Będzie jeszcze drożej
(Zam: 02.08.2011 r., godz. 12.00)Gwałtowne nawałnice, które w lipcu spowodowały duże szkody w rolnictwie w województwach śląskim, łódzkim i opolskim, ominęły nasz powiat, jednak nie oznacza to, że nasi rolnicy nie ponieśli żadnych strat. Przyczyniły się do nich deszcze, które ostatnio padają niemal codziennie. Synoptycy zapowiadają poprawę pogody w tym tygodniu, jednak zniszczonym roślinom to nie pomoże.
Straty jeszcze trudno dokładnie oszacować, będzie to możliwe – w przypadku np. zbóż – dopiero po zbiorach. Kupcy, handlujący na targowicy przy ul. Dworcowej, twierdzą, że skutki deszczowej pogody odczuwalne będą już w sierpniu. Stan upraw zależy oczywiście od miejsca (położone niżej sprzyja zbieraniu się wody), tego, czy są prowadzone w tunelach oraz jak są one wentylowane. Szczególnie niekorzystnie ostatnio panująca pogoda wpływa na ziemniaki, ogórki, pomidory, ostatnio wysiany koper, zboża. Ziemniaki atakowane są przez grzyby i dostają tzw. zarazy ziemniaczanej, co widać na liściach, bulwy, tkwiące w błotnistej ziemi mogą gnić. Tunele, które teoretycznie powinny chronić przed zalaniem, mogą stać się dobrym środowiskiem dla grzybów i szkodników, poza tym zdarza się, że zebrana w nich deszczówka nie ma dobrego ujścia.
– Korzenie roślin po kilku dniach tkwienia w takim błocie niszczeją – tłumaczy Waldemar Kornacki, kupiec z targowiska. – Roślinę można uratować poprzez podanie dolistnie fosforu. Nawet, jeśli rośliny są w pojemnikach, liście mogą żółknąć, atakuje je np. szara pleśń.
Szkody te mogą wpłynąć na ceny produktów. Te, które dojrzały przed okresami deszczów, nie są droższe, jednak za te, pochodzące z ostatnich wysiewów (np. koper, sałata, fasolka), będące jeszcze w okresie wegetatywnym, możemy już zapłacić więcej, zwłaszcza u kupców, biorących towar z giełdy. W minionym tygodniu ceny na wyszkowskim targowisku układały się następująco: papryka – ok. 5-6 zł, fasolka – od 2 zł do 3,50 zł, koper do ogórków – od 1,50 zł do ok. 3 zł, cebula – ok. 2-3 zł, pomidor – od 2 do ok. 3 zł (malinowy – 4 zł), sałata – 1,50 zł. Największa rozbieżność cen jest w przypadku ogórków. Duże kosztują ok. 1,50 zł, małe, idealne np. na korniszony – od 3 zł do 5 zł.
– Wszystko zależy od terenu uprawy, warunków, panujących w tunelach – stwierdza Zuzanna Łukasiewicz z gminy Dąbrówka. – U jednych rolników mogą być duże straty, inni tego nie odczują.
Kupcy z targowiska oceniali, że straty w ich uprawach mogą być duże, niektórzy twierdzili, że mogą sięgać nawet 40 proc. Niektóre nie przyprawią o ból głowy, inne są już problemem. To np. hodowla zbóż, które z powodu ciągłych deszczów tracą na jakości. Ziarno w kłosach pokrywa się grzybem, czernieje, porasta, co z pewnością wpłynie na jakość zbiorów. Nawet jeśli nie zostanie wyrzucone, będzie już klasyfikowane jako ziarno pastewne, rolnik uzyska więc za nie niższą cenę. Jak gorzko stwierdzają kupcy, poprawa pogody nie wróci tego, co jest już zniszczone.
Nie ma u nas gmin „klęskowych”
Nasz powiat, mimo miejscowych podtopień, nie ma statusu „klęskowego”. W każdej gminie są miejscowości, szczególnie poszkodowane przez deszcze.
– Mamy pozalewane łąki – stwierdza sołtys Kalinowa z gminy Długosiodło, Sławomir Pamrowski. – Na polach nie jest może tak źle, jednak ziemia jest grząska, podmokła, nie można teraz wjechać tam żadnym sprzętem.
Sołtys ocenia, że straty w zbożach z pewnością będą – jakie, zobaczy się po zbiorach.
– Z podtopieniami mamy problem już od wiosny – mówi Krzysztof Gierek, sołtys Wielątek z gminy Rząśnik. – Budynki tak nie są zagrożone, jak właśnie uprawy, np. ziemniaków, mamy też zalane łąki.
Zgłoszenia o zniszczeniu, zalaniu łąk, przyjmuje ARiMR w Wyszkowie. Rolnicy wiedzą, że jest to konieczne, by uniknąć kar za ich niekoszenie. Pierwsze powinni wykonać przed 31 lipca, jeśli tego nie zrobili wskutek zalań, oświadczenie takie ochroni ich przed karami.
– Wpływają do nas takie oświadczenia – potwierdza Aneta Lenartowicz, zastępca kierownika ARiMR w Wyszkowie. – Innych zgłoszeń nie mamy, nie ma u nas gminy o statusie „klęskowym”. Być może któraś zdecyduje się złożyć wniosek do wojewody, ale okaże się to po zbiorach i oszacowaniu strat. Takich powiatów, jak nasz, w Polsce jest dużo.
Gdzie o pomoc
Rolnicy, których uprawy ucierpiały przez deszcze, mogą zgłaszać się do gminy, która – zależnie od swoich możliwości – może udzielić im wsparcia. Nie powinni jednak oczekiwać dużej pomocy, gminy muszą oszczędnie gospodarować swoimi budżetami. Jeżeli straty spowodowane byłyby klęskami żywiołowymi (nawałnice, grad, powódź), na wniosek mieszkańców wójt powołałby komisję – po akceptacji wojewody – szacującą szkody, odszkodowania wypłaca Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. ARiMR może przekazać na jedno gospodarstwo pomoc w wysokości nawet do 300 tys zł. Refundacji podlega do 90% kosztów poniesionych na inwestycję przywracającą potencjał produkcyjny gospodarstwa. Może również udzielić „kredytu klęskowego”, udzielanego na usuwanie szkód, spowodowanych przez susze, powodzie, itp., dopłaca do spłaty oprocentowania takiego kredytu oraz udziela gwarancji lub poręczenia jego spłaty. Zainteresowani taką formą pomocy powinni jednak wiedzieć, że warunkiem skorzystania z niej jest minimum 10 tys. zł wartości strat, które obejmują ponad 30 proc. wielkości rocznej produkcji. W powiecie wyszkowskim do wójtów nie wpłynęły prośby o powołanie takich komisji, są pojedyncze zgłoszenia.
– Nikt jeszcze nie zwracał się do mnie z tą sprawą, być może tak będzie – mówi Andrzej Żołyński, wójt Somianki. – Nie wiemy jeszcze, jakie rozmiary mają straty, a na pewno są, co widać na polach. Trudno mi powiedzieć, w jakim zakresie gmina pomoże poszkodowanym rolnikom, każdy przypadek będzie indywidualnie rozpatrywany.
Czy czekają nas podwyżki cen?
Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Rolnicy z pewnością odczują skutki deszczowego lipca, pogoda już zaczyna powoli wpływać na ceny warzyw na targowisku. Kiedy na rynek trafią ogórki, koper, sałata, niedawno posiane, konsumenci mogą to odczuć. Osobną kwestią jest to, na ile te niekorzystne zmiany zniweluje import np. ziemniaków, zbóż. Ostateczne konkluzje będzie można wysnuć po zbiorach. Wtedy okaże się, ile np. zboża jest nieodwracalnie straconego, ile straci na jakości. Na poziom cen wpłynie też wielkość zapasów i produkcji zbóż, zapotrzebowanie rynku oraz import.
E.E.
– Korzenie roślin po kilku dniach tkwienia w takim błocie niszczeją – tłumaczy Waldemar Kornacki, kupiec z targowiska. – Roślinę można uratować poprzez podanie dolistnie fosforu. Nawet, jeśli rośliny są w pojemnikach, liście mogą żółknąć, atakuje je np. szara pleśń.
Szkody te mogą wpłynąć na ceny produktów. Te, które dojrzały przed okresami deszczów, nie są droższe, jednak za te, pochodzące z ostatnich wysiewów (np. koper, sałata, fasolka), będące jeszcze w okresie wegetatywnym, możemy już zapłacić więcej, zwłaszcza u kupców, biorących towar z giełdy. W minionym tygodniu ceny na wyszkowskim targowisku układały się następująco: papryka – ok. 5-6 zł, fasolka – od 2 zł do 3,50 zł, koper do ogórków – od 1,50 zł do ok. 3 zł, cebula – ok. 2-3 zł, pomidor – od 2 do ok. 3 zł (malinowy – 4 zł), sałata – 1,50 zł. Największa rozbieżność cen jest w przypadku ogórków. Duże kosztują ok. 1,50 zł, małe, idealne np. na korniszony – od 3 zł do 5 zł.
– Wszystko zależy od terenu uprawy, warunków, panujących w tunelach – stwierdza Zuzanna Łukasiewicz z gminy Dąbrówka. – U jednych rolników mogą być duże straty, inni tego nie odczują.
Kupcy z targowiska oceniali, że straty w ich uprawach mogą być duże, niektórzy twierdzili, że mogą sięgać nawet 40 proc. Niektóre nie przyprawią o ból głowy, inne są już problemem. To np. hodowla zbóż, które z powodu ciągłych deszczów tracą na jakości. Ziarno w kłosach pokrywa się grzybem, czernieje, porasta, co z pewnością wpłynie na jakość zbiorów. Nawet jeśli nie zostanie wyrzucone, będzie już klasyfikowane jako ziarno pastewne, rolnik uzyska więc za nie niższą cenę. Jak gorzko stwierdzają kupcy, poprawa pogody nie wróci tego, co jest już zniszczone.
Nie ma u nas gmin „klęskowych”
Nasz powiat, mimo miejscowych podtopień, nie ma statusu „klęskowego”. W każdej gminie są miejscowości, szczególnie poszkodowane przez deszcze.
– Mamy pozalewane łąki – stwierdza sołtys Kalinowa z gminy Długosiodło, Sławomir Pamrowski. – Na polach nie jest może tak źle, jednak ziemia jest grząska, podmokła, nie można teraz wjechać tam żadnym sprzętem.
Sołtys ocenia, że straty w zbożach z pewnością będą – jakie, zobaczy się po zbiorach.
– Z podtopieniami mamy problem już od wiosny – mówi Krzysztof Gierek, sołtys Wielątek z gminy Rząśnik. – Budynki tak nie są zagrożone, jak właśnie uprawy, np. ziemniaków, mamy też zalane łąki.
Zgłoszenia o zniszczeniu, zalaniu łąk, przyjmuje ARiMR w Wyszkowie. Rolnicy wiedzą, że jest to konieczne, by uniknąć kar za ich niekoszenie. Pierwsze powinni wykonać przed 31 lipca, jeśli tego nie zrobili wskutek zalań, oświadczenie takie ochroni ich przed karami.
– Wpływają do nas takie oświadczenia – potwierdza Aneta Lenartowicz, zastępca kierownika ARiMR w Wyszkowie. – Innych zgłoszeń nie mamy, nie ma u nas gminy o statusie „klęskowym”. Być może któraś zdecyduje się złożyć wniosek do wojewody, ale okaże się to po zbiorach i oszacowaniu strat. Takich powiatów, jak nasz, w Polsce jest dużo.
Gdzie o pomoc
Rolnicy, których uprawy ucierpiały przez deszcze, mogą zgłaszać się do gminy, która – zależnie od swoich możliwości – może udzielić im wsparcia. Nie powinni jednak oczekiwać dużej pomocy, gminy muszą oszczędnie gospodarować swoimi budżetami. Jeżeli straty spowodowane byłyby klęskami żywiołowymi (nawałnice, grad, powódź), na wniosek mieszkańców wójt powołałby komisję – po akceptacji wojewody – szacującą szkody, odszkodowania wypłaca Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. ARiMR może przekazać na jedno gospodarstwo pomoc w wysokości nawet do 300 tys zł. Refundacji podlega do 90% kosztów poniesionych na inwestycję przywracającą potencjał produkcyjny gospodarstwa. Może również udzielić „kredytu klęskowego”, udzielanego na usuwanie szkód, spowodowanych przez susze, powodzie, itp., dopłaca do spłaty oprocentowania takiego kredytu oraz udziela gwarancji lub poręczenia jego spłaty. Zainteresowani taką formą pomocy powinni jednak wiedzieć, że warunkiem skorzystania z niej jest minimum 10 tys. zł wartości strat, które obejmują ponad 30 proc. wielkości rocznej produkcji. W powiecie wyszkowskim do wójtów nie wpłynęły prośby o powołanie takich komisji, są pojedyncze zgłoszenia.
– Nikt jeszcze nie zwracał się do mnie z tą sprawą, być może tak będzie – mówi Andrzej Żołyński, wójt Somianki. – Nie wiemy jeszcze, jakie rozmiary mają straty, a na pewno są, co widać na polach. Trudno mi powiedzieć, w jakim zakresie gmina pomoże poszkodowanym rolnikom, każdy przypadek będzie indywidualnie rozpatrywany.
Czy czekają nas podwyżki cen?
Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Rolnicy z pewnością odczują skutki deszczowego lipca, pogoda już zaczyna powoli wpływać na ceny warzyw na targowisku. Kiedy na rynek trafią ogórki, koper, sałata, niedawno posiane, konsumenci mogą to odczuć. Osobną kwestią jest to, na ile te niekorzystne zmiany zniweluje import np. ziemniaków, zbóż. Ostateczne konkluzje będzie można wysnuć po zbiorach. Wtedy okaże się, ile np. zboża jest nieodwracalnie straconego, ile straci na jakości. Na poziom cen wpłynie też wielkość zapasów i produkcji zbóż, zapotrzebowanie rynku oraz import.
E.E.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl