Społeczna pomoc Lakiemu i Suni
(Zam: 22.11.2011 r., godz. 08.44)Sprawa zaniedbanych i porzuconych na pastwę losu zwierząt wraca do nas jak bumerang. Pies to podobno najlepszy przyjaciel człowieka, jednak chyba nie dla wszystkich. Otrzymaliśmy zgłoszenie o notorycznym porzucaniu zwierząt pod lasem w Lucynowie. O przypadku dwóch psów – Lakiego (od ang. Lucky) i Suni opowiedziały nam mieszkanki ul. Leśnej powyższej miejscowości.
Od czerwca przy położonej na granicy lasu ulicy Leśnej pojawiły się dwa wychudzone psy – mała, łaciata suczka nazwana przez mieszkańców Sunią oraz duży pies Laki.
- Serce się krajało, jak go zobaczyłam. Miał dużą zwisającą i ociekającą ranę na pysku, poza tym był bardzo chudy i biedny – mówi jedna z pań.
Traf chciał, że mieszkanki ul. Leśnej są osobami czułymi na punkcie cierpienia istot. Same mają już po kilka psów, więc kolejne w domostwie stworzyłyby duży problem. Porzucone psy dokarmiały, pomimo cichych sprzeciwów dalszych sąsiadów. Jak mówią, nie mogły patrzeć na wygłodniałe zwierzęta. Wraz ze zbliżającą się zimą rosły obawy czy psy, a zwłaszcza chory Laki, da sobie radę. Schronisko nie chciało przyjąć chorego zwierzęcia. Na jednym z sąsiedzkich spotkań panie doszły do wniosku, że z psami trzeba coś zrobić. Do pracy zaangażowały panów, by ci zrobili schronienie dla Lakiego. Tak też się stało. Jedna rodzina dała deski, inna siano, styropian. Budę postawili na prywatnym, lecz dostępnym dla psów terenie.
- Laki, jak tylko się pojawił, od razu wszedł do środka i zakopał się w sianie – mówi jedna z pań.
Sąsiedzka brać wspólnymi siłami zafundowała psu leczenie. Zwisająca rana, która okazała się torbielą, została usunięta przez weterynarza. Pies nie był leczony przez swojego wcześniejszego właściciela, który najprawdopodobniej go wyrzucił. Jedyne, co zrobił, to zawiązał plastikowy zacisk, licząc pewnie, że torbiel sama odpadnie. Pies został zoperowany, zaszczepiony przeciw wściekliźnie i odrobaczony. Jest też pod stałą opieką lekarza weterynarii. Rana goi się bardzo szybko.
Problem porzuconych psów nie zaczął się wraz z przybyciem Lakiego i Suni. Ulica Leśna usytuowana jest na pograniczu lasu. Ludzie po prostu wywożą tam psy, te wracając po śladach kół swoich byłych “panów” docierają do pierwszych domostw – czyli tych przy ulicy Leśnej.
- Jedna z mieszkanek Lucynowa – relacjonuje właścicielka trzech innych psów – widziała jadące auto z dziewczynką i psem na tylnym siedzeniu. Chwilę później wracali już bez psa. Ten za godzinę wyszedł z lasu. Na szczęście od razu przypadł do gustu jednemu z ludzi pracujących przy budowie chodnika przy ulicy Leśnej. Ten pan przygarnął rasowego spaniela.
Mieszkanki ulicy Leśnej liczą na dobre serce ludzi, którzy chcieliby przygarnąć Sunię i Lakiego. Duży pies jest bardzo łagodny i przyjazny. Jadąc do weterynarza nie sprawiał najmniejszych problemów.
- Mimo nieszczęścia jakie go spotkało, jest bardzo ufny wobec ludzi i chciałby mieć kogoś na stare lata, miskę, ciepłe spanie i pogłaskanie człowieka o wielkim sercu. My nie możemy zrobić tu schroniska – mówi jedna z pań.
- Zrobiłyśmy wszystko, co w ludzkiej mocy. Teraz liczymy na dobroć ludzką – dodała druga mieszkanka Lucynowa.
M&M’s
Zainteresowani opieką nad dużym, starym i przyjaznym psem Lakim oraz małą Sunią proszeni są o kontakt z jedną z osób doglądających zwierzęta pod numerem telefonu 511-449-083.
Apel mieszkańców - Ludzie! Nie wyrzucajcie psów na pastwę losu! Są inne sposoby – adopcja, schronisko, sterylizacja. Nie bądźcie obojętni na czyjeś cierpienie, zwierzę przecież też czuje!
- Serce się krajało, jak go zobaczyłam. Miał dużą zwisającą i ociekającą ranę na pysku, poza tym był bardzo chudy i biedny – mówi jedna z pań.
Traf chciał, że mieszkanki ul. Leśnej są osobami czułymi na punkcie cierpienia istot. Same mają już po kilka psów, więc kolejne w domostwie stworzyłyby duży problem. Porzucone psy dokarmiały, pomimo cichych sprzeciwów dalszych sąsiadów. Jak mówią, nie mogły patrzeć na wygłodniałe zwierzęta. Wraz ze zbliżającą się zimą rosły obawy czy psy, a zwłaszcza chory Laki, da sobie radę. Schronisko nie chciało przyjąć chorego zwierzęcia. Na jednym z sąsiedzkich spotkań panie doszły do wniosku, że z psami trzeba coś zrobić. Do pracy zaangażowały panów, by ci zrobili schronienie dla Lakiego. Tak też się stało. Jedna rodzina dała deski, inna siano, styropian. Budę postawili na prywatnym, lecz dostępnym dla psów terenie.
- Laki, jak tylko się pojawił, od razu wszedł do środka i zakopał się w sianie – mówi jedna z pań.
Sąsiedzka brać wspólnymi siłami zafundowała psu leczenie. Zwisająca rana, która okazała się torbielą, została usunięta przez weterynarza. Pies nie był leczony przez swojego wcześniejszego właściciela, który najprawdopodobniej go wyrzucił. Jedyne, co zrobił, to zawiązał plastikowy zacisk, licząc pewnie, że torbiel sama odpadnie. Pies został zoperowany, zaszczepiony przeciw wściekliźnie i odrobaczony. Jest też pod stałą opieką lekarza weterynarii. Rana goi się bardzo szybko.
Problem porzuconych psów nie zaczął się wraz z przybyciem Lakiego i Suni. Ulica Leśna usytuowana jest na pograniczu lasu. Ludzie po prostu wywożą tam psy, te wracając po śladach kół swoich byłych “panów” docierają do pierwszych domostw – czyli tych przy ulicy Leśnej.
- Jedna z mieszkanek Lucynowa – relacjonuje właścicielka trzech innych psów – widziała jadące auto z dziewczynką i psem na tylnym siedzeniu. Chwilę później wracali już bez psa. Ten za godzinę wyszedł z lasu. Na szczęście od razu przypadł do gustu jednemu z ludzi pracujących przy budowie chodnika przy ulicy Leśnej. Ten pan przygarnął rasowego spaniela.
Mieszkanki ulicy Leśnej liczą na dobre serce ludzi, którzy chcieliby przygarnąć Sunię i Lakiego. Duży pies jest bardzo łagodny i przyjazny. Jadąc do weterynarza nie sprawiał najmniejszych problemów.
- Mimo nieszczęścia jakie go spotkało, jest bardzo ufny wobec ludzi i chciałby mieć kogoś na stare lata, miskę, ciepłe spanie i pogłaskanie człowieka o wielkim sercu. My nie możemy zrobić tu schroniska – mówi jedna z pań.
- Zrobiłyśmy wszystko, co w ludzkiej mocy. Teraz liczymy na dobroć ludzką – dodała druga mieszkanka Lucynowa.
M&M’s
Zainteresowani opieką nad dużym, starym i przyjaznym psem Lakim oraz małą Sunią proszeni są o kontakt z jedną z osób doglądających zwierzęta pod numerem telefonu 511-449-083.
Apel mieszkańców - Ludzie! Nie wyrzucajcie psów na pastwę losu! Są inne sposoby – adopcja, schronisko, sterylizacja. Nie bądźcie obojętni na czyjeś cierpienie, zwierzę przecież też czuje!
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl