Sześciolatek nadaje się do szkoły, ale...
(Zam: 02.05.2013 r., godz. 10.30)Obniżenie wieku szkolnego powinno być rozpatrywane w dwóch aspektach – gotowości szkolnej dziecka i przygotowania szkoły do jego przyjęcia. Z tym stwierdzeniem zgadzają się prelegenci konferencji, którą zorganizował 16 kwietnia Urząd Miejski.
We wtorek o 15.00 salę widowiskową wyszkowskiego „Hutnika” wypełniła blisko setka rodziców, którzy stoją przed trudnym wyborem, czy posłać swoje sześcioletnie dziecko do szkoły w tym roku, czy dopiero w przyszłym. Póki co, decyzja ta jest jeszcze w rękach rodziców, od września 2014 r. będzie to już obowiązek. Argumentem przeciwko wcześniejszej inicjacji szkolnej najczęściej wymienianym przez rodziców jest zabieranie dziecku dodatkowego roku dzieciństwa. Dane porównawcze krajów europejskich są jednoznaczne. W większości obowiązek szkolny zaczyna się w wieku 6 lat. Są też wyjątki. Jeszcze wcześniej, bo zaledwie w wieku 5 lat do szkół idą dzieci z Holandii, Anglii, Walii i Szkocji, a w Irlandii Północnej w szkolnych ławkach zasiadają już czterolatki. Generalnie, dzieci z krajów Europy Wschodniej rozpoczynają naukę najpóźniej, w wieku 7 lat.
By ułatwić rodzicom podjęcie decyzji gmina sięgnęła po autorytety: dr Aleksandrę Piotrowską – psychologa dziecięcego i pracownika naukowego Pracowni Psychologii Edukacyjnej Wydziału Edukacyjnego Uniwersytetu Warszawskiego i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Warszawie oraz doktorów z Instytutu Badań Edukacyjnych – Piotra Rycielskiego i Radosława Kaczana.
Od wielu lat zwolenniczką wcześniejszego posyłania dzieci do szkoły jest Aleksandra Piotrowska, która sama jako sześciolatka rozpoczęła naukę.
- Nie zauważyłam, będąc jedynym sześciolatkiem w klasie siedmiolatków, żebym miała z tego powodu jakieś kłopoty – mówiła. – Podstawą naszego poznawania świata, procesów uczenia się, przetwarzania pamięciowego jest układ nerwowy i to, co się w nim dzieje. Proces tworzenia powiązań między komórkami nerwowymi w dużej mierze dokonuje się po narodzinach człowieka. Po kilku latach życia zaczyna się proces odwrotny, niewykorzystywane drogi nerwowe przestają być aktywne, tak jak zaprojektowane kiedyś nieużywane ścieżki stopniowo zarastają. Do ok. 10 roku życia trwa proces rozstrzygania, które połączenia przetrwają, a które ulegną destrukcji. W tym okresie, każdy rok ma niewiarygodne znaczenie dla konstrukcji naszego mózgu.
Zdaniem specjalistki, dziecko w tym okresie powinno być pobudzane do zorganizowanej ukierunkowanej pracy aktywizującej jego mózg, nawet przez kilka godzin dziennie. Od tego jak spędza czas mając 5, 6 czy 7 lat w bardzo dużej mierze zależy stan jego mózgu w następnych dziesięcioleciach. A. Piotrowska zwróciła też uwagę na bardzo niepokojące zjawisko, jakie obserwujemy w tej chwili, kiedy większość 3-, 4-, 5-latków spędza swoje dzieciństwo głównie przed telewizorem czy komputerem. Rodzice, babcie, dziadkowie wolą włączyć dziecku kreskówkę, niż z nim porozmawiać, pobawić się, czy poczytać. Okazuje się, że tak bezproduktywnie spędzone pierwsze lata dzieciństwa mogą przynieść katastrofalne skutki w przyszłości.
Nie jest prawdą, że dziecko sześcioletnie nie nadaje się do szkoły. Mózg, który jest podstawą aktywności poznawczej osiąga u sześciolatka już 90 proc. masy w pełni dojrzałego organu.
Mówiąc o obniżeniu wieku inicjacji szkolnej i rozważając dojrzałość dziecka do edukacji trzeba spojrzeć na problem z drugiej strony, mianowicie czy szkoły są gotowe na przyjęcie sześciolatka.
- Gdyby było tak, że przed sześciolatkami mamy zamiar postawić dokładnie taką samą szkołę, te same programy nauczania, wymagania i podręczniki, które do tej pory stawialiśmy przed 7-latkami, byłabym osobą zdecydowanie dołączającą do grona protestujących przeciwko obniżeniu wieku szkolnego. Obniżenie wieku inicjacji szkolnej z 7 do 6 lat oczywiście musi się wiązać z tym, że są zmienione programy, zmienione oczekiwania wobec dziecka i zmieniona metodyka pracy z nim – stwierdziła A. Piotrowska. – Troszkę za późno zabrano się za te zmiany. Tę reformę możemy podawać za przykład reformy trochę skiepszczonej przez nasze państwo. Pamiętajmy, że gotowość do zmian musi być z obu stron. Wiem, że ze szkołami jest różnie, choć generalnie nieźle, ale z całą pewnością nie wszystkie szkoły w Polsce są gotowe do tego, żeby pracować z sześciolatkami.
Doktorzy Radosław Kaczan i Piotr Rycielski z Instytutu Badań Edukacyjnych omówili wyniki ogólnopolskiego badania szkolnych uwarunkowań efektywności kształcenia (SUEK). Prace zespołu badawczego mają na celu określenie najważniejszych czynników determinujących efektywność kształcenia w szkołach podstawowych. W badaniu, które zostało przeprowadzone pod koniec ubiegłego roku szkolnego wzięło udział 3 769 dzieci 5-,6- i 7-letnich z całej Polski.
- Jeśli chodzi o umiejętności matematyczne, dzieci w pierwszych klasach są względnie najlepiej rozwinięte. Następnie są dzieci sześcioletnie – z zerówek w przedszkolach i szkołach. Najniżej na skali znalazły się dzieci 5-letnie, bo są najmłodsze i tak naprawdę mają jeszcze czas by dogonić sześciolatki – mówił dr Piotr Rycielski. – Nie ma żadnej istotnej statystycznie różnicy między poziomem kompetencji dzieci 7- i 6-letnich chodzących do pierwszych klas. Natomiast, są różnice między dziećmi sześcioletnimi w pierwszej klasie, a dziećmi sześcioletnimi w przedszkolu. Można to odczytywać jako argumenty na rzecz tego, że pierwsza klasa rozwija dzieci 6-letnie bardziej niż ich rówieśników w innych środowiskach edukacyjnych.
Efekt wyższości pierwszej klasy jest znacznie silniejszy w przypadku nauki pisania. Praktycznie żadnej różnicy nie ma między 6- i 7-latkami w pierwszej klasie szkoły podstawowej, natomiast 6-latki w zerówce lub przedszkolu istotnie odstają od dzieci chodzących do szkoły. Efekt pierwszej klasy widać też w kompetencjach związanych z czytaniem.
- Badania jednoznacznie pokazują, że 6-latki, które zostały posłane do szkoły wcześniej rzeczywiście bardziej funkcjonują jak 7-latki niż ich rówieśnicy w przedszkolu czy zerówce, co wydaje się istotnym argumentem. Wraz z każdym kolejnym rokiem w przedszkolu jest przyrost kompetencji, czy to związanych z matematyką, czy z czytaniem, pisaniem – zakończył P. Rycielski.
Kiedy rodzice słuchali wykładów, nad bezpieczeństwem ich dzieci czuwali nauczyciele i dyrekcja pobliskiego Żłobko-Przedszkola. Dla blisko 60 maluchów aktorzy z koła teatralnego działającego w SP nr 1 zorganizowali teatrzyk „Kopciuszek”. Dzieci mogły też wybierać spośród szerokiej oferty warsztatowej: zajęć plastycznych, matematycznych, językowych, komputerowych i informatycznych.
Wtorkowa konferencja to kolejna inicjatywa gminy w ramach kampanii informacyjnej nt. zalet płynących z wcześniejszego posłania dziecka do szkoły. Dotychczas gmina przeprowadziła m.in. seminaria dla nauczycieli wychowania przedszkolnego i edukacji wczesnoszkolnej dotyczące organizacji zajęć i pracy z dzieckiem sześcioletnim, w ubiegłym roku opracowała ulotki informacyjne „Sześciolatku witaj w naszych szkołach” i „My jesteśmy już gotowi, by pójść do I klasy, a Ty?”, prezentuje specjalistyczne artykuły w prasie, na stronie internetowej urzędu została uruchomiona zakładka „6-latek w szkole” a na telebimach w Bibliotece Miejskiej i Galerii wyświetlana jest prezentacja pod takim samym tytułem. Działa też linia telefoniczna, na wszystkie pytania rodziców odpowiada doradca metodyczny gminy. Kampania jest realizowana ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej (ponad 9 500 zł) i środków własnych gminy (5 500 zł).
A.B.
By ułatwić rodzicom podjęcie decyzji gmina sięgnęła po autorytety: dr Aleksandrę Piotrowską – psychologa dziecięcego i pracownika naukowego Pracowni Psychologii Edukacyjnej Wydziału Edukacyjnego Uniwersytetu Warszawskiego i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Warszawie oraz doktorów z Instytutu Badań Edukacyjnych – Piotra Rycielskiego i Radosława Kaczana.
Od wielu lat zwolenniczką wcześniejszego posyłania dzieci do szkoły jest Aleksandra Piotrowska, która sama jako sześciolatka rozpoczęła naukę.
- Nie zauważyłam, będąc jedynym sześciolatkiem w klasie siedmiolatków, żebym miała z tego powodu jakieś kłopoty – mówiła. – Podstawą naszego poznawania świata, procesów uczenia się, przetwarzania pamięciowego jest układ nerwowy i to, co się w nim dzieje. Proces tworzenia powiązań między komórkami nerwowymi w dużej mierze dokonuje się po narodzinach człowieka. Po kilku latach życia zaczyna się proces odwrotny, niewykorzystywane drogi nerwowe przestają być aktywne, tak jak zaprojektowane kiedyś nieużywane ścieżki stopniowo zarastają. Do ok. 10 roku życia trwa proces rozstrzygania, które połączenia przetrwają, a które ulegną destrukcji. W tym okresie, każdy rok ma niewiarygodne znaczenie dla konstrukcji naszego mózgu.
Zdaniem specjalistki, dziecko w tym okresie powinno być pobudzane do zorganizowanej ukierunkowanej pracy aktywizującej jego mózg, nawet przez kilka godzin dziennie. Od tego jak spędza czas mając 5, 6 czy 7 lat w bardzo dużej mierze zależy stan jego mózgu w następnych dziesięcioleciach. A. Piotrowska zwróciła też uwagę na bardzo niepokojące zjawisko, jakie obserwujemy w tej chwili, kiedy większość 3-, 4-, 5-latków spędza swoje dzieciństwo głównie przed telewizorem czy komputerem. Rodzice, babcie, dziadkowie wolą włączyć dziecku kreskówkę, niż z nim porozmawiać, pobawić się, czy poczytać. Okazuje się, że tak bezproduktywnie spędzone pierwsze lata dzieciństwa mogą przynieść katastrofalne skutki w przyszłości.
Nie jest prawdą, że dziecko sześcioletnie nie nadaje się do szkoły. Mózg, który jest podstawą aktywności poznawczej osiąga u sześciolatka już 90 proc. masy w pełni dojrzałego organu.
Mówiąc o obniżeniu wieku inicjacji szkolnej i rozważając dojrzałość dziecka do edukacji trzeba spojrzeć na problem z drugiej strony, mianowicie czy szkoły są gotowe na przyjęcie sześciolatka.
- Gdyby było tak, że przed sześciolatkami mamy zamiar postawić dokładnie taką samą szkołę, te same programy nauczania, wymagania i podręczniki, które do tej pory stawialiśmy przed 7-latkami, byłabym osobą zdecydowanie dołączającą do grona protestujących przeciwko obniżeniu wieku szkolnego. Obniżenie wieku inicjacji szkolnej z 7 do 6 lat oczywiście musi się wiązać z tym, że są zmienione programy, zmienione oczekiwania wobec dziecka i zmieniona metodyka pracy z nim – stwierdziła A. Piotrowska. – Troszkę za późno zabrano się za te zmiany. Tę reformę możemy podawać za przykład reformy trochę skiepszczonej przez nasze państwo. Pamiętajmy, że gotowość do zmian musi być z obu stron. Wiem, że ze szkołami jest różnie, choć generalnie nieźle, ale z całą pewnością nie wszystkie szkoły w Polsce są gotowe do tego, żeby pracować z sześciolatkami.
Doktorzy Radosław Kaczan i Piotr Rycielski z Instytutu Badań Edukacyjnych omówili wyniki ogólnopolskiego badania szkolnych uwarunkowań efektywności kształcenia (SUEK). Prace zespołu badawczego mają na celu określenie najważniejszych czynników determinujących efektywność kształcenia w szkołach podstawowych. W badaniu, które zostało przeprowadzone pod koniec ubiegłego roku szkolnego wzięło udział 3 769 dzieci 5-,6- i 7-letnich z całej Polski.
- Jeśli chodzi o umiejętności matematyczne, dzieci w pierwszych klasach są względnie najlepiej rozwinięte. Następnie są dzieci sześcioletnie – z zerówek w przedszkolach i szkołach. Najniżej na skali znalazły się dzieci 5-letnie, bo są najmłodsze i tak naprawdę mają jeszcze czas by dogonić sześciolatki – mówił dr Piotr Rycielski. – Nie ma żadnej istotnej statystycznie różnicy między poziomem kompetencji dzieci 7- i 6-letnich chodzących do pierwszych klas. Natomiast, są różnice między dziećmi sześcioletnimi w pierwszej klasie, a dziećmi sześcioletnimi w przedszkolu. Można to odczytywać jako argumenty na rzecz tego, że pierwsza klasa rozwija dzieci 6-letnie bardziej niż ich rówieśników w innych środowiskach edukacyjnych.
Efekt wyższości pierwszej klasy jest znacznie silniejszy w przypadku nauki pisania. Praktycznie żadnej różnicy nie ma między 6- i 7-latkami w pierwszej klasie szkoły podstawowej, natomiast 6-latki w zerówce lub przedszkolu istotnie odstają od dzieci chodzących do szkoły. Efekt pierwszej klasy widać też w kompetencjach związanych z czytaniem.
- Badania jednoznacznie pokazują, że 6-latki, które zostały posłane do szkoły wcześniej rzeczywiście bardziej funkcjonują jak 7-latki niż ich rówieśnicy w przedszkolu czy zerówce, co wydaje się istotnym argumentem. Wraz z każdym kolejnym rokiem w przedszkolu jest przyrost kompetencji, czy to związanych z matematyką, czy z czytaniem, pisaniem – zakończył P. Rycielski.
Kiedy rodzice słuchali wykładów, nad bezpieczeństwem ich dzieci czuwali nauczyciele i dyrekcja pobliskiego Żłobko-Przedszkola. Dla blisko 60 maluchów aktorzy z koła teatralnego działającego w SP nr 1 zorganizowali teatrzyk „Kopciuszek”. Dzieci mogły też wybierać spośród szerokiej oferty warsztatowej: zajęć plastycznych, matematycznych, językowych, komputerowych i informatycznych.
Wtorkowa konferencja to kolejna inicjatywa gminy w ramach kampanii informacyjnej nt. zalet płynących z wcześniejszego posłania dziecka do szkoły. Dotychczas gmina przeprowadziła m.in. seminaria dla nauczycieli wychowania przedszkolnego i edukacji wczesnoszkolnej dotyczące organizacji zajęć i pracy z dzieckiem sześcioletnim, w ubiegłym roku opracowała ulotki informacyjne „Sześciolatku witaj w naszych szkołach” i „My jesteśmy już gotowi, by pójść do I klasy, a Ty?”, prezentuje specjalistyczne artykuły w prasie, na stronie internetowej urzędu została uruchomiona zakładka „6-latek w szkole” a na telebimach w Bibliotece Miejskiej i Galerii wyświetlana jest prezentacja pod takim samym tytułem. Działa też linia telefoniczna, na wszystkie pytania rodziców odpowiada doradca metodyczny gminy. Kampania jest realizowana ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej (ponad 9 500 zł) i środków własnych gminy (5 500 zł).
A.B.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl