Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Nie chcę zapisywać dziennikarzy do partii

(Zam: 05.04.2011 r., godz. 11.28)

Jednym z elementów misji świętych w parafii pw. Świętej Rodziny w Wyszkowie jest cykl spotkań z ciekawymi gośćmi. Z parafianami 31 marca spotkał się Bronisław Wildstein.

Media to współczesna agora
Bronisław Wildstein rozpoczął od porównania mediów do greckiej agory, miejsca publicznych debat i wymiany poglądów, Media – jak samo słowo wskazuje – pośredniczą między ludźmi a rzeczywistością. Informacje o świecie czerpiemy właśnie z nich, jaka jest zatem ta wiedza?
– W Polsce jest z nią źle – stwierdził. – Na świecie obowiązują standardy, oddzielające informacje od komentarzy, publicystyki. W Polsce to nie obowiązuje.
Publicysta przytoczył kilka przykładów z kraju i zagranicy. CNN, stacja lewicowo-liberalna, ma prawicowych komentatorów, bo to zapewnia równowagę. W Polsce media publiczne są przedmiotem rozgrywek, łupem politycznym, w olbrzymiej większości są lewicowo-liberalne. Wolny rynek medialny nie działa. Wildstein przywołał popularne tygodniki: „Politykę”, „Newsweek”, „Wprost”, z których ostatni został kupiony i oddany redaktorowi, który upodobnił go do tych pierwszych.

Jednostronny przekaz to błąd mediów
Temat stronniczości przekazu i selektywnego pokazywania rzeczywistości w polskich mediach został opisany na przykładzie tego, co działo się w Polsce po 10 kwietnia 2010 r. Bronisław Wildstein opisał film Ewy Stankiewicz „Krzyż”, pokazujący wydarzenia pod Pałacem Prezydenckim.
– Pokazywały agresję, nie to, co ją prowokowało – mówił o oficjalnych przekazach. – Pokazywano np. dziadka, plującego na młodzież, ale nie to, że wcześniej był długo obrażany i prowokowany.
Dziennikarz przywołał wiele sympatycznych, ciepłych wspomnień o parze prezydenckiej, zdjęć, wypowiedzi, stawiających ich w zupełnie innym świetle, niż przed katastrofą.
– To było wcześniej, czemu więc nie pokazywano tego wcześniej? – zastanawiał się Bronisław Wildstein. – To widoczna oznaka manipulacji, zohydzanie człowieka, niepokazywanie całości jego obrazu, deformacja. Można się nie zgadzać, ale trzeba uczciwie pokazać, kim jest, jakie ma poglądy, bez karykatur.

Media nie są od tego, żeby optować za określoną partią
– Telewizję publiczną kontroluje koalicja SLD-PO, wyeliminowała tych, którzy byli krytyczni wobec rządu – odpowiedział na pytanie o profil naszej telewizji. – Cyfryzacja również sprzyja manipulacji. Liczba dostępnych kanałów zapewne się zmniejszy. Zastanawiający jest rozrost kanałów tematycznych, z nikłą oglądalnością, w TVN i Polsacie. Może to noga w drzwiach, dostępne kanały przejmie telewizja publiczna i oni.
Jedna z osób spytała, czemu dziennikarze tacy jak on, nie stworzą wspólnego frontu i nie zaczną działać przeciw tym praktykom i grupom je stosującym.
– Ja jestem obserwatorem, dziennikarzem, nie uczestniczę bezpośrednio w polityce – wytłumaczył swoje stanowisko. – Nie można nadmiernie zbliżać mediów i polityków. Powstanie wtedy propaganda medialna jednej strony, na którą odpowiedzią będzie taka propaganda z drugiej strony. Jestem dziennikarzem, nie politykiem, nie chcę zapisywać dziennikarzy do partii. Trzeba trzymać standard dziennikarski, nie działać na zasadzie lustrzanego odbicia.

Etyka w sądzie i sercu
Na spotkaniu nie zabrakło pytań o rzecz ważną w pracy dziennikarza, wbrew pozorom nie mniej istotną niż dobry warsztat – o etykę dziennikarską.
– Adam Michnik uprawia pewien proceder, jego gazeta skarży ostrzejszych polemistów i uzyskuje wyroki skazujące. To groźne – podał tę postać jako przykład takiej taktyki. –Zybertowicz przegrał, bo stwierdził, że Michnik siedział w więzieniu, więc uważa, że mu wszystko wolno i ma rację. Pojawia się pytanie o rolę sądów, które wkraczają w życie i umysły. Czy publicysta powiedział prawdę? Czy ta opinia jest właściwa? Czy ta publicystyka jest dobra, właściwa? Decydowanie o tym przez sądy jest absurdem. „Gazeta Wyborcza” wykorzystuje potęgę koncernu.
Zebrani byli zainteresowani tym kierunkiem dyskusji, padło pytanie o etykę zawodu w ogóle, nieuczciwość, częste przypadki brutalnego wchodzenia w czyjeś życie.
– Nie ma metod, by tego uniknąć. – Bronisław Wildstein podjął temat. – Etyki w szkołach dziennikarskich często uczą nieetyczni wykładowcy. Dziennikarze bywają ideologami, są przekonani o swej racji. A tymczasem są jak inni ludzie, mogą się mylić, być niespecjalnie wykształceni, mogą się wymądrzać na tematy niezbyt sobie znane, mają swoje aspiracje, wysokie mniemanie o sobie, bywają bezczelni. Najlepszy wydaje się prosty, niezdeformowany przekaz. Mnie niepokoi połączenie informacji i rozrywki, skróty, dowcipne puenty, bazowanie na sensacji, podawanie informacji tak, by była jak najszybciej „strawiona”, żeby tylko odbiorca nie namęczył się przy odbiorze. Kultura obrazkowa, w której zanika zdolność rozumienia czytanego tekstu, jest groźna dla umysłu. Kiedy redukuje się myślenie odbiorcy, wkrada się manipulacja.
Spotkanie zbliżało się już do końca. Kiedy nadal był pytany o możliwość oparcia się unifikacji w mediach publicznych, odpowiedział i jednocześnie podsumował całą wieczorną dyskusję, cytując Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego:
„Pokój, szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz podniebny”

E.E.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta