Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 22 grudnia 2024 r., imieniny Honoraty, Zenona



Wiosenne „kwiatki” na trawnikach

(Zam: 07.03.2012 r., godz. 10.48)

Topniejący śnieg to znak nadchodzącej wiosny, wielu z nas niecierpliwie wyczekuje momentu wyjścia do ogrodów, aby przygotować rabaty kwiatowe, wytyczyć nowe ścieżki. Słońce odkrywa jednak nie tylko to, co ładne i wyczekiwane po miesiącach zimy. Na trawnikach odsłonił się wielotygodniowy psi „dorobek”. Jest bezspornym dziełem czworonogów, których właściciele pozwalają, by ich pupile traktowały ulice jak wychodki.

Śmierdzący problem
Miasto jest zanieczyszczane sukcesywnie przez cały rok, jednak obecnie problem ten jest szczególnie widoczny (i wyczuwalny). Tak wyglądają trawniki międzyosiedlowe, pobocza, obrzeża chodników, i zwłaszcza większe tereny „niczyje” (np. park kolejowy, niezagospodarowany plac w centrum, w pobliżu skrzyżowania ulic Pułtuskiej i Gen. J. Sowińskiego). W polskich domach jest wiele zwierząt, głównie psów i kotów. Bierzemy je, żeby dzieci uczyły się odpowiedzialności, opiekuńczości, aby mieć przyjaciela, bo lubimy zwierzęta i ich towarzystwo. Psychologowie twierdzą, że obecność czworonoga może mieć zbawienny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Widome pozostałości po spacerach psują nieco ten obrazek. Prawo i niepisane zasady życia w społeczności jasno stanowią, że nie powinno pozostawiać się psich zanieczyszczeń w publicznej przestrzeni. Świadczy to o pewnej beztrosce właścicieli zwierząt, traktowaniu ulic jak swojej prywatnej posesji i lekceważeniu tych, którym psie odchody pod oknami najzwyczajniej przeszkadzają. Być może w naszym społeczeństwie nie ma zwyczaju, nawyku sprzątania po psach, nie zwalnia to jednak od obowiązku zajmowania się też niemiłymi obowiązkami, związanymi z opieką nad zwierzęciem.

Martwe prawo?
Kwestie związane z trzymaniem zwierząt ustalone są w uchwale Rady Miejskiej z 26 marca 2009 r. Regulamin utrzymania porządku i czystości jasno wymienia obowiązki właścicieli m.in. psów. Zwierzęta nie mogą stanowić zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi i zwierząt, opiekunowie zobowiązani są do zadbania o szczepienia ochronne. W przestrzeni publicznej psy można wyprowadzać tylko na smyczy i w założonym kagańcu. Zakazuje się wprowadzania psów na tereny placów gier i zabaw dla dzieci. Właściciele są zobowiązani do usunięcia zanieczyszczeń z obiektów i terenów wspólnego użytku: ulic, chodników, placów, terenów zieleni, klatek schodowych, itp. O ile zapis o kagańcu w przypadku małych i nieagresywnych zwierząt nie zdaje się niezbędny, to następne powinny być przestrzegane. Egzekwowanie tego okazuje się dużym wyzwaniem, z kilku względów. Przede wszystkim nie ma nawyku sprzątania po psie, co więcej, często budzi to zdziwienie lub bunt. Jest to zajęcie nieeleganckie, jednak jeden z wielu niemiłych obowiązków, które co dzień wykonujemy.
Teoretycznie za zanieczyszczanie przez psa trawników, ulic, właściciel może być ukarany mandatem. Teoretycznie, ponieważ aby strażnik miejski go wypisał, musi być tego świadkiem. I wtedy trudno jest udowodnić, że konkretny czworonóg należy do danej osoby. Zgłoszenie może pochodzić od kogoś innego – przechodnia, sąsiada, jednak w tej sprawie dotąd do Straży Miejskiej żadne nie wpłynęło.
– Nie wystawiliśmy tego typu mandatów – mówi komendant Straży Miejskiej Mirosław Wysocki. – Ludzie znają problem, wielu on przeszkadza, jednak nikt nic nie zgłasza.

Najgorzej na blokowiskach
Powodów do niezadowolenia najwięcej mają mieszkańcy dużych osiedli, spółdzielni mieszkaniowych. Jedni o psim problemie wypowiadają się w ostrym tonie, wytykają psiarzom beztroskę w traktowaniu sąsiadów, ci zaś bronią się przed tymi zarzutami, wskazują na to, że osiedlowe podwórka i tak są regularnie sprzątane.
– Nasi pracownicy nie są od sprzątania po cudzych psach – ripostuje prezes SM „Przyszłość” Mirosław Marszał. – Niech każdy poczuje się do odpowiedzialności za swoje zwierzę.
Prezes przyznaje, że jest to problem, który od lat bezskutecznie próbuje się rozwiązać na różne sposoby, np. wprowadzenie na rynek dość tanich specjalnych zestawów do sprzątania, ustawianie oznaczonych koszy, wreszcie wspomniana wcześniej uchwała RM, która w tym wypadku okazała się, według niego, jednym z najbardziej martwych zapisów.
– Tekst wisi u nas w spółdzielni, są odpowiednie służby, a i tak nikt tak nie postępuje i nie egzekwuje prawa – mówi z goryczą prezes. – Być może należy taką uchwałę po prostu uchylić. Było wiele dyskusji, i góra urodziła mysz.
Mirosław Marszał zastrzega, że nie jest przeciwnikiem zwierząt, jednak chciałby, by wspólna przestrzeń była odpowiednio szanowana. Podaje przykład użytkowania ogrodzonych placów zabaw. Mimo tego, że są zamontowane zamki i tablice zabraniające wstępu psom, opiekunowie dzieci czasem wprowadzają tam zwierzęta, pozostawiają otwarte furtki.
– Zwierzęta mi nie przeszkadzają, ale nie mogą być uciążliwe dla innych. Wielu lokatorów uskarża się na nieprzyjemny zapach, hałas, brud – dodaje.

Cena czystości
W sklepach zoologicznych są dostępne akcesoria: worki, szufelki. Papierowe kosztują średnio 90 gr za sztukę, foliowe – 1,90 zł za 20 sztuk w rolce, kompletny zestaw higieniczny z przyrządem do zbierania i trzydziestoma workami – 29 zł. Z bogatego asortymentu ten towar cieszy się znikomym zainteresowaniem. Na ulicach Wyszkowa od dwóch lat stoją specjalnie oznaczone kosze na psie odchody. Jest ich około dwudziestu, jednak bywają dewastowane i traktowane jak zwykłe kosze na śmieci. Wiele osób potwierdza, że ten pomysł na rozwiązanie „psiego” problemu nie sprawdził się. Urząd Miejski dwa lata temu zaproponował właścicielom sieci handlowych umieszczenie w ich sklepach dofinansowanych przez samorząd akcesoriów do sprzątania. Miały one być tanie, by zachęcić ludzi do korzystania z nich. Zainteresowanie sklepów było małe. Placówki PSS „Społem” co prawda umieściły ten towar, jednak nawet symboliczna cena nie skusiła nabywców. Zainteresowanie było znikome, praktycznie nie wysłano nowych zamówień i na polu ekonomicznym oraz edukacyjnym akcja poniosła fiasko.
– Nie zdało to egzaminu – potwierdza zastępca burmistrza Adam Mróz. – Ludzie nie czują się odpowiedzialni za swoje psy.
O braku odpowiedzialności mówi tez dyrektor ZADM Marek Siekierski.
– Nie można zabronić ludziom hodowania zwierząt – dodaje. – Dobrym rozwiązaniem wydaje się edukacja i uświadamianie.

Choroby pod oknem
Ważnym elementem edukacji jest uświadomienie, że opisywany problem jest nie tylko natury estetycznej. To także zagrożenie zdrowia. W zwierzęcych odchodach jest wiele pasożytów, którymi można zakazić się też drogą wziewną. To m.in. owsica, lamblioza, glistnica, toksoplazmoza, toksokaroza (zespół larwy wędrującej), bąblowiec, tasiemczyca. Szczególnie narażone są dzieci, bawiące się w piaskownicach, zbierające patyczki, kamienie, rośliny i niemające jeszcze wyrobionego nawyku mycia rąk. Do zakażenia może dojść w czasie zabawy, spaceru, pasożyty można przynieść do domu np. na podeszwie butów. Rodzice powinni zwracać uwagę, by dzieci nie wkładały do buzi brudnych rąk, z tego też względu lepiej nie karmić pociech na placu zabaw. Kuweta domowych zwierząt powinna być regularnie czyszczona i dezynfekowana, po zabawie z psem lub kotem trzeba myć ręce, zaś czworonogi odrobaczać nawet co cztery tygodnie (jeśli swobodnie przebywają na podwórku). Wyszkowski Sanepid podaje, że w minionych latach rejestrowano przypadki zachorowania na wymienione groźne i trudne do wyleczenia choroby odzwierzęce. Mogło być ich więcej, ponieważ objawy mogły zostać zlekceważone. To np. utrata apetytu, bezsenność, wysypka, bladość, katar, kaszel. Nieleczone grożą niedożywieniem, zahamowaniem rozwoju fizycznego i uszkodzeniami narządów wewnetrznych.

E.E.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta