Kierunek zmian jest nieszczęśliwy
(Zam: 24.05.2012 r., godz. 11.58)Rozmowa z Maciejem Wójcikiem, prezesem oddziału powiatowego Związku Nauczycielstwa Polskiego o jego pracy i zmianach w szkolnictwie
„Wyszkowiak”: Jaka jest rola Związku Nauczycielstwa Polskiego w naszym powiecie?
Maciej Wójcik: - Rolą wszystkich związków zawodowych jest dbanie o interesy pracowników. Dotarliśmy do takich czasów, kiedy często pracodawcy łamią prawo lub próbują je obejść. Naszym zadaniem jest zapobieganie takim sytuacjom.
Dużo ich jest?
- Na te czasy raczej tak. Wydaje mi się, że głównie powodowane jest to trudną sytuacją na rynku pracy, która cały czas się komplikuje. Zamykane są szkoły, przekazywane stowarzyszeniom, przekształcane. Formy tych zmian są różne. Podstawowym problemem jest to, że często pracodawcy próbują obejść prawo. Zdarzają się nieliczne przypadki, że prawo łamane jest ewidentnie i świadomie, bo może ktoś się nie zorientuje.
Czym obecnie zajmuje się związek?
- W dalszym ciągu rząd dąży do likwidacji Karty Nauczyciela oraz wprowadzenia zmian w oświacie, które są dla naszego środowiska bardzo niekorzystne. Zmiany chcą objąć zwiększenie pensum dydaktycznego. Nie wszyscy mają świadomość, że nauczyciel pracuje czterdzieści godzin. Niektórym się wydaje, że jest to osiemnaście. Trzeba wiedzieć, że te osiemnaście godzin przypada jedynie na pewne grupy, na tzw. nauczycieli tablicowych. Trzeba też pamiętać o tym, że często nauczyciel wykonuje swoje obowiązki poza miejscem pracy. To jest mit, że nauczyciel zarabia dużo. Wynagrodzenie nauczyciela wypłacane jest według ściśle określonych zasad. Trzeba pamiętać też o tym, że część nauczycieli ma wysokie pensum, jest to ponad dwadzieścia godzin. Oprócz tego jest papierologia, która z roku na rok przybiera na sile. Wiele szkół przechodzi na system elektroniczny: dzienniki, sprawozdania. To wszystko trzeba opanować.
Jaki jest, Pana zdaniem, cel zmian w oświacie?
- Rząd, ministerstwo, samorządy, szukają oszczędności. Jestem w stanie pewne rzeczy zrozumieć, tylko tak naprawdę, to państwo powinno finansować oświatę w całości. Uważam, że może nie tak raptownie, trochę spokojniej należałoby to zrobić, bo to wiąże się z licznymi problemami. Po pierwsze są to ogromne koszty, po drugie często wprowadzany system jest zawodny.
Czyli tradycyjny system był lepszy?
- On był pewny. Dobrze jest, że są elektroniczne dzienniki, ale mimo to, nie likwidowałbym papierowej dokumentacji, bo to niebezpieczne. Za moich czasów każdy nauczyciel miał swój zeszyt, w którym wpisywał oceny uczniów i nawet, jeśli były próby zafałszowania, to było to proste do odtworzenia. To była reguła „starej szkoły” pedagogicznej. System kształcenia nauczycieli wypaczył się przez ostatnie lata. Brakuje pewnych rzeczy, a szczególnie tego, co dotyczy praktyki zawodowej. Za mało jest kształcenia, które przygotowywałoby nauczycieli praktycznie do wykonywania swojej pracy. Widać to ewidentnie, kiedy do pracy przychodzi młody nauczyciel.
Nie ma Pan wrażenia, że te wszystkie zmiany nie prowadzą do dobrego? Przykładem jest gimnazjum.
- Jest takie wrażenie. Gimnazjum było nieudane od samego początku i wszyscy o tym mówili, a nikt nie słuchał. A teraz tak naprawdę wydaje mi się, że rządowi trudno jest się z tego wycofać. Kierunek zmian ewidentnie jest nieszczęśliwy, później widać, jakie są tego skutki. Często zmiany są wprowadzane przez osoby, które nie do końca rozumieją jak powinna wyglądać oświata.
Jaka jest Pana wizja szkolnictwa?
- Zmiany oraz nawał nowości często powodują, że trudno jest tak ustawić oświatę, żeby nie było problemów. Powoduje to chaos. Nieszczęściem jest również to, że wszystkie te zmiany zrzucane są na pracowników oświaty, jak również to, że poziom nauczania spada.
Jaki jest tego powód? Obwiniać nauczycieli, uczniów czy system?
- Nic nie można zarzucić dzieciom, młodzieży. Uczniowie dostosowują się do czasów. To prawda, że młodzież jest coraz trudniejsza, ale to nie znaczy, że jest gorsza, ona po prostu jest inna. My musimy się do tego dostosować, wprowadzając inne metody, motywując. Często jednak zmiany są absurdalne. np. likwidacja nauki w przedszkolu, odejście od pamięciowego opanowania tabliczki mnożenia. To wszystko ogranicza myślenie w przyszłości. Zmiany często uniemożliwiają wszechstronny rozwój. W starej szkole uczyliśmy się z jednego elementarza, resztę trzeba było zapisać. Ćwiczyło się rękę i pamięć.
Unowocześnienia są niedobre?
- Wchodzimy w inną erę, komputery są przydatne, ale trzeba umieć wypośrodkować. Widać, że dzieci mniej piszą, mniej czytają, ale to chyba nie nieszczęście, trzeba tylko pamiętać, że są inne formy, z których można korzystać.
Jak Pan ocenia szkolnictwo ponadgimnazjalne w naszym powiecie?
- Uważam, że za dużo tworzy się liceów ogólnokształcących, za mało jest szkolnictwa zawodowego. W tym roku prowadzony jest nabór do około dwudziestu klas LO. Absolwentów gimnazjum jest ok. 880, przeliczając po trzydzieści osób w klasie, daje nam wynik sześciuset uczniów ogólniaka. A gdzie reszta? Młodzież często nie ma świadomości, co wybiera. Dobrze, że są targi edukacyjne, bo mogą się na nich czegoś dowiedzieć. Zawsze było tak, że trudno było wybrać zawód, wiem z własnego doświadczenia.
Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu swoim wystąpieniem wywołał Pan burzę, liczne dyskusje i kontrowersje w środowisku pedagogicznym i samorządowym. Dlaczego zdecydował się Pan poruszyć trudne sprawy na forum?
- To, co się dzieje w naszych szkołach jest tajemnicą poliszynela. Zdarzają się przypadki łamania prawa. Próbowaliśmy załatwić pewne sprawy w mniejszym gronie, ale rozmowy nie przyniosły skutku. W większości przypadków rozmowa jest skuteczna i załatwiamy to w czterech ścianach. Jeśli ktoś poczuł się urażony moimi słowami, mógł czegoś nie usłyszeć bądź nie zrozumieć, jak wyraziłem się jasno i większość ludzi wie, o co chodzi. Bardzo zależy mi na tym, aby wszystkie konflikty, które są w oświacie miały swoje rozwiązanie. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie.
To jeden z komentarzy Czytelników: Nie powinniśmy zgadzać się na bylejakość – nauczyciele udają, że uczą, uczniowie udają, że się uczą, a starosta i burmistrz udają, że kontrolują i nadzorują. I do tego rząd, który co rok reformuje. Jak by Pan to skomentował?
- Coś w tym jest. Z tą jakością bywa różnie, ale raczej to wszystko wynika z góry i zależy od stawianych wymogów.
Rozmawiała Izabela Sobczak
Dużo ich jest?
- Na te czasy raczej tak. Wydaje mi się, że głównie powodowane jest to trudną sytuacją na rynku pracy, która cały czas się komplikuje. Zamykane są szkoły, przekazywane stowarzyszeniom, przekształcane. Formy tych zmian są różne. Podstawowym problemem jest to, że często pracodawcy próbują obejść prawo. Zdarzają się nieliczne przypadki, że prawo łamane jest ewidentnie i świadomie, bo może ktoś się nie zorientuje.
Czym obecnie zajmuje się związek?
- W dalszym ciągu rząd dąży do likwidacji Karty Nauczyciela oraz wprowadzenia zmian w oświacie, które są dla naszego środowiska bardzo niekorzystne. Zmiany chcą objąć zwiększenie pensum dydaktycznego. Nie wszyscy mają świadomość, że nauczyciel pracuje czterdzieści godzin. Niektórym się wydaje, że jest to osiemnaście. Trzeba wiedzieć, że te osiemnaście godzin przypada jedynie na pewne grupy, na tzw. nauczycieli tablicowych. Trzeba też pamiętać o tym, że często nauczyciel wykonuje swoje obowiązki poza miejscem pracy. To jest mit, że nauczyciel zarabia dużo. Wynagrodzenie nauczyciela wypłacane jest według ściśle określonych zasad. Trzeba pamiętać też o tym, że część nauczycieli ma wysokie pensum, jest to ponad dwadzieścia godzin. Oprócz tego jest papierologia, która z roku na rok przybiera na sile. Wiele szkół przechodzi na system elektroniczny: dzienniki, sprawozdania. To wszystko trzeba opanować.
Jaki jest, Pana zdaniem, cel zmian w oświacie?
- Rząd, ministerstwo, samorządy, szukają oszczędności. Jestem w stanie pewne rzeczy zrozumieć, tylko tak naprawdę, to państwo powinno finansować oświatę w całości. Uważam, że może nie tak raptownie, trochę spokojniej należałoby to zrobić, bo to wiąże się z licznymi problemami. Po pierwsze są to ogromne koszty, po drugie często wprowadzany system jest zawodny.
Czyli tradycyjny system był lepszy?
- On był pewny. Dobrze jest, że są elektroniczne dzienniki, ale mimo to, nie likwidowałbym papierowej dokumentacji, bo to niebezpieczne. Za moich czasów każdy nauczyciel miał swój zeszyt, w którym wpisywał oceny uczniów i nawet, jeśli były próby zafałszowania, to było to proste do odtworzenia. To była reguła „starej szkoły” pedagogicznej. System kształcenia nauczycieli wypaczył się przez ostatnie lata. Brakuje pewnych rzeczy, a szczególnie tego, co dotyczy praktyki zawodowej. Za mało jest kształcenia, które przygotowywałoby nauczycieli praktycznie do wykonywania swojej pracy. Widać to ewidentnie, kiedy do pracy przychodzi młody nauczyciel.
Nie ma Pan wrażenia, że te wszystkie zmiany nie prowadzą do dobrego? Przykładem jest gimnazjum.
- Jest takie wrażenie. Gimnazjum było nieudane od samego początku i wszyscy o tym mówili, a nikt nie słuchał. A teraz tak naprawdę wydaje mi się, że rządowi trudno jest się z tego wycofać. Kierunek zmian ewidentnie jest nieszczęśliwy, później widać, jakie są tego skutki. Często zmiany są wprowadzane przez osoby, które nie do końca rozumieją jak powinna wyglądać oświata.
Jaka jest Pana wizja szkolnictwa?
- Zmiany oraz nawał nowości często powodują, że trudno jest tak ustawić oświatę, żeby nie było problemów. Powoduje to chaos. Nieszczęściem jest również to, że wszystkie te zmiany zrzucane są na pracowników oświaty, jak również to, że poziom nauczania spada.
Jaki jest tego powód? Obwiniać nauczycieli, uczniów czy system?
- Nic nie można zarzucić dzieciom, młodzieży. Uczniowie dostosowują się do czasów. To prawda, że młodzież jest coraz trudniejsza, ale to nie znaczy, że jest gorsza, ona po prostu jest inna. My musimy się do tego dostosować, wprowadzając inne metody, motywując. Często jednak zmiany są absurdalne. np. likwidacja nauki w przedszkolu, odejście od pamięciowego opanowania tabliczki mnożenia. To wszystko ogranicza myślenie w przyszłości. Zmiany często uniemożliwiają wszechstronny rozwój. W starej szkole uczyliśmy się z jednego elementarza, resztę trzeba było zapisać. Ćwiczyło się rękę i pamięć.
Unowocześnienia są niedobre?
- Wchodzimy w inną erę, komputery są przydatne, ale trzeba umieć wypośrodkować. Widać, że dzieci mniej piszą, mniej czytają, ale to chyba nie nieszczęście, trzeba tylko pamiętać, że są inne formy, z których można korzystać.
Jak Pan ocenia szkolnictwo ponadgimnazjalne w naszym powiecie?
- Uważam, że za dużo tworzy się liceów ogólnokształcących, za mało jest szkolnictwa zawodowego. W tym roku prowadzony jest nabór do około dwudziestu klas LO. Absolwentów gimnazjum jest ok. 880, przeliczając po trzydzieści osób w klasie, daje nam wynik sześciuset uczniów ogólniaka. A gdzie reszta? Młodzież często nie ma świadomości, co wybiera. Dobrze, że są targi edukacyjne, bo mogą się na nich czegoś dowiedzieć. Zawsze było tak, że trudno było wybrać zawód, wiem z własnego doświadczenia.
Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu swoim wystąpieniem wywołał Pan burzę, liczne dyskusje i kontrowersje w środowisku pedagogicznym i samorządowym. Dlaczego zdecydował się Pan poruszyć trudne sprawy na forum?
- To, co się dzieje w naszych szkołach jest tajemnicą poliszynela. Zdarzają się przypadki łamania prawa. Próbowaliśmy załatwić pewne sprawy w mniejszym gronie, ale rozmowy nie przyniosły skutku. W większości przypadków rozmowa jest skuteczna i załatwiamy to w czterech ścianach. Jeśli ktoś poczuł się urażony moimi słowami, mógł czegoś nie usłyszeć bądź nie zrozumieć, jak wyraziłem się jasno i większość ludzi wie, o co chodzi. Bardzo zależy mi na tym, aby wszystkie konflikty, które są w oświacie miały swoje rozwiązanie. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie.
To jeden z komentarzy Czytelników: Nie powinniśmy zgadzać się na bylejakość – nauczyciele udają, że uczą, uczniowie udają, że się uczą, a starosta i burmistrz udają, że kontrolują i nadzorują. I do tego rząd, który co rok reformuje. Jak by Pan to skomentował?
- Coś w tym jest. Z tą jakością bywa różnie, ale raczej to wszystko wynika z góry i zależy od stawianych wymogów.
Rozmawiała Izabela Sobczak
Komentarze
Dodane przez Zosia, w dniu 25.05.2012 r., godz. 10.26
A z tym nauczycielami jest też coraz gorzej. Tylko na zagraniczne wycieczki by jeździli na koszt dzieci. Jak pojadą do Warszawy to Panie interesują się przeważnie galeriami, kinem a na koniec obowiązkowo macdonaldem. Żenada!!!
A z tym nauczycielami jest też coraz gorzej. Tylko na zagraniczne wycieczki by jeździli na koszt dzieci. Jak pojadą do Warszawy to Panie interesują się przeważnie galeriami, kinem a na koniec obowiązkowo macdonaldem. Żenada!!!
Dodane przez niezadowolony obserwator, w dniu 25.05.2012 r., godz. 20.43
Zosiu dobra jesteś HaHaHa
Zosiu dobra jesteś HaHaHa
Dodane przez ania, w dniu 26.05.2012 r., godz. 14.07
rzeczywiście mamy coraz więcej matołków koniecznie chcących pójść do liceum, potem studja na matołkowej zaocznej uczelni i kolejni bezrobotni magistrzy i niekompetentni urzędnicy na naszym karku
rzeczywiście mamy coraz więcej matołków koniecznie chcących pójść do liceum, potem studja na matołkowej zaocznej uczelni i kolejni bezrobotni magistrzy i niekompetentni urzędnicy na naszym karku
Dodane przez miętek, w dniu 27.05.2012 r., godz. 13.52
nauczycieli mamy dobrych tylko system kulawy.
nauczycieli mamy dobrych tylko system kulawy.
Szkoła jest w trakcie zawału.
Dodane przez Armand, w dniu 28.05.2012 r., godz. 11.11
Pan Wójcik załatwia swoje interesy szefa ZNP. Chce promować członków ZNP na dyrektorów szkół i ważne stanowiska. Nie da się ukrywyć, że w jego wystąpieniach jest więcej o personaliach i klikach niż o sprawach związanych z nauczaniem. Chce się układać z burmistrzem i starostą. Ważniejsze jest teraz żeby nie zwalniać swoich nauczycieli niż poziom nauczania czy bezpieczeństwo w szkole. Minister SZUMI dokoła LAS i szef komisji Óświaty w Sejmie z Ruch Palikota ograniczony intelektualnie to świadczy o podejściu do oświaty. Nasze władze samorządowe są nie dużo lepsze w tym względzie.
Dodane przez Armand, w dniu 28.05.2012 r., godz. 11.11
Pan Wójcik załatwia swoje interesy szefa ZNP. Chce promować członków ZNP na dyrektorów szkół i ważne stanowiska. Nie da się ukrywyć, że w jego wystąpieniach jest więcej o personaliach i klikach niż o sprawach związanych z nauczaniem. Chce się układać z burmistrzem i starostą. Ważniejsze jest teraz żeby nie zwalniać swoich nauczycieli niż poziom nauczania czy bezpieczeństwo w szkole. Minister SZUMI dokoła LAS i szef komisji Óświaty w Sejmie z Ruch Palikota ograniczony intelektualnie to świadczy o podejściu do oświaty. Nasze władze samorządowe są nie dużo lepsze w tym względzie.
Dodane przez Bożena, w dniu 28.05.2012 r., godz. 16.28
Dzieci jak matołki ale to wina systemu? Moim zdaniem również nauczycieli.
Dzieci jak matołki ale to wina systemu? Moim zdaniem również nauczycieli.
Dodane przez k, w dniu 29.05.2012 r., godz. 16.55
Nauczyciele nie mają teraz żadnych środków, aby wpłynąć na uczniów. Dyrektorzy zastraszają nauczycieli zmniejszeniem ilości godzin lub zwolnieniem i każą wszystkich przepuszczać. Ocena z zachowania też nie pomaga, bo na koniec dyrekcja stwierdza, że szkoła nie ma przecież problemów wychowawczych (najniższa ocena akceptowana to poprawna). W tej sytuacji trudno oczekiwać dobrych wyników na egzaminach i maturach...
Nauczyciele nie mają teraz żadnych środków, aby wpłynąć na uczniów. Dyrektorzy zastraszają nauczycieli zmniejszeniem ilości godzin lub zwolnieniem i każą wszystkich przepuszczać. Ocena z zachowania też nie pomaga, bo na koniec dyrekcja stwierdza, że szkoła nie ma przecież problemów wychowawczych (najniższa ocena akceptowana to poprawna). W tej sytuacji trudno oczekiwać dobrych wyników na egzaminach i maturach...
Dodane przez niezadowolony obserwator, w dniu 29.05.2012 r., godz. 22.43
Taaaak wszystkiemu winni - system, nauczyciele i inne plagi egipskie . A gdzie są rodzice nie wiedzący do jakiej klasy chodzi pociecha i jak nazywa się wychowawca
Taaaak wszystkiemu winni - system, nauczyciele i inne plagi egipskie . A gdzie są rodzice nie wiedzący do jakiej klasy chodzi pociecha i jak nazywa się wychowawca
Dodane przez Kama, w dniu 30.05.2012 r., godz. 12.38
Wczoraj usłyszałam wyniki egzaminów 6-klasistów. Na 40 możliwych punktów dzieciaki średnio zdobyły 21! W ub.r. było to 29! Co będzie za rok?
Wczoraj usłyszałam wyniki egzaminów 6-klasistów. Na 40 możliwych punktów dzieciaki średnio zdobyły 21! W ub.r. było to 29! Co będzie za rok?
Dodane przez Ela, w dniu 31.05.2012 r., godz. 21.31
Najwazniejsze to produkcja papierów, ogłupiajace testy i gdzie w tym wszystkim jest uczeń?
Najwazniejsze to produkcja papierów, ogłupiajace testy i gdzie w tym wszystkim jest uczeń?
Dodane przez pisk, w dniu 10.06.2012 r., godz. 13.57
Pan W ojcik walczy o prawa nauczycieli, które sa łamane w Zespole Szkól Nr 2. Dyrektorka Kalinowska protegowana starosty, szwagierka Kalinowskiego majaca wpływy w PSL została zatrudniona w wyniku nepotyzmu i kolesiostwa w PSL. Jako Dyrektor sie nie sptawdziła nie umie wspólpraciować z ludżmi, Jest utrzymywana przez PSl na stołku. Ludzie sa zastraszani w tej szkole. Wotum nieufności przygotowane przez kadrę nauczycielska zostało
Pan W ojcik walczy o prawa nauczycieli, które sa łamane w Zespole Szkól Nr 2. Dyrektorka Kalinowska protegowana starosty, szwagierka Kalinowskiego majaca wpływy w PSL została zatrudniona w wyniku nepotyzmu i kolesiostwa w PSL. Jako Dyrektor sie nie sptawdziła nie umie wspólpraciować z ludżmi, Jest utrzymywana przez PSl na stołku. Ludzie sa zastraszani w tej szkole. Wotum nieufności przygotowane przez kadrę nauczycielska zostało
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl