Myśli rzeki
[w:] „Wyszkowiak” nr 12/2010 z 23 marca 2010 r.
Nieprzeniknione są zakamarki duszy. Zakamarki odczuć i myśli. Człowiekowi wydaje się, że tylko on posiadł zdolność do rozmyślania, możliwość wnikania w swoją duszę i analizowania jej. Że to, co ma w sobie, jest jedyne i niepowtarzalne.
Tymczasem nie tylko ludzie myślą, odczuwają. Chociaż tylko oni dają sobie do tego prawo.
Myśli też rzeka. Myśli i patrzy. Analizuje. Gniewa się i weseli. Ma smutne i wesołe dni. Ma senne lub samotne noce. Żyje swoim płynięciem. Ma duże doświadczenie w życiu. Przepływa bowiem przez tyle miejsc, widzi tyle rzeczy w tle.
Jej mądrość ze struktur wody niosących pamięć o wszystkim, czego dotknie swoją płynną naturą, jest potężna.
Rzeka o tym wie. I często to wykorzystuje, ma bowiem przewrotną, kobiecą naturę. Lubi stawiać sprawy na „ostrzu noża”. Lubi dawać nadzieję i radość, jednak lubi też odbierać radość budząc strach i siejąc popłoch.
Rzeka Bug ma złożoną naturę. Jako rzeka jest kobietą, lecz przez swoje imię, nadane jej dawno, nie wiadomo przez kogo, ma w swej osobowości również pierwiastek męski, inaczej niż jej koleżanka Wisła.
Wisła jest kobietą od początku do końca. Delikatna i nieprzewidywalna. Ale nie podejmuje niebezpiecznych gier wojennych, chociaż lubi nastraszyć i ma z tego satysfakcję. Ale lubi też patrzeć na radość ludzką. Jej piaszczyste i jasne brzegi zachęcają do uciechy z bliskości wody.
Nie tak, jak Bug. Bug ma naturę zdobywcy. Lubi się mierzyć i nie daje myśleć o sobie jedynie w kategoriach sympatycznych. To rodzaj zadziorności.
Malownicze brzegi, głęboka, nierówna toń, wartki złowrogi nurt, który nigdy nie koi. Bug można podziwiać i zachwycać się nim. Ale nie szukać zrozumienia w tej wartkiej i niebezpiecznej toni.
– Nie chcę być spokojną przystanią – myślała sobie rzeka. – Chcę kołysać łódkami na wszystkie strony. Albo płynąć w ciszy i zastanawiać ludzi, kiedy zacznę coś rozrabiać.
Tak też było tego roku.
Przez parę miesięcy Bug skuta lodem drzemała. Miała sny. Śniły jej się wszystkie ludzkie siedliska, przez które przepływała w miesiącach ciepła. Płynąc słyszała ludzie głosy, krzyki, złorzeczenia, dobiegające z brzegów wsi, miast i miasteczek. Wywnioskowała, że ludzie mają złe intencje wobec siebie. Kombinują i mataczą, aby uzyskać dla siebie korzyść.
Przeraziło to rzekę i zasmuciło zarazem.
Widziała ludzkie twarze, które odbijały się od tafli wody. Wykrzywione grymasem nienawiści. Wynaturzone. Z gorejącym oczami.
– Jak ludziom pomagać, skoro mają w sobie tyle niedobrego – śniła słowa rzeka Bug.
Po ciężkiej zimie, która przysypała ziemię na całe miesiące, wreszcie przyszła odwilż.
Lód na Bugu zaczął kruszeć, w nocy z hukiem ruszały kry. Nurt pchał je do przodu.
Rzeka budziła się. Przeciągała. Rozglądała dokoła.
Naraz przytłoczył ją ogrom pracy. Musiała pompować wodę, ściekającą z ziemi. Kiedy ruszyła znowu swoim nurtem, obładowana pracą ponad siły, jak w swoim zimowym śnie, tak i teraz słyszała ludzie narzekania i złorzeczenia.
Bug pomyślała:
– Nie będę pracowała ponad siły, kiedy oni tracą swoją energię na spory i waśnie. Na kombinowanie przeciwko sobie. A ja sama z tym balastem…Niech wezmą na siebie pomoc dla ziemi.
Wtedy odnotowano, że podniósł się jej poziom. Zapanowała panika. Ludzie zjednoczyli się na ten czas. Czas przyszłej klęski.
Wspólnie umacniali wały. Przyjmowali chęć pomocy innych i sami ją oferowali. W ludzkich siedliskach, przez które przepływa Bug, zapanował zamęt i przerażenie. I zjednoczenie zarazem przeciwko żywiołowi.
Rzeka płynęła. I myślała:
– Dziwni ci ludzie. Ale będę tym razem łaskawa.
Daria Galant
Tekst stanowi fragment opowiadania z powstającego zbioru opowiadań pt: „Kobieta o oczach rzeki”.
Tymczasem nie tylko ludzie myślą, odczuwają. Chociaż tylko oni dają sobie do tego prawo.
Myśli też rzeka. Myśli i patrzy. Analizuje. Gniewa się i weseli. Ma smutne i wesołe dni. Ma senne lub samotne noce. Żyje swoim płynięciem. Ma duże doświadczenie w życiu. Przepływa bowiem przez tyle miejsc, widzi tyle rzeczy w tle.
Jej mądrość ze struktur wody niosących pamięć o wszystkim, czego dotknie swoją płynną naturą, jest potężna.
Rzeka o tym wie. I często to wykorzystuje, ma bowiem przewrotną, kobiecą naturę. Lubi stawiać sprawy na „ostrzu noża”. Lubi dawać nadzieję i radość, jednak lubi też odbierać radość budząc strach i siejąc popłoch.
Rzeka Bug ma złożoną naturę. Jako rzeka jest kobietą, lecz przez swoje imię, nadane jej dawno, nie wiadomo przez kogo, ma w swej osobowości również pierwiastek męski, inaczej niż jej koleżanka Wisła.
Wisła jest kobietą od początku do końca. Delikatna i nieprzewidywalna. Ale nie podejmuje niebezpiecznych gier wojennych, chociaż lubi nastraszyć i ma z tego satysfakcję. Ale lubi też patrzeć na radość ludzką. Jej piaszczyste i jasne brzegi zachęcają do uciechy z bliskości wody.
Nie tak, jak Bug. Bug ma naturę zdobywcy. Lubi się mierzyć i nie daje myśleć o sobie jedynie w kategoriach sympatycznych. To rodzaj zadziorności.
Malownicze brzegi, głęboka, nierówna toń, wartki złowrogi nurt, który nigdy nie koi. Bug można podziwiać i zachwycać się nim. Ale nie szukać zrozumienia w tej wartkiej i niebezpiecznej toni.
– Nie chcę być spokojną przystanią – myślała sobie rzeka. – Chcę kołysać łódkami na wszystkie strony. Albo płynąć w ciszy i zastanawiać ludzi, kiedy zacznę coś rozrabiać.
Tak też było tego roku.
Przez parę miesięcy Bug skuta lodem drzemała. Miała sny. Śniły jej się wszystkie ludzkie siedliska, przez które przepływała w miesiącach ciepła. Płynąc słyszała ludzie głosy, krzyki, złorzeczenia, dobiegające z brzegów wsi, miast i miasteczek. Wywnioskowała, że ludzie mają złe intencje wobec siebie. Kombinują i mataczą, aby uzyskać dla siebie korzyść.
Przeraziło to rzekę i zasmuciło zarazem.
Widziała ludzkie twarze, które odbijały się od tafli wody. Wykrzywione grymasem nienawiści. Wynaturzone. Z gorejącym oczami.
– Jak ludziom pomagać, skoro mają w sobie tyle niedobrego – śniła słowa rzeka Bug.
Po ciężkiej zimie, która przysypała ziemię na całe miesiące, wreszcie przyszła odwilż.
Lód na Bugu zaczął kruszeć, w nocy z hukiem ruszały kry. Nurt pchał je do przodu.
Rzeka budziła się. Przeciągała. Rozglądała dokoła.
Naraz przytłoczył ją ogrom pracy. Musiała pompować wodę, ściekającą z ziemi. Kiedy ruszyła znowu swoim nurtem, obładowana pracą ponad siły, jak w swoim zimowym śnie, tak i teraz słyszała ludzie narzekania i złorzeczenia.
Bug pomyślała:
– Nie będę pracowała ponad siły, kiedy oni tracą swoją energię na spory i waśnie. Na kombinowanie przeciwko sobie. A ja sama z tym balastem…Niech wezmą na siebie pomoc dla ziemi.
Wtedy odnotowano, że podniósł się jej poziom. Zapanowała panika. Ludzie zjednoczyli się na ten czas. Czas przyszłej klęski.
Wspólnie umacniali wały. Przyjmowali chęć pomocy innych i sami ją oferowali. W ludzkich siedliskach, przez które przepływa Bug, zapanował zamęt i przerażenie. I zjednoczenie zarazem przeciwko żywiołowi.
Rzeka płynęła. I myślała:
– Dziwni ci ludzie. Ale będę tym razem łaskawa.
Daria Galant
Tekst stanowi fragment opowiadania z powstającego zbioru opowiadań pt: „Kobieta o oczach rzeki”.