Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 grudnia 2024 r., imieniny Jana, Tomasza



Tłumacz jak linoskoczek

(Zam: 00.00.0000 r., godz. 00.00)

Jest tłumaczem języka niemieckiego w strukturach Unii Europejskiej. Uczestniczy w codziennych negocjacjach i szczytach głów państw. Dzieli życie między Warszawą a Brukselą, a pochodzi z Wyszkowa – tu skończył podstawówkę i ogólniak. Po latach Andrzej Zakrzewski odwiedził obie placówki, by opowiedzieć młodzieży o swojej drodze do pracy w zjednoczonej Europie.

Dla Andrzeja Zakrzewskiego wizyta 4 listopada w I Liceum Ogólnokształcącym była podróżą sentymentalną – miał okazję znów spotkać swoich nauczycieli ze szkolnych lat, wśród których była Ilona Kowalkowska i Gabriela Sieńkowska. Jego wizyta to cześć programu „Powrót do szkoły”, w ramach polskiej prezydencji unijni urzędnicy odwiedzają placówki z lat młodości, by opowiedzieć o swojej drodze do pracy w instytucjach wspólnotowych.
- Wracam to mojej szkoły, Itaki, by spłacić choć cześć długu, który zaciągnąłem – wyznał Andrzej Zakrzewski. – To były jedne z najlepszych lat pod względem edukacji, mogłem wtedy chłonąc wiedzę, jak gąbka.
W ogólniaku zaczął też swoją przygodę z językiem niemieckim – Ilona Kowalkowska zachęciła go do wystartowania w olimpiadzie, w której trafił do pierwszej dziesiątki najlepszych.
- Poziom nauczania był tak dobry, że stanąłem obok ludzi, którzy mieszkali za granicą – podsumował.
Andrzej Zakrzewski opowiedział o kulisach swojej pracy. Jako tłumacz przysłuchuje się rozmowom na różnym szczeblu i o zróżnicowanej tematyce. Docenił fakt, że dziś Europa rozwiązuje swoje problemy pokojowo.
- Tłumacząc negocjacje cieszę się, że te odbywają się przy zielonym stole, a nie na polu wojennym – stwierdził. – Symbolem Unii powinien być stół negocjacyjny, gdzie wypracowuje się kompromisy.
Przyznał, że w pracy tłumacza przydaje się każda wiedza.
- Muszę czytać w windzie nawet instrukcje obsługi gaśnicy, bo nie wiem, kiedy mi się to może przydać – mówił półżartem. – Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu i nauczyć się takich przedmiotów jak chemia. Najlepsze jest połączenie nauki wszystkiego, co się da. Warto mieć swojego mistrza, człowieka doświadczonego, który prowadzi, jak ja miałem profesor Kowalkowską.
Jego słowom przysłuchiwali się licealiści zebrani w Sali gimnastycznej, nauczyciele, przedstawiciele dyrekcji, wicestarosta Teresa Trzaska.

Unia Europejska jak szkoła
Tego dnia w Szkole Podstawowej nr 1 Andrzej Zakrzewski również rozmawiał z uczniami na temat Unii Europejskiej, tego, jak wygląda funkcjonowanie jej instytucji z punktu widzenia tłumacza. Zadawał pytania m.in. o historię powstania UE, ile krajów skupia, który kraj będzie niebawem przyłączony, iloma językami posługują się ludzie, skupieni w UE. Trafne odpowiedzi nagradzał, wręczając młodzieży drobne upominki. Pokazywał przepustki, których używa w pracy.
– Uczestniczę jako tłumacz w wielu spotkaniach, mniej i bardziej oficjalnych – opowiadał. – Niby większość zna język angielski, jednak zniekształcają go np. obce akcenty, dlatego obecność tłumacza bardzo pomaga i daje pewność, że na pewno wszystko zostało odpowiednio zrozumiane.
Gość opowiadał o dawnej pracy tłumacza, który nie używał słuchawek, tylko np. notował, tłumaczył i mówił po cichu do ucha (teraz czasem też tak bywa). W instytucjach europejskich używa się dwudziestu trzech języków. Tłumacze siedzą w dźwiękoszczelnych kabinach, często po trzech w jednej, żeby móc się po ok. 30 minutach pracy zmieniać. Andrzej Zakrzewski wspomniał o drobnych różnicach między językami i specyfiką Europy, w której językiem niemieckim posługują się też w Austrii (różni się od tego, funkcjonującego w Niemczech) i Belgii (jeden z trzech urzędowych). Komisja Europejska zatrudnia ponad 500 tłumaczy. Są tacy, którzy z racji urodzenia w wielojęzycznej rodzinie, kulturze, i wykształcenia, posługują się nawet dziesięcioma językami. Uczniowie zadawali pytania, dotyczącymi m.in. tego, ile języków zna gość.
– Trzeba pamiętać, że tłumacz musi przede wszystkim doskonale znać swój język ojczysty – usłyszeli. – Uczyłem się rosyjskiego, niemieckiego, niderlandzkiego, angielskiego, teraz poznaję chorwacki.
Padały też pytania o trudność pracy tłumacza, czy sprawia ona przyjemność.
– Można ją porównać do pracy linoskoczka – odpowiedział Andrzej Zakrzewski. – Trzeba być skupionym, skoncentrowanym na wypowiedzi, żeby nie stracić wątku, nie przeoczyć ważnych słów. Muszę też czytać stosy dokumentów, żeby wiedzieć, o czym ludzie będą rozmawiać. Edison kiedyś powiedział, że nigdy nie był w pracy, bo bawi się tym, co robi. Ja również bardzo lubię moją pracę.
Aby lepiej zobrazować strukturę UE, porównał ją do szkoły. Państwa członkowskie byłyby klasami, nauczyciele – szefami rządów, pokój nauczycielski pełniłby rolę Rady Europy, dyrekcja byłaby Komisja Europejską, natomiast samorząd szkolny – parlamentem. W spotkaniu wzięły udział klasy VI d i V c, merytorycznie do rozmowy o UE przygotowała je Iwona Woźniakowska.
J.P.&E.E.

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta