Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



Pasja i odpowiedzialność

(Zam: 09.11.2011 r., godz. 06.40)

W czwartek, 3 listopada, wypadał dzień św. Huberta, najpopularniejszego wśród patronów myśliwych. Zwyczajowo z tej okazji w intencji myśliwych i ich rodzin odprawia się msze św., tzw. „hubertowskie”. Polowania, organizowane w tych dniach, otwierają jesienno-zimowy sezon polowań.

W Polsce jest ponad 100 tysięcy myśliwych, skupionych w ponad 2,5 tys. kołach łowieckich Polskiego Związku Łowieckiego. W okręgu ostrołęckim jest ich ok. 40, na terenie powiatu funkcjonuje minimum 5. Granice obwodów nie pokrywają się z granicami administracyjnymi, ich lokalizacja związana jest z ostoją zwierzyny, zazwyczaj nie dzieli się jednego kompleksu leśnego.

Etyka na równi z celnym okiem
Tradycja myśliwska wywodzi się z czasów staropolskich, jej podtrzymywanie jest więc kultywowaniem zwyczaju, silnie związanego z kulturą polską. PZŁ istnieje od niemal 150 lat, w jego kodeksie etycznym można przeczytać, że „łowiectwo jest szczególną dziedziną życia społecznego – łączy w sobie harmonijnie ochronę przyrody ojczystej i wykonywanie polowania, walor kulturalno-oświatowy i rekreacyjny, wartości wychowawcze i gospodarcze”, myśliwy zaś „ma na względzie dobro przyrody ojczystej, jej zachowanie dla przyszłych pokoleń, wykazuje dbałość o środowisko przyrodnicze człowieka i równowagę ekologiczną”. Zasady te podkreślają nadto, że celem działalności kół nie są korzyści materialne, profitem jest obcowanie z przyrodą, zgłębianie wiedzy na jej temat i zawarte przyjaźnie, poczucie wsparcia. Potoczna wiedza przeciętnego Kowalskiego na temat myśliwych często sprowadza się do obrazu polowania, nie obejmując tego, w jaki sposób dbają o las, rolnictwo, ile wiedzy na temat życia zwierząt, lasu, muszą posiąść, i jakie wielowiekowe tradycje za nimi stoją. Współpraca na polowaniu, wspólnie wykonywane prace, wspólnie spędzony czas sprzyjają nawiązywaniu przyjaźni, uczą przede wszystkim odpowiedzialności, przezorności, zasad funkcjonowania w grupie, w której poleceń jednych trzeba słuchać, innych należy otoczyć opieką. Dlatego też w kołach łowieckich tak duże znaczenie przypisuje się etycznemu wymiarowi myśliwego, powinien być „uprzejmy, lojalny i koleżeński, punktualny i słowny, odnosić się z szacunkiem i życzliwością wobec kolegów, służyć radą mniej doświadczonym kolegom”.

Nie tylko polowania
Myśliwi nie tylko polują. Opiekują się też zwierzętami żyjącymi na terenach ich kół łowieckich, dbają o gatunki chronione i zagrożone wyginięciem. Na naszych terenach Koło Łowieckie „Bór” na własny koszt w 2005 r. wsiedlił zająca, od 2006 r. prowadzi introdukcję bażanta.
– Prowadzimy działalność edukacyjną – tłumaczy Marian Sikorski, prezes Koła Łowieckiego „Bór”. – Organizujemy wyjazdy do lasu, młodzież uczestniczy w różnego rodzaju pokazach, dokarmianiu, zwiedza las. Współpracujemy w tym zakresie głównie z Gimnazjum w Długosiodle.
Koło bierze udział w imprezach gminnych, zwłaszcza na plenerowych – prezentuje wystawy, proponuje poczęstunek. Wiedza o zwyczajach zwierząt, życiu lasu, ekosystemu, jest wykorzystywana nie tylko na polowaniach. Myśliwi budują i zaopatrują paśniki, starają się ochronić pola przed dewastacją poprzez układanie pasów zaporowych, rozpylanie odstraszaczy. Biorą też udział w wielu imprezach, wyjeżdżają na zawody strzeleckie. Twierdzą, że odstrzały chronią rolnictwo i lasy, bowiem szybko przyrastające populacje dzika i jeleni mogłyby im zaszkodzić.

Nie mordujemy
Wiele osób sądzi, że we współczesnych czasach myślistwo jest swego rodzaju anachronizmem, czymś uprawianym dla czystej przyjemności, nie potrzeby. Szczególnie wśród osób nastawionych proekologicznie może budzić ono niechęć. Myśliwi bywają oskarżani o niepotrzebną ingerencję w naturalny ekosystem i zabijanie dla przyjemności.
– Chciałbym, by nasi adwersarze towarzyszyli nam w zimowym dokarmianiu, gdy przy 30 st. mrozu przy paśnikach czekają na nas zwierzęta, niektóre nawet tam nocują – oponuje Marian Sikorski. – To nie ingerencja, to pomoc w utrzymaniu przy życiu.
Myśliwy nie zgadza się ze stwierdzeniem, że celem łowiectwa jest zabijanie jako takie. Wewnętrzne zasady kół dokładnie określają, które sztuki kwalifikują się do odstrzału – głównie starsze, chore, ranne, i to w określonych porach roku. Nie można również odstrzeliwać bez opamiętania, bowiem liczbę sztuk również określa plan, ustalony przez łowczego.
– Za przekroczenie tych ustaleń grożą poważne sankcje – wyjaśnia. – Nawet zakaz odstrzału przez dwa lata.
Plan ustala się po inwentaryzacji na podstawie hipotetycznego przyrostu pogłowia. Przyjmuje się, że jest on taki sam, jak stan zwierzyny, czyli jeśli np. w obwodzie żyje 100 dorosłych dzików, przyrost będzie wynosił też 100 zwierząt. W sezonie średnio do odstrzału przeznacza się 40 dzików i 30 jeleni.
– Na agresywne, napastliwe zarzuty nie warto odpowiadać, nie mordujemy – tłumaczy prezes. – Ludzie hodują świnie, bydło, drób, odwożą je do rzeźni, sami zabijają, kupują mięso w sklepie, i często nie wiedzą, jak to zwierzę zginęło.

Jak rolnik z myśliwym
Działalność kół łowieckich budzi duże kontrowersje wśród rolników. Skarżą się oni na szkody wyrządzane przez zwierzynę łowną, która dokarmiana w paśnikach szuka pożywienia poza lasem, wychodzi do nęcisk, położonych zbyt blisko ich pól. Nie wszystkim podobają się również procedury szacowania szkód.
– Wielu z nas jest rolnikami, wielu ma ich w rodzinie, sąsiedztwie. Rozumiemy, ile trudu wkładają w swoją pracę – Marian Sikorski przekonuje, że myśliwi dążą do ugodowości.
Koło podejmuje różne działania, mające ochronić pola przed zwierzyną – zakładane są pasy zaporowe, zwierzęta są dokarmiane, odstraszane od pól, myśliwi pełnią dyżury i patrolują miejsca, szczególnie narażone na niemiłe odwiedziny. Wynika to i z poczucia odpowiedzialności, i z przepisów, nakładających te obowiązki. Marian Sikorski podaje, że w sezonie wypłacają odszkodowania w łącznej kwocie kilkunastu tysięcy złotych. Wspomina o przypadkach, w których spotykali się z zaniedbaniem czy wręcz nieuczciwością, kiedy zgłoszenia był wysyłane za późno, zdarzyło się też, że rolnik przyprowadził ich na nie swoje pole.

Bycie myśliwym to odpowiedzialność
Chętnych do wstąpienia do koła jest wielu – nie każdy się nadaje. Najczęściej kandydat jest wprowadzany przez kolegę, musi odbyć minimum roczny staż, w czasie którego poznaje zwyczaje, zasady bezpieczeństwa, etyki, zwyczaje zwierząt, itp. Musi również uczestniczyć w pracach tj. dokarmianiu, budowaniu urządzeń do polowań. Po stażu kierowany jest na dwumiesięczny kurs, po którym czeka go egzamin. Nie jest to największy próg do przebycia, większy wiąże się z uzyskaniem pozwolenia na broń, które może mieć tylko osoba niekaralna. W Kole „Bór” rocznie na stażu jest ok. trzech osób, chociaż podań może być nawet trzy razy więcej.
– Widocznie nie każdy się nadaje – konkluduje prezes. – Myśliwy musi być przede wszystkim odpowiedzialny, za siebie i innych. To przydatna cecha – nie tylko na polowaniu, ale i w codziennym życiu.

E.E.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta