Marsz niepodległości okiem uczestnika, czołem wielkiej Polsce
(Zam: 20.11.2013 r., godz. 17.14)Po raz czwarty 11 listopada ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Rozpoczął się o godzinie 15.00 na Placu Defilad. Dotarłem tam za kwadrans piętnasta i ujrzałem morze ludzi i biało-czerwonych flag, całą masę sztandarów i transparentów. Zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie.
Marsz Niepodległości okiem uczestnika
Marsz poprzedzały wystąpienia narodowców, którzy mówili o potrzebie odbudowania silnego państwa, wznosili patriotyczne okrzyki i zachęcali do tego, aby godnie świętować. Głos zabrała również kobieta z dawnych Kresów Wschodnich. Prosiła rozpaczliwie o pomoc dla Polaków mieszkających na ziemiach należących niegdyś do Polski. Mówiła o szykanowaniu mieszkających tam Polaków i o zamykaniu polskich szkół. Tłum zaczął skandować „Lwów i Wilno pamiętamy!”. Udałem się na czoło pochodu. Zdziwiło mnie to, że wokoło nie było śladu policji. Jakoś szczególne się tym nie przejąłem, mając w pamięci, co wyczyniała policja na poprzednich marszach, w których uczestniczyłem. Było bardzo spokojnie i pomyślałem, że to może być pierwszy taki marsz. Brak blokad środowisk lewicowych, brak policji,wszyscy idą i skandują różne hasła. Po reakcjach ludzi widać było, że nie wszystkie hasła przypadały im do gustu. Były jednak takie, które krzyczeli niemal wszyscy. Najbardziej zdumiewające w Marszu Niepodległości jest to, że przyciąga on tak wiele osób, którym często ideologicznie jest nie po drodze. Obok siebie idą piłsudczycy, zwolennicy Dmowskiego, kibice rozmaitych klubów, Młodzież Wszechpolska, ONR, niezrzeszeni narodowcy, narodowi katolicy, ateiści, studenci, harcerze, grupy rekonstrukcyjne, zwykli obywatele, którzy chcą w ten dzień świętować i wziąć udział w największej patriotycznej manifestacji, a także Polacy którzy specjalnie przyjechali na ten właśnie Marsz z zagranicy. Nie zabrakło także rodzin z dziećmi. Mimo wszystko najwięcej było ludzi młodych, którzy przyszli nie tylko świętować, ale także pokazać, że Polacy budzą się z letargu, chcą wyrazić swoją niechęć do obecnego rządu, co wywnioskować można było po tym, jak ochoczo podnoszone były hasła poddające w wątpliwość uczciwość naszego premiera i partii rządzącej. Idąc w Marszu można poczuć, że Polacy nie chcą żyć przeszłością, chcą silnej i niezależnej Polski, wolnej od komunistycznych naleciałości. To nowe pokolenie ma siłę i chęć do pracy, do budowania innej rzeczywistości. Młodzi ludzie dość mają nieudolnych rządów, braku perspektyw i zakłamania. Nie chcą, aby ich krajem rządzili ludzie naznaczeni przez stary system. Nie chcą oglądać komunistycznych pomników, nie chcą mieszkać na ulicach nazywanych nazwiskami komunistów. Marsz szedł parę minut, kiedy pojawiły się informacje, że są zamieszki na ulicy Skorupki. Nie było to jednak na trasie Marszu, więc wydawało mi się, że dalej będziemy szli bez większych komplikacji. Byłem blisko tira ze sprzętem nagłaśniającym, z którego ktoś w rodzaju wodzireja podawał coraz to nowe hasła i okrzyki. Był to młody chłopak, który jakiś czas puszczał również muzykę współczesnych patriotycznych piosenkarzy. Co i raz słychać było wybuchy rzucanych petard. Nie rozumiałem sensu ich rzucania, gdyż budziło to lekki niepokój wśród ludzi. Po pewnym czasie otrzymaliśmy informację, że spłonęła tęcza ustawiona na Pl. Zbawiciela. Rozległy się gromkie brawa. Spalenie tęczy nie było najlepszym sposobem pozbycia się tej szpecącej i niepasującej do otoczenia instalacji, ale płakać z tego powodu nie zamierzam. Koszt ustawienia tego ustrojstwa był ogromny, tęcza palona była już wielokrotnie. Za każdym razem była remontowana, a koszt naprawy tęczy szacuje się na 64 tys. zł. Pożytek z niej żaden, więc nie dziwię się, że ludzie tak radośnie zareagowali na tę informacje. Dalej szliśmy spokojnie, klimatu i podniosłości wydarzeniu dodawały race świetlne, szczególnie ładnie prezentujące się po zmroku. Wszystko wskazywało na to, że nasz patriotyczny spacer zakończy się bez żadnych większych komplikacji. Tak było do czasu, gdy zawędrowaliśmy pod ambasadę rosyjską. W jej stronę poleciały petardy i race. Krzywdy one nikomu nie zrobiły, ale wskazane w tym miejscu nie były. Ludzie skandowali różnego rodzaju hasła pod adresem Rosji i naszego rządu, sugerujące jakoby nasi dostojnicy państwowi mieli podlegać rosyjskim wpływom. Nastroje były iście rewolucyjne, można było odnieść wrażenie, że gdyby nie olbrzymi płot dzielący tłum od ambasady, skończyłoby się to tragicznie. Nagle pojawił się płomień. Ciężko było dostrzec co się pali, lecz po kolorze i ilości dymu można było domyślać się, że to plastik lub guma. Na widok płomieni ludzie zaczęli trochę panikować i ruszyli żwawo przed siebie. Okazało się, że podłożono ogień pod budkę strażniczą przy ambasadzie. Podszedłem bliżej i widziałem dumnych z siebie młodych ludzi w kominiarkach, bez flag czy transparentów. Po ich wyglądzie można się było domyślić, że nie przyszli tu z pokojowym nastawieniem. Zastanowił mnie brak Straży Marszu w okolicy ambasady, gdzie w tym właśnie miejscu ich obecność była jak najbardziej wskazana. Spalenie budki wartowniczej było aktem wandalizmu i głupoty. Przez ten incydent wizerunek całego ruchu narodowego mocno ucierpiał. Można przypuszczać, że nic by się nie wydarzyło, gdyby Marsz przechodził obok ambasady węgierskiej czy kanadyjskiej, ale tu? Duży minus dla organizatorów za krótkowzroczność. Incydent przy ambasadzie rosyjskiej spowodował, że ludzie byli wyraźnie poddenerwowani i jakby szybciej parli naprzód. Jasnym się stało, że po takim wydarzeniu, w tym miejscu szybko zaroi się od policji. Ulica Belwederska po obu stronach „zamknięta” jest budynkami. Nagle Marsz stanął. W oddali widać było liczne światła policyjnych wozów. Nie wiem co działo się na tyłach Marszu, ja byłem na jego początku. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że manifestacja jest zdelegalizowana, a kilkudziesięciotysięczny pochód zmienił się nagle w zbiegowisko. O tym wiedziało jedynie 2 000 policjantów, w specjalnych zbrojach, kaskach z pałkami, gazem pieprzowym i bronią gładkolufową, którzy nagle, z przodu i z tyłu obstawili uczestników Marszu. Ludzie byli wyraźnie zdenerwowani, zaczęli panikować, gdy poczuli gaz w powietrzu i przeraźliwy huk policyjnych petard. W obawie przez gazem, gumowymi kulkami i twardymi policyjnymi pałami, szukali schronienia na terenie hotelu znajdującego się obok. Wtedy właśnie, z policyjnych megafonów, usłyszeliśmy komunikat – „Prosimy osoby postronne, posłów, senatorów, dziennikarzy i kobiety w ciąży o opuszczenie zgromadzenia. Zgromadzenie jest nielegalne. W przypadku niepodporządkowaniu się poleceniom wydanym przez policje zostaną użyte prawnie przewidziane środku przymusu bezpośredniego”. Ludzie nerwowo przemieszczali się z miejsca na miejsce. Jedni snuli plany ewentualnej ucieczki, inni stali nieruchomo czekając na rozwój wydarzeń. Komunikat powtarzał się nieustannie. „Gdzie mamy się usunąć, jak nas zablokowaliście?” – krzyczeli przerażeni ludzie, po czym zaczęli skandować „Policyjna prowokacja!”. Komunikat nie ustawał, policja napierała. Ktoś w tłumie zaczął śpiewać hymn narodowy i po chwili wszyscy dookoła mnie śpiewali. Parę minut później policyjny kordon ustąpił i mogliśmy iść dalej. Po drodze mijaliśmy pełno policji, która nas nagrywała i bacznie obserwowała. Marsz Niepodległości przeszedł dalej pod pomnik Romana Dmowskiego. Cały czas informowano nas o tym, że zgromadzenie jest nielegalne. Marsz Niepodległości doszedł do celu.
Nie dziwi mnie interwencja policji, dziwią i zastanawiają natomiast ich metody oraz kompletny brak zabezpieczenia miasta poza trasą Marszu. Zgodnie z umową, policji na trasie marszu miało nie być i być może dlatego przeszedł on tak daleko w spokoju i bez „zadym”. Zastanawia mnie jednak, dlaczego policja zaniechała interwencji w całym mieście? Dlaczego nie pilnowała tęczy na Pl. Zbawiciela? Nie trudno było się domyśleć, że mimo iż nie leży na trasie Marszu, może stać się obiektem ataku. Czy policja nie wie, że nieopodal trasy przemarszu mieści się lewicowy „skłot”? Czy trzeba geniusza, żeby wydać polecenie zabezpieczenia takich właśnie miejsc, które są potencjalnym celem ataku?
Nie pochwalam aktów wandalizmu, bijatyk w centrum miasta, nie rozumiem niszczenia prywatnych samochodów, wyrywania drzewek czy wykopywania bruku (chociaż osobiście żadnej z tych czynności nie zaobserwowałem). Trzeba postawić sprawę jasno, ludzie którzy to robią, to nie patrioci tylko zadymiarze, których powinno się osądzić i obciążyć kosztami napraw. Tacy ludzie stanowili jedynie nędzy ułamek wszystkich uczestników, a zdecydowana większość nas przeszła Marsz bez kostki brukowej w ręku.
Chcieliśmy iść i chcieliśmy poczuć klimat narodowego święta, święta wszystkich Polaków. Chcieliśmy wyjść z domu i zamanifestować, pokazać, że się na pewne rzeczy nie zgadzamy. Nie zostaliśmy, jak zdecydowana większość społeczeństwa w domu. Nie oglądaliśmy tego dnia bzdur w telewizji i mamy rzetelny obraz Marszu Niepodległości, bo na nim byliśmy. Można nie lubić środowiska narodowego, można odrzucać ich postulaty, każdy ma do tego prawo, ale na temat faszystów na ulicach Warszawy najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy tego dnia zostali w domu. Dla nich jedynym źródłem informacji na temat Marszu są media, dla których bijatyki czy płonąca tęcza jest najlepszą pożywką. Czy można wymagać od telewizji, żeby pokazywała tłum maszerujących ludzi, gdy tuż obok ktoś podpala tęcze lub tłucze się na środku ulicy? Ludzie budują swoją opinię w oparciu o obrazki pokazywane w telewizorze, nie dostrzegając dziesiątków tysięcy Polaków, którzy przeszli tego dnia Marsz z pokojowym nastawieniem, świętując niepodległość na ulicach Warszawy.
WJ
Czołem Wielkiej Polsce!
Marsz Niepodległości już po raz czwarty przeszedł ulicami Warszawy. Z całą pewnością można powiedzieć, że i tym razem – mimo kilku drobnych incydentów – wydarzenie to zakończyło się wielkim sukcesem. Sukcesem niepodległej Polski oraz niepodległych Polaków. W mojej osobistej relacji, chciałbym opisać wszystko to, co się wydarzyło oraz to, co się nie wydarzyło w trakcie trwania przemarszu.
Na początku chcę podziękować wszystkim osobom, które pomimo trwającej od kilku lat medialnej nagonki oraz próby zastraszenia, pojawiły się w dzień Święta Niepodległości na największej narodowej manifestacji. Myśl i idea Ruchu Narodowego zainicjowana przez jednego z twórców niepodległej Polski – Romana Dmowskiego, znów wraca do świadomości wielu Polaków.
Aby przybliżyć wszystkim tło wydarzeń, cofnę się rok do tyłu i przypomnę, co działo się zarówno przed, w trakcie, jak i po Marszu Niepodległości w roku 2012. Gazeta Wyborcza wespół z establishmentowymi stacjami telewizyjnymi od tygodni prowadziły szeroką akcję zastraszania społeczeństwa oraz zdezorganizowania samego Marszu. Widzów karmiono wizją faszyzmu, chuligaństwa i bandytyzmu mającego przelewać się w dzień 11 listopada ulicami Warszawy. Mimo ogromnego wysiłku lewicowego nurtu, sam Marsz zaskoczył wszystkich ogromną frekwencją. Blisko 80 000 ludzi pojawiło się na placu okalającym rondo im. Romana Dmowskiego. Biało-czerwony pochód przeszedł spokojnie, z wyjątkiem kilku incydentów, które miały miejsce na samym początku trasy. Kilkunastu zamaskowanych mężczyzn poprzez obrzucanie kordonów policji racami i kamieniami, rozpoczęło starcie z uzbrojonymi funkcjonariuszami policji. Poleciały w ruch gumowe kulki, gaz pieprzowy – mimo tego iż w kolumnie szły także kobiety i rodziny z dziećmi. Premier Donald Tusk już następnego dnia zapowiedział, że odpowiedzialni za te incydenty zostaną surowo ukarani. Tak się też stało. Do dnia dzisiejszego sprawa toczy się przeciwko... funkcjonariuszom policji! Po sieci krążą popularne nagrania wideo, gdzie jednoznacznie widać iż „owymi zamaskowanymi mężczyznami” rzucającymi race i kamienie byli cywilni funkcjonariusze policji! Fakt ten może wydawać się zupełnie abstrakcyjny i niewiarygodny, jednak dowody w tej sprawie są jednoznaczne. Sprawa przeciwko policji, która dopuściła się niewątpliwej prowokacji trwa nadal. Media w swoich przekazach skupiły się przede wszystkim na przekazywaniu obrazu marginalnych burd i rozrób jakie miały miejsce tylko na początku trasy. Nie przedstawiono kilkudziesięciotysięcznego tłumu z biało-czerwonymi flagami, rodzin z dziećmi, kombatantów, grup rekonstrukcyjnych, przemówień na Agrykoli. Obraz całego Marszu został całkowicie zniekształcony.
Atmosfera wokół tegorocznego Marszu wyglądała podobnie. Jeszcze na kilka miesięcy przed 11 listopada, władze postanowiły zorganizować Szczyt Klimatyczny w stolicy Polski. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że datę rozpoczęcia obrad wyznaczono na dzień... 11 listopada. W ten sposób władze Warszawy usprawiedliwiły obecność już nie tylko samej policji, lecz także żandarmerii wojskowej. Jednak w tym roku Stowarzyszenie Marszu Niepodległości odrobiło lekcje z lat ubiegłych i w sposób maksymalnie profesjonalny przygotowała kilkusetosobową grupę mającą czuwać nad porządkiem i spokojnym przebiegiem Marszu. Straż Marszu Niepodległości – gdyż tak nazywa się ta grupa – wywiązała się z zadania znakomicie.
W tym roku został po raz kolejny pobity rekord frekwencji. Blisko sto tysięcy ludzi z różnych zakątków Polski – w tym zdecydowana większość młodzieży, ale także i całe rodziny z dziećmi, kombatanci, księża, grupy rekonstrukcyjne – wyszło na ulice Warszawy, by w ten sposób wyrazić swą narodową dumę. Były obecne także liczne delegacje zagraniczne, w tym z Węgier, Francji, Włoch, USA, Słowacji, Hiszpanii, Norwegii. Niesiona była stupięćdziesięciometrowa biało-czerwona flaga. Zaciekawiło mnie również wiele „przenośnych straganów” gdzie można było zakupić patriotyczne gadżety, takie jak chociażby magnesy z wizerunkiem Żołnierzy Wyklętych, niedostępne w żadnym innym komercyjnym sklepie. Wspólna modlitwa, przemowa kombatanta, przemówienia zagranicznych gości, śpiew Hymnu, „Roty”, „Bogurodzicy”, „Pieśni Konfederatów Barskich” i niekończące się okrzyki: „Bóg, Honor i Ojczyzna”, „Cześć i chwała bohaterom”, „Narodowe Siły Zbrojne NSZ”, a także wiele, wiele innych, wchodziło w program obchodów Święta Niepodległości przez uczestników Marszu. Jednak o tym wszystkim mainstreamowe media i prasa uparcie milczą. Natomiast obraz płonącej tęczy, czy zamieszek na squocie, nieustannie przewijał się na ekranach telewizorów. W wielu programach dyskutowano nad wykluczeniem narodowców z debaty publicznej, a także nad delegalizacją samego Marszu. Jak widać, w rzekomo „wolnym kraju” brakuje miejsca na poglądy odbiegające od odgórnie przyjętego przekazu, wykorzystuje się natomiast każdy pretekst do tego, by Marsz Niepodległości i stojącą za nim ideę zdyskredytować.
Wyszków również był obecny na obchodach Święta Niepodległości w Warszawie. I nie mówię tu o garstce oficjeli na Prezydenckim Marszu „zadowolonych”, lecz o prawdziwym Marszu Niepodległości. Wyjazd organizowany przez wyszkowskie koło Młodzieży Wszechpolskiej przyciągnął blisko czterdzieści osób, w większości studentów, a także uczniów szkół średnich. Pokazuje to, jak bardzo młodzi ziemi wyszkowskiej angażują się w sprawy Polski i jej niepodległości.
Mam nadzieję, że za rok zobaczymy się w o wiele większym składzie.
Tomasz Sieńkowski
Młodzież Wszechpolska
Marsz poprzedzały wystąpienia narodowców, którzy mówili o potrzebie odbudowania silnego państwa, wznosili patriotyczne okrzyki i zachęcali do tego, aby godnie świętować. Głos zabrała również kobieta z dawnych Kresów Wschodnich. Prosiła rozpaczliwie o pomoc dla Polaków mieszkających na ziemiach należących niegdyś do Polski. Mówiła o szykanowaniu mieszkających tam Polaków i o zamykaniu polskich szkół. Tłum zaczął skandować „Lwów i Wilno pamiętamy!”. Udałem się na czoło pochodu. Zdziwiło mnie to, że wokoło nie było śladu policji. Jakoś szczególne się tym nie przejąłem, mając w pamięci, co wyczyniała policja na poprzednich marszach, w których uczestniczyłem. Było bardzo spokojnie i pomyślałem, że to może być pierwszy taki marsz. Brak blokad środowisk lewicowych, brak policji,wszyscy idą i skandują różne hasła. Po reakcjach ludzi widać było, że nie wszystkie hasła przypadały im do gustu. Były jednak takie, które krzyczeli niemal wszyscy. Najbardziej zdumiewające w Marszu Niepodległości jest to, że przyciąga on tak wiele osób, którym często ideologicznie jest nie po drodze. Obok siebie idą piłsudczycy, zwolennicy Dmowskiego, kibice rozmaitych klubów, Młodzież Wszechpolska, ONR, niezrzeszeni narodowcy, narodowi katolicy, ateiści, studenci, harcerze, grupy rekonstrukcyjne, zwykli obywatele, którzy chcą w ten dzień świętować i wziąć udział w największej patriotycznej manifestacji, a także Polacy którzy specjalnie przyjechali na ten właśnie Marsz z zagranicy. Nie zabrakło także rodzin z dziećmi. Mimo wszystko najwięcej było ludzi młodych, którzy przyszli nie tylko świętować, ale także pokazać, że Polacy budzą się z letargu, chcą wyrazić swoją niechęć do obecnego rządu, co wywnioskować można było po tym, jak ochoczo podnoszone były hasła poddające w wątpliwość uczciwość naszego premiera i partii rządzącej. Idąc w Marszu można poczuć, że Polacy nie chcą żyć przeszłością, chcą silnej i niezależnej Polski, wolnej od komunistycznych naleciałości. To nowe pokolenie ma siłę i chęć do pracy, do budowania innej rzeczywistości. Młodzi ludzie dość mają nieudolnych rządów, braku perspektyw i zakłamania. Nie chcą, aby ich krajem rządzili ludzie naznaczeni przez stary system. Nie chcą oglądać komunistycznych pomników, nie chcą mieszkać na ulicach nazywanych nazwiskami komunistów. Marsz szedł parę minut, kiedy pojawiły się informacje, że są zamieszki na ulicy Skorupki. Nie było to jednak na trasie Marszu, więc wydawało mi się, że dalej będziemy szli bez większych komplikacji. Byłem blisko tira ze sprzętem nagłaśniającym, z którego ktoś w rodzaju wodzireja podawał coraz to nowe hasła i okrzyki. Był to młody chłopak, który jakiś czas puszczał również muzykę współczesnych patriotycznych piosenkarzy. Co i raz słychać było wybuchy rzucanych petard. Nie rozumiałem sensu ich rzucania, gdyż budziło to lekki niepokój wśród ludzi. Po pewnym czasie otrzymaliśmy informację, że spłonęła tęcza ustawiona na Pl. Zbawiciela. Rozległy się gromkie brawa. Spalenie tęczy nie było najlepszym sposobem pozbycia się tej szpecącej i niepasującej do otoczenia instalacji, ale płakać z tego powodu nie zamierzam. Koszt ustawienia tego ustrojstwa był ogromny, tęcza palona była już wielokrotnie. Za każdym razem była remontowana, a koszt naprawy tęczy szacuje się na 64 tys. zł. Pożytek z niej żaden, więc nie dziwię się, że ludzie tak radośnie zareagowali na tę informacje. Dalej szliśmy spokojnie, klimatu i podniosłości wydarzeniu dodawały race świetlne, szczególnie ładnie prezentujące się po zmroku. Wszystko wskazywało na to, że nasz patriotyczny spacer zakończy się bez żadnych większych komplikacji. Tak było do czasu, gdy zawędrowaliśmy pod ambasadę rosyjską. W jej stronę poleciały petardy i race. Krzywdy one nikomu nie zrobiły, ale wskazane w tym miejscu nie były. Ludzie skandowali różnego rodzaju hasła pod adresem Rosji i naszego rządu, sugerujące jakoby nasi dostojnicy państwowi mieli podlegać rosyjskim wpływom. Nastroje były iście rewolucyjne, można było odnieść wrażenie, że gdyby nie olbrzymi płot dzielący tłum od ambasady, skończyłoby się to tragicznie. Nagle pojawił się płomień. Ciężko było dostrzec co się pali, lecz po kolorze i ilości dymu można było domyślać się, że to plastik lub guma. Na widok płomieni ludzie zaczęli trochę panikować i ruszyli żwawo przed siebie. Okazało się, że podłożono ogień pod budkę strażniczą przy ambasadzie. Podszedłem bliżej i widziałem dumnych z siebie młodych ludzi w kominiarkach, bez flag czy transparentów. Po ich wyglądzie można się było domyślić, że nie przyszli tu z pokojowym nastawieniem. Zastanowił mnie brak Straży Marszu w okolicy ambasady, gdzie w tym właśnie miejscu ich obecność była jak najbardziej wskazana. Spalenie budki wartowniczej było aktem wandalizmu i głupoty. Przez ten incydent wizerunek całego ruchu narodowego mocno ucierpiał. Można przypuszczać, że nic by się nie wydarzyło, gdyby Marsz przechodził obok ambasady węgierskiej czy kanadyjskiej, ale tu? Duży minus dla organizatorów za krótkowzroczność. Incydent przy ambasadzie rosyjskiej spowodował, że ludzie byli wyraźnie poddenerwowani i jakby szybciej parli naprzód. Jasnym się stało, że po takim wydarzeniu, w tym miejscu szybko zaroi się od policji. Ulica Belwederska po obu stronach „zamknięta” jest budynkami. Nagle Marsz stanął. W oddali widać było liczne światła policyjnych wozów. Nie wiem co działo się na tyłach Marszu, ja byłem na jego początku. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że manifestacja jest zdelegalizowana, a kilkudziesięciotysięczny pochód zmienił się nagle w zbiegowisko. O tym wiedziało jedynie 2 000 policjantów, w specjalnych zbrojach, kaskach z pałkami, gazem pieprzowym i bronią gładkolufową, którzy nagle, z przodu i z tyłu obstawili uczestników Marszu. Ludzie byli wyraźnie zdenerwowani, zaczęli panikować, gdy poczuli gaz w powietrzu i przeraźliwy huk policyjnych petard. W obawie przez gazem, gumowymi kulkami i twardymi policyjnymi pałami, szukali schronienia na terenie hotelu znajdującego się obok. Wtedy właśnie, z policyjnych megafonów, usłyszeliśmy komunikat – „Prosimy osoby postronne, posłów, senatorów, dziennikarzy i kobiety w ciąży o opuszczenie zgromadzenia. Zgromadzenie jest nielegalne. W przypadku niepodporządkowaniu się poleceniom wydanym przez policje zostaną użyte prawnie przewidziane środku przymusu bezpośredniego”. Ludzie nerwowo przemieszczali się z miejsca na miejsce. Jedni snuli plany ewentualnej ucieczki, inni stali nieruchomo czekając na rozwój wydarzeń. Komunikat powtarzał się nieustannie. „Gdzie mamy się usunąć, jak nas zablokowaliście?” – krzyczeli przerażeni ludzie, po czym zaczęli skandować „Policyjna prowokacja!”. Komunikat nie ustawał, policja napierała. Ktoś w tłumie zaczął śpiewać hymn narodowy i po chwili wszyscy dookoła mnie śpiewali. Parę minut później policyjny kordon ustąpił i mogliśmy iść dalej. Po drodze mijaliśmy pełno policji, która nas nagrywała i bacznie obserwowała. Marsz Niepodległości przeszedł dalej pod pomnik Romana Dmowskiego. Cały czas informowano nas o tym, że zgromadzenie jest nielegalne. Marsz Niepodległości doszedł do celu.
Nie dziwi mnie interwencja policji, dziwią i zastanawiają natomiast ich metody oraz kompletny brak zabezpieczenia miasta poza trasą Marszu. Zgodnie z umową, policji na trasie marszu miało nie być i być może dlatego przeszedł on tak daleko w spokoju i bez „zadym”. Zastanawia mnie jednak, dlaczego policja zaniechała interwencji w całym mieście? Dlaczego nie pilnowała tęczy na Pl. Zbawiciela? Nie trudno było się domyśleć, że mimo iż nie leży na trasie Marszu, może stać się obiektem ataku. Czy policja nie wie, że nieopodal trasy przemarszu mieści się lewicowy „skłot”? Czy trzeba geniusza, żeby wydać polecenie zabezpieczenia takich właśnie miejsc, które są potencjalnym celem ataku?
Nie pochwalam aktów wandalizmu, bijatyk w centrum miasta, nie rozumiem niszczenia prywatnych samochodów, wyrywania drzewek czy wykopywania bruku (chociaż osobiście żadnej z tych czynności nie zaobserwowałem). Trzeba postawić sprawę jasno, ludzie którzy to robią, to nie patrioci tylko zadymiarze, których powinno się osądzić i obciążyć kosztami napraw. Tacy ludzie stanowili jedynie nędzy ułamek wszystkich uczestników, a zdecydowana większość nas przeszła Marsz bez kostki brukowej w ręku.
Chcieliśmy iść i chcieliśmy poczuć klimat narodowego święta, święta wszystkich Polaków. Chcieliśmy wyjść z domu i zamanifestować, pokazać, że się na pewne rzeczy nie zgadzamy. Nie zostaliśmy, jak zdecydowana większość społeczeństwa w domu. Nie oglądaliśmy tego dnia bzdur w telewizji i mamy rzetelny obraz Marszu Niepodległości, bo na nim byliśmy. Można nie lubić środowiska narodowego, można odrzucać ich postulaty, każdy ma do tego prawo, ale na temat faszystów na ulicach Warszawy najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy tego dnia zostali w domu. Dla nich jedynym źródłem informacji na temat Marszu są media, dla których bijatyki czy płonąca tęcza jest najlepszą pożywką. Czy można wymagać od telewizji, żeby pokazywała tłum maszerujących ludzi, gdy tuż obok ktoś podpala tęcze lub tłucze się na środku ulicy? Ludzie budują swoją opinię w oparciu o obrazki pokazywane w telewizorze, nie dostrzegając dziesiątków tysięcy Polaków, którzy przeszli tego dnia Marsz z pokojowym nastawieniem, świętując niepodległość na ulicach Warszawy.
WJ
Czołem Wielkiej Polsce!
Marsz Niepodległości już po raz czwarty przeszedł ulicami Warszawy. Z całą pewnością można powiedzieć, że i tym razem – mimo kilku drobnych incydentów – wydarzenie to zakończyło się wielkim sukcesem. Sukcesem niepodległej Polski oraz niepodległych Polaków. W mojej osobistej relacji, chciałbym opisać wszystko to, co się wydarzyło oraz to, co się nie wydarzyło w trakcie trwania przemarszu.
Na początku chcę podziękować wszystkim osobom, które pomimo trwającej od kilku lat medialnej nagonki oraz próby zastraszenia, pojawiły się w dzień Święta Niepodległości na największej narodowej manifestacji. Myśl i idea Ruchu Narodowego zainicjowana przez jednego z twórców niepodległej Polski – Romana Dmowskiego, znów wraca do świadomości wielu Polaków.
Aby przybliżyć wszystkim tło wydarzeń, cofnę się rok do tyłu i przypomnę, co działo się zarówno przed, w trakcie, jak i po Marszu Niepodległości w roku 2012. Gazeta Wyborcza wespół z establishmentowymi stacjami telewizyjnymi od tygodni prowadziły szeroką akcję zastraszania społeczeństwa oraz zdezorganizowania samego Marszu. Widzów karmiono wizją faszyzmu, chuligaństwa i bandytyzmu mającego przelewać się w dzień 11 listopada ulicami Warszawy. Mimo ogromnego wysiłku lewicowego nurtu, sam Marsz zaskoczył wszystkich ogromną frekwencją. Blisko 80 000 ludzi pojawiło się na placu okalającym rondo im. Romana Dmowskiego. Biało-czerwony pochód przeszedł spokojnie, z wyjątkiem kilku incydentów, które miały miejsce na samym początku trasy. Kilkunastu zamaskowanych mężczyzn poprzez obrzucanie kordonów policji racami i kamieniami, rozpoczęło starcie z uzbrojonymi funkcjonariuszami policji. Poleciały w ruch gumowe kulki, gaz pieprzowy – mimo tego iż w kolumnie szły także kobiety i rodziny z dziećmi. Premier Donald Tusk już następnego dnia zapowiedział, że odpowiedzialni za te incydenty zostaną surowo ukarani. Tak się też stało. Do dnia dzisiejszego sprawa toczy się przeciwko... funkcjonariuszom policji! Po sieci krążą popularne nagrania wideo, gdzie jednoznacznie widać iż „owymi zamaskowanymi mężczyznami” rzucającymi race i kamienie byli cywilni funkcjonariusze policji! Fakt ten może wydawać się zupełnie abstrakcyjny i niewiarygodny, jednak dowody w tej sprawie są jednoznaczne. Sprawa przeciwko policji, która dopuściła się niewątpliwej prowokacji trwa nadal. Media w swoich przekazach skupiły się przede wszystkim na przekazywaniu obrazu marginalnych burd i rozrób jakie miały miejsce tylko na początku trasy. Nie przedstawiono kilkudziesięciotysięcznego tłumu z biało-czerwonymi flagami, rodzin z dziećmi, kombatantów, grup rekonstrukcyjnych, przemówień na Agrykoli. Obraz całego Marszu został całkowicie zniekształcony.
Atmosfera wokół tegorocznego Marszu wyglądała podobnie. Jeszcze na kilka miesięcy przed 11 listopada, władze postanowiły zorganizować Szczyt Klimatyczny w stolicy Polski. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że datę rozpoczęcia obrad wyznaczono na dzień... 11 listopada. W ten sposób władze Warszawy usprawiedliwiły obecność już nie tylko samej policji, lecz także żandarmerii wojskowej. Jednak w tym roku Stowarzyszenie Marszu Niepodległości odrobiło lekcje z lat ubiegłych i w sposób maksymalnie profesjonalny przygotowała kilkusetosobową grupę mającą czuwać nad porządkiem i spokojnym przebiegiem Marszu. Straż Marszu Niepodległości – gdyż tak nazywa się ta grupa – wywiązała się z zadania znakomicie.
W tym roku został po raz kolejny pobity rekord frekwencji. Blisko sto tysięcy ludzi z różnych zakątków Polski – w tym zdecydowana większość młodzieży, ale także i całe rodziny z dziećmi, kombatanci, księża, grupy rekonstrukcyjne – wyszło na ulice Warszawy, by w ten sposób wyrazić swą narodową dumę. Były obecne także liczne delegacje zagraniczne, w tym z Węgier, Francji, Włoch, USA, Słowacji, Hiszpanii, Norwegii. Niesiona była stupięćdziesięciometrowa biało-czerwona flaga. Zaciekawiło mnie również wiele „przenośnych straganów” gdzie można było zakupić patriotyczne gadżety, takie jak chociażby magnesy z wizerunkiem Żołnierzy Wyklętych, niedostępne w żadnym innym komercyjnym sklepie. Wspólna modlitwa, przemowa kombatanta, przemówienia zagranicznych gości, śpiew Hymnu, „Roty”, „Bogurodzicy”, „Pieśni Konfederatów Barskich” i niekończące się okrzyki: „Bóg, Honor i Ojczyzna”, „Cześć i chwała bohaterom”, „Narodowe Siły Zbrojne NSZ”, a także wiele, wiele innych, wchodziło w program obchodów Święta Niepodległości przez uczestników Marszu. Jednak o tym wszystkim mainstreamowe media i prasa uparcie milczą. Natomiast obraz płonącej tęczy, czy zamieszek na squocie, nieustannie przewijał się na ekranach telewizorów. W wielu programach dyskutowano nad wykluczeniem narodowców z debaty publicznej, a także nad delegalizacją samego Marszu. Jak widać, w rzekomo „wolnym kraju” brakuje miejsca na poglądy odbiegające od odgórnie przyjętego przekazu, wykorzystuje się natomiast każdy pretekst do tego, by Marsz Niepodległości i stojącą za nim ideę zdyskredytować.
Wyszków również był obecny na obchodach Święta Niepodległości w Warszawie. I nie mówię tu o garstce oficjeli na Prezydenckim Marszu „zadowolonych”, lecz o prawdziwym Marszu Niepodległości. Wyjazd organizowany przez wyszkowskie koło Młodzieży Wszechpolskiej przyciągnął blisko czterdzieści osób, w większości studentów, a także uczniów szkół średnich. Pokazuje to, jak bardzo młodzi ziemi wyszkowskiej angażują się w sprawy Polski i jej niepodległości.
Mam nadzieję, że za rok zobaczymy się w o wiele większym składzie.
Tomasz Sieńkowski
Młodzież Wszechpolska
Marsz Niepodległości |
Marsz Niepodległości |
Komentarze
Dodane przez Olo, w dniu 20.11.2013 r., godz. 20.28
Przeczytałem co ma do powiedzenia poseł Bodio. Załamałem się.
Przeczytałem co ma do powiedzenia poseł Bodio. Załamałem się.
Dodane przez Wlad, w dniu 20.11.2013 r., godz. 21.38
Nie Ty jeden :) Ławrow szef rosyjskiej dyplomacji zwracał się do polskiego rządu z prośbą o zabezpieczenie ambasady, co zrobił Tusk? Panie Bodio, aż żal czytać te głodne kawałki, wpisuje się pan nimi w mainstreamową nagonkę, która się kupy nie trzyma.
Nie Ty jeden :) Ławrow szef rosyjskiej dyplomacji zwracał się do polskiego rządu z prośbą o zabezpieczenie ambasady, co zrobił Tusk? Panie Bodio, aż żal czytać te głodne kawałki, wpisuje się pan nimi w mainstreamową nagonkę, która się kupy nie trzyma.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 21.11.2013 r., godz. 07.40
Obie relacje uczestników Marszu Niepodległości ciekawe i prawdziwe. W jakimś stopniu odkłamują manipulacje polityków Rucha , PO i SLD, a także różnych lewaków i mediów mętnego nurtu. Dla mnie jest najciekawsze, na ile z jednej strony osobiste relacje wielu uczestników, z drugiej strony uczciwe oceny, jakie spotykamy w mediach niezależnych, czy filmach tzw. drugiego obiegu dotrą do społeczeństwa manipulowanego przez oszustów. Odnoszę wrażenie, że te manipulacje coraz częsciej trafiają w próżnię i są coraz mniej skuteczne, ale z drugiej strony spotyka sie jednak jeszcze wiele osób, które po marszu bełkoczą "faszyzm, skrajna pawica, bandyci, chuligani itp." i dostają spazmów. Tacy ludzie, jak np. dziennikarz GazWyb Jarosław Kurski nie potrafią spojrzeć na zjawisko chłodnym okiem. Być może zresztą czują, że przegrywają i nie mogą się z tym pogodzić. Nie ulega bowiem dla mnie wątpliwości, że Michniczek i ferajna próbowali ruch narodowy zdusić w zarodku, ale idiotyczne akcje i histeria tego środowiska doprowadziły paradoksalnie do jego rozwoju. Towarzysze z Czerskiej - dajcie spokój, nie wychodzi wam. Zamknijcie biznes i idźcie na emeryturkę.
Obie relacje uczestników Marszu Niepodległości ciekawe i prawdziwe. W jakimś stopniu odkłamują manipulacje polityków Rucha , PO i SLD, a także różnych lewaków i mediów mętnego nurtu. Dla mnie jest najciekawsze, na ile z jednej strony osobiste relacje wielu uczestników, z drugiej strony uczciwe oceny, jakie spotykamy w mediach niezależnych, czy filmach tzw. drugiego obiegu dotrą do społeczeństwa manipulowanego przez oszustów. Odnoszę wrażenie, że te manipulacje coraz częsciej trafiają w próżnię i są coraz mniej skuteczne, ale z drugiej strony spotyka sie jednak jeszcze wiele osób, które po marszu bełkoczą "faszyzm, skrajna pawica, bandyci, chuligani itp." i dostają spazmów. Tacy ludzie, jak np. dziennikarz GazWyb Jarosław Kurski nie potrafią spojrzeć na zjawisko chłodnym okiem. Być może zresztą czują, że przegrywają i nie mogą się z tym pogodzić. Nie ulega bowiem dla mnie wątpliwości, że Michniczek i ferajna próbowali ruch narodowy zdusić w zarodku, ale idiotyczne akcje i histeria tego środowiska doprowadziły paradoksalnie do jego rozwoju. Towarzysze z Czerskiej - dajcie spokój, nie wychodzi wam. Zamknijcie biznes i idźcie na emeryturkę.
Dodane przez Asia, w dniu 21.11.2013 r., godz. 08.50
Dziękuję za relacje. Trzeba mówić o tym jak było naprawdę. Zobaczcie jak mendia manipulują przekazem, dobry przykład mamy z aferą korupcyjna na najwyższych szczeblach, te temat próbują przemilczeć albo przykryć skandal rekonstrukcją rządu.
Dziękuję za relacje. Trzeba mówić o tym jak było naprawdę. Zobaczcie jak mendia manipulują przekazem, dobry przykład mamy z aferą korupcyjna na najwyższych szczeblach, te temat próbują przemilczeć albo przykryć skandal rekonstrukcją rządu.
Dodane przez Adam Kępka, w dniu 21.11.2013 r., godz. 11.39
Idąc na czele Marszu Niepodległości i widząc to, w jaki sposób tysiące osób manifestuje dumę z bycia Polakiem, trzeba powiedzieć, że nasz wysiłek w organizację marszu nie poszedł na marne. Co roku jest nas więcej i porównując organizowany przeze mnie marsz w 2010 roku (liczący około 3-4 tysięcy osób) i ten tegoroczny kol. Witka Tumanowicza (około 100 tysięcy osób) możemy śmiało powiedzieć, że społeczeństwo zaczyna dostrzegać potrzebę radykalnych zmian. Wieczorem oglądałem przekaz telewizyjny mówiący o spalonej tęczy i tak sobie myślę...dlaczego obiekt, który co jakiś czas płonie i zagraża bezpieczeństwu publicznemu nadal stoi w centrum miasta? Ile razy trzeba podpalić, żeby tęcza tam nie stała? Kończąc dziękuję za tak dużą frekwencję osób z mojego miasta.
Idąc na czele Marszu Niepodległości i widząc to, w jaki sposób tysiące osób manifestuje dumę z bycia Polakiem, trzeba powiedzieć, że nasz wysiłek w organizację marszu nie poszedł na marne. Co roku jest nas więcej i porównując organizowany przeze mnie marsz w 2010 roku (liczący około 3-4 tysięcy osób) i ten tegoroczny kol. Witka Tumanowicza (około 100 tysięcy osób) możemy śmiało powiedzieć, że społeczeństwo zaczyna dostrzegać potrzebę radykalnych zmian. Wieczorem oglądałem przekaz telewizyjny mówiący o spalonej tęczy i tak sobie myślę...dlaczego obiekt, który co jakiś czas płonie i zagraża bezpieczeństwu publicznemu nadal stoi w centrum miasta? Ile razy trzeba podpalić, żeby tęcza tam nie stała? Kończąc dziękuję za tak dużą frekwencję osób z mojego miasta.
Dodane przez Jątek, w dniu 21.11.2013 r., godz. 14.20
Proszę nie kończyć, proszę dalej dyskutować, to forum jest sprawdzone, nie strzela z d... Marsz miał być ciosem w opozycję a przede wszystkim PiS. Nieobecność tej partii z początku odbierałem jako dezercję, ale dziś widzę że była to jednak dojrzała i słuszna decyzja. Służby nie miały wystarczającej motywacji i wycofały się z planu, który pod okiem "zaprzyjaźnionych" kamer miały dopuścić do rozlewu krwi i obwinieniem za wszystko opozycji z prezesem Kaczyńskim na czele.
Proszę nie kończyć, proszę dalej dyskutować, to forum jest sprawdzone, nie strzela z d... Marsz miał być ciosem w opozycję a przede wszystkim PiS. Nieobecność tej partii z początku odbierałem jako dezercję, ale dziś widzę że była to jednak dojrzała i słuszna decyzja. Służby nie miały wystarczającej motywacji i wycofały się z planu, który pod okiem "zaprzyjaźnionych" kamer miały dopuścić do rozlewu krwi i obwinieniem za wszystko opozycji z prezesem Kaczyńskim na czele.
do Jątek
Dodane przez Adam Kępka, w dniu 21.11.2013 r., godz. 16.10
Marsz Niepodległości powstał w wyniku porozumienia dwóch środowisk: Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, dlatego nie rozumiem argumentu zadania ciosu w PiS. W tym roku prezes tej partii nawoływał, że jeżeli ktoś popiera Prawo i Sprawiedliwość to w MN nie powinien iść... To obrazuje obłudę "elit" i to co robi opozycja parlamentarna kiedy naród wychodzi na ulice.
Dodane przez Adam Kępka, w dniu 21.11.2013 r., godz. 16.10
Marsz Niepodległości powstał w wyniku porozumienia dwóch środowisk: Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, dlatego nie rozumiem argumentu zadania ciosu w PiS. W tym roku prezes tej partii nawoływał, że jeżeli ktoś popiera Prawo i Sprawiedliwość to w MN nie powinien iść... To obrazuje obłudę "elit" i to co robi opozycja parlamentarna kiedy naród wychodzi na ulice.
Dodane przez Jątek, w dniu 21.11.2013 r., godz. 17.29
Nie rozumie pańskiego zacietrzewienia. Jak powszechnie wiadomo w ub. roku zwolennicy PiS i KGP byli znaczącą siłą tego marszu. Gdyby w tym roku uczestniczyli i doszłoby do zamierzonej prowokacji na wielka skalę, to czy się to panu podoba czy nie, głównym winowajcą stałby się PiS. A mainstreamowe merdia dokończyły by robotę. To nie ONR i MW byłyby największymi przegranymi, mimo delegalizacji waszych narodowych związków. Najwięcej do stracenia miał PiS. Widzę, że wiele pan jeszcze nie rozumie, jest pan młody... Może pan Marek Głowacki to panu wytłumaczy.
Nie rozumie pańskiego zacietrzewienia. Jak powszechnie wiadomo w ub. roku zwolennicy PiS i KGP byli znaczącą siłą tego marszu. Gdyby w tym roku uczestniczyli i doszłoby do zamierzonej prowokacji na wielka skalę, to czy się to panu podoba czy nie, głównym winowajcą stałby się PiS. A mainstreamowe merdia dokończyły by robotę. To nie ONR i MW byłyby największymi przegranymi, mimo delegalizacji waszych narodowych związków. Najwięcej do stracenia miał PiS. Widzę, że wiele pan jeszcze nie rozumie, jest pan młody... Może pan Marek Głowacki to panu wytłumaczy.
Dodane przez TD, w dniu 21.11.2013 r., godz. 17.46
Zaległy odcinek "Bliżej" o Marszu Niepodległości dziś o 22:30. Wśród gości m.in. Jacek Karnowski
Zaległy odcinek "Bliżej" o Marszu Niepodległości dziś o 22:30. Wśród gości m.in. Jacek Karnowski
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 21.11.2013 r., godz. 19.49
Jestem zwolennikiem współpracy różnych środowisk antykomunistycznych, niepodległościowych, katolickich, narodowych i konserwatywnych. Dlatego nie cieszą mnie kontrowersje na linii PiS - Ruch Narodowy. Sądzę, że PiS miał prawo nie uczestniczyć w MN i zarzucanie tej partii, że zdezerterowali nie jest poważne. W "Do rzeczy" jest artykuł, w którym autor stawia hipotezę, że chłoptasie z PO chcieli zastawić pułapkę na PiS. Myślę, że jest to hipoteza uzasadniona. W tym momencie Ruch Narodowy to jedynie projekt przyszłości i stoi przed nim dopiero wyzwanie zaistnienia w któryś z najbliższych wyborów. Natomiast PiS jest w tej chwili realną opozycją, co uprawdopodabnia hipotezę prowokacji przeciwko tej organizacji. Nasza władzunia cały czas rządzi przez prowokacje i manipulacje. Są w te klocki całkiem nieźli. Ale jednak ostatnio tym oszustom coraz mniej wychodzi. Co mnie oczywiście cieszy.
Jestem zwolennikiem współpracy różnych środowisk antykomunistycznych, niepodległościowych, katolickich, narodowych i konserwatywnych. Dlatego nie cieszą mnie kontrowersje na linii PiS - Ruch Narodowy. Sądzę, że PiS miał prawo nie uczestniczyć w MN i zarzucanie tej partii, że zdezerterowali nie jest poważne. W "Do rzeczy" jest artykuł, w którym autor stawia hipotezę, że chłoptasie z PO chcieli zastawić pułapkę na PiS. Myślę, że jest to hipoteza uzasadniona. W tym momencie Ruch Narodowy to jedynie projekt przyszłości i stoi przed nim dopiero wyzwanie zaistnienia w któryś z najbliższych wyborów. Natomiast PiS jest w tej chwili realną opozycją, co uprawdopodabnia hipotezę prowokacji przeciwko tej organizacji. Nasza władzunia cały czas rządzi przez prowokacje i manipulacje. Są w te klocki całkiem nieźli. Ale jednak ostatnio tym oszustom coraz mniej wychodzi. Co mnie oczywiście cieszy.
do Jątek
Dodane przez Adam Kępka, w dniu 21.11.2013 r., godz. 19.50
Jak powszechnie wiadomo... Rok temu Kluby Gazety Polskiej pod przewodnictwem red. Sakiewicza nie szły w Marszu Niepodległości. Szły za Marszem Niepodległości. Z resztą tuż po marszu odbywały się spotkania w klubach w Warszawie, gdzie np. Cezery Gmyz stwierdzał, że pomnik Romana Dmowskiego to nie miejsce, gdzie chciałby kończyć marsz. Zachęcał do stworzenia oddzielnego marszu z prezesem Kaczyńskim na czele i iść pod Piłsudskiego. Czas pokazał, że plan został wykonany. Ciesze się z takiego rozwiązania. Pamiętam również jak w 2010 roku zapytaliśmy (osoby z MW - Krzysiek Bosak może potwierdzić) środowisko warszawskiego FM PiS, czy chcą wspólnie z nami iść w marszu - jednoznacznie odmówili. Po wydarzeniu poszedłem na ich spotkanie i dowiedziałem się jak ich ówczesny prezes żałuje, że nie uczestniczył w wydarzeniu i nie można powiedzieć, że w marszu szli wyborcy PiS... Nie chcę dalej wymieniać, bo kto działa w środowisku zna sytuację. Polecam dzisiejszy program Jana Pospieszalskiego o 22:30 w TVP Info. Będzie między innymi kol. Marian Kowalski.
Dodane przez Adam Kępka, w dniu 21.11.2013 r., godz. 19.50
Jak powszechnie wiadomo... Rok temu Kluby Gazety Polskiej pod przewodnictwem red. Sakiewicza nie szły w Marszu Niepodległości. Szły za Marszem Niepodległości. Z resztą tuż po marszu odbywały się spotkania w klubach w Warszawie, gdzie np. Cezery Gmyz stwierdzał, że pomnik Romana Dmowskiego to nie miejsce, gdzie chciałby kończyć marsz. Zachęcał do stworzenia oddzielnego marszu z prezesem Kaczyńskim na czele i iść pod Piłsudskiego. Czas pokazał, że plan został wykonany. Ciesze się z takiego rozwiązania. Pamiętam również jak w 2010 roku zapytaliśmy (osoby z MW - Krzysiek Bosak może potwierdzić) środowisko warszawskiego FM PiS, czy chcą wspólnie z nami iść w marszu - jednoznacznie odmówili. Po wydarzeniu poszedłem na ich spotkanie i dowiedziałem się jak ich ówczesny prezes żałuje, że nie uczestniczył w wydarzeniu i nie można powiedzieć, że w marszu szli wyborcy PiS... Nie chcę dalej wymieniać, bo kto działa w środowisku zna sytuację. Polecam dzisiejszy program Jana Pospieszalskiego o 22:30 w TVP Info. Będzie między innymi kol. Marian Kowalski.
Dodane przez Jan4P, w dniu 21.11.2013 r., godz. 20.13
Jedynie współpraca wymienionych przez Pana Głowackiego środowisk daje realne szanse dla odzyskania Polski dla Polaków. Dziś rządzą tym krajem zaprzedani Moskwie i Berlinowi najemnicy. Marsz i bez PiS oraz KGP, był wielkim sukcesem Obozu Narodowego i chwała Wam za to, jednak w tym samozachwycie nie traćcie z oczu celu nadrzędnego, odstawienia od władzy partii różnej maści cwaniaczków. Co do szykowanej prowokacji jestem przekonany, że była szykowana. Również zachęcam do obejrzenia poświęconego MN programu "Bliżej", może rzucić nowe światło na sprawę. Pozdrawiam.
Jedynie współpraca wymienionych przez Pana Głowackiego środowisk daje realne szanse dla odzyskania Polski dla Polaków. Dziś rządzą tym krajem zaprzedani Moskwie i Berlinowi najemnicy. Marsz i bez PiS oraz KGP, był wielkim sukcesem Obozu Narodowego i chwała Wam za to, jednak w tym samozachwycie nie traćcie z oczu celu nadrzędnego, odstawienia od władzy partii różnej maści cwaniaczków. Co do szykowanej prowokacji jestem przekonany, że była szykowana. Również zachęcam do obejrzenia poświęconego MN programu "Bliżej", może rzucić nowe światło na sprawę. Pozdrawiam.
Dodane przez Wanda, w dniu 21.11.2013 r., godz. 21.35
Drodzy Państwo, przyznam, że nie uczestniczyłam w żadnym z omawianych w naszym "Wyszkowiaku"marszu. Widziałam je w telewizorze, a prawdy dowiaduję się z Internetu, prasy i bezpośrednich relacji. Mam jedną refleksję, którą chciałabym się z Wami podzielić, związaną z pytaniem retorycznym - jaką elitą narodu mogą być ludzie bezkrytycznie przyswajający medialną papkę serwowaną przez media głównego nurtu, i za jakich idiotów i prymitywów mają swoich odbiorców te stacje? Oglądanie tego i wysnuwanie na tak szczątkowym materiale daleko idących wniosków jest wielką manipulacją i niedojrzałością. Widać, że naszemu posłowi nie w smak jest i zagrożeniem młodzieniec wymachujący narodową flagą, ale skoro bliżej mu do towarzystwa ze znaczkiem marihuany w klapie, wymachującego penisem - jego sprawa.
Drodzy Państwo, przyznam, że nie uczestniczyłam w żadnym z omawianych w naszym "Wyszkowiaku"marszu. Widziałam je w telewizorze, a prawdy dowiaduję się z Internetu, prasy i bezpośrednich relacji. Mam jedną refleksję, którą chciałabym się z Wami podzielić, związaną z pytaniem retorycznym - jaką elitą narodu mogą być ludzie bezkrytycznie przyswajający medialną papkę serwowaną przez media głównego nurtu, i za jakich idiotów i prymitywów mają swoich odbiorców te stacje? Oglądanie tego i wysnuwanie na tak szczątkowym materiale daleko idących wniosków jest wielką manipulacją i niedojrzałością. Widać, że naszemu posłowi nie w smak jest i zagrożeniem młodzieniec wymachujący narodową flagą, ale skoro bliżej mu do towarzystwa ze znaczkiem marihuany w klapie, wymachującego penisem - jego sprawa.
Warte przeczytania
Dodane przez Krzysiek, w dniu 21.11.2013 r., godz. 22.02
Odpowiedzialność zbiorowa Ta sprawa jest oczywista, ale trudno ją tutaj pominąć. Media głównego nurtu i zapraszane przez nie autorytety wszelkiej maści, nie wyłączając ichtiolowej, grzmią na potęgę: zadymy na Marszu Niepodległości, setki zamaskowanych bandytów, narodowcy są przesiąknięci przemocą, itd., itp. Na potwierdzenie przywoływany jest fakt zatrzymania w związku z zamieszkami 74 osób. Jednocześnie jednak bije w oczy całkowity brak informacji o frekwencji na Marszu Niepodległości, w którym wedle różnych wypowiedzi wzięło udział od kilkudziesięciu tysięcy do 120 tysięcy ludzi. Taka informacja jednak, jakby nie patrzeć, nie bardzo pasuje do obrazu zagrożenia i kultu przemocy w środowisku narodowców. Podobnie, jak wiadomość, że spośród owych 74 zatrzymanych postawiono 33 zarzuty karne (co nie równa się oskarżeniu 33 osób), a 22 osoby zwolniono po przesłuchaniach1. Ale i tak uczestnicy w czambuł potępiani są jako agresywne bydło. Takie stosowanie odpowiedzialności zbiorowej kojarzy mi się w sposób jednoznaczny. Tak przy okazji - Gazeta Wyborcza na swoich stronach internetowych donosiła o godzinie 20:50, że zatrzymanych zostało 39 osób2. Zapewne o tym ile i jakich wyroków zapadnie nie prędko się dowiemy z mainstreamu. O ile w ogóle. Szeroki margines Cały mainstream pomija kwestię zasadniczą - do burd i zniszczeń dochodziło poza trasą Marszu Niepodległości. Jedyna zadyma na Marszu Niepodległości, jaką zresztą pokazały TVN24 i TVP Info a na portalu opisała to Monitako3 była, gdy po burdzie przy squacie na ul. Skorupki grupa zadymiarzy wdarła się na marsz i zaatakowała uczestników oraz Straż Marszu. Tak czy siak powstaje pytanie o, zakres geograficzny odpowiedzialności organizatorów. Skoro ktoś się odłącza od Marszu, to siłą rzeczy przestaje być jego uczestnikiem i za to, co robi na sąsiednich ulicach organizator nie może ponosić odpowiedzialności, czego domaga się Ratusz4. Jakby nie patrzeć organizator nie ma w takiej sytuacji możliwości zapewnienia porządku. Koronnym przykładem jest sprawa podpalenia tęczy na pl. Zbawiciela, który leżał poza trasą marszu5. Przecież trudno od organizatora marszu / demonstracji itd. domagać się zapewnienia bezpieczeństwa w całym mieście. Pomijając fakt, że nie ma ku temu żadnych możliwości prawnych. Tęczowe wątpliwości A skoro zgadało się o tęczy, która ponownie zgasła 11 listopada 2013. Wątpliwości jest coraz więcej. Po pierwsze - tęcza miała zostać zabezpieczona przed pożarem. Tym samym jednak pojawiłyby się pytania o koszt owego zabezpieczenia i rękojmię ze strony wykonawcy. Jednakże nie można ich postawić, albowiem wprawdzie odbudowa zakończyła się w piątek 8 listopada, ale odbiór prac zaplanowany został po 11 listopada. Ciekawe.
Dodane przez Krzysiek, w dniu 21.11.2013 r., godz. 22.02
Odpowiedzialność zbiorowa Ta sprawa jest oczywista, ale trudno ją tutaj pominąć. Media głównego nurtu i zapraszane przez nie autorytety wszelkiej maści, nie wyłączając ichtiolowej, grzmią na potęgę: zadymy na Marszu Niepodległości, setki zamaskowanych bandytów, narodowcy są przesiąknięci przemocą, itd., itp. Na potwierdzenie przywoływany jest fakt zatrzymania w związku z zamieszkami 74 osób. Jednocześnie jednak bije w oczy całkowity brak informacji o frekwencji na Marszu Niepodległości, w którym wedle różnych wypowiedzi wzięło udział od kilkudziesięciu tysięcy do 120 tysięcy ludzi. Taka informacja jednak, jakby nie patrzeć, nie bardzo pasuje do obrazu zagrożenia i kultu przemocy w środowisku narodowców. Podobnie, jak wiadomość, że spośród owych 74 zatrzymanych postawiono 33 zarzuty karne (co nie równa się oskarżeniu 33 osób), a 22 osoby zwolniono po przesłuchaniach1. Ale i tak uczestnicy w czambuł potępiani są jako agresywne bydło. Takie stosowanie odpowiedzialności zbiorowej kojarzy mi się w sposób jednoznaczny. Tak przy okazji - Gazeta Wyborcza na swoich stronach internetowych donosiła o godzinie 20:50, że zatrzymanych zostało 39 osób2. Zapewne o tym ile i jakich wyroków zapadnie nie prędko się dowiemy z mainstreamu. O ile w ogóle. Szeroki margines Cały mainstream pomija kwestię zasadniczą - do burd i zniszczeń dochodziło poza trasą Marszu Niepodległości. Jedyna zadyma na Marszu Niepodległości, jaką zresztą pokazały TVN24 i TVP Info a na portalu opisała to Monitako3 była, gdy po burdzie przy squacie na ul. Skorupki grupa zadymiarzy wdarła się na marsz i zaatakowała uczestników oraz Straż Marszu. Tak czy siak powstaje pytanie o, zakres geograficzny odpowiedzialności organizatorów. Skoro ktoś się odłącza od Marszu, to siłą rzeczy przestaje być jego uczestnikiem i za to, co robi na sąsiednich ulicach organizator nie może ponosić odpowiedzialności, czego domaga się Ratusz4. Jakby nie patrzeć organizator nie ma w takiej sytuacji możliwości zapewnienia porządku. Koronnym przykładem jest sprawa podpalenia tęczy na pl. Zbawiciela, który leżał poza trasą marszu5. Przecież trudno od organizatora marszu / demonstracji itd. domagać się zapewnienia bezpieczeństwa w całym mieście. Pomijając fakt, że nie ma ku temu żadnych możliwości prawnych. Tęczowe wątpliwości A skoro zgadało się o tęczy, która ponownie zgasła 11 listopada 2013. Wątpliwości jest coraz więcej. Po pierwsze - tęcza miała zostać zabezpieczona przed pożarem. Tym samym jednak pojawiłyby się pytania o koszt owego zabezpieczenia i rękojmię ze strony wykonawcy. Jednakże nie można ich postawić, albowiem wprawdzie odbudowa zakończyła się w piątek 8 listopada, ale odbiór prac zaplanowany został po 11 listopada. Ciekawe.
"Bliżej"
Dodane przez Zen, w dniu 22.11.2013 r., godz. 00.45
Ziemkiewicz również mówił o szykowanej prowokacji i próbie POgrążenia nią Kaczyńskiego. Po drugie, nie sami narodowcy ten marsz tworzyli, z tym też pan Adam musi się zgodzić.
Dodane przez Zen, w dniu 22.11.2013 r., godz. 00.45
Ziemkiewicz również mówił o szykowanej prowokacji i próbie POgrążenia nią Kaczyńskiego. Po drugie, nie sami narodowcy ten marsz tworzyli, z tym też pan Adam musi się zgodzić.
Dodane przez Adam Kępka, w dniu 22.11.2013 r., godz. 11.08
Generalnie cały program pokazał jak ludzie powiązani z centroprawicą obawiają się RN. Sakiewicz i te jego wycieczki porównawcze Ruchu Narodowego do Owsiaka jako jednorazowego w roku wyskoku...mającego na celu machnięcie flagą. // Zgadzam się, że marsz tworzyli ludzie, którzy na niego przyszli a narodowcy są organizatorami. Kłamstwem jest, że PiS kiedykolwiek pomagał nam w organizacji marszu.
Generalnie cały program pokazał jak ludzie powiązani z centroprawicą obawiają się RN. Sakiewicz i te jego wycieczki porównawcze Ruchu Narodowego do Owsiaka jako jednorazowego w roku wyskoku...mającego na celu machnięcie flagą. // Zgadzam się, że marsz tworzyli ludzie, którzy na niego przyszli a narodowcy są organizatorami. Kłamstwem jest, że PiS kiedykolwiek pomagał nam w organizacji marszu.
Dodane przez Księżyc, w dniu 22.11.2013 r., godz. 17.54
Obawiają się, to prawda. Dlatego w samorządach trzeba się dobrze zastanowić na kogo oddajemy głos.
Obawiają się, to prawda. Dlatego w samorządach trzeba się dobrze zastanowić na kogo oddajemy głos.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 23.11.2013 r., godz. 10.34
Panie Adamie, pytanie, kto się boi Marszu Niepodległości jest oczywiście ważne dla dzisiejszej Polski. Boi się przede wszystkim lewactwo wszelkiej maści i okrągłostołowcy. Rzeczywiśćie również część centroprawicy, w tym pisowców. Mam jednak wrażenie, że w dużo mniejszym stopniu dotyczy to tzw. dołów pisowskich. Nie zauważanie tego zjawiska przez niektórych narodowców i walenie na oślep w PiS to wielki błąd.
Panie Adamie, pytanie, kto się boi Marszu Niepodległości jest oczywiście ważne dla dzisiejszej Polski. Boi się przede wszystkim lewactwo wszelkiej maści i okrągłostołowcy. Rzeczywiśćie również część centroprawicy, w tym pisowców. Mam jednak wrażenie, że w dużo mniejszym stopniu dotyczy to tzw. dołów pisowskich. Nie zauważanie tego zjawiska przez niektórych narodowców i walenie na oślep w PiS to wielki błąd.
Dodane przez Daniel, w dniu 23.11.2013 r., godz. 14.28
Panowie z "narodówki", jestem serdecznie nastawionym do Was człowiekiem, ale by osiągnąć cel pozbycia się gawiedzi będącej u steru, musimy wszyscy wesprzeć partię, która ma szansę tego dokonać. Za rok trzeba zawalczyć o oczyszczenie z cwaniaków samorządówki.
Panowie z "narodówki", jestem serdecznie nastawionym do Was człowiekiem, ale by osiągnąć cel pozbycia się gawiedzi będącej u steru, musimy wszyscy wesprzeć partię, która ma szansę tego dokonać. Za rok trzeba zawalczyć o oczyszczenie z cwaniaków samorządówki.
Dodane przez obywatel, w dniu 25.11.2013 r., godz. 12.02
Dochodzę do wniosku, obserwując sobotnie relacje ( a raczej ich mizerność) z marszu protestacyjnego nauczycieli, że jedynym sposobem na rozpoczęcie dyskusji o jakimś problemie jest wywołanie burdy na ulicy. Smutne. Pozdrawiam.
Dochodzę do wniosku, obserwując sobotnie relacje ( a raczej ich mizerność) z marszu protestacyjnego nauczycieli, że jedynym sposobem na rozpoczęcie dyskusji o jakimś problemie jest wywołanie burdy na ulicy. Smutne. Pozdrawiam.
z
Dodane przez Ja, w dniu 04.12.2013 r., godz. 14.06
A co to znaczy wielka Polska? Panie Kępka, Pana protoplaści z przedwojennego ruchu narodowego złaszcza tego związanego z Romanem Dmowskim wogóle nie obchodzili Święta Niepodległości uważając, że 11 listopada kojarzy się z przejęciem władzy przez Piłsudskiego i jako takie jest to przesadna próba gloryfikacji jego roli w odzyskaniu niepodległości. A poza tym ... Ja się nie obawiam takiego czy innego marszu. Było minęło. Życie toczy się dalej. Za rok będzie następny. Znowu pochodzą, pokrzyczą (jedni i drudzy) i już. Nie ma się co pienić i zacietrzewiać. Życie toczy się dalej.
Dodane przez Ja, w dniu 04.12.2013 r., godz. 14.06
A co to znaczy wielka Polska? Panie Kępka, Pana protoplaści z przedwojennego ruchu narodowego złaszcza tego związanego z Romanem Dmowskim wogóle nie obchodzili Święta Niepodległości uważając, że 11 listopada kojarzy się z przejęciem władzy przez Piłsudskiego i jako takie jest to przesadna próba gloryfikacji jego roli w odzyskaniu niepodległości. A poza tym ... Ja się nie obawiam takiego czy innego marszu. Było minęło. Życie toczy się dalej. Za rok będzie następny. Znowu pochodzą, pokrzyczą (jedni i drudzy) i już. Nie ma się co pienić i zacietrzewiać. Życie toczy się dalej.
do Ja
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 04.12.2013 r., godz. 19.37
Po pierwsze Marsz Niepodległości to jedynie największa impreza Ruchu Narodowego. Od jakiegoś czasu widać po tej stronie sceny politycznej pracę i nowe pomysły. I nie jest tak, że raz do roku pomachają flagami. Oprócz tego wszelkie ruchy odwołujące się do jakiś tradycji z przeszłości w naturalny sposób biorą z nich jedynie część idei, pomysłów, czy metod. Jeżeli Dmowski nie chadzał na manifestacje 11 listopada to nie znaczy, że współczesny ruch odwołujący się do pomysłów Dmowskiego nie może tego robić. Każdy ruch musi natomiast odnosić się do współczesności.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 04.12.2013 r., godz. 19.37
Po pierwsze Marsz Niepodległości to jedynie największa impreza Ruchu Narodowego. Od jakiegoś czasu widać po tej stronie sceny politycznej pracę i nowe pomysły. I nie jest tak, że raz do roku pomachają flagami. Oprócz tego wszelkie ruchy odwołujące się do jakiś tradycji z przeszłości w naturalny sposób biorą z nich jedynie część idei, pomysłów, czy metod. Jeżeli Dmowski nie chadzał na manifestacje 11 listopada to nie znaczy, że współczesny ruch odwołujący się do pomysłów Dmowskiego nie może tego robić. Każdy ruch musi natomiast odnosić się do współczesności.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl