„Kocham swoją pracę”
(Zam: 12.02.2014 r., godz. 18.06)Monika Kamińska od wielu lat interesuje się florystyką. Jak twierdzi, jest to jej miłość, którą konsekwentnie pielęgnowała. Od 18 roku życia pracowała w jednej z wyszkowskich kwiaciarni, po 13 latach postanowiła otworzyć własną działalność.
W wywiadzie opowiada o strachu, jaki jej przy tym towarzyszył, rezultatach tej decyzji i specyfice zawodu kwiaciarza. Zdradza, jak wyglądają z perspektywy jej zawodu walentynki i jak wybierać kwiaty, by spodobały się ukochanej osobie.
„Wyszkowiak”: Jak zrodziła się w Tobie ta pasja?
Monika Kamińska: – Od zawsze kierowałam swój wzrok na piękne wystawy kwiaciarń, było w tym coś magicznego, czułam nawet zapach tych kwiatów, zakochałam się i tak już zostało. Florystyka jest spełnieniem moich marzeń, pasją i sposobem na życie.
Kiedy zaczęłaś zajmować się kwiatami profesjonalnie?
– Miałam 18 lat, kiedy podjęłam pracę w jednej z wyszkowskich kwiaciarni. To tam odkryłam w sobie to zamiłowanie. Pracowałam w tym miejscu 13 lat, z małą przerwą na macierzyństwo. Potem przyszedł czas na własną działalność i tak powstała Kwiaciarnia Pod Skrzydłami Anioła.
Nie bałaś się konkurencji?
– Na własny biznes zdecydowałam się około 2 lat temu. Oczywiście miałam obawy, ale nie podejmując wyzwania, nie miałabym tego co posiadam. W Wyszkowie jest mnóstwo kwiaciarni, które mają już swoich klientów, więc mój strach był uzasadniony, ale z perspektywy czasu, bardzo się cieszę z tej decyzji.
Trudno jest prowadzić taki biznes?
– Trudno. Kwiaciarnia jest miejscem specyficznym, ciężko porównać ją z jakąkolwiek inną działalnością. Wymaga specjalistycznych umiejętności personelu, a co ważniejsze, nie każdy chętny posiada predyspozycje do pracy jako florysta. W tym zawodzie trzeba ciągle się rozwijać, aby nadążać za trendami. Ja również inwestuję w siebie, zaczęłam szkolenia na Akademii Florystycznej, dzięki której, mam nadzieję, będę jeszcze lepsza w tym co robię.
W branży działasz od wielu lat, powiedz jak to wygląda: ludzie kupowali więcej kwiatów kiedyś czy dziś?
– Na pewno kiedyś sprzedawało się więcej kwiatów, były odpowiednie na każdą okazję. Teraz w dobie hipermarketów wygląda to trochę inaczej, klienci wybierają tam tańsze kwiaty, co bardzo często przekłada się na ich jakość. Na ślub młodzi życzą sobie teraz różnego rodzaju inne drobiazgi. Na szczęście jest jeszcze mnóstwo okazji, na które kwiaty są kupowane w ogromnych ilościach – chociażby zbliżające się walentynki, czy Dzień Kobiet. Mężczyźni pamiętają, że kobiety uwielbiają dostawać kwiaty.
A propos walentynek – szykujesz się na szaleństwo związane z tym dniem?
– Czy będzie szaleństwo, to się okaże, wszystko zależy od klientów, ale jestem pewna, że jak w zeszłym roku, nie zawiodą. Moja kwiaciarnia przygotowuje się już na ten dzień, będzie czerwono, będą serduszka, będzie też konkurs i losowanie nagród.
Czy czerwone róże to wciąż standardowy zakup z okazji Dnia Zakochanych?
– Dziewięćdziesiąt procent klientów kupuje czerwone róże, pojedyncze lub bukiety, w których przewija się motyw miłości. Róże są najpopularniejsze, najczęściej wybierane, tak było od zawsze. To delikatny kwiat, a zarazem dostojny. Coraz częściej jednak, zwłaszcza młodsi, zaczynają szaleć. Wybierają nietypowe kolory czy mniej popularne gatunki. Oprócz kwiatów dobrze sprzedają się także gadżety walentynkowe.
Czym się należy kierować podczas wyboru kwiatów dla kogoś ważnego w naszym życiu?
– Bukiet powinien być dopasowany do okazji, gustu obdarowywanej osoby i uczuć, jakie kwiaty mają przekazać. Dla ogólnej harmonii istotny jest dobór barwy kwiatów.
Zapewne też ilość i kompozycja… Zajmujesz się układaniem bukietów, stroików, zdobieniem wnętrz kolorowymi roślinami, to nie jest wcale łatwa sprawa, trzeba być bardzo pomysłowym, w jaki sposób przychodzą Ci do głowy ciekawe rozwiązania?
– Lubię tworzyć, pomysły rodzą mi się w danej chwili w głowie i na szczęście w ogóle się nie kończą. Często przeglądam strony internetowe czy prasę specjalistyczną w poszukiwaniu inspiracji. Florystyka to trochę dziedzina sztuki artystycznej – z tą różnicą, że pracuje się w niej na żywym materiale, który już ma w sobie naturalne piękno. Tworzenie bukietów polega na złączeniu kwiatów w taki sposób, aby podkreślić i uwydatnić ich walory estetyczne. Niektóre odmiany kwiatów lepiej wyglądają, gdy jest ich wiele (zwykle są to drobne kwiaty), inne najlepiej prezentują się, gdy grają w kompozycji główną rolę, np. storczyki. Ważnym aspektem florystycznych dzieł są także dodatki. Suche gałązki, wstążki, kryzy, a także koraliki dodają kompozycjom uroku.
Jakie są plusy i minusy Twojej pasji?
– Minusem jest oczywiście czas, którego nie mam zbyt dużo dla siebie, ale zadowoleni klienci w pełni mi to rekompensują. Plusów natomiast jest mnóstwo: poznaje wielu nowych ludzi, spełniam się w tym co robię, rozwijam się i wciąż uczę nowych rzeczy.
A ile czasu poświęcasz swojej pasji?
– Dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jedenaście godzin spędzam w kwiaciarni, ale nawet jak jestem w domu myślę o niej bez przerwy, przeglądam strony internetowe, czasopisma florystyczne, szukam inspiracji. Poświęcam mnóstwo czasu na realizację swojej pasji, dlatego moje życie rodzinne trochę na tym cierpi, jednakże staram się jak mogę, aby im to jakoś wynagrodzić.
Co lubisz w swojej pracy najbardziej?
– Wszystko. Wiesz jak to jest, jakbym czegoś nie lubiła, nie wychodziłoby mi to. Każde zlecenie – kompozycja, bukiet czy stroik, jest ciekawe. Najpierw podczas rozmowy z klientem w głowie układam sobie, jak miałoby to wyglądać i od razu mam swoją koncepcję, od razu wiem jak chciałabym to zrobić i przystępuje do realizacji. Kocham swoją pracę.
Jakie zlecenia są dla Ciebie najciekawsze i najchętniej je wykonujesz?
– Najchętniej obsługuję śluby. Wybieram kwiaty, dopasowuję wszystko ze wszystkim, żeby współgrało. Dekoracja samochodu, sali, kościoła no i wiązanki. To bardzo ciekawe i pochłaniające.
Wygląda na to, że spełniasz się w tej pracy, czy ten fakt czyni z Ciebie szczęśliwą i optymistyczną osobę?
– Tak, jestem szczęśliwą optymistką, pozytywnie nastawioną do życia. Miewam chwilę zwątpienia jak każdy, ale w takich momentach bardzo szybko zmieniam tory swoich myśli. Umiem patrzeć na świat w jasnych kolorach i postrzegam szklankę do połowy pełną a nie pustą. Jestem uśmiechnięta, bezproblemowa i nie marudzę.
A czy można stwierdzić, że jesteś pewna siebie? Czy Twoim zdaniem, taka postawa ułatwia dążenie do realizacji marzeń?
– Zdecydowanie jestem pewna siebie, gdyby nie to, nie miałabym swojej kwiaciarni i nie rozmawiałybyśmy dzisiaj. Osoby pewne siebie mówią głośno o swoich marzeniach i dążą do ich realizacji. Bez pewności siebie nie jesteśmy w stanie zdziałać dużo.
Co jest dla Ciebie szczytem marzeń?
– Posiadanie sieci kwiaciarni i mnóstwa klientów.
Na koniec zdradź proszę, jakie kwiaty są Twoimi ulubionymi i dlaczego?
– W moim zawodzie kocha się wszystkie kwiaty, wszystkie są piękne i cudowne. Jeśli jednak miałabym wybierać, to byłyby to czerwone tulipany. Są to kwiaty sezonowe i zawsze z utęsknieniem czekam aż się pojawią. Tulipany zwiastują wiosnę, a ja lubię tę porę roku, wszystko budzi się do życia, ja również z wielką energią i wzmocnioną siłą wtedy pracuję.
Rozmawiała
Paulina Dąbrowska
„Wyszkowiak”: Jak zrodziła się w Tobie ta pasja?
Monika Kamińska: – Od zawsze kierowałam swój wzrok na piękne wystawy kwiaciarń, było w tym coś magicznego, czułam nawet zapach tych kwiatów, zakochałam się i tak już zostało. Florystyka jest spełnieniem moich marzeń, pasją i sposobem na życie.
Kiedy zaczęłaś zajmować się kwiatami profesjonalnie?
– Miałam 18 lat, kiedy podjęłam pracę w jednej z wyszkowskich kwiaciarni. To tam odkryłam w sobie to zamiłowanie. Pracowałam w tym miejscu 13 lat, z małą przerwą na macierzyństwo. Potem przyszedł czas na własną działalność i tak powstała Kwiaciarnia Pod Skrzydłami Anioła.
Nie bałaś się konkurencji?
– Na własny biznes zdecydowałam się około 2 lat temu. Oczywiście miałam obawy, ale nie podejmując wyzwania, nie miałabym tego co posiadam. W Wyszkowie jest mnóstwo kwiaciarni, które mają już swoich klientów, więc mój strach był uzasadniony, ale z perspektywy czasu, bardzo się cieszę z tej decyzji.
Trudno jest prowadzić taki biznes?
– Trudno. Kwiaciarnia jest miejscem specyficznym, ciężko porównać ją z jakąkolwiek inną działalnością. Wymaga specjalistycznych umiejętności personelu, a co ważniejsze, nie każdy chętny posiada predyspozycje do pracy jako florysta. W tym zawodzie trzeba ciągle się rozwijać, aby nadążać za trendami. Ja również inwestuję w siebie, zaczęłam szkolenia na Akademii Florystycznej, dzięki której, mam nadzieję, będę jeszcze lepsza w tym co robię.
W branży działasz od wielu lat, powiedz jak to wygląda: ludzie kupowali więcej kwiatów kiedyś czy dziś?
– Na pewno kiedyś sprzedawało się więcej kwiatów, były odpowiednie na każdą okazję. Teraz w dobie hipermarketów wygląda to trochę inaczej, klienci wybierają tam tańsze kwiaty, co bardzo często przekłada się na ich jakość. Na ślub młodzi życzą sobie teraz różnego rodzaju inne drobiazgi. Na szczęście jest jeszcze mnóstwo okazji, na które kwiaty są kupowane w ogromnych ilościach – chociażby zbliżające się walentynki, czy Dzień Kobiet. Mężczyźni pamiętają, że kobiety uwielbiają dostawać kwiaty.
A propos walentynek – szykujesz się na szaleństwo związane z tym dniem?
– Czy będzie szaleństwo, to się okaże, wszystko zależy od klientów, ale jestem pewna, że jak w zeszłym roku, nie zawiodą. Moja kwiaciarnia przygotowuje się już na ten dzień, będzie czerwono, będą serduszka, będzie też konkurs i losowanie nagród.
Czy czerwone róże to wciąż standardowy zakup z okazji Dnia Zakochanych?
– Dziewięćdziesiąt procent klientów kupuje czerwone róże, pojedyncze lub bukiety, w których przewija się motyw miłości. Róże są najpopularniejsze, najczęściej wybierane, tak było od zawsze. To delikatny kwiat, a zarazem dostojny. Coraz częściej jednak, zwłaszcza młodsi, zaczynają szaleć. Wybierają nietypowe kolory czy mniej popularne gatunki. Oprócz kwiatów dobrze sprzedają się także gadżety walentynkowe.
Czym się należy kierować podczas wyboru kwiatów dla kogoś ważnego w naszym życiu?
– Bukiet powinien być dopasowany do okazji, gustu obdarowywanej osoby i uczuć, jakie kwiaty mają przekazać. Dla ogólnej harmonii istotny jest dobór barwy kwiatów.
Zapewne też ilość i kompozycja… Zajmujesz się układaniem bukietów, stroików, zdobieniem wnętrz kolorowymi roślinami, to nie jest wcale łatwa sprawa, trzeba być bardzo pomysłowym, w jaki sposób przychodzą Ci do głowy ciekawe rozwiązania?
– Lubię tworzyć, pomysły rodzą mi się w danej chwili w głowie i na szczęście w ogóle się nie kończą. Często przeglądam strony internetowe czy prasę specjalistyczną w poszukiwaniu inspiracji. Florystyka to trochę dziedzina sztuki artystycznej – z tą różnicą, że pracuje się w niej na żywym materiale, który już ma w sobie naturalne piękno. Tworzenie bukietów polega na złączeniu kwiatów w taki sposób, aby podkreślić i uwydatnić ich walory estetyczne. Niektóre odmiany kwiatów lepiej wyglądają, gdy jest ich wiele (zwykle są to drobne kwiaty), inne najlepiej prezentują się, gdy grają w kompozycji główną rolę, np. storczyki. Ważnym aspektem florystycznych dzieł są także dodatki. Suche gałązki, wstążki, kryzy, a także koraliki dodają kompozycjom uroku.
Jakie są plusy i minusy Twojej pasji?
– Minusem jest oczywiście czas, którego nie mam zbyt dużo dla siebie, ale zadowoleni klienci w pełni mi to rekompensują. Plusów natomiast jest mnóstwo: poznaje wielu nowych ludzi, spełniam się w tym co robię, rozwijam się i wciąż uczę nowych rzeczy.
A ile czasu poświęcasz swojej pasji?
– Dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jedenaście godzin spędzam w kwiaciarni, ale nawet jak jestem w domu myślę o niej bez przerwy, przeglądam strony internetowe, czasopisma florystyczne, szukam inspiracji. Poświęcam mnóstwo czasu na realizację swojej pasji, dlatego moje życie rodzinne trochę na tym cierpi, jednakże staram się jak mogę, aby im to jakoś wynagrodzić.
Co lubisz w swojej pracy najbardziej?
– Wszystko. Wiesz jak to jest, jakbym czegoś nie lubiła, nie wychodziłoby mi to. Każde zlecenie – kompozycja, bukiet czy stroik, jest ciekawe. Najpierw podczas rozmowy z klientem w głowie układam sobie, jak miałoby to wyglądać i od razu mam swoją koncepcję, od razu wiem jak chciałabym to zrobić i przystępuje do realizacji. Kocham swoją pracę.
Jakie zlecenia są dla Ciebie najciekawsze i najchętniej je wykonujesz?
– Najchętniej obsługuję śluby. Wybieram kwiaty, dopasowuję wszystko ze wszystkim, żeby współgrało. Dekoracja samochodu, sali, kościoła no i wiązanki. To bardzo ciekawe i pochłaniające.
Wygląda na to, że spełniasz się w tej pracy, czy ten fakt czyni z Ciebie szczęśliwą i optymistyczną osobę?
– Tak, jestem szczęśliwą optymistką, pozytywnie nastawioną do życia. Miewam chwilę zwątpienia jak każdy, ale w takich momentach bardzo szybko zmieniam tory swoich myśli. Umiem patrzeć na świat w jasnych kolorach i postrzegam szklankę do połowy pełną a nie pustą. Jestem uśmiechnięta, bezproblemowa i nie marudzę.
A czy można stwierdzić, że jesteś pewna siebie? Czy Twoim zdaniem, taka postawa ułatwia dążenie do realizacji marzeń?
– Zdecydowanie jestem pewna siebie, gdyby nie to, nie miałabym swojej kwiaciarni i nie rozmawiałybyśmy dzisiaj. Osoby pewne siebie mówią głośno o swoich marzeniach i dążą do ich realizacji. Bez pewności siebie nie jesteśmy w stanie zdziałać dużo.
Co jest dla Ciebie szczytem marzeń?
– Posiadanie sieci kwiaciarni i mnóstwa klientów.
Na koniec zdradź proszę, jakie kwiaty są Twoimi ulubionymi i dlaczego?
– W moim zawodzie kocha się wszystkie kwiaty, wszystkie są piękne i cudowne. Jeśli jednak miałabym wybierać, to byłyby to czerwone tulipany. Są to kwiaty sezonowe i zawsze z utęsknieniem czekam aż się pojawią. Tulipany zwiastują wiosnę, a ja lubię tę porę roku, wszystko budzi się do życia, ja również z wielką energią i wzmocnioną siłą wtedy pracuję.
Rozmawiała
Paulina Dąbrowska
Komentarze
Dodane przez Katarzyna, w dniu 18.02.2014 r., godz. 10.52
Najlepsza kwiaciarnia w Wyszkowie, a pani Monika to wspaniały człowiek, nikt kto skorzysta z usług jej kwiaciarni nie będzie rozczarowany, tworzy piękne kompozycje , jest świetnym doradzcą .....Polecam wszystkim :)
Najlepsza kwiaciarnia w Wyszkowie, a pani Monika to wspaniały człowiek, nikt kto skorzysta z usług jej kwiaciarni nie będzie rozczarowany, tworzy piękne kompozycje , jest świetnym doradzcą .....Polecam wszystkim :)
motywujący wywiad.
Dodane przez Monika, w dniu 21.04.2016 r., godz. 08.53
Czytając takie wypowiedzi człowiek nastawia się na działanie. Jestem w sytuacji startu pani Moniki ( dziwny zbieg okoliczności również mam tak na imię ) Pokochałam florystykę dzięki mojemu mężowi, który pomagał szukać mi pracy, któregoś dnia wykręcił mi numer i powiedział, że to w sprawie pracy, zadzwoniłam i tak dowiedziałam się że kocham kwiaty. Podjęłam staż u w uroczej małej kwiaciarni, dzięki której postanowiłam co chcę w życiu robić jednak życie nie zawsze daje nam to co chcemy i dziś mam marzenie trudne do spełnienia...
Dodane przez Monika, w dniu 21.04.2016 r., godz. 08.53
Czytając takie wypowiedzi człowiek nastawia się na działanie. Jestem w sytuacji startu pani Moniki ( dziwny zbieg okoliczności również mam tak na imię ) Pokochałam florystykę dzięki mojemu mężowi, który pomagał szukać mi pracy, któregoś dnia wykręcił mi numer i powiedział, że to w sprawie pracy, zadzwoniłam i tak dowiedziałam się że kocham kwiaty. Podjęłam staż u w uroczej małej kwiaciarni, dzięki której postanowiłam co chcę w życiu robić jednak życie nie zawsze daje nam to co chcemy i dziś mam marzenie trudne do spełnienia...
Dodane przez Wyszkowskie standardy, w dniu 21.04.2016 r., godz. 09.11
Jak bardzo byś się nie starała, to Twoje powodzenie zależy od gustów i kieszeni klientów. Na urzędy też nie masz co liczyć, (albo masz) bo te praktykują kumoterstwo nazywane tam "zaprzyjaźnione zakłady". Na czym to polega. Na tym samym co z zaprzyjaźnionymi gazetami (gazetą), które się dobrze karmi, a te unikają niewygodnych tematów. Da się zarobić kwiaciarni u Zyśka, a pani swoją osoba wesprze wyborcza kampanię (wystartuje ze słusznej listy). Zamówi się hurtowo obiadki dla sportowych drużyn na koszt podatnika w zaprzyjaźnionej restauracji. Gmina fair play pełnom gembom.
Jak bardzo byś się nie starała, to Twoje powodzenie zależy od gustów i kieszeni klientów. Na urzędy też nie masz co liczyć, (albo masz) bo te praktykują kumoterstwo nazywane tam "zaprzyjaźnione zakłady". Na czym to polega. Na tym samym co z zaprzyjaźnionymi gazetami (gazetą), które się dobrze karmi, a te unikają niewygodnych tematów. Da się zarobić kwiaciarni u Zyśka, a pani swoją osoba wesprze wyborcza kampanię (wystartuje ze słusznej listy). Zamówi się hurtowo obiadki dla sportowych drużyn na koszt podatnika w zaprzyjaźnionej restauracji. Gmina fair play pełnom gembom.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl