Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 16 kwietnia 2024 r., imieniny Erwina, Julii



Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa

Zdjęcie z czołowymi politykami pomorskiej Platformy Obywatelskiej ciągnącymi na linie samolot Marcina P. , właściciela firm OLT Express i Amber Gold jest symbolem czegoś więcej niż tylko korupcjogenne kontakty polityki i biznesu. Po pierwsze bowiem sprawa dotyczy regionu będącego matecznikiem PO, z którego wywodzi się premier, jak mówi publicysta Stanisław Michalkiewicz, „naszego nieszczęśliwego kraju”.
Po drugie w aferę Amber Gold zamieszany jest chyba nieprzypadkowo premierowicz Tusk. Wszystko wskazuje na to, że miał być w zamiarach aferałów jednym z elementów krycia układu. Po trzecie, aktualnych, „gorących” afer w obozie władzy z korupcją w tle mamy w tej chwili aż trzy – oprócz Amber Gold również PSL-owska tzw. „taśmowa” oraz związana z przyznawaniem dotacji unijnych w zamian za łapówki w Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, natomiast w zupełnie niedalekiej przeszłości było ich znacznie więcej. Przypomnijmy najgłośniejsze sprawy: Miro i Zbycho – kluczowi politycy, można powiedzieć twarze PO byli zamieszani w zatuszowaną później aferę hazardową, Beata S. – posłanka Platformy, która chciała „kręcić lody” w służbie zdrowia i niestety wpadła, kupowanie głosów wyborczych na olbrzymią skalę w wałbrzyskiej PO, korupcyjne zaplątanie senatora Misiaka i prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, „martwe dusze” w gorzowskiej PO. Tak naprawdę jest to oczywiste – na szczytach władzy mamy do czynienia z korupcją na potężną skalę. Z korupcją jest bowiem tak, jak ze śmieciami – jeżeli rzucony zostanie jeden papierek i nikt go nie sprzątnie, to zaraz pojawią się następne i po niedługim czasie będzie już mały śmietniczek, a nieco później wysypisko śmieci. Zarówno sprawa Beaty S., jak i zamiecenie pod dywan afery hazardowej, dziki atak polityków PO i tzw. „zaprzyjaźnionych mediów” na tych, którzy afery wykryli i ujawnili to oczywisty, czytelny sygnał dla aferałów – dzisiaj są dobre czasy na „kręcenie lodów”. Trzeba się tylko odpowiednio obstawić politycznie, tak jak to uczynił Marcin P., właściciel Amber Gold.
W mediach pojawia się dziś dość często pani Julia Pitera, która z partyjnego polecenia z takim zacięciem zwalczała korupcję i wykryła kiedyś nieuprawniony rachunek na dorsza za 8 zł u … polityka opozycji. Zabłysnęła również tym, że w momencie, gdy wybuchła afera hazardowa udzielała właśnie wykładów w Brukseli na temat... zwalczania korupcji. Dziś, kiedy afera Amber Gold coraz bardziej się rozgałęzia twierdzi, że nic się nie stało. Doprawdy groteskowa postać. Całe jej działanie w tym obszarze to jedynie „pijar”, jak to się dziś mówi. Jeszcze bardziej groteskowe były pohukiwania rządzących polityków PO o „podwyższonych standardach moralnych” i prawdziwej, nie udawanej (jak to było rzekomo w przypadku rządu PiS) walce z korupcją. Bardzo dobrze te podwyższone standardy widać właśnie w aferze Amber Gold, w której gość skazany prawomocnymi wyrokami za oszustwa otrzymuje od „niezawisłego sądu” prawo prowadzenia następnych interesów, a także może sobie pozwolić na to, żeby nie płacić podatków i nikt go za to nie ściga. „Niezawisłość” gdańskich sądów w całej rozciągłości widać na przykładzie rozmowy rzekomego asystenta Tomasza Arabskiego, szefa kancelarii premiera Tuska z panem Ryszardem Milewskim – prezesem gdańskiego sadu okręgowego. Pan prezes „niezawisłego” sądu zachowuje się w rozmowie z rzekomym asystentem jak uczniak, który czeka na polecenia, uzgadnia z nim terminy rozprawy i zapewnia, że przydzieli do niej „zaufanych” ludzi. Temat nagłośniła Gazeta Polska Codziennie, a pełen zapis rozmowy można znaleźć na portalu niezależna.pl.
Korupcja na szczytach władzy to niestety, nie jedyny element słabości państwa polskiego. Jest ich znacznie więcej. Państwo nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swojemu prezydentowi i dowódcom sił zbrojnych, dochodzi do tragedii, a odpowiedzialni za zaniedbania w tym zakresie (np. generał Janicki, czy minister Klich) mają się bardzo dobrze – są doceniani, wyróżniani, awansują, lądują na listach wyborczych itp. Mamy w III RP zjawisko niewyjaśnionych morderstw i śmierci ważnych osób (m.in. szef NIK w latach 90. – Walerian Pańko, „kasjer” lewicy Ireneusz Sekuła, były PRL-owski premier Piotr Jaroszewicz, gen. Papała), a ostatnio seryjnych samobójstw (np. przestępcy, zamieszani w tzw. aferę Olewnika, Andrzej Lepper i dwie ściśle z nim związane osoby, szyfrant Zielonka, Dyrektor Generalny Kancelarii Premiera Tuska – Grzegorz Michniewicz, gen. Petelicki). Równocześnie nasz sąsiad – Rosja wraca na stare imperialne pozycje, montuje rakiety średniego zasięgu w naszym bezpośrednim sąsiedztwie, kupuje nowoczesne uzbrojenie od… naszych sojuszników (???) Niemiec i Francji, atakuje zbrojnie Gruzję, pozwala sobie na próbę otrucia prezydenta Ukrainy, my tymczasem otrzymujemy od naszego prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i ministra spraw zagranicznych Sikorskiego uspokajające informacje, że jesteśmy bezpieczni jak nigdy od kilkuset lat. Mniej więcej w tym samym czasie minister Sikorski oświadcza wszem i wobec, że Rosja będzie miała prawo wizytowania naszych instalacji obronnych, a z rewelacji opublikowanych w Wikileads dowiadujemy się, że w rozmowie z politykami amerykańskimi w 2008 roku przekazuje im informacje o naszym zagrożeniu agresją ze strony Rosji w ciągu 10-15 miesięcy, a nie za 10-15 lat, jak sądził przed wojną Rosji z Gruzją oraz, że „Niemcy są koniem trojańskim Europy” i „wydają się mieć układ z Rosją”. To jak to jest z tym naszym bezpieczeństwem? Wygląda na to, że jesteśmy oszukiwani.
Te wszystkie fakty przypominają w wielu miejscach to, co działo się w czasach saskich, przed upadkiem I Rzeczypospolitej. Państwo polskie było wówczas również słabiutkie, „elity” zdegenerowane, sąsiednie mocarstwa coraz bardziej wtrącały się w polskie sprawy. Do tego dochodziła powszechna znieczulica na sprawy publiczne i prywata, a także hulanki zgodnie z zasadą „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Dziś podobna postawa występuje również powszechnie, jest jednak inaczej określana – mamy „wielkie grillowanie”, mamy interesować się przede wszystkim „ciepłą wodą w kranie”, a reakcją wielu polityków na tragiczną śmierć prezydenta i wielu innych ważnych osób są hasła „państwo się sprawdziło” i „Polacy – nic się nie stało”. Brak poczucia odpowiedzialności za Ojczyznę, pogoń za karierą i rozbuchana konsumpcja są promowane przez celebrytów i główne media jako coś normalnego, oczywistego. Obyśmy jak najszybciej otrząsnęli się z tego amoku, żeby nie było za późno.
Marek Głowacki

„Wyszkowiak” nr 38 z 18 września 2012 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta