Gdy władza wypowiedziała wojnę swemu narodowi
(Zam: 14.12.2011 r., godz. 08.40)„Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium” – ta myśl Józefa Piłsudskiego była mottem spotkania, zorganizowanego 5 grudnia w Zespole Szkół nr 2 w Wyszkowie z okazji 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
W wydarzeniu, które zorganizowali nauczyciele historii, Monika Lipka oraz Ireneusz Elward, gośćmi byli: poseł Henryk Kowalczyk i Marek Tauter, opozycjonista z czasów PRL-u. Uczestniczyli w nim także uczniowie, nauczyciele, wicedyrektorzy: Monika Lipska i Kamila Plat. Wstępny wykład wygłosił Ireneusz Elward, który przybliżył historię polskich walk o niepodległość i zmagań o zachowanie niezależności od rozbiorów po powstania, poprzez obie wojny światowe, do czasów powstania „Solidarności”.
– Polacy mają bogate tradycje demokratyczne, nie trzeba nas ich uczyć – mówił. – Jako jedni z pierwszych w świecie uchwaliliśmy postępową Konstytucję 3 Maja.
Słowa prowadzącego i gości ilustrowała prezentacja pokazująca sylwetki osób ważnych dla tamtych czasów, zawierająca archiwalne zdjęcia, nagrania, m.in. słynne wystąpienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, w którym ogłasza wprowadzenie stanu wojennego. Henryk Kowalczyk wrócił pamięcią do tamtych dni.
– Warto o tym wspominać, by nie zatarło się w pamięci – przekonywał. – Wolność nie jest dana raz na zawsze.
Na uczelni, której był studentem od 1975 r., nastroje niepodległościowe były mocne. Wykładowcy, członkowie Komitetu Obrony Robotników, w 1976 r. organizowali pomoc dla represjonowanych po strajkach pracowników „Ursusa”. Według posła, wyraźnym przełomem był wybór Karola Wojtyły na papieża. Ludzie poczuli siłę, natomiast po pierwszej wizycie Jana Pawła II w 1979 r. zobaczyli, jak jest dużo tych, którzy nie popierają władzy. To dało im wiarę. Gdy w 1980 r. wybuchły strajki, włączył się w tworzenie „Solidarności” w szkole, w której pracował. Uniknął internowania 13 grudnia dzięki temu, że wyjechał z domu… po mięso. Wspominał swoje zdziwienie na widok wojska i milicji na dworcu, ulicach. Po pierwszej, nieudanej próbie aresztowania go zaprzestano następnych. Henryk Kowalczyk mówił też o studniówce, odbywającej się podczas stanu wojennego, jedynej w swoim rodzaju. Ponieważ obowiązywała godzina milicyjna, postanowiono zacząć wcześniej zabawę, aby uczestnicy wrócili do domów przed godz. 22.00. Impreza rozpoczęła się o godz. 15.00, uczestniczył w niej miejscowy komendant MO, który skutecznie namawiany zgodził się przedłużyć ją najpierw do północy, później do godz. 6.00.
– Wszyscy uczniowie twierdzą, że była to najlepsza studniówka – zakończył wspomnienie.
Następny gość, Marek Tauter, zakładał „Solidarność” w FSO, i z tego powodu figurował na specjalnej liście SB. Według niego, w Wyszkowie do „Solidarności” należało 10 tys. osób, od murarzy po nauczycieli.
– Dla mnie 13 grudnia zaczęło się już 12 grudnia, bo o 23.30 obudził nas łomot, walenie do drzwi – wspominał. – Nie powiedzieli, dlaczego, dokąd mnie zabierają. Zdążyłem jeszcze powiedzieć żonie, żeby poszła do naszego znajomego, Zygmunta, a jeden z nich się wtrącił: „Zygmunt jest już u nas”.
Na dziedzińcu komendy zobaczył wiele osób zakutych z kajdanki, w tym m.in. Zbigniewa Drobota. Zaskoczyła go liczba funkcjonariuszy. Panowała niepewność, nawet sami milicjanci dokładnie nie wiedzieli, z czym wiążą się te rozkazy, dokąd zostaną wywiezieni aresztowani. Po jakimś czasie załadowano ich do samochodów, z dziesięcioosobową, uzbrojoną eskortą na dziesięciu aresztowanych. Drzwi były zaryglowane z zewnątrz, auta poruszały się bocznymi, leśnymi drogami. W obozie w Iławie zbojkotowali nakaz oddania cywilnych ubrań, w akcie protestu przestali również strzyc się i kąpać. Internowani chętnie zapisywali się do Izby Chorych, żeby rozmawiać z pielęgniarkami z zewnątrz, przekazać wiadomość rodzinie, dostać papierosy. Po pacyfikacji kopalni „Wujek” warunki pogorszyły się, zaostrzono dyscyplinę. Marek Tauter został zwolniony z obozu dzięki temu, że przysłano mu zawiadomienie o śmierci ojca. Okazało się, że w rzeczywistości zmarł teść, jednak żona i urzędniczki wpisały „ojciec”, w nadziei, że to skłoni władze obozu do wypuszczenia go na pogrzeb. Tak też się stało, nie wymagano już od niego ponownego stawienia się na miejsce.
– Nie traktowano nas tam bardzo źle. Pamiętam jednak, że pokazali, co mogą, gdy przywieziono ludzi z Wybrzeża, z Gdyni i Gdańska. Urządzili im „ścieżkę zdrowia”, straszliwie pobili – mówił.
W Wyszkowie włączył się w działalność opozycyjną. Działały wtedy trzy niezależne grupy, wydawano trzy pisma. Przywołał postać ks. Jerzego Popiełuszki i ks. Stanisława Szulca, zaangażowanego w organizację mszy za ojczyznę i pomoc represjonowanym. Po wysłuchaniu wspomnień zaproszonych gości wystąpił szkolny zespół muzyczny The School Band, którym kieruje Ireneusz Elward. Marek Tauter i Henryk Kowalczyk otrzymali kwiaty i podziękowali za zaproszenie.
– Wasza młodość ma być lepsza niż nasza – stwierdził Henryk Kowalczyk. – Mam szczęście, przeżyłem i widziałem dużo, a teraz żyję w wolnej Polsce.
Spotkanie wpisuje się w pierwszą część obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Zespole Szkół nr 2. Druga będzie miała miejsce 13 grudnia. W tym dniu odbędą się warsztaty tematyczne prowadzone przez Monikę Lipkę.
E.E.
– Polacy mają bogate tradycje demokratyczne, nie trzeba nas ich uczyć – mówił. – Jako jedni z pierwszych w świecie uchwaliliśmy postępową Konstytucję 3 Maja.
Słowa prowadzącego i gości ilustrowała prezentacja pokazująca sylwetki osób ważnych dla tamtych czasów, zawierająca archiwalne zdjęcia, nagrania, m.in. słynne wystąpienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, w którym ogłasza wprowadzenie stanu wojennego. Henryk Kowalczyk wrócił pamięcią do tamtych dni.
– Warto o tym wspominać, by nie zatarło się w pamięci – przekonywał. – Wolność nie jest dana raz na zawsze.
Na uczelni, której był studentem od 1975 r., nastroje niepodległościowe były mocne. Wykładowcy, członkowie Komitetu Obrony Robotników, w 1976 r. organizowali pomoc dla represjonowanych po strajkach pracowników „Ursusa”. Według posła, wyraźnym przełomem był wybór Karola Wojtyły na papieża. Ludzie poczuli siłę, natomiast po pierwszej wizycie Jana Pawła II w 1979 r. zobaczyli, jak jest dużo tych, którzy nie popierają władzy. To dało im wiarę. Gdy w 1980 r. wybuchły strajki, włączył się w tworzenie „Solidarności” w szkole, w której pracował. Uniknął internowania 13 grudnia dzięki temu, że wyjechał z domu… po mięso. Wspominał swoje zdziwienie na widok wojska i milicji na dworcu, ulicach. Po pierwszej, nieudanej próbie aresztowania go zaprzestano następnych. Henryk Kowalczyk mówił też o studniówce, odbywającej się podczas stanu wojennego, jedynej w swoim rodzaju. Ponieważ obowiązywała godzina milicyjna, postanowiono zacząć wcześniej zabawę, aby uczestnicy wrócili do domów przed godz. 22.00. Impreza rozpoczęła się o godz. 15.00, uczestniczył w niej miejscowy komendant MO, który skutecznie namawiany zgodził się przedłużyć ją najpierw do północy, później do godz. 6.00.
– Wszyscy uczniowie twierdzą, że była to najlepsza studniówka – zakończył wspomnienie.
Następny gość, Marek Tauter, zakładał „Solidarność” w FSO, i z tego powodu figurował na specjalnej liście SB. Według niego, w Wyszkowie do „Solidarności” należało 10 tys. osób, od murarzy po nauczycieli.
– Dla mnie 13 grudnia zaczęło się już 12 grudnia, bo o 23.30 obudził nas łomot, walenie do drzwi – wspominał. – Nie powiedzieli, dlaczego, dokąd mnie zabierają. Zdążyłem jeszcze powiedzieć żonie, żeby poszła do naszego znajomego, Zygmunta, a jeden z nich się wtrącił: „Zygmunt jest już u nas”.
Na dziedzińcu komendy zobaczył wiele osób zakutych z kajdanki, w tym m.in. Zbigniewa Drobota. Zaskoczyła go liczba funkcjonariuszy. Panowała niepewność, nawet sami milicjanci dokładnie nie wiedzieli, z czym wiążą się te rozkazy, dokąd zostaną wywiezieni aresztowani. Po jakimś czasie załadowano ich do samochodów, z dziesięcioosobową, uzbrojoną eskortą na dziesięciu aresztowanych. Drzwi były zaryglowane z zewnątrz, auta poruszały się bocznymi, leśnymi drogami. W obozie w Iławie zbojkotowali nakaz oddania cywilnych ubrań, w akcie protestu przestali również strzyc się i kąpać. Internowani chętnie zapisywali się do Izby Chorych, żeby rozmawiać z pielęgniarkami z zewnątrz, przekazać wiadomość rodzinie, dostać papierosy. Po pacyfikacji kopalni „Wujek” warunki pogorszyły się, zaostrzono dyscyplinę. Marek Tauter został zwolniony z obozu dzięki temu, że przysłano mu zawiadomienie o śmierci ojca. Okazało się, że w rzeczywistości zmarł teść, jednak żona i urzędniczki wpisały „ojciec”, w nadziei, że to skłoni władze obozu do wypuszczenia go na pogrzeb. Tak też się stało, nie wymagano już od niego ponownego stawienia się na miejsce.
– Nie traktowano nas tam bardzo źle. Pamiętam jednak, że pokazali, co mogą, gdy przywieziono ludzi z Wybrzeża, z Gdyni i Gdańska. Urządzili im „ścieżkę zdrowia”, straszliwie pobili – mówił.
W Wyszkowie włączył się w działalność opozycyjną. Działały wtedy trzy niezależne grupy, wydawano trzy pisma. Przywołał postać ks. Jerzego Popiełuszki i ks. Stanisława Szulca, zaangażowanego w organizację mszy za ojczyznę i pomoc represjonowanym. Po wysłuchaniu wspomnień zaproszonych gości wystąpił szkolny zespół muzyczny The School Band, którym kieruje Ireneusz Elward. Marek Tauter i Henryk Kowalczyk otrzymali kwiaty i podziękowali za zaproszenie.
– Wasza młodość ma być lepsza niż nasza – stwierdził Henryk Kowalczyk. – Mam szczęście, przeżyłem i widziałem dużo, a teraz żyję w wolnej Polsce.
Spotkanie wpisuje się w pierwszą część obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Zespole Szkół nr 2. Druga będzie miała miejsce 13 grudnia. W tym dniu odbędą się warsztaty tematyczne prowadzone przez Monikę Lipkę.
E.E.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl