Chcą rozruszać Wyszków
(Zam: 16.04.2014 r., godz. 16.50)Od zebrania założycielskiego minął rok, a Wyszkowskie Stowarzyszenie Kultury Alternatywnej „Alternator” ma już na swoim koncie m.in. organizację trzech koncertów rockowych w Starym Browarze. Chcą wyciągnąć ludzi z domów, sprzed komputerów, zachęcić do działania, pokazania szerzej swojej twórczości.
Spotkaliśmy się z kilkoma członkami stowarzyszenia, którzy opowiedzieli o działalności i planach.
„Wyszkowiak”: Do tej pory w ramach współpracy z Wyszkowskim Ośrodkiem Kultury „Hutnik” odbyły się trzy koncerty. Kto wyszedł z inicjatywą współpracy i jak ją oceniacie?
Kamil Gurbała: – „Hutnik” z powodu remontu został zamknięty na koncerty rockowe. Stwierdziliśmy więc, że trzeba znaleźć inne miejsce na tego typu imprezy. Porozmawialiśmy z dyrektorem „Hutnika” Mariuszem Kowalskim na temat możliwości organizacji koncertów i zgodził się od razu. Powiedział, że jak znajdziemy lokal to nam pomoże.
Rafał Młynarski: – Imprezy podwyższonego ryzyka nie mogą się odbywać w „Hutniku”, wyjątkiem w tamtym roku było tylko Motoserce. Znaleźliśmy Stary Browar, którego właściciele zgodzili się na współpracę.”Hutnik” nas poparł i popiera do tej pory. My organizujemy koncerty, „Hutnik” zapewnia kwestie techniczne i po części finansowe.
Wasze działanie ogranicza się tylko do koncertów?
Rafał Młynarski: – Nie, to jest błędne myślenie, do którego media lokalne też doprowadzają. W ubiegłym roku odbyły się z naszej inicjatywy dwa koncerty i wieczorek poetycki. Niedawno zrobiliśmy koncert „Topimy marzannę w browarze”, dzień po nim było otwarcie wystawy marzann w bibliotece.
Ubiegaliście się o pieniądze od gminy w ramach konkursu dla organizacji pozarządowych. Dotacji nie dostaliście. Co to był za projekt?
Rafał Młynarski: – Było spotkanie przedstawicieli gminy z organizacjami pozarządowymi, kilka stowarzyszeń wniosło swoje uwagi. Część z nich została wpisana do programu współpracy, część zmodyfikowana, a cześć odrzucona. Chwała gminie, że wpisała też imprezy rockowe, ale drobny szczegół zaważył, że dotacji nie mogliśmy dostać. Gmina oferowała pieniądze na prowadzenie zespołów, a nie na ich promocję, o którą nam chodziło.
Teraz polegacie na doraźnym sponsoringu?
Rafał Młynarski: – Rozmawiamy ze znajomymi, którzy prowadzą mniejsze lub większe biznesy, ale na razie sponsoring sprawia nam problem.
Jakimi kryteriami kierowaliście się wybierając kapele na poszczególne koncerty? Jest w tym jakiś klucz?
Bartosz Młynarski: – Szukamy zawsze zespołu, który cieszyłby się dużym zainteresowaniem, wystąpiłby w roli gwiazdy. Część zespołów sama się zgłasza do nas, tak jak Kasyno, Killing Silence, które pojawiły się na ostatnim koncercie. Staramy się też zapraszać kapele z Wyszkowa, żeby promować także rodzime zespoły.
Kamil Gurbała: – Po prostu chcemy, żeby niektóre kapele u nas zagrały. O niektóre walczymy, choć nie są to czasem łatwe rozmowy, bo jeśli zespół ma menadżera, to bywa, że są duże problemy z załatwieniem czegokolwiek.
Rafał Młynarski: – Z Kabanosem na przykład nie było problemu. Z kolei prowadziliśmy rozmowy chyba ze znaną przez wszystkich, starą punkową kapelą, ale mają menadżerkę i impreza nie doszła do skutku, choć jeszcze z niej nie rezygnujemy. Przez lata jeździliśmy na koncerty jako występujący i jako publiczność i to też przyniosło efekt, bo dzięki temu mamy kontakt z niektórymi zespołami. Zdajemy sobie sprawę jednak, że nie możemy się nastawiać na jeden rodzaj muzyki na danej imprezie, bo przyjdzie na nią mało osób, a to chyba nie o to chodzi. Naszym zdaniem, pół Wyszkowa jest alternatywne.
W Browarze nie pojawiła się chyba nawet drobna część tej „połowy Wyszkowa”. Jesteście zadowoleni z frekwencji?
Rafał Młynarski: – Na ostatnim koncercie była dobra, na pierwszym znakomita. Na koncert mikołajkowy przyszło mało osób, może dlatego ze zaczął się adwent, poza tym była słaba pogoda. Nie bez znaczenia mógł być też fakt, że występowały same metalowe kapele.
Kamil Gurbała: – W Wyszkowie jest taki problem, że jak jest koncert, to ludzie chodzą na kapelę, którą lubią. A pamiętam, że jak my chodziliśmy na koncerty do „Kina Starego” czy „Hutnika” dwadzieścia lat temu, to się szło po prostu na koncert. Nieważne było, czy gra znana kapela czy nie. Koncert był po to, by posłuchać muzyki, spotkać się z ludźmi, pogadać. Dziś publiczność przychodzi na konkretną kapelę i skład się wymienia. A my chcemy zapraszać też zespoły mniej znane, żeby ludzie je poznali.
Rafał Młynarski: – Poza tym, gdybyśmy chcieli zapraszać same gwiazdy z Polski, to wejściówki nie byłyby po kilkanaście, a po kilkadziesiąt złotych. Trzeba by było po prostu im zapłacić, a amatorzy, póki co, zgadzają się zagrać za przysłowiowe piwo.
Koncerty w Browarze nadal będą?
Rafał Młynarski: – Tak, mamy już kolejne plany, choć najbliższa impreza to nie będzie koncert, ale wieczór poetycki w restauracji „Zebra”,12 kwietnia.
Alicja Mroczek: – W „Zebrze” będzie trochę muzyki, trochę poezji, będzie kameralnie, choć na pierwszym wieczorze była taka frekwencja, że nie wiem, czy można mówić o kameralnej imprezie. Zabrakło miejsc siedzących.
Wystawa marzann w bibliotece to kolejna odsłona waszej działalności.
Rafał Młynarski: – To był pomysł, który zrodził się szybko, szukaliśmy terminu wczesnowiosennego na imprezę. Kamil zaproponował „Topimy marzannę”. Stwierdziliśmy, że potrzeba coś więcej oprócz piwa i muzyki. Pytaliśmy w szkołach, ale one musiały trzymać się swoich procedur. Ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym nie było problemu – wykonaliśmy kilka telefonów, dzieciaki zrobiły marzanny, wykazały się inwencją. Stwierdziliśmy, że trzeba je zaprezentować, biblioteka okazała się do tego idealnym miejscem.
Jak długo skrzykiwaliście się, żeby sformalizować swoje zainteresowania w formie stowarzyszenia?
Rafał Młynarski: – Rozmawialiśmy z Mariuszem Kowalskim, że chcielibyśmy robić imprezy. Zaczęło się od muzyki, bo większość w stowarzyszeniu to muzycy byli bądź obecni. On powiedział, że z osobami prywatnymi trudno będzie zorganizować cokolwiek i musimy założyć stowarzyszenie. Udało się skrzyknąć. W marcu 2013 r. odbyło się zebranie założycielskie.
Czyli niejako sytuacja was zmusiła do założenia stowarzyszenia.
Rafał Młynarski: – Prawo w naszym kraju tak wygląda, gdziekolwiek indziej inicjatywy prywatne są mile widziane. U nas trzeba mieć do wszystkiego papiery. Najgorsza papierologia to rozliczenia ze skarbówką, wszystko u nas jest zapięte na ostatni guzik, każda złotówka jest rozliczona, czy wpłynie od gminy, czy od prywatnych sponsorów, czy z naszych składek.
Jakie sygnały od odbiorców dostaliście po swoich imprezach, czy zgłaszali zapotrzebowanie na przykład na konkretne kapele?
Kamil Grurbała: – Zapotrzebowanie na kapele jest szerokie, ale nie jesteśmy w stanie zrobić dla dziesięciu osób koncertu w wykonaniu ich ulubionej kapeli.
Alicja Mroczek: – Z jednej strony odebraliśmy dużo pozytywnych sygnałów w stylu „fajnie, że coś robicie”, ale jest duży problem z zachęceniem kogokolwiek do działania, bo każdy chce dostać wszystko na przysłowiowym talerzu. To co robimy, to może nie jest ciężka praca, ale trzeba poświęcić trochę swojego czasu.
Rafał Młynarski: – To kwestia wykonania telefonów, złożenia pisma, dotarcia dokądś – taka praca niewiele kosztuje, ale to kwestia samozaparcia i poświęcenia. Są tacy, co mówią, że zrobiliby pewne rzeczy inaczej, ale sami nie chcą się angażować.
Jaki macie plany na ten rok?
Alicja Mroczek: – Główne imprezy są zaplanowane, aczkolwiek nie chcemy zdradzać szczegółów. Kiedy zaczynaliśmy działać to założyliśmy, że nie ma sensu robić koncertów więcej niż powiedzmy trzy do roku, bo nie chcemy, by się znudziły. Chcemy, by były na odpowiednim poziomie. Nie ma sensu skupiać się na ilości kosztem jakości.
Bartosz Młynarski: – Nie chcemy powtórzyć błędu, który był za czasów „Kina Starego” – koncerty były średnio raz w miesiącu i wśród moich znajomych było takie przekonanie „nie pójdziemy teraz, może następnym razem będzie lepszy zespół”. I nie przychodzili.
Jeden z waszych celów to promowanie kultury alternatywnej. Co w tej kwestii zrobiliście?
Bartosz Młynarski: – Zapraszamy na koncerty zespoły mniej znane, żeby się zaprezentowały. Takie, które do tej pory na przykład zagrały raz albo dwa. Na naszym wieczorku poetyckim byli z kolei w większości uczniowie, którzy po raz pierwszy mogli zaprezentować swoją twórczość szerszemu gronu. W tym kierunku będziemy dalej działać.
Jaki jest cel tego promowania?
Rafał Młynarski: – Chociażby ten, byśmy się dobrze bawili. Nie popieramy stylu życia, który polega nasiedzeniu w domu, graniu na komputerze, czy chodzeniu do knajpy. Poezją wcześniej się nie interesowałem, ale słuchając dzieciaków w „Zebrze” świetnie się bawiłem. Sporo jest osób, które piszą w zeszytach, a my je chcemy wydobyć z szuflad.
Bartosz Młynarski: – Chcemy wyciągnąć ludzi z domu sprzed komputerów, sprawić, by mieli przyjemność z tego, że coś robią wśród ludzi. Zespoły z innych miast ogłaszają swoje koncerty w Wyszkowie, potem piszą, że u nas było fajnie. To powoduje, że jest szerzej słychać o samym Wyszkowie, może ktoś się naszą gminą zainteresuje.
Alicja Mroczek: – Warto podkreślić, że mamy większą swobodę niż biblioteka, „Hutnik”. Te instytucje muszą zwracać uwagę na pewną poprawność. My możemy zrobić coś na neutralnym gruncie, pokazać twórczość, która nie musi być łatwa ani grzeczna. Dziś pewnie co druga osoba tworzy coś w domu, bo teraz to dużo łatwiejsze nawet ze względu na postęp techniczny. Więc czemu tego nie pokazać.
Jest coś z czego jesteście szczególnie zadowoleni w swojej dotychczasowej działalności?
Rafał Młynarski: – To, że zebraliśmy się wspólnie i razem działamy. Pierwszy koncert to było też świetne wejście, tym bardziej, że przyjechali na niego ludzie z Łochowa, Tłuszcza, Ciechanowa, Ostrowi. Frekwencja przeszła nasze oczekiwania. Chcemy rozruszać Wyszków, choć jeszcze jest to ciężko zrobić.
Są stowarzyszenia, czy fundacje, które realizują zadania dla siebie, dla swojej wygody, my działamy jednocześnie dla siebie i innych. Frekwencja na koncertach pokazuje, że nie tylko my czerpiemy z nich satysfakcję. Przychodzą ludzie w różnym wieku. Rodzice przyprowadzają swoje dzieci. Warszawa kiedyś była zdziwiona, że w Wyszkowie tyle się działo, od pół roku nagle Warszawa krzyczy, że w Wyszkowie znowu są koncerty. Kapele z Tłuszcza, Wołomina, Kobyłki z Ząbek same zgłaszają się do nas, bo w Wyszkowie się fajnie gra.
Rozmawiała Justyna Pochmara
Zainteresowani działalnością stowarzyszenia, współpracą z nim itp. mogą się kontaktować za pośrednictwem e-mail: wska.alternator@onet. com.pl, tel. 732 829 430 lub profilu na Facebooku https://www.facebook.com/wskaALTERNATORwyszkow
„Wyszkowiak”: Do tej pory w ramach współpracy z Wyszkowskim Ośrodkiem Kultury „Hutnik” odbyły się trzy koncerty. Kto wyszedł z inicjatywą współpracy i jak ją oceniacie?
Kamil Gurbała: – „Hutnik” z powodu remontu został zamknięty na koncerty rockowe. Stwierdziliśmy więc, że trzeba znaleźć inne miejsce na tego typu imprezy. Porozmawialiśmy z dyrektorem „Hutnika” Mariuszem Kowalskim na temat możliwości organizacji koncertów i zgodził się od razu. Powiedział, że jak znajdziemy lokal to nam pomoże.
Rafał Młynarski: – Imprezy podwyższonego ryzyka nie mogą się odbywać w „Hutniku”, wyjątkiem w tamtym roku było tylko Motoserce. Znaleźliśmy Stary Browar, którego właściciele zgodzili się na współpracę.”Hutnik” nas poparł i popiera do tej pory. My organizujemy koncerty, „Hutnik” zapewnia kwestie techniczne i po części finansowe.
Wasze działanie ogranicza się tylko do koncertów?
Rafał Młynarski: – Nie, to jest błędne myślenie, do którego media lokalne też doprowadzają. W ubiegłym roku odbyły się z naszej inicjatywy dwa koncerty i wieczorek poetycki. Niedawno zrobiliśmy koncert „Topimy marzannę w browarze”, dzień po nim było otwarcie wystawy marzann w bibliotece.
Ubiegaliście się o pieniądze od gminy w ramach konkursu dla organizacji pozarządowych. Dotacji nie dostaliście. Co to był za projekt?
Rafał Młynarski: – Było spotkanie przedstawicieli gminy z organizacjami pozarządowymi, kilka stowarzyszeń wniosło swoje uwagi. Część z nich została wpisana do programu współpracy, część zmodyfikowana, a cześć odrzucona. Chwała gminie, że wpisała też imprezy rockowe, ale drobny szczegół zaważył, że dotacji nie mogliśmy dostać. Gmina oferowała pieniądze na prowadzenie zespołów, a nie na ich promocję, o którą nam chodziło.
Teraz polegacie na doraźnym sponsoringu?
Rafał Młynarski: – Rozmawiamy ze znajomymi, którzy prowadzą mniejsze lub większe biznesy, ale na razie sponsoring sprawia nam problem.
Jakimi kryteriami kierowaliście się wybierając kapele na poszczególne koncerty? Jest w tym jakiś klucz?
Bartosz Młynarski: – Szukamy zawsze zespołu, który cieszyłby się dużym zainteresowaniem, wystąpiłby w roli gwiazdy. Część zespołów sama się zgłasza do nas, tak jak Kasyno, Killing Silence, które pojawiły się na ostatnim koncercie. Staramy się też zapraszać kapele z Wyszkowa, żeby promować także rodzime zespoły.
Kamil Gurbała: – Po prostu chcemy, żeby niektóre kapele u nas zagrały. O niektóre walczymy, choć nie są to czasem łatwe rozmowy, bo jeśli zespół ma menadżera, to bywa, że są duże problemy z załatwieniem czegokolwiek.
Rafał Młynarski: – Z Kabanosem na przykład nie było problemu. Z kolei prowadziliśmy rozmowy chyba ze znaną przez wszystkich, starą punkową kapelą, ale mają menadżerkę i impreza nie doszła do skutku, choć jeszcze z niej nie rezygnujemy. Przez lata jeździliśmy na koncerty jako występujący i jako publiczność i to też przyniosło efekt, bo dzięki temu mamy kontakt z niektórymi zespołami. Zdajemy sobie sprawę jednak, że nie możemy się nastawiać na jeden rodzaj muzyki na danej imprezie, bo przyjdzie na nią mało osób, a to chyba nie o to chodzi. Naszym zdaniem, pół Wyszkowa jest alternatywne.
W Browarze nie pojawiła się chyba nawet drobna część tej „połowy Wyszkowa”. Jesteście zadowoleni z frekwencji?
Rafał Młynarski: – Na ostatnim koncercie była dobra, na pierwszym znakomita. Na koncert mikołajkowy przyszło mało osób, może dlatego ze zaczął się adwent, poza tym była słaba pogoda. Nie bez znaczenia mógł być też fakt, że występowały same metalowe kapele.
Kamil Gurbała: – W Wyszkowie jest taki problem, że jak jest koncert, to ludzie chodzą na kapelę, którą lubią. A pamiętam, że jak my chodziliśmy na koncerty do „Kina Starego” czy „Hutnika” dwadzieścia lat temu, to się szło po prostu na koncert. Nieważne było, czy gra znana kapela czy nie. Koncert był po to, by posłuchać muzyki, spotkać się z ludźmi, pogadać. Dziś publiczność przychodzi na konkretną kapelę i skład się wymienia. A my chcemy zapraszać też zespoły mniej znane, żeby ludzie je poznali.
Rafał Młynarski: – Poza tym, gdybyśmy chcieli zapraszać same gwiazdy z Polski, to wejściówki nie byłyby po kilkanaście, a po kilkadziesiąt złotych. Trzeba by było po prostu im zapłacić, a amatorzy, póki co, zgadzają się zagrać za przysłowiowe piwo.
Koncerty w Browarze nadal będą?
Rafał Młynarski: – Tak, mamy już kolejne plany, choć najbliższa impreza to nie będzie koncert, ale wieczór poetycki w restauracji „Zebra”,12 kwietnia.
Alicja Mroczek: – W „Zebrze” będzie trochę muzyki, trochę poezji, będzie kameralnie, choć na pierwszym wieczorze była taka frekwencja, że nie wiem, czy można mówić o kameralnej imprezie. Zabrakło miejsc siedzących.
Wystawa marzann w bibliotece to kolejna odsłona waszej działalności.
Rafał Młynarski: – To był pomysł, który zrodził się szybko, szukaliśmy terminu wczesnowiosennego na imprezę. Kamil zaproponował „Topimy marzannę”. Stwierdziliśmy, że potrzeba coś więcej oprócz piwa i muzyki. Pytaliśmy w szkołach, ale one musiały trzymać się swoich procedur. Ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym nie było problemu – wykonaliśmy kilka telefonów, dzieciaki zrobiły marzanny, wykazały się inwencją. Stwierdziliśmy, że trzeba je zaprezentować, biblioteka okazała się do tego idealnym miejscem.
Jak długo skrzykiwaliście się, żeby sformalizować swoje zainteresowania w formie stowarzyszenia?
Rafał Młynarski: – Rozmawialiśmy z Mariuszem Kowalskim, że chcielibyśmy robić imprezy. Zaczęło się od muzyki, bo większość w stowarzyszeniu to muzycy byli bądź obecni. On powiedział, że z osobami prywatnymi trudno będzie zorganizować cokolwiek i musimy założyć stowarzyszenie. Udało się skrzyknąć. W marcu 2013 r. odbyło się zebranie założycielskie.
Czyli niejako sytuacja was zmusiła do założenia stowarzyszenia.
Rafał Młynarski: – Prawo w naszym kraju tak wygląda, gdziekolwiek indziej inicjatywy prywatne są mile widziane. U nas trzeba mieć do wszystkiego papiery. Najgorsza papierologia to rozliczenia ze skarbówką, wszystko u nas jest zapięte na ostatni guzik, każda złotówka jest rozliczona, czy wpłynie od gminy, czy od prywatnych sponsorów, czy z naszych składek.
Jakie sygnały od odbiorców dostaliście po swoich imprezach, czy zgłaszali zapotrzebowanie na przykład na konkretne kapele?
Kamil Grurbała: – Zapotrzebowanie na kapele jest szerokie, ale nie jesteśmy w stanie zrobić dla dziesięciu osób koncertu w wykonaniu ich ulubionej kapeli.
Alicja Mroczek: – Z jednej strony odebraliśmy dużo pozytywnych sygnałów w stylu „fajnie, że coś robicie”, ale jest duży problem z zachęceniem kogokolwiek do działania, bo każdy chce dostać wszystko na przysłowiowym talerzu. To co robimy, to może nie jest ciężka praca, ale trzeba poświęcić trochę swojego czasu.
Rafał Młynarski: – To kwestia wykonania telefonów, złożenia pisma, dotarcia dokądś – taka praca niewiele kosztuje, ale to kwestia samozaparcia i poświęcenia. Są tacy, co mówią, że zrobiliby pewne rzeczy inaczej, ale sami nie chcą się angażować.
Jaki macie plany na ten rok?
Alicja Mroczek: – Główne imprezy są zaplanowane, aczkolwiek nie chcemy zdradzać szczegółów. Kiedy zaczynaliśmy działać to założyliśmy, że nie ma sensu robić koncertów więcej niż powiedzmy trzy do roku, bo nie chcemy, by się znudziły. Chcemy, by były na odpowiednim poziomie. Nie ma sensu skupiać się na ilości kosztem jakości.
Bartosz Młynarski: – Nie chcemy powtórzyć błędu, który był za czasów „Kina Starego” – koncerty były średnio raz w miesiącu i wśród moich znajomych było takie przekonanie „nie pójdziemy teraz, może następnym razem będzie lepszy zespół”. I nie przychodzili.
Jeden z waszych celów to promowanie kultury alternatywnej. Co w tej kwestii zrobiliście?
Bartosz Młynarski: – Zapraszamy na koncerty zespoły mniej znane, żeby się zaprezentowały. Takie, które do tej pory na przykład zagrały raz albo dwa. Na naszym wieczorku poetyckim byli z kolei w większości uczniowie, którzy po raz pierwszy mogli zaprezentować swoją twórczość szerszemu gronu. W tym kierunku będziemy dalej działać.
Jaki jest cel tego promowania?
Rafał Młynarski: – Chociażby ten, byśmy się dobrze bawili. Nie popieramy stylu życia, który polega nasiedzeniu w domu, graniu na komputerze, czy chodzeniu do knajpy. Poezją wcześniej się nie interesowałem, ale słuchając dzieciaków w „Zebrze” świetnie się bawiłem. Sporo jest osób, które piszą w zeszytach, a my je chcemy wydobyć z szuflad.
Bartosz Młynarski: – Chcemy wyciągnąć ludzi z domu sprzed komputerów, sprawić, by mieli przyjemność z tego, że coś robią wśród ludzi. Zespoły z innych miast ogłaszają swoje koncerty w Wyszkowie, potem piszą, że u nas było fajnie. To powoduje, że jest szerzej słychać o samym Wyszkowie, może ktoś się naszą gminą zainteresuje.
Alicja Mroczek: – Warto podkreślić, że mamy większą swobodę niż biblioteka, „Hutnik”. Te instytucje muszą zwracać uwagę na pewną poprawność. My możemy zrobić coś na neutralnym gruncie, pokazać twórczość, która nie musi być łatwa ani grzeczna. Dziś pewnie co druga osoba tworzy coś w domu, bo teraz to dużo łatwiejsze nawet ze względu na postęp techniczny. Więc czemu tego nie pokazać.
Jest coś z czego jesteście szczególnie zadowoleni w swojej dotychczasowej działalności?
Rafał Młynarski: – To, że zebraliśmy się wspólnie i razem działamy. Pierwszy koncert to było też świetne wejście, tym bardziej, że przyjechali na niego ludzie z Łochowa, Tłuszcza, Ciechanowa, Ostrowi. Frekwencja przeszła nasze oczekiwania. Chcemy rozruszać Wyszków, choć jeszcze jest to ciężko zrobić.
Są stowarzyszenia, czy fundacje, które realizują zadania dla siebie, dla swojej wygody, my działamy jednocześnie dla siebie i innych. Frekwencja na koncertach pokazuje, że nie tylko my czerpiemy z nich satysfakcję. Przychodzą ludzie w różnym wieku. Rodzice przyprowadzają swoje dzieci. Warszawa kiedyś była zdziwiona, że w Wyszkowie tyle się działo, od pół roku nagle Warszawa krzyczy, że w Wyszkowie znowu są koncerty. Kapele z Tłuszcza, Wołomina, Kobyłki z Ząbek same zgłaszają się do nas, bo w Wyszkowie się fajnie gra.
Rozmawiała Justyna Pochmara
Zainteresowani działalnością stowarzyszenia, współpracą z nim itp. mogą się kontaktować za pośrednictwem e-mail: wska.alternator@onet. com.pl, tel. 732 829 430 lub profilu na Facebooku https://www.facebook.com/wskaALTERNATORwyszkow
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl