Kick-boxing sprawia, że jestem szczęśliwsza
(Zam: 02.05.2013 r., godz. 10.30)Marta Zagumna to 23-latka z Wyszkowa, która od swoich rówieśniczek wyróżnia się niewątpliwie nietypową dla kobiety pasją – jest nią kickboxing.
„Wyszkowiak”: - To dyscyplina wymagająca siły, energii, wytrzymałości. Wiąże się z licznymi siniakami i kontuzjami, skąd więc u młodej dziewczyny takie zamiłowanie?
Marta Zagumna: - Od dziecka interesowałam się różnego rodzaju sportem. Na początku były to gry drużynowe typu siatkówka czy koszykówka. Pewnego dnia dowiedziałam się, że w Wyszkowie są prowadzone treningi kickboxingu przez Pawła Delugę, nauczyciela wf-u w ZS2, gdzie się uczyłam, więc postanowiłam spróbować swoich sił i w tej dyscyplinie. Pokochałam kickboxing od pierwszego treningu, a z każdym następnym jeszcze bardziej i wiedziałam, że to zajęcie jest mi pisane.
Kiedy pojawił się pierwszy sukces?
- Dość szybko. Po około 5 miesiącach pojechałam na pierwsze zawody z trenerem Pawłem oraz kilkoma innymi zawodnikami. Były to II Mistrzostwa Pułtuska w sztukach walki Light Contact 19 maj 2007 r. Pamiętam, że stres był ogromny, ale było warto, zajęłam pierwsze miejsce.
No właśnie stres – często Ci towarzyszy? Jak sobie z nim radzisz?
- Denerwuję się za każdym razem. Kickboxing to sport indywidualny, więc stres jest dużo większy niż przy sportach drużynowych. Powoduje, że się spinam i blokuję, ale im większe mam doświadczenie ringowe, tym emocje są mniejsze.
Jak wyglądają przygotowania do walki, jak długo ona trwa i jak wygląda?
- W zawodach, których biorę udział czas zależy od organizatora, od tego czy odbywa się na ringu czy na macie. Przeważnie jest to 3x2, czyli 3 rundy po 2 minuty z minutową przerwą pomiędzy każdą rundą. Im bliżej walki czy zawodów, tym trening jest mniej wyczerpujący. Przygotowuję się poprzez trening na worku, tarczach pao, sparingach, technice, dynamice, trening wytrzymałościowo-siłowy i wiele innych. Zawody odbywają się zazwyczaj w weekendy. W piątek jest ważenie, w sobotę eliminacje, w niedziele półfinały i finały. Zawody odbywają się na ringu lub macie, w zależności od formuły w jakiej są organizowane. Zawodnicy są rozstawieni drabinkowo i wygrani przechodzą dalej.
Każdy sport łączy się z dietą, jaka jest Twoja?
- To jest najgorsze! Wyrzeczenia związane z jedzeniem. Sportowiec powinien się zdrowo odżywiać: dużo białka, witamin, czyli chude mięso, warzywa, owoce. Jak najmniej tłuszczu i pustych kalorii. Utrzymanie wagi to naprawdę trudna sprawa, a dla kogoś takiego jak ja, kto uwielbia jeść to prawdziwa tragedia.
Walczysz wyłącznie z kobietami, czy nie ma to znaczenia?
- Podczas zawodów walczę tylko z kobietami, za to na treningach ćwiczę z chłopakami, ponieważ to głównie oni trenują w moim klubie, chociaż jest też kilka dziewczyn.
Do którego klubu należysz?
- Od jakiegoś czasu mieszkam w Warszawie. Trenuję w najlepszym klubie w Polsce „Palestra Warszawa Muay Thai & MMA Team” pod okiem trenera Łukasza Roli. Trenuję wśród bardzo utytułowanych zawodników, wielokrotnych medalistów Mistrzostw Polski, Europy, świata. Także uczę się i biorę przykład od najlepszych. Trener Łukasz jest również trenerem Kadry Polski Juniorów. W klubie jest bardzo miła atmosfera. Treningi są efektywne i ciężkie. Bardzo dużo się tam nauczyłam.
Czy to dochodowe zajęcie?
- Nie czerpię z tego żadnych dochodów, nie doszłam jeszcze do takiego poziomu. Póki co, za treningi, sprzęt, zawody, badania itp. muszę płacić z własnej kieszeni. Przydałby się sponsor.
Z czego więc się utrzymujesz?
- Pracuję w jednej z sieci sklepów w dziale odzieżowym. Zajmuję się obsługą klienta, zabezpieczeniem towaru, wywieszaniem ubrań.
O czym marzysz?
- Marzę o tym, aby jak najczęściej brać udział w zawodach, zdobywać miejsca na podium. Chcę walczyć zawodowo i spróbować swoich sił w MMA. A w przyszłości być trenerką i otworzyć jakiś klub sportów walki dla kobiet.
Bliscy wspierają Cię w tej pasji?
- Mam w nich ogromne wsparcie i bardzo mnie motywują . W szczególności pewna osoba, której bardzo dziękuję za to, że jest i zawsze mogę na nią liczyć.
Były chwile zwątpienia?
- Miałam bardzo długą przerwę od startów w zawodach przez kontuzję ręki. To był najgorszy dla mnie okres. Na szczęście mogę już trenować, ale przez prawie rok nie mogłam zacisnąć pięści. Chodziłam wtedy do szkoły, nie mogłam pisać, trenować, grać w siatkówkę, nie mogłam właściwie nic robić prawą ręką. To był koszmar, wielokrotnie wątpiłam, czy kiedykolwiek będę mieć ją jeszcze w pełni sprawną i czy nadal będę zajmować się kickboxingiem. Na szczęście to już za mną i wiem, że wiara czyni cuda. Moje motto brzmi: życie to walka, aby dążyć do czegoś.
Jesteś optymistką.
- Staram się patrzeć na świat pozytywnie i cieszyć życiem, przecież jest piękne. To kickboxing sprawia, że jestem szczęśliwsza, to moja odskocznia, mój latający dywan, to jest pasja. Człowiek bez pasji to jak dom bez właściciela. To co robię, nadaje memu życiu sens. Imponują mi ludzie, którzy postawili sobie cel i konsekwentnie do niego dążą. Tacy, których nic nie jest w stanie powstrzymać przed zrealizowaniem go, którzy są niewiarygodnie wytrwali w swoich postanowieniach, ludzie z bardzo silną wolą i charakterem. Taka chcę być.
Podobno sport uczy pokory. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
- Droga. przez którą przeszłam była bardzo kręta. Jeszcze kilka lat temu byłam bardzo głupiutka i wielokrotnie zaczynałam iść w złym kierunku. To, gdzie teraz jestem w dużej mierze zawdzięczam trenerowi Pawłowi, można powiedzieć. że wtedy był moim jedynym autorytetem i bardzo mi pomagał. Uczymy się na błędach i dziś jestem zupełnie innym człowiekiem. Cieszę się, że jestem kim jestem. To prawda. spokorniałam.
Jakie masz osiągnięcia?
- Najkrócej mówiąc. są to trzy pierwsze miejsca, trzy drugie i dwa trzecie w różnych mistrzostwach.
Jakie masz plany na przyszłość?
- Na pewno będę dalej trenować i startować w zawodach. Chciałabym za jakiś czas walczyć zawodowo, spróbować swoich sił w MMA i rozpocząć studia na AWF.
Rozmawiała
P.D.
Marta Zagumna: - Od dziecka interesowałam się różnego rodzaju sportem. Na początku były to gry drużynowe typu siatkówka czy koszykówka. Pewnego dnia dowiedziałam się, że w Wyszkowie są prowadzone treningi kickboxingu przez Pawła Delugę, nauczyciela wf-u w ZS2, gdzie się uczyłam, więc postanowiłam spróbować swoich sił i w tej dyscyplinie. Pokochałam kickboxing od pierwszego treningu, a z każdym następnym jeszcze bardziej i wiedziałam, że to zajęcie jest mi pisane.
Kiedy pojawił się pierwszy sukces?
- Dość szybko. Po około 5 miesiącach pojechałam na pierwsze zawody z trenerem Pawłem oraz kilkoma innymi zawodnikami. Były to II Mistrzostwa Pułtuska w sztukach walki Light Contact 19 maj 2007 r. Pamiętam, że stres był ogromny, ale było warto, zajęłam pierwsze miejsce.
No właśnie stres – często Ci towarzyszy? Jak sobie z nim radzisz?
- Denerwuję się za każdym razem. Kickboxing to sport indywidualny, więc stres jest dużo większy niż przy sportach drużynowych. Powoduje, że się spinam i blokuję, ale im większe mam doświadczenie ringowe, tym emocje są mniejsze.
Jak wyglądają przygotowania do walki, jak długo ona trwa i jak wygląda?
- W zawodach, których biorę udział czas zależy od organizatora, od tego czy odbywa się na ringu czy na macie. Przeważnie jest to 3x2, czyli 3 rundy po 2 minuty z minutową przerwą pomiędzy każdą rundą. Im bliżej walki czy zawodów, tym trening jest mniej wyczerpujący. Przygotowuję się poprzez trening na worku, tarczach pao, sparingach, technice, dynamice, trening wytrzymałościowo-siłowy i wiele innych. Zawody odbywają się zazwyczaj w weekendy. W piątek jest ważenie, w sobotę eliminacje, w niedziele półfinały i finały. Zawody odbywają się na ringu lub macie, w zależności od formuły w jakiej są organizowane. Zawodnicy są rozstawieni drabinkowo i wygrani przechodzą dalej.
Każdy sport łączy się z dietą, jaka jest Twoja?
- To jest najgorsze! Wyrzeczenia związane z jedzeniem. Sportowiec powinien się zdrowo odżywiać: dużo białka, witamin, czyli chude mięso, warzywa, owoce. Jak najmniej tłuszczu i pustych kalorii. Utrzymanie wagi to naprawdę trudna sprawa, a dla kogoś takiego jak ja, kto uwielbia jeść to prawdziwa tragedia.
Walczysz wyłącznie z kobietami, czy nie ma to znaczenia?
- Podczas zawodów walczę tylko z kobietami, za to na treningach ćwiczę z chłopakami, ponieważ to głównie oni trenują w moim klubie, chociaż jest też kilka dziewczyn.
Do którego klubu należysz?
- Od jakiegoś czasu mieszkam w Warszawie. Trenuję w najlepszym klubie w Polsce „Palestra Warszawa Muay Thai & MMA Team” pod okiem trenera Łukasza Roli. Trenuję wśród bardzo utytułowanych zawodników, wielokrotnych medalistów Mistrzostw Polski, Europy, świata. Także uczę się i biorę przykład od najlepszych. Trener Łukasz jest również trenerem Kadry Polski Juniorów. W klubie jest bardzo miła atmosfera. Treningi są efektywne i ciężkie. Bardzo dużo się tam nauczyłam.
Czy to dochodowe zajęcie?
- Nie czerpię z tego żadnych dochodów, nie doszłam jeszcze do takiego poziomu. Póki co, za treningi, sprzęt, zawody, badania itp. muszę płacić z własnej kieszeni. Przydałby się sponsor.
Z czego więc się utrzymujesz?
- Pracuję w jednej z sieci sklepów w dziale odzieżowym. Zajmuję się obsługą klienta, zabezpieczeniem towaru, wywieszaniem ubrań.
O czym marzysz?
- Marzę o tym, aby jak najczęściej brać udział w zawodach, zdobywać miejsca na podium. Chcę walczyć zawodowo i spróbować swoich sił w MMA. A w przyszłości być trenerką i otworzyć jakiś klub sportów walki dla kobiet.
Bliscy wspierają Cię w tej pasji?
- Mam w nich ogromne wsparcie i bardzo mnie motywują . W szczególności pewna osoba, której bardzo dziękuję za to, że jest i zawsze mogę na nią liczyć.
Były chwile zwątpienia?
- Miałam bardzo długą przerwę od startów w zawodach przez kontuzję ręki. To był najgorszy dla mnie okres. Na szczęście mogę już trenować, ale przez prawie rok nie mogłam zacisnąć pięści. Chodziłam wtedy do szkoły, nie mogłam pisać, trenować, grać w siatkówkę, nie mogłam właściwie nic robić prawą ręką. To był koszmar, wielokrotnie wątpiłam, czy kiedykolwiek będę mieć ją jeszcze w pełni sprawną i czy nadal będę zajmować się kickboxingiem. Na szczęście to już za mną i wiem, że wiara czyni cuda. Moje motto brzmi: życie to walka, aby dążyć do czegoś.
Jesteś optymistką.
- Staram się patrzeć na świat pozytywnie i cieszyć życiem, przecież jest piękne. To kickboxing sprawia, że jestem szczęśliwsza, to moja odskocznia, mój latający dywan, to jest pasja. Człowiek bez pasji to jak dom bez właściciela. To co robię, nadaje memu życiu sens. Imponują mi ludzie, którzy postawili sobie cel i konsekwentnie do niego dążą. Tacy, których nic nie jest w stanie powstrzymać przed zrealizowaniem go, którzy są niewiarygodnie wytrwali w swoich postanowieniach, ludzie z bardzo silną wolą i charakterem. Taka chcę być.
Podobno sport uczy pokory. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
- Droga. przez którą przeszłam była bardzo kręta. Jeszcze kilka lat temu byłam bardzo głupiutka i wielokrotnie zaczynałam iść w złym kierunku. To, gdzie teraz jestem w dużej mierze zawdzięczam trenerowi Pawłowi, można powiedzieć. że wtedy był moim jedynym autorytetem i bardzo mi pomagał. Uczymy się na błędach i dziś jestem zupełnie innym człowiekiem. Cieszę się, że jestem kim jestem. To prawda. spokorniałam.
Jakie masz osiągnięcia?
- Najkrócej mówiąc. są to trzy pierwsze miejsca, trzy drugie i dwa trzecie w różnych mistrzostwach.
Jakie masz plany na przyszłość?
- Na pewno będę dalej trenować i startować w zawodach. Chciałabym za jakiś czas walczyć zawodowo, spróbować swoich sił w MMA i rozpocząć studia na AWF.
Rozmawiała
P.D.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl