Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 31 stycznia 2025 r., imieniny Marceliny, Piotra



Historia królewny, która zasnęła

[w:] "Wyszkowiak" nr 3/2010 z 19 stycznia 2010 r.
W zeszły tygodniu poruszyłam psychologiczny problem syndromu Śpiącej Królewny.

Dla zobrazowania opisanych w felietonie faktów, tym razem opiszę historię kobiety, która na ów syndrom „choruje” bądź – i to chyba będzie lepsze określenie – cierpi. Bo cierpienia z tym związane są ciężką przeprawą dla psychiki.

Opiszę historię w pewien sposób tragiczną, bo nakreśloną przez ból istnienia. Za zgodą Anny, która chce przestrzec przed „zagubieniem w uśpionym zamku”.
- Tym uśpionym zamkiem w pewnym momencie robi się twoje życie – mówi Anna. – Dzieje się to nagle. Niespostrzeżenie. Na skutek pewnych okoliczności.
Dla niej tymi „pewnymi” okolicznościami było zwolnienie z pracy. Pełniła poważną funkcję w korporacji. Miała stanowisko, ładny gabinet, wpływy. Można rzec, że była tzw. kobietą światową.
– Brylowałam na spotkaniach. Wszędzie było mnie pełno. Miałam swoje poglądy i swoje zwyczaje. Prawdą jest, że fascynowałam tym ludzi. Manierami, obyciem, niezależnością.

Zafascynowaniu też uległ pewien młody biznesmen. Zakochał się w Annie. Po pewnym czasie postanowili stworzyć wspólny dom. Dla niego Anna rozwiodła się ze swoim mężem. Wzięła córkę i wyprowadziła się do nowego narzeczonego. Potem nastąpił ślub i ciąża.
– Ciąża była momentem bardzo ważnym w historii tej choroby – opowiada. – Gdy zaszłam w ciążę, zostałam odsunięta od ważnych obowiązków w pracy. Poszłam zatem, jak poradził mi mój mąż, na zwolnienie. Na zwolnieniu przebywałam do porodu, a potem po. Ponad dwa lata. Jak łatwo się domyśleć, nie miałam po co wracać do pracy, bo już nikt na mnie nie czekał – dodaje z rezygnacją. Widać, że to wspomnienie w dalszym ciągu sprawia jej ból.

Anna szukała długo pracy, ale była „zbyt doświadczona”, „za stara” (ma trzydzieści dziewięć lat) lub zarobki i proponowane stanowisko w żaden sposób nie współgrały z jej oczekiwaniami.
– Poczułam wtedy w sobie taką niechęć do samej siebie. Niechęć, którą dobrze znałam z okresu, kiedy nie byłam „kimś” w pracy. W zasadzie z momentu „przed pracą” Uświadomiłam sobie, że to właśnie praca dała mi moje poczucie wyjątkowości. Pełniąc tylko takie funkcje, mogłam się spełniać, również w życiu prywatnym. Bez tego pojawiła się pustka.

Anna miała w sobie lęk o siebie od zawsze. Ale jej życie zawodowe, wypełnione sukcesami, pozwoliło na zapomnienie o owym lęku.
– Mój mąż mówi, że zmieniłam się. Nie wie, że korzystam z terapii i nie wie, że jestem dotknięta przez Śpiącą Królewnę – śmieje się gorzko Anna. – Nawet w rozmowie ze mną użył stwierdzenia, że zachowuję się, jakbym zasnęła. Widocznie coś w tym jest.

Sen Anny polega na wewnętrznej samotności i nieumiejętności powrócenia do aktywności, która da satysfakcję. Bo ta aktywność musi być szczególna .
– Nie mogę zadowolić się byle czym, bo godzi to w moje poczucie godności. Nie mogę zrealizować się. Nie mogę patrzeć ludziom w oczy, jeśli nie znaczę nic.
– Ale przecież znaczysz – mówię. – Masz rodzinę i dom. Praca jest kwestią czasu, może nastawienia.
– Praca była dla mnie kwestią bycia. Tam była naprawdę. W domu jestem na niby. Tak, jakby mnie nie było. Jakbym nie istniała, Jakbym znikła. Zasnęła na zawsze. Nie czuję teraz ani swojej duchowości, ani fizyczności. W pracy widziałam się dokładnie i to na wszystkich sferach.

Jednak Anna, jak mówi, nadal ma potrzebę zwracania na siebie uwagę.
– Dlatego gestykuluję, ciągle poprawiam włosy, mówię z pewnym akcentem, wyraziście. To wszystko, jak uświadomił mi psycholog, ma odzwierciedlenie w tym syndromie. Jestem nienaturalna. Jestem teatralna. Taka jestem, bo chcę być widoczna. Przynajmniej w ten sposób akcentuję swoją obecność. Inaczej nie mogę, bo nie pełnię żadnych ważnych funkcji. Dlatego nie istnieję – dodaje.

Przestrzega też kobiety przed zamieszkaniem w sennym zamku, jakim może stać się życie.
– Bądźcie zawsze czujne. Gdy tracicie kontakt z rzeczywistością, być może przekraczacie bramę zamku.
Aby jej nie przekroczyć, przede wszystkim trzeba umieć pokochać siebie. I to w każdym stadium swojego życia. Nawet tym – na pozór – najmniej ciekawym.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta