Hydrant za cenę życia
(Zam: 28.08.2013 r., godz. 10.30)Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak duże bezpieczeństwo nam gwarantują. Zniszczony hydrant lub skradziona tabliczka informująca, gdzie znajduje się zawór wydłuża czas akcji pożarniczej. A przecież w tym wypadku liczy się każda sekunda.
Główną bolączką straży pożarnej, spotykaną szczególnie w małych miejscowościach jest brak oznaczeń hydrantów.
- To jest rzecz kluczowa. Bardzo często znikają tabliczki informujące o tym, gdzie jest podziemny zawór hydrantowy. Wiemy, że hydrant jest, ale nie możemy znaleźć zaworu, bo zginęła tabliczka – wyjaśnia kpt. Marcin Turowski, rzecznik Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wyszkowie.
Inną sprawą, jest częste dewastowanie hydrantów i dzielenie ich na części, które potem można sprzedać w punkcie złomu.
- Najczęściej łupem złodziei są nasady wykonane z aluminium – mówi M. Turowski. – Powoli zaczynają być już wprowadzane nasady plastikowe, które giną rzadziej.
Straż pożarna potrafi jednak sobie radzić z tymi problemami. Jak mówi rzecznik, na akcję zawsze jedzie przygotowana na każdą ewentualność.
- W zależności od zgłoszenia i wielkości pożaru na akcję są wysyłane wozy z 2, 5 lub 9,5 tonami, więc ten zapas wody zawsze jest. Gdy jest duża akcja i się przedłuża, wtedy wzywamy jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych z dodatkowym zapasem wody. Dodatkowo są samochody, które znajdują hydrant, wypełniają zbiornik i dowożą wodę do jednostek pracujących przy gaszeniu ognia.
A na ile czasu gaszenia pożaru starcza zapasu wody?
- Zależy, jakiego sprzętu używamy i w jaką ilość jest wyposażony wóz. Jeśli używamy działka, to wody może starczyć na dwie minuty, gdy prądownic, to na dłuższy czas – tłumaczy kpt. Turowski. – Każdy pożar jest inny i zużycie wody musimy do niego dostosować.
Za kontrolę i konserwację hydrantów odpowiada Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Z informacji zastępcy prezesa Zbigniewa Wiśniewskiego wynika, że kontrole hydrantów przeprowadzane są średnio raz na trzy miesiące.
- Kontrole powinny się odbywać raz na kwartał. Jeśli wcześniej dotrze do nas informacja o ubytkach, to je na bieżąco uzupełniamy – wyjaśnia Z. Wiśniewski. – Zniszczenia, które najczęściej poprawiamy to wygięcia i kradzieże, głównie głowic i zaworów. Dla złodziei to doskonały materiał na złom. Niestety, nawet plastikowe elementy giną – tak po prostu – dla zabawy.
A.B.
- To jest rzecz kluczowa. Bardzo często znikają tabliczki informujące o tym, gdzie jest podziemny zawór hydrantowy. Wiemy, że hydrant jest, ale nie możemy znaleźć zaworu, bo zginęła tabliczka – wyjaśnia kpt. Marcin Turowski, rzecznik Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wyszkowie.
Inną sprawą, jest częste dewastowanie hydrantów i dzielenie ich na części, które potem można sprzedać w punkcie złomu.
- Najczęściej łupem złodziei są nasady wykonane z aluminium – mówi M. Turowski. – Powoli zaczynają być już wprowadzane nasady plastikowe, które giną rzadziej.
Straż pożarna potrafi jednak sobie radzić z tymi problemami. Jak mówi rzecznik, na akcję zawsze jedzie przygotowana na każdą ewentualność.
- W zależności od zgłoszenia i wielkości pożaru na akcję są wysyłane wozy z 2, 5 lub 9,5 tonami, więc ten zapas wody zawsze jest. Gdy jest duża akcja i się przedłuża, wtedy wzywamy jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych z dodatkowym zapasem wody. Dodatkowo są samochody, które znajdują hydrant, wypełniają zbiornik i dowożą wodę do jednostek pracujących przy gaszeniu ognia.
A na ile czasu gaszenia pożaru starcza zapasu wody?
- Zależy, jakiego sprzętu używamy i w jaką ilość jest wyposażony wóz. Jeśli używamy działka, to wody może starczyć na dwie minuty, gdy prądownic, to na dłuższy czas – tłumaczy kpt. Turowski. – Każdy pożar jest inny i zużycie wody musimy do niego dostosować.
Za kontrolę i konserwację hydrantów odpowiada Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Z informacji zastępcy prezesa Zbigniewa Wiśniewskiego wynika, że kontrole hydrantów przeprowadzane są średnio raz na trzy miesiące.
- Kontrole powinny się odbywać raz na kwartał. Jeśli wcześniej dotrze do nas informacja o ubytkach, to je na bieżąco uzupełniamy – wyjaśnia Z. Wiśniewski. – Zniszczenia, które najczęściej poprawiamy to wygięcia i kradzieże, głównie głowic i zaworów. Dla złodziei to doskonały materiał na złom. Niestety, nawet plastikowe elementy giną – tak po prostu – dla zabawy.
A.B.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl