowała dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1, Hannie Dziubiel, i dyrektorowi WOK „Hutnik” Arturowi Laskowskiemu za pomoc w organizacji koncertu.
– Nikt z nas nie wie, ile lat będzie żył na tym świecie, ale każdy ma do spełnienia jakieś zadanie – przywitał chłopca Artur Laskowski. – Wierzę głęboko, że przed Dominikiem jeszcze mnóstwo pięknych dni, a dowodem na to jest obecność na sali tylu wspaniałych ludzi. Trzymamy za ciebie kciuki i mocno ci kibicujemy.
Historię Dominika opowiedziała Iwona Woźniakowska, wychowawczyni i przyjaciółka rodziny państwa Adamkowskich. Dominik jej członkiem jest od trzech lat: dla niego i jego młodszej siostry Nikoli państwo Adamkowscy są zastępczą.
– Gdy miał osiem lat trafił do pogotowia opiekuńczego, po pół roku znalazł się w domu dziecka, razem z nim wędrowała jego młodsza siostra Nikola – mówiła wychowawczyni Dominika. – Pewnego poranka w domu dziecka pojawiła się wyszkowska rodzina, państwo Adamkowscy. Szukali kolejnego dziecka, któremu chcieli stworzyć prawdziwie rodzinny, pełen miłości dom – opowiadała.
Półtora roku temu Dominik zachorował, zaczęło się od wymiotów i bólów głowy. Wyniki tomografii były zatrważające – rozsiany proces nowotworowy w obrębie mózgu i rdzenia kręgowego. Lekarze nie dawali wielkich szans.
– Wiele tygodni spał, podtrzymywany przez aparaturę medyczną. Wtedy przyszła kolejna zła wiadomość: nie będzie chodził. A on walczył, nawet gdy spał. Otworzył oczy i uczył się życia na nowo – chodzić, mówić, poznawać świat – Iwona Woźniakowska mówiła z wyraźnym wzruszeniem na twarzy. – I nadal walczy, i woła „Kocham cię życie!”. Jest przykładem dla innych dzieci, dla dorosłych, że warto żyć i walczyć, bo życie jest piękne, nawet gdy czasem boli.
Dominik nie jest sam
Koncert rozpoczęła Natalia Szczechura, wykonała piosenkę Edyty Geppert „Kocham cię życie”. Tytuł był mottem spotkania – te słowa widniały również na scenie i pamiątkowych kubkach przygotowanych z okazji koncertu. Następnie publiczności zaprezentowała się była wokalista Ich Troje, Ania Świątczak-Wiśniewska z zespołem. Grupa Royal Rap, która wystąpiła potem, zjednała sobie wielką sympatię najmłodszej części widowni – wykonując utwory łączące hip-hop z chrześcijańskim przesłaniem. Teksty traktowały o miłości do Boga, jej znaczeniu w ludzkim życiu.
Oprócz występów wokalnych można było podziwiać taneczne talenty członków Szkoły Tańca Towarzyskiego „Image”, trenowanych przez Marcina Politowskiego i Pawła de Purbaix, oraz Studia Tańca „Grace”, ćwiczących pod okiem trenera Michała Gawrona. Nie zabrakło „Sylaby” prowadzonej przez Irenę Zdunek i Ninę Wilczyńską w ośrodku kultury.
Widownia oklaskami nagradzała występy artystów, czynnie brała udział w koncercie tańcząc pod sceną i machając rękami. Ciepło przyjęła rodzinę Dominika, która na scenie odebrała prezenty i kwiaty.
– Pragnę podziękować wam w imieniu Dominika i własnym za otoczenie go miłością, stworzenie mu domu, o jakim mógł marzyć – zwróciła się do nich Iwona Woźniakowska. – Przede wszystkim dziękuję za niezłomność w walce z chorobą. Dziękuję, że przy nim zawsze byliście, jesteście i będziecie. Życzę wytrwałości i szczęścia w pokonywaniu barier, aby stworzyć jeszcze większy, rodzinny dom dla innych potrzebujących ciepła i miłości dzieci.
– Czasami w życiu pojawia się tornado. Możemy albo się poddać, albo walczyć. My wybraliśmy walkę – podkreślił Krzysztof Adamkowski. – Dziś Dominik nie musi sam walczyć, bo wy tu jesteście. Wiem, że wiele osób choruje, cierpi, i nikt o tym nie wie. Dominik nie jest sam i za to dziękujemy.
- Dziękuję swoim dzieciom, jesteście moją radością. Wszystkich was kocham – dodała Dorota Adamkowska – Dziękuję swojemu mężowi, który mnie wspiera.
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 dla swojego kolegi wykonali bombki, świąteczne karty, witrażyki. W niejednych oczach pojawiły się łzy, ale tego wieczoru nikt nie wstydził się okazywać swoich emocji.
Dochód ze sprzedaży biletów i cegiełek wyniósł 7 020 zł.
Chce zostać piłkarzem
Rodzina Dominika składa się z siedmiu osób: rodziców i dwójki biologicznych dzieci (Oliwia i Ruben) i trójki adoptowanych (Dominik, Nikola i Małgosia). Chłopiec zachorował ponad półtora roku temu, ma za sobą leczenie operacyjne, radioterapię, wciąż jeździ na chemioterapię do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Po pierwszej operacji leżał trzy miesiące pod aparaturą, schudł siedem kilogramów, nie jadł samodzielnie.
- Nie mógł mówić, tylko poruszał ustami, bezgłośnie krzyczał – Boże pomóż! Po buzi ciekły mu łzy – wspomina Dorota Adamkowska.
Lekarze dają chłopcu dwadzieścia procent szans na przeżycie pięciu lat. Choroba nie daje o sobie zapomnieć: Dominika nękają wymioty, bóle głowy, ma zachwiania równowagi, bardzo mało je. Jednak walczy z chorobą.
– Czasem mi mówi: jest mi smutno, bo mój kolega odszedł. Ale przyjmuje wszystko spokojnie. Ostatnio mi powiedział „Wie pani, że mój kolega szesnaście lat chorował i wyzdrowiał”. Ale 16 lat czekał na to, żeby wyzdrowieć. On też ma nadzieję, że wyzdrowieje – opowiada Iwona Woźniakowska.
Dominik jest bardzo towarzyski. Lubi spotkania z kolegami, a ci o nim nie zapominają. Ma swoje miejsce w ławce, uczestniczy w szkolnych wycieczkach, imprezach. Gdy przychodzi do szkoły, witają go koledzy. Jest akceptowany i lubiany, interesuje się życiem innych, chętnie rozmawia o swoich marzeniach. Chce zostać piłkarzem. Chciałby też jeszcze raz pojechać nad morze.
– W czerwcu urządziliśmy mu urodziny – wspomina wychowawczyni. – Przyjechali rodzice z mojej klasy. Było bardzo miło i wzruszająco. Powiedział, że nigdy w życiu nie miał takich urodzin, nie miał tylu gości, nie dostał tylu prezentów. Mam wspaniałych rodziców i bardzo mądre dzieci. To wyjątkowa klasa w wyjątkowej szkole.
Rodzina państwa Adamkowskich otoczyła chłopca miłością, ten dom emanuje ciepłem i spokojem. Nie ugięli się pod ciężarem choroby – zmagają się z nią nie dając za wygraną. Oparciem jest dla nich Bóg – wiara i ufność w Bożą opiekę dodaje im sił. To bardzo kochająca się, zżyta ze sobą rodzina.
– Bóg nie nakłada na człowieka takiego obciążenia, którego nie bylibyśmy w stanie unieść – tłumaczy pani Dorota. – Musiałam być wsparciem dla Dominika. Musiałam rano, zanim wyjechałam do niego, zrobić pranie, przygotować dzieciom śniadanie i wyprawić je do szkoły, ugotować obiad, zrobić zakupy – wszystko przed 9.00 rano. W szpitalu ćwiczyłam z nim, siedziałam przy nim, potem wracałam i sprzątałam, rozmawiałam z dziećmi.
Nic nie jest tak ważne jak miłość
Pani Adamkowska przyznaje, że bywają i łzy, i chwile słabości, jednak uśmiech Dominika i jego „kocham cię ciociu” dodaje sił. Nie marzy o dużym domu, dobrobycie, priorytetem jest zdrowie chłopca i rodzina. Państwo Adamkowscy chcieliby przygarnąć jeszcze kolejne dziecko, jednak warunki mieszkaniowe na to nie pozwalają. Wynajmują mieszkanie, starali się o lokal komunalny, na którym bardzo im zależy, też ze względu na stan Dominika. Nie dostali jednak przydziału.
– Co chciałabym przekazać innym? – zastanawia się pani Dorota – To, że nic nie jest tak ważne, jak miłość, jak rodzina. Wierzę w nią. Czy jest dobrze, czy źle, powinna być razem. W rodzinie jest siła.
E.E.
Dominik jest podopiecznym fundacji i można przekazać mu 1 % podatku. Oto dane:
Misja Charytatywna Dobro Czynić
KRS 0000253759
Koniecznie z dopiskiem – dla Dominika Karczewskiego
A on walczył
Zebranych przywitała Iwona Woźniakowska; podziękowała dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1, Hannie Dziubiel, i dyrektorowi WOK „Hutnik” Arturowi Laskowskiemu za pomoc w organizacji koncertu.
– Nikt z nas nie wie, ile lat będzie żył na tym świecie, ale każdy ma do spełnienia jakieś zadanie – przywitał chłopca Artur Laskowski. – Wierzę głęboko, że przed Dominikiem jeszcze mnóstwo pięknych dni, a dowodem na to jest obecność na sali tylu wspaniałych ludzi. Trzymamy za ciebie kciuki i mocno ci kibicujemy.
Historię Dominika opowiedziała Iwona Woźniakowska, wychowawczyni i przyjaciółka rodziny państwa Adamkowskich. Dominik jej członkiem jest od trzech lat: dla niego i jego młodszej siostry Nikoli państwo Adamkowscy są zastępczą.
– Gdy miał osiem lat trafił do pogotowia opiekuńczego, po pół roku znalazł się w domu dziecka, razem z nim wędrowała jego młodsza siostra Nikola – mówiła wychowawczyni Dominika. – Pewnego poranka w domu dziecka pojawiła się wyszkowska rodzina, państwo Adamkowscy. Szukali kolejnego dziecka, któremu chcieli stworzyć prawdziwie rodzinny, pełen miłości dom – opowiadała.
Półtora roku temu Dominik zachorował, zaczęło się od wymiotów i bólów głowy. Wyniki tomografii były zatrważające – rozsiany proces nowotworowy w obrębie mózgu i rdzenia kręgowego. Lekarze nie dawali wielkich szans.
– Wiele tygodni spał, podtrzymywany przez aparaturę medyczną. Wtedy przyszła kolejna zła wiadomość: nie będzie chodził. A on walczył, nawet gdy spał. Otworzył oczy i uczył się życia na nowo – chodzić, mówić, poznawać świat – Iwona Woźniakowska mówiła z wyraźnym wzruszeniem na twarzy. – I nadal walczy, i woła „Kocham cię życie!”. Jest przykładem dla innych dzieci, dla dorosłych, że warto żyć i walczyć, bo życie jest piękne, nawet gdy czasem boli.
Dominik nie jest sam
Koncert rozpoczęła Natalia Szczechura, wykonała piosenkę Edyty Geppert „Kocham cię życie”. Tytuł był mottem spotkania – te słowa widniały również na scenie i pamiątkowych kubkach przygotowanych z okazji koncertu. Następnie publiczności zaprezentowała się była wokalista Ich Troje, Ania Świątczak-Wiśniewska z zespołem. Grupa Royal Rap, która wystąpiła potem, zjednała sobie wielką sympatię najmłodszej części widowni – wykonując utwory łączące hip-hop z chrześcijańskim przesłaniem. Teksty traktowały o miłości do Boga, jej znaczeniu w ludzkim życiu.
Oprócz występów wokalnych można było podziwiać taneczne talenty członków Szkoły Tańca Towarzyskiego „Image”, trenowanych przez Marcina Politowskiego i Pawła de Purbaix, oraz Studia Tańca „Grace”, ćwiczących pod okiem trenera Michała Gawrona. Nie zabrakło „Sylaby” prowadzonej przez Irenę Zdunek i Ninę Wilczyńską w ośrodku kultury.
Widownia oklaskami nagradzała występy artystów, czynnie brała udział w koncercie tańcząc pod sceną i machając rękami. Ciepło przyjęła rodzinę Dominika, która na scenie odebrała prezenty i kwiaty.
– Pragnę podziękować wam w imieniu Dominika i własnym za otoczenie go miłością, stworzenie mu domu, o jakim mógł marzyć – zwróciła się do nich Iwona Woźniakowska. – Przede wszystkim dziękuję za niezłomność w walce z chorobą. Dziękuję, że przy nim zawsze byliście, jesteście i będziecie. Życzę wytrwałości i szczęścia w pokonywaniu barier, aby stworzyć jeszcze większy, rodzinny dom dla innych potrzebujących ciepła i miłości dzieci.
– Czasami w życiu pojawia się tornado. Możemy albo się poddać, albo walczyć. My wybraliśmy walkę – podkreślił Krzysztof Adamkowski. – Dziś Dominik nie musi sam walczyć, bo wy tu jesteście. Wiem, że wiele osób choruje, cierpi, i nikt o tym nie wie. Dominik nie jest sam i za to dziękujemy.
- Dziękuję swoim dzieciom, jesteście moją radością. Wszystkich was kocham – dodała Dorota Adamkowska – Dziękuję swojemu mężowi, który mnie wspiera.
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 dla swojego kolegi wykonali bombki, świąteczne karty, witrażyki. W niejednych oczach pojawiły się łzy, ale tego wieczoru nikt nie wstydził się okazywać swoich emocji.
Dochód ze sprzedaży biletów i cegiełek wyniósł 7 020 zł.
Chce zostać piłkarzem
Rodzina Dominika składa się z siedmiu osób: rodziców i dwójki biologicznych dzieci (Oliwia i Ruben) i trójki adoptowanych (Dominik, Nikola i Małgosia). Chłopiec zachorował ponad półtora roku temu, ma za sobą leczenie operacyjne, radioterapię, wciąż jeździ na chemioterapię do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Po pierwszej operacji leżał trzy miesiące pod aparaturą, schudł siedem kilogramów, nie jadł samodzielnie.
- Nie mógł mówić, tylko poruszał ustami, bezgłośnie krzyczał – Boże pomóż! Po buzi ciekły mu łzy – wspomina Dorota Adamkowska.
Lekarze dają chłopcu dwadzieścia procent szans na przeżycie pięciu lat. Choroba nie daje o sobie zapomnieć: Dominika nękają wymioty, bóle głowy, ma zachwiania równowagi, bardzo mało je. Jednak walczy z chorobą.
– Czasem mi mówi: jest mi smutno, bo mój kolega odszedł. Ale przyjmuje wszystko spokojnie. Ostatnio mi powiedział „Wie pani, że mój kolega szesnaście lat chorował i wyzdrowiał”. Ale 16 lat czekał na to, żeby wyzdrowieć. On też ma nadzieję, że wyzdrowieje – opowiada Iwona Woźniakowska.
Dominik jest bardzo towarzyski. Lubi spotkania z kolegami, a ci o nim nie zapominają. Ma swoje miejsce w ławce, uczestniczy w szkolnych wycieczkach, imprezach. Gdy przychodzi do szkoły, witają go koledzy. Jest akceptowany i lubiany, interesuje się życiem innych, chętnie rozmawia o swoich marzeniach. Chce zostać piłkarzem. Chciałby też jeszcze raz pojechać nad morze.
– W czerwcu urządziliśmy mu urodziny – wspomina wychowawczyni. – Przyjechali rodzice z mojej klasy. Było bardzo miło i wzruszająco. Powiedział, że nigdy w życiu nie miał takich urodzin, nie miał tylu gości, nie dostał tylu prezentów. Mam wspaniałych rodziców i bardzo mądre dzieci. To wyjątkowa klasa w wyjątkowej szkole.
Rodzina państwa Adamkowskich otoczyła chłopca miłością, ten dom emanuje ciepłem i spokojem. Nie ugięli się pod ciężarem choroby – zmagają się z nią nie dając za wygraną. Oparciem jest dla nich Bóg – wiara i ufność w Bożą opiekę dodaje im sił. To bardzo kochająca się, zżyta ze sobą rodzina.
– Bóg nie nakłada na człowieka takiego obciążenia, którego nie bylibyśmy w stanie unieść – tłumaczy pani Dorota. – Musiałam być wsparciem dla Dominika. Musiałam rano, zanim wyjechałam do niego, zrobić pranie, przygotować dzieciom śniadanie i wyprawić je do szkoły, ugotować obiad, zrobić zakupy – wszystko przed 9.00 rano. W szpitalu ćwiczyłam z nim, siedziałam przy nim, potem wracałam i sprzątałam, rozmawiałam z dziećmi.
Nic nie jest tak ważne jak miłość
Pani Adamkowska przyznaje, że bywają i łzy, i chwile słabości, jednak uśmiech Dominika i jego „kocham cię ciociu” dodaje sił. Nie marzy o dużym domu, dobrobycie, priorytetem jest zdrowie chłopca i rodzina. Państwo Adamkowscy chcieliby przygarnąć jeszcze kolejne dziecko, jednak warunki mieszkaniowe na to nie pozwalają. Wynajmują mieszkanie, starali się o lokal komunalny, na którym bardzo im zależy, też ze względu na stan Dominika. Nie dostali jednak przydziału.
– Co chciałabym przekazać innym? – zastanawia się pani Dorota – To, że nic nie jest tak ważne, jak miłość, jak rodzina. Wierzę w nią. Czy jest dobrze, czy źle, powinna być razem. W rodzinie jest siła.
E.E.
Dominik jest podopiecznym fundacji i można przekazać mu 1 % podatku. Oto dane:
Misja Charytatywna Dobro Czynić
KRS 0000253759
Koniecznie z dopiskiem – dla Dominika Karczewskiego
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl