Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



Motywacja

[w:] „Wyszkowiak” nr 09/2011 z 1 marca 2011 r.
Słowo „motywacja” wywodzi się słowotwórczo ze słowa „motyw” – pewien temat, myśl. Konkretne założenie. Możemy śledzić motywy literackie, oglądać motywy architektoniczne. Motyw to powtarzający się element, dodający dziełu lub działaniu szczególną energię. Motywacja zaś to uzasadnienie, wyjaśnienie pobudek. To bodziec oraz powody, dla których się działa.

Otoczeni jesteśmy przez dwa rodzaje ludzi, którzy wpływają na nasze działanie: motywatorów i demotywatorów. Jedni nas inspirują, wspierają. Druga grupa nas zniechęca, piętrzy kłopoty i problemy. Nie daje tzw. „światełka w tunelu”. Wtedy zaczynamy słabnąć.
– Moją motywację zagłuszał zawsze mąż – opowiadała pewna pani. Działo się to na jednym ze spotkań literacko-terapeutycznych, które prowadziłam w kontekście rozważań o postawach życiowych bohaterów literackich. Spotkanie zorganizowane było dla wszystkich, zatem wstęp był wolny, bez ograniczeń wiekowych i instytucjonalnych. Całe szczęście, bo dzięki temu wywiązała się ciekawa dyskusja na rozległe życiowe tematy. Kobieta kontynuowała:
– Gdy chciałam coś zrobić, miałam plany, zawsze słyszałam, że to bez sensu. Że się nie uda, że nic z tego nie będzie a narażę tylko wszystkich na stresy i odwracanie sytuacji. Nawet, jak chciałam przestawić tylko meble – opowiadała ze smutkiem. – Przez to nie mogłam nigdy nic w życiu zmienić. I tak się nauczyłam żyć: lepiej nic nie robić, bo wtedy przynajmniej nie słyszy się odmowy.

Życie w tzw. demotywacji odbiera człowiekowi z czasem siłę i umiejętności na ponowne zmotywowanie się do działania lub do zmiany, której potrzebujemy. Okazuje się bowiem, że nasz mózg, umysł, tak jak ciało, musimy ciągle ćwiczyć. Bo umysł również może popaść w marazm. Może po prostu zasnąć. Tak, jak sportowiec nie potrafi bez ustawicznego treningu mieć znakomitej formy, tak nasz umysł traci ją, gdy tylko nie poddajemy go próbom działania i przezwyciężania kłopotów.

Częstym przesłaniem, które towarzyszy życiu człowieka, jest unikanie stresów. Dlatego odpuszcza się sobie wiele rzeczy, które powinny zostać zrobione lub doświadczone. Ciekawość życia jest lekarstwem na niespełnienie. Niespełnione życie, jak mówią ludzie, którzy są już u jego kresu, bardziej boli, męczy i stresuje, niż świadomość błędów, które się popełniło lub strat, które się poniosło. Motywacją do życia powinno być samo życie. Nie strach przed nim.

Na spotkaniu, które na początku przywołałam, odezwała się pewna starsza pani. Powiedziała, że jest u kresu życia. Gdy wszyscy słuchacze gwałtownie zaprzeczyli temu stwierdzeniu, ona nakazała im ruchem ręki ciszę.
– Wiem, co mówię – rzekła. – I to dopiero teraz. Wcześniej tylko narzekałam. I mówiłam, co ślina na język przyniesie. Ciągle oznajmiałam, jak mi jest źle. Jak ciężko. Jak wszyscy dokoła mnie lekceważą. Większą część życia poświęciłam na dbanie o to, aby inni mi współczuli. Nie na to, aby tworzyć swoje życie zgodnie z tym, kim byłam. Bałam się podejmowania decyzji, konsekwencji tych decyzji. Gdy stwierdzono u mnie śmiertelna chorobę, miałam już wszystkie możliwości, aby dopiero teraz narzekać. I narzekałam. Aż w końcu przyszedł dziwny moment – kobieta wstrzymała na chwilę swoją opowieść. Wszyscy słuchali jej uważnie. – Przestało mi się chcieć narzekać. Może to skutek stania w obliczu nieuniknionego, ale nagle zdałam sobie sprawę, jak bez sensu jest moja postawa do życia. Jak nic mi nie dała, a jak ograniczyła!

Wszyscy zaczęli bić jej brawa, a ona usiadła na swoim miejscu wzruszona. Po wykładzie podeszła do mnie i powiedziała:
– Nawet nie wie pani, jak wstydziłam się wystąpień publicznych. A zawsze chciałam zabierać głos. Coś mnie powstrzymywało. Strach przed oceną innych, że mówię coś nieważnego, mało znaczącego. No i nigdy nie podjęłam decyzji, aby coś powiedzieć na forum. Aż do dziś. Dziś zostałam zmotywowana rozmowami o motywacji – uśmiechnęła się. – I dochodzę też do wniosku, że moją motywacją od dziś jest choroba. Dzięki niej zaczęłam żyć pełniej. Nie boję się już. Nawet mam czasu ani chęci się bać. No i chcę przekazywać ludziom, że banie się to strata czasu. Nic to nie daje.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta