Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 grudnia 2024 r., imieniny Jana, Tomasza



Tylko w zgodzie z naturą można być szczęśliwym

(Zam: 16.06.2020 r., godz. 14.22)

Rozmowa z Wandą Garbarczyk-Borzymek z Olszanki, która niedawno wydanym tomem poezji „Ulotność i trwanie” podsumowuje 40 lat swojej twórczości.



„Wyszkowiak”: We wstępie do tomiku wspomina Pani, że idea ulotności i trwania w świecie przyrody przyświecała pani począwszy od lat 80, kiedy to powstały pierwsze wiersze. Czy to znaczy, że tomik zawiera zbiór/wybór Pani ok. 40-letniej twórczości?
Wanda Garbarczyk-Borzymek:
Tak, tomik zawiera wybór wierszy z mojej 40-letniej twórczości. Większość utworów powstała jednak w latach 90. podczas moich spacerów z maleńką wówczas córką. Powracając często do tych samych miejsc, zaczęłam dostrzegać cykliczność, ale także nieodwracalne zmiany w życiu zwierząt, roślin i ludzi.
Najpóźniej napisanymi wierszami z tomiku są: „A na niebieskiej scenie”, „Spotkanie”, „Jastrząb”, „Łoś” oraz hymn szkoły.

Czy prócz fascynacji światem przyrody w Pani twórczości zarysowują się inne wątki?
- Poprzez fascynację światem przyrody staram się także wyrazić wdzięczność Panu Bogu. Świat przyrody jest niezwykle piękny. W ciszy można dostrzec mistykę wielu chwil. W szerszym aspekcie jest to miłość do człowieka, którego staram się nakłonić do wejrzenia w siebie, w swój wewnętrzny mikrokosmos. Spojrzenie na świat jest spojrzeniem w głębię uczuć i emocji. Każda zmiana, która dokonuje się w naszym otoczeniu i w nas samych, jest przez nas interpretowana i nabiera głębokiego sensu.

Czy świat „ulotności i trwania” ewoluuje w Pani wierszach? Podkreśla Pani we wstępie do książki, że świat przyrody ulega zmianie, destrukcji, ograniczeniu. Czy wraz z wiekiem, tymi przemianami Pani percepcja świata też ewoluuje?
- Świat przyrody w wielu przypadkach ulegał gwałtownym zmianom. Świat dzieciństwa zmienił się nieodwracalnie. Dzieciństwo upływało mi wśród kasztanowców. Rosły one po obydwu stronach drogi, wiodącej do mojego rodzinnego domu. W 1974 r. zostały wycięte kasztanowce po stronie mojego domu i to w okresie kwitnienia – w maju. Byłam wtedy na pierwszym roku studiów. Gdy przyjechałam, bardzo to przeżyłam.
Po przeciwnej stronie drogi kasztanowce zniknęły na początku obecnego wieku.
Były one atrakcją dla uczniów i dla wielu ludzi, nie tylko z Olszanki. Były dumą naszej wsi. Pamiętam wiewiórki mieszkające w dziuplach drzew. Te wspomnienia żyją we mnie. Staram się nie dopuścić, by w innych miejscowościach zdarzyła się podobna tragedia.

Czy źródłem pani fascynacji i inspiracji jest przede wszystkim wyszkowska przyroda? Czy jest miejsce w Wyszkowie, jego okolicach, które szczególnie Pani kocha, szczególnie Panią inspiruje?
- Od najmłodszych lat fascynowałam się starymi drzewami, których w Olszance rosło całkiem sporo. Była to sokora, która pamiętała czasy Jagiellonów, wspomniane kasztanowce oraz rozłożysty dąb szypułkowy. Z wymienionych okazów przy życiu pozostał jedynie dąb, który rośnie przy moim domu, i którego otaczam szczególną opieką. W jego otoczeniu wytworzyło się miejsce wyjątkowe. Gdy byłam mała, bawiłam się pod gałęziami dębu. Wraz z przyjaciółmi zbierałam żołędzie. Nieraz byłam świadkiem, jak pod dąb skradały się dziki. Kiedyś na drzewie uroczysty zlot miały nawet drozdy. W jego koronie żyją teraz sójki, które obserwuję i opisuję w wierszach.

Jak Pani zdaniem chronić ten piękny świat, by przetrwał nie tylko w słowach wiersza, ale dla następnych pokoleń? Wszyscy mamy świadomość destrukcji świata przyrody, ale jednak nie potrafimy jako ludzkość tej stworzonej przez siebie machiny zatrzymać.
- Pragnęłabym, by świat przyrody naprawdę został ocalony. Podziwiajmy piękno drzew, roślin, pól, lasów, rzek, jezior, bo zachwyt jest pierwszym krokiem do powzięcia właściwych środków. Pamiętajmy także, że wszystko zależy od nas. Powinniśmy starać się chronić przyrodę najbliżej nas. W 2018 r. wraz z rodziną podjęłam starania o uznanie dębu rosnącego obok mojego domu za drzewo prawnie chronione. Proszę sobie wyobrazić, że ma on już 150 lat! Starania te zakończyły się sukcesem i w tym roku Rada Miejska podjęła uchwałę o uznaniu dębu za pomnik przyrody.

Proszę opowiedzieć trochę o swojej działalności kulturalnej, edukacyjnej, społecznej, szerszym kontekście Pani twórczości, działalności.
- Przekonałam się, że słowo poetyckie najpełniej może wyrażać piękno, sens istnienia. Bardzo wiele czytałam. Jako nauczycielka uczyłam poezji. Należałam do Grupy Poetyckiej „Myśli i słowa”, której założycielką była wspaniała Poetka Teresa Kokoszka.
Obecnie jestem członkinią Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Warszawa-Wschód. Otrzymałam Odznaczenie Pamiątkowe za Zasługi.

Który z twórców, nie tylko literackich, najlepiej Pani zdaniem przedstawił owe „ulotność i trwanie” w świecie przyrody?
- Szczególnie jestem pod wrażeniem poezji Ernesta Brylla. Podziwiam kunszt słowa poetyckiego. Na zawsze zostaje w pamięci jego nostalgiczne ukazywanie świata przyrody i jednocześnie świata, który już odszedł na zawsze. Obrazowanie niezwykle piękne.
Dostrzegania piękna w świecie przyrody uczyłam się też od swego Ojca Poety – Stanisława Garbarczyka, który zmarł w r. 1970. Ojciec tworzył wiersze, łącząc kulturę ludową z lirycznością, w której częstym motywem była natura. Uczył mnie, że świat tworzy harmonię, gdy ludzie żyją w zgodzie z naturą, tylko wówczas mogą być naprawdę szczęśliwi.
Rozmawiała
Justyna Pochmara

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta