Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 29 marca 2024 r., imieniny Eustachego, Wiktora



Życie z umiarem

We wszystkim potrzebny jest umiar. Hmm, nic nadzwyczajnego nie napisałam. Każdy niby o tym wie. Ale czy na pewno? Czy potrafimy umiar „zastosować” wszędzie tam, gdzie trzeba?
Szukając natchnienia do napisania kolejnego tekstu grzebię w Internecie. Rzadko kiedy czytam niemal histeryczne newsy o kolejnych romansach nikomu nieznanych VIP-ów. Wszystkie informacje co, kto, gdzie i dlaczego omijam szerokim łukiem. Nie mam pojęcia, jak można ekscytować się jakim autkiem pomyka poślednia aktoreczka, kto jaką knajpkę otworzył w centrum Warszawy i ile kasy wydają gwiazdki na ciuszki swoich dzieci. Takich informacji jest w sieci najwięcej. Skąd wiem? Wystarczy poczytać tytuły sieciowych artykułów i już się wie wszystko, dalej czytać nie trzeba. Dalej nie ma co czytać.. Niestety, nudzi mi się i… szukam natchnienia.
Nieopatrznie przeczytałam o kobitce, która przez trzy lata, codziennie całą godzinę spędzała na solarium. „Zgłupiała baba. Tej to dopiero musiało się nudzić” – pomyślałam sobie.
Nagle natchnienie przyszło! Znalazłam coś, o czym jeszcze nie pisałam – nie pisałam o umiarze.
Solarium powstało po to, by opalać. Solarium jest dla ludzi, dla wszystkich ludzi, nie tylko dla kobiet. Jeśli ktoś, raz na jakiś czas, pobiegnie na solarium, nie zdarzy mu się żadna krzywda. Bez żadnego wysiłku brązowo-żółty kolorek może się pojawić na skórze w ciągu zaledwie kilku minut. Wizyta w solarium, zwłaszcza na początku wiosny, może znacznie poprawić humor. To znaczy mi nie poprawia, sprawdzałam. Sztuczne światło działa na mnie usypiająco, a nie pobudzająco. Strach, że po trzech minutach leżenia pod jakąś lampą wywoła u mnie nieodwracalne zmiany na skórze jest olbrzymi. Wolę być blada, niż jak brązowo-żółta skwarka. Dodać należy, że zbyt mocna opalenizna, niestety postarza. Stwierdziłam, że kobieta, która dzeiwięćset godzin spędziła na solarium jest nienormalna (może była znudzona). Umiar w kwestii opalania gdzieś się jej zgubił, być może umiar wypalił się pod wpływem solarowych lamp.
Nie mamy umiaru w jedzeniu. Każdy z nas, choć raz w życiu się przejadł. Zazwyczaj przeżarci wracamy do pracy po świętach. Najpierw całe godziny spędzamy w kuchni na gotowaniu, pieczeniu i duszeniu, potem na siłę karmimy rodzinę i każdego, kto nas wtedy odwiedzi, by zjeść przygotowane przysmaki. Nie mamy umiaru w przyrządzaniu potraw świątecznych. Po latach prób i błędów nauczyłam się, jakie ilości jedzenia dla mojej rodziny należy przygotować. Standardem stało się, że po świętach każdy poszukuje kolejnej, cudownej diety, zwłaszcza, gdy za pasem mamy karnawał. Śmiało mogę powiedzieć, że posiadam umiar w jedzeniu. Nie posiadam natomiast umiaru w jedzeniu czekolady. Czekolady nigdy nie jest za dużo, chociaż nie każda czekolada cieszy się u mnie powodzeniem.
Alkohol jest dla ludzi. Większość z nas posiada w domu alkohol. Większość, lubi alkohol w postaci wina, piwka, koniaku lub zwykłej czystej. Nie ma nic dziwnego i nie zdrożnego w tym, że pijemy. By jednak zachowywać się przyzwoicie po alkoholu, należy posiadać umiar w jego picu. I znowu ta sama historia. Każdemu z nas chociaż raz w życiu zdarzyło się na jakiejś mniejszej lub większej imprezie stracić umiar w picu. Nie ma nic gorszego niż lejąca się w tańcu przez ręce panienka lub śpiący za stołem facet. Potem następuje kac, nie tylko ten alkoholowy ale również ten moralny. Jak ja mogłem/mogłam się tak zachować? Kac moralny trwa zazwyczaj zdecydowanie krócej niż kac alkoholowy i na kolejnym towarzyskim spotkaniu ponownie pijemy o jeden kieliszek za dużo. Umiar w piciu należy sobie wypracować. Jednym się to udaje, dla innych jest to nieosiągalne.
Kto z nas nie lubi zakupów? Ja! Nie raz już o tym pisałam. Być może dlatego nie zagraża mi nagromadzenie w szafie zbędnych ciuchów. Każdy z nas zna jednak kobiety, których garderoba jest wielkości magazynu z ubraniami. Połowy z ciuchów co prawda nigdy nie założą, o części zapominają, że mają, ale nie potrafią zapanować nad zakupowym szałem. Każda kolejna bluzeczka jest im niezbędna, każde kolejne spodenki muszą mieć, chociaż trzy pary podobnych gdzieś na półce dawno posiadają.
Nad jedną rzeczą nie potrafię zapanować. Nie potrafię powstrzymać się od zakupów kremików, balsamów, szamponików i innych cudeńków, które można znaleźć w sklepie z kosmetykami. Być może dlatego drogerię odwiedzam raz w miesiącu i tylko dzięki silnej woli nie zostawiam tam wtedy połowy swojej pensji.
Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że nieszczęśliwą kobietę można poznać po nienagannym porządku w domu (pisałam już to?). Wiele z nas umiaru w sprzątaniu nie ma. Szorujemy, odkurzamy, wycieramy, trzepiemy, zmywamy. W przedświątecznym szale biegamy z rozwianym włosem po domu i każdy, nawet najmniejszy kurz wyciągamy z każdego kąta. Jeśli tylko wpadamy w szał sprzątania dwa razy w roku, nie ma w tym nic złego. Gorzej, gdy umiaru w sprzątaniu nie mamy. Gorzej, gdy ciągle biegamy po domu ze szmatą i każda plama na podłodze, lub co gorsza na kanapie doprowadza nas do histerii. Lubię, jak jest czysto. Sprzątania jednak nie cierpię. Znowu mogę powiedzieć, że posiadam umiar w sprzątaniu.
Umiar niezbędny jest w gadaniu. Gadułę omijamy szerokim łukiem. Jakże męczące jest przebywanie z ludźmi, którym od rana do wieczora gęba się nie zamyka. Ciągle gadają, bez względu na to, czy ich ktoś słucha czy też nie. Gadanie z umiarem przyda się każdemu. Umiar należy mieć w plotkowaniu. Trzymam się z daleka od tych, którzy przynoszą każdą najnowszą ploteczkę z miasta. Skoro do mnie newsy wyszkowskie dostarczają, to znaczy, że to co u mnie usłyszą, również przekażą dalej.
Umiar należy mieć w narzekaniu. Nie ma nic gorszego niż ciągłe słuchanie jak jest źle, że jesteśmy nieszczęśliwi, niedoceniani, zapracowani, zaniedbani, niekochani, samotni, za grubi, za chudzi, chorzy, biedni itp., itd.
Umiar potrzebny jest w chwaleniu własnej osoby. Kto będzie słuchał bez końca o naszym szczęściu, urodzie, bogactwie, cudownych dzieciach, podróżach ciągłych, super pracy, cudnym mieszkaniu i wspaniałym kocie?
Przeczytałam ostatnio, że z umiarem też trzeba mieć umiar, szczególnie gdy robi się rzeczy wielkie. Ludzie czynu wydają się nie mieć umiaru w robieniu tego, do czego są zapaleni. Szybkiej analizy swoich znajomych dokonałam i stwierdziłam, że to niestety prawda. Zaczęłam się zastanawiać, w czym jeszcze należy mieć umiar. Czy należy mieć umiar w myśleniu? A może raczej umiar w marzeniach należy mieć? Czy potrzebny jest umiar w obiecywaniu? A istnieje umiar w szczęściu? Czy w miłości też jest potrzebny umiar? Czy potrzeba nam umiaru w swoim zachowaniu i w okazywaniu emocji?
Kończę swój kolejny felieton cytując T. Niwińskiego „I tu zachowam umiar w rozwijaniu myśli na temat umiaru, życząc odbiorcom, żeby bez umiaru rozwijali swoje zdolności do robienia pięknych i potrzebnych rzeczy”.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 8 z 25 lutego 2014 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta