Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Modę tworzymy sami

(Zam: 11.12.2013 r., godz. 16.30)

Paulina Godleś (28 l.) doradza wyszkowiankom, jaką powinny wybrać suknię, aby czuć się w niej wygodnie i pewnie, a przy tym wyglądać atrakcyjnie. Fanka mody z lat 50. i 60., jej zdaniem – okresów najbardziej kobiecych i seksownych strojów.

„Moda ma to do siebie, że na przestrzeni lat ciągle powtarzane są motywy, które możemy udoskonalać, zmieniać i ulepszać” – mówi Paulina. W wywiadzie zdradza uniwersalną zasadę stylizacyjną.

„Wyszkowiak”: Czy można Cię nazwać stylistką modową?
Paulina Godleś: – Sama bym siebie tak nie nazwała, ale czasem moje stałe klientki z uśmiechem na twarzy o mnie tak mówią. Uwielbiam wymyślać nowe modele kreacji lub doradzać paniom gotowe fasony, które oferuję w swoim butiku. Zawsze, jak już wybierzemy z klientką sukienkę, to w ramach koleżeńskiej rozmowy pojawiają się pytania: a jakie teraz buty, biżuteria, jakie uczesanie, makijaż? Panie zawsze mogą na mnie liczyć, bo lubię coś podpowiedzieć, sprawia mi to ogromną przyjemność i w kilka minut pojawiają się różne pomysły, które wspólnie weryfikujemy.

Skąd wzięło się u Ciebie takie zamiłowanie?
– Pewnie mam to we krwi. Każda kobieta uwielbia dobrze wyglądać, chodzić na zakupy, przebierać się kilka razy dziennie, wymyślać coś, co jest niepowtarzalne, co sprawia, że wyglądamy inaczej niż reszta kobiet. Do tego doszedł pomysł na własną działalność i tak naprawdę sposób na życie.

Od czego zaczęła się Twoja przygoda z modą?
– Od dziecka, jak każda mała dziewczynka, stylizowałam swoje lalki. Po pierwszej klasie liceum podjęłam pracę wakacyjną w warszawskim studiu mody ślubnej i tak się zaczęło. To tam na poważnie zaczęłam pomagać kobietom dobierać tę jedyną, wyjątkową suknię ślubną, dopasowywać dodatki, wprowadzać zmiany w fasonie, aby była to kreacja idealna.

Wspomniałaś o własnym butiku, jak długo działasz samodzielnie?
– Niecałe cztery lata. Najpierw powstał pomysł otwarcia butiku z odzieżą, ponieważ zawsze miałam problem znaleźć w sklepach tego, czego szukałam. Później stwierdziłam, że zawężę asortyment i ograniczę go do samych sukienek. Mały elegancki butik z kreacjami wieczorowymi – coś, czego w Wyszkowie brakowało, a sukienki wieczorowe uwielbiam najbardziej. Z biegiem czasu zaczęły pojawiać się u mnie również sukienki mniej zobowiązujące, w których można wyjść z przyjaciółką na kawę i każde inne miejsce.

Można u Ciebie kupić gotowy fason, a co, jeśli mam własny pomysł na kreację i chciałabym go z Twoją pomocą zrealizować?
– Tworzenie własnych modeli towarzyszyło mi od początku, ponieważ zawsze znajdowały się klientki, które szukały czegoś innego, oryginalnego i przede wszystkim niepowtarzalnego. Doskonale obie wiemy, że kiepsko czuje się kobieta na imprezie w sukience, którą ma co trzecia pani, a jeszcze większa tragedia jest, gdy to nie my wyglądamy w niej najlepiej.

Katastrofa. Powiedz, skąd bierzesz ciekawe pomysły?
– Ciągle śledzę modowe magazyny, oglądam pokazy itp., biorę udział w corocznych targach mody. Klientki opowiadając czego im brakuje, dają mi punkt zaczepienia. Nie ukrywam też, że sugeruję się tym, co jest wygodne i praktyczne, bo jestem zwolenniczką sukienek na co dzień, dla mnie spodnie mogą nie istnieć. Wypady na kawę z przyjaciółkami to też dobry moment, aby pozyskać ważne wskazówki. Do tego moja mama ciągle przypomina mi, że rozmiarówka nie kończy się na numerze 42, z kolei siostra wciąż upomina się o klasyczne, proste fasony. Modę tworzymy sami, więc trzeba ciągle obserwować i słuchać tego, co się dzieję dookoła.

Jakie posiadasz dodatkowe umiejętności związane z kreowaniem wizerunku?
– Uwielbiam robić makijaż, mam ukończony podstawowy kurs wizażu i pewnie gdybym miała więcej czasu, zrobiłabym następny stopień.

Zapewne znajomi często proszą Cię o porady stylizacyjne, jest to męczące?
– Oczywiście, pytają i nigdy mnie to nie męczy. Sprawia mi to wielką przyjemność i dodatkowo motywuje. Przecież nie powiesz mi, że Ty jako kobieta nie pytasz przyjaciółek o kwestie ubioru, fryzury czy makijażu. Czasami prywatnie, jak zbliżają się jakieś większe imprezy np. wkrótce ślub mojej siostry, jej wygląd tego dnia to temat przewodni każdego wieczoru, takie rozmowy prowadzimy codziennie.

Łączysz przyjemne z pożytecznym. A co, jeśli do Twojego butiku przychodzi klientka i wybiera kreacje, w której według Ciebie nie wygląda dobrze, jak wtedy reagujesz?
– Uważam, że jeśli ktoś do mnie trafia, muszę być wobec tej osoby szczera. Zawsze grzecznie proponuję, abyśmy spróbowały z innym fasonem. Mam to szczęście, że na razie nigdy źle się to nie skończyło, klientki mi ufają i są zadowolone.

Jakie masz cechy charakteru, które przydają się w realizowaniu pasji?
– Jestem otwarta na innych ludzi, uwielbiam pracę nieprzewidywalną, która ciągle uczy mnie czegoś innego, a każda klientka to inne wymagania i oczekiwania. Nie wyobrażam sobie pracy w czterech ścianach przed komputerem. Myślę że jestem pewna siebie. Byłabym mało wiarygodnym doradcą, jeśli nie charakteryzowałaby mnie pewność i sama wątpiłabym w swoje słowa. To ja często nakłaniam dziewczyny do wypróbowania innych krojów sukienek i czasem zmiany pewnych przyzwyczajeń modowych.

Czy Twoją pasję można określić swego rodzaju formą sztuki?
– Zawsze tak sobie myślę, kiedy muszę przez pół nocy ręcznie wyklejać sukienkę kryształkami moim fankom błyskotek. To bardzo pracochłonne i skrupulatne zajęcie.

Miałaś gorsze momenty, niemożliwe do wykonania zlecenia, którym chciałaś sprostać lub sytuacje, które napawały Cię zniechęceniem i zrezygnowaniem?
– Był kiedyś taki moment, kiedy wszystko było nie tak jak powinno. Zamawiałam materiał przez Internet i szyłam wymagającej klientce sukienkę. Żadna z nas podczas miar nie zauważyła, że z materiałem jest coś nie tak. Kilka dni przed imprezą, kiedy moja klientka miała świadkować okazało się, że są skazy na materiale i wtedy sytuacja zrobiła się mało przyjemna, tym bardziej, że pani miała rozmiar niestandardowy. Nie dysponowałam tak dużym zapasem materiału, żeby uszyć szybko następną kreację i problem gotowy. Klientka była zła, że odbiór się opóźnia, a ja niestety, nie miałam na to wpływu. Do tego terminal się popsuł, doszło zmęczenie, plus prywatne problemy, a wszystko spotkało mnie w jednym czasie. Po powrocie do domu zaczęłam zastanawiać się, czy na pewno się do tego nadaję, czy dam radę i czy mam w sobie tyle siły. Ale przespałam noc, następnego dnia obudziłam się w lepszym nastroju i wszystko wyglądało inaczej.

Co pozytywnego czerpiesz ze swojej pasji?
– Wiele radości i satysfakcji. Jest dla mnie oderwaniem od rzeczywistości, uwielbiam się tym zajmować. Jestem szczęśliwa, gdy moje klientki są zadowolone i wracają po następne kreacje, wysyłają zdjęcia z imprez i zapraszają mnie do znajomych na Facebooku. Dzięki temu zajęciu nawiązałam wiele kontaktów. Niejednokrotnie panie, które kupują u mnie sukienki są teraz moimi koleżankami, rozmawiamy nie tylko o modzie, ale o codziennych zwykłych, małych sprawach, co jest dla mnie bardzo miłe. Lubię pogaduchy z klientkami i z każdą potrafiłabym godzinami dyskutować.

O czym marzysz?
– O otwarciu wielkiego salonu z sukienkami na każdą okazję. Takiego, gdzie będzie można przyjść, napić się kawy, przejrzeć prasę z modą i wybrać najpiękniejszą sukienkę.

Czy mogłabyś udzielić czytelnikom „Wyszkowiaka” uniwersalnej porady stylizacyjnej, złotej zasady odnoszącej się do każdego bez wyjątku?
– Nie należy trzymać się ślepo tego, co w danej chwili jest modne. W swoich ubraniach musimy czuć się swobodnie i komfortowo, o tym zawsze należy pamiętać wybierając strój.

Rozmawiała
Paulina Dąbrowska

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta