Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 18 kwietnia 2024 r., imieniny Bogusława, Bogumiły



Moja obserwacja

12 stycznia 2013 r. W pierwszym numerze z tego roku tej właśnie gazetki ukazał się artykuł „Zimy widzenia dwa…”. Emocji praktycznie żadnych nie wzbudził. Być może dlatego, że akurat nastąpiła odwilż i nie było się już czym ekscytować. Śnieg padał wczoraj. Dzisiaj też pada. Jako, że soboty mam wolne, wyruszyłam tropem pługów, solarek i innych dziwolągów służących do ośnieżania, solenia czy piaskowania ulic.
Pojechałam szukać wysokich standardów panujących na naszych drogach, o których mówił pan Nowosielski.
Jeździłam ładnych parę godzin. Byłam tu, byłam tam. Patrzyłam, stawałam, chodziłam. Naprawdę szukałam, starałam się znaleźć. Nigdzie, niestety nie ujrzałam pojazdów, które pomogłyby biednemu kierowcy przebrnąć przez zaśnieżone ulice naszego kochanego miasta Wyszkowa. Buły śniegu leżały wszędzie tam, gdzie leżeć powinny, kiedy śnieg pada, czyli na jezdniach i chodnikach. Odważni kierowcy i piesi dużą odwagą się wykazali, i wyruszyli na ulice. Zamiast siedzieć w domu i obserwować zimę zza okna, zaczęli się kręcić zupełnie niepotrzebnie. Gdyby nie ich zuchwałe zachowanie, na pewno nikt by na bałagan panujący na ulicach nie zwrócił odwagi. Być może do poniedziałku opady by ustały, temperatura osiągnęła poziom plusowy i problemu jazdy i chodzenia wcale by nie było. Można więc było poobserwować dziwne piruety, jakie autka odstawiały na rondach, ulicach prostych i tych bardziej krzywych. Nie wiem, która ulica jest ulicą wojewódzką, która krajową, gminną czy powiatową. Tak naprawdę niewiele mnie to obchodzi. Skoro są wysokie standardy na ulicach, to chyba na każdej. Niski standard znalazłam na ul. Serockiej i Kościuszki. Tam jakoś dało się jechać. Nie za szybko co prawda, ale nawet z wjazdem na wiadukt nie było problemu. Reszta naszych ulic standard miała podstawowy, tzn. podstawą tego standardu był leżący wszędzie śnieg. Czasami zamiast śniegu pojawiała się szara breja. Czasami też pod kołami czuć było lód. Hamowanie praktycznie było niemożliwe, więc kierowcy karnie z prędkością 20 km/godz. przemieszczali się wśród padającego ciągle śniegu.
Zaraz ktoś krzyknie, że na pewno opon zimowych nie miałam i dlatego narzekam. Nic bardziej mylnego. Opony zimowe w autku posiadam. Posiadam również klawisz magiczny, który ułatwia jazdę po drogach zaśnieżonych. Teoretycznie klawisz taki powinnam wykorzystać w trakcie jazdy w terenach górzystych. Tak mi kiedyś powiedziano. Ja jednak klawisz wykorzystałam w trakcie sobotniej jazdy ulicami Wyszkowa. Być może dlatego udało mi się osiągnąć zawrotną prędkość 30 km/godz. Każdy, kto próbował udawać Hołowczyca w czasie jazdy, szybko wracał do żółwiego tempa jazdy. W końcu lepiej jechać powoli niż wylądować na przeciwległym pasie ruchu.
Śnieżek padał praktycznie cały dzień. Wieczorem opady ustały. Nie wiem, kiedy odśnieżone zostaną ulice naszego miasta, kiedy zostaną posypane piachem. Nie wiem, gdyż nie bardzo rozumiem wypowiedź pana wicestarosty zamieszczoną w prasie, jakoby „dopiero po kilku godzinach od opadów śniegu rozpoczynają się czynności związane z odśnieżaniem”. Nie wiem, czy odśnieżanie zaczyna się po kilku godzinach opadów śniegu, czy po kilku godzinach, gdy śnieg padać przestanie. Dyskusję z wieloma osobami prowadziłam na temat tych kilku godzin i nikt nie wie, ile to jest i o co tak naprawdę chodzi. Skoro nikt nie wie, o co chodzi, to zawsze można sobie dopasować to, co się powiedziało, do tego jak nam wygodnie.
Żeby sprawdzić jak najwięcej miejsc, gdzie odśnieżanie powinno się odbywać, udałam się również na cmentarz parafialny. Przed bramą od ul. Białostockiej próbowałam zaparkować. Jedyne miejsce odśnieżone okazało się też miejscem monitorowanym, na którym stoi zakaz parkowania. Wkurzyłam się z lekka, wycofałam i w zaspie, 1,5 m dalej zostawiłam samochód, gdyż mandatu od księdza za złe parkowanie dostać nie chcę. Na cmentarzu pięknie, biało, cicho, trochę nostalgicznie, pusto. Śniegu po kostki. Wąska ścieżka wydeptana przez tych, którzy postanowili odwiedzić groby najbliższych. Główne alejki nie są odśnieżone. Nic nie jest. Wydepczesz, masz. Z radością odkryłam, że do grobu mojej mamy ścieżkę już ktoś wyznaczył i nie muszę śniegu w bucie ze sobą do domu zabierać.
Wlokąc się ulicami Wyszkowa zauważyłam rzecz ciekawą. Odśnieżone są chodniki przed domami prywatnymi. Właściciele domów należycie wywiązali się ze swojego obowiązku. Mimo iż śnieg kilka godzin padał sobie równo, oni z łopatami zasuwali przy odśnieżaniu. Być może boją się groźnej Straży Miejskiej, która tylko czyha, aby komuś mandacik wlepić. Zastanawiam się, czy zwykły obywatel też dopiero po zakończeniu opadów ma się za łopatę zabrać, czy też musi to robić na bieżąco. Wiem, że na człowieka, który chodnika wokół swojej posesji nie odśnieży, można złożyć skargę do Straży Miejskiej. Nie wiem natomiast, do kogo można się poskarżyć, jeśli po raz kolejny w śnieżnych zaspach przyszło się nam poruszać. Zastanawiać się zaczęłam, czy naszej władzy też mandat można dać za nieodśnieżone ulice i chodniki.
Na ulicach jest dzisiaj ślisko. Nie lada wyzwaniem jest jazda samochodem. Niejeden może powiedzieć, że skoro nie można jeździć, to ruszyć trzeba tyłek i pieszo należy się przemieszczać. Takiej próby również dokonałam. Dobrze, że na stópki założyłam trapery, a nie w bucikach na obcasie na spacer się udałam. Chodniki wcale nie były w lepszym stanie niż nasze ulice. Ślisko, niebezpiecznie, biało. Być może wyszkowski SOR oblężenie połamańców dzisiaj przeżyje.
Czytając słowa pana Mikołajczyka zastanawiam się, czy zwykły obywatel musi wiedzieć, jakie standardy odśnieżania obowiązują. Czy musi znać zasady, kiedy się sypie, a kiedy zgarnia to, co z nieba zima nam zesłała. Zdawać by się mogło, że mamy prawo chcieć po prostu chodzić i jeździć zimą po ulicach. Zdawać by się mogło, że skoro zgarnąć nie można, to chociaż można posypać, aby autko mogło bezpiecznie na rondo wjechać i człowiek na nogach bezpiecznie na pasach przez jezdnię przeszedł. Być może jednak ciemny naród nie rozumie zasad, przepisów i innych zawiłości, które obowiązują przy zimowym utrzymaniu dróg. Mam wrażenie, że tylko władza jest zadowolona z usług firm zajmujących się odśnieżaniem.
Dzisiaj temat odśnieżania jest. Jutro może go nie być, jeśli z nagła odwilż do nas zawita. Dla naszego wspólnego dobra wiosna i lato trwać powinny ciągle. Nie ma wtedy problemu z jazdą po lodzie, nie ma problemu z zaspami. Nie ma też problemu z jęczącymi ludźmi, którzy nijak zrozumienia dla nagłego ataku zimy nie wykazują.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 3 z 15 stycznia 2013 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta