Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 26 kwietnia 2024 r., imieniny Klaudiusza, Marzeny



Tryc z największym zwycięstwem w karierze

(Zam: 03.12.2019 r., godz. 08.37)

  • (fot. Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl)
Wyszkowski pięściarz zawodowy Mateusz Tryc (9-0, 5 KO) zdał najpoważniejszy test w swojej dotychczasowej karierze, pokonując w sobotę na punkty mocnego Shakeela Phinna (21-3-1, 15 KO) z Kanady.
Dziewiąta zawodowa walka Mateusza Tryca była jednym ze starć wieczoru gali Knockout Boxing Night 9, która odbyła się w sobotę 30 listopada w Zakopanem. Wyszkowianin stanął naprzeciw mocnego Shakeela Phinna, legitymującego się przed tym pojedynkiem bilansem 21-2-1 z 15 zwycięstwami przez nokaut. Czarnoskóry Kanadyjczyk, którego rodzina wywodzi się z Jamajki, stanowić miał największe wyzwanie w dotychczasowej karierze Tryca. Rywal, tytułujący się przydomkiem „The Jamaican Juggernaut” jest niższy od Mateusza, charakteryzuje się atletyczną budową ciała i niezłym ciosem. Starcie z Phinnem odbyło się w limicie wagi super średniej (do 76,2 kg), była to pierwsza ośmiorundowa walka Tryca. Podopieczny trenera Huberta Migaczewa po raz pierwszy walczył z zawodnikiem wyżej notowanym od siebie w rankingach.
Początek pojedynku był spokojny. W premierowej odsłonie rywale wymieniali ciosy proste na środku ringu. Mateusz nękał przeciwnika bardzo precyzyjnym jabem. Pod koniec premierowej odsłony doszło do pierwszego spięcia w półdystansie, które Tryc zaakcentował mocnym, prawym sierpowym.
W drugiej rundzie bokserzy walczyli bardziej otwarcie. Wyszkowianin do lewego prostego dołożył swoje firmowe ciosy podbródkowe. Rywal walczył zrywami. W czasie jednego z nich trafił (choć nieczysto) Mateusza mocnym sierpowym, który jednak nie zrobił wrażenia na Trycu.
Na początku trzeciej odsłony mocno do przodu ruszył Kanadyjczyk. Wyszkowianin przetrzymał szarżę Phinna i sam zaczął kontratakować. W tym momencie walki uwidoczniło się krwawienie przeciwnika z nosa, który cyklicznie rozbijał swoimi lewymi prostymi Mateusz. Wyszkowianin zadawał więcej ciosów, rywal próbował sierpowych z doskoku, które jednak w większości pruły powietrze.
W czwartej rundzie kibice zgromadzeni w Nosalowym Dworze w Zakopanem oraz przed telewizorami obejrzeli kolejną szarżę Kanadyjczyka. Po ostrym początku rywal wyraźnie zwolnił i do głosu doszedł Tryc. Wyszkowianin był precyzyjny, bił celne podbródki i crossy z prawej ręki. Coraz wyraźniejsza była również przewaga Mateusza w przygotowaniu kondycyjnym. Pod koniec rundy rywal bardzo ciężko oddychał, jednak wyszkowianin musiał być cały czas czujny.
Podobnie wyglądały odsłona szósta i siódma. Początkowe ataki rywala były szybko stopowane przez Tryca, który imponował spokojem i konsekwentną realizacją planu taktycznego. Rywal próbował zrywami, ewidentnie przyjechał do Polski po zwycięstwo, jednak Mateusz był gotowy na jego wszystkie ataki, samemu odpowiadając z nawiązką.
W ósmej rundzie pewnym było, że Tryc może przegrać tę walkę jedynie przed czasem. Wiedział to również narożnik rywala, który skłonił swojego zawodnika do huraganowych ataków. Nic co zaprezentował w tej rundzie i w całej walce Phinn nie zrobiło jednak na wyszkowianinie wrażenia. Mateusz dobrze pracował na nogach, mimo atletyczności rywala górował nad nim siłowo, a praktycznie wszystkie mocne ciosy przepuszczał lub przyjmował na gardę. Pod koniec walki Tryc zmienił nawet kilkukrotnie pozycję z klasycznej na leworęczną, czym zaskoczył komentatorów walki. Mateusz do końca był precyzyjny i raz po raz punktował rywala.
Po ostatnim gongu przyszedł czas na werdykt sędziowski. Wszyscy arbitrzy byli zgodni i ogłosili zwycięzcą Mateusza Tryca. Na kartach punktowych wyszkowianin trzykrotnie wygrał 78:74 (czyli 6-2 w rundach).
- Przed tą walką pracowaliśmy z trenerem nad celnością ciosów i pracą na nogach. Część błędów udało mi się wyeliminować, nie ze wszystkiego jednak jestem jeszcze w pełni zadowolony. Cieszę się ze zwycięstwa, rywal nie zaskoczył mnie swoim poziomem. Teraz będzie czas na spędzenie świąt z rodziną, a potem wracamy do roboty i przygotowujemy się do kolejnych pojedynków – powiedział po walce Tryc.
Cenne zwycięstwo nad rywalem notowanym w światowych rankingach podniesie z pewnością wartość rynkową Mateusza oraz otworzy przed nim możliwości kolejnych, coraz większych pojedynków. Gratulujemy zwycięstwa i życzymy kolejnych w nowym roku.
Turu


  • (fot. Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl)

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta