Apokalipsa?
(Zam: 24.03.2020 r., godz. 10.51)Chyba jeszcze jednak nie, bo ani słońce się nie zaćmiło, ani księżyc nie przestał dawać blasku, ale panika z pewnością weszła na kolejny wyższy poziom, dzięki rządowym decyzjom i nakręcaniu spirali strachu przez niektóre, w szczególności te głównego nurtu media.
To, co się działo w sklepach w zeszłym tygodniu, to istny szał zakupów, jakby miała wybuchnąć III wojna światowa. Na szczęście takie skrajne stany nie trwają zbyt długo i zapewne już niedługo ludzie zechcą mimo zakazów wrócić do normalności, czyli otwartych galerii handlowych, kin, restauracji, itd.
Taka normalność jest np. cały czas w Szwecji, czy Wielkiej Brytanii. Rządy w tych krajach podeszły tam do swoich obywateli całkiem inaczej, tzn. nie ograniczyły im wolności, licząc na ich odpowiedzialność, nie zamknęły granic, szkół, itd. Wielu wirusologów chwali takie podejście, bo właśnie dzięki szybkiemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa, ogół społeczeństwa bardzo szybko nabędzie odporność, co szybko też zakończy zachorowania. Tam, gdzie zostały od razu podjęte bardzo restrykcyjne środki dotyczące możliwości spotykania się ludzi w większych skupiskach należy liczyć się po prostu z rozłożeniem zachorowań na raty, tak jak to ma miejsce przy każdej infekcji wirusowej. Kolejna druga fala epidemii powinna przynieść wtedy większą ilość zgonów z racji braku wykształconej odporności, a większej ilości nosicieli. Podczas słynnej epidemii grypy hiszpanki sprzed 100 laty były np. dwa duże rzuty zgonów na nią. Oczywiście drugi był już mniejszy niż pierwszy. Taki cykl dla zwykłego wirusa grypy to 10 sezonów, koronawirusowi wystarczy prawdopodobnie 4 sezony, bo jest ok. 2,5-krotnie bardziej zaraźliwy, jak wynika z obecnych szacunków, czyli należy się spodziewać, że w cztery lata przejdzie go cała nasza populacja. Tak więc zachorowalność i liczba zgonów rozłożą się po prostu w czasie nawet na kilka lat, co przy kiepskim stanie całej tzw. służby zdrowia i tak będzie bardzo odczuwalne dla pacjentów, szczególnie tych starszych z tzw. grupy ryzyka, która jest bardziej narażona na skutki zachorowania. Dlatego nawet w w/w krajach, jak już, to środki zaradcze skupiają się głównie na populacji ludzi starszych i na pomocy właśnie im.
Takie epidemie pokazują też, że kraje z większym udziałem prywatnego sektora w służbie zdrowia zdecydowanie lepiej sobie radzą z leczeniem ludzi. Np. w dwóch krajach o największym udziale prywatnego lecznictwa, tj. w Singapurze i Szwajcarii odpowiednio na 226 chorych na koronawirusa zanotowano 0 zgonów i w drugim kraju na 2 217 przypadków zachorowania zmarło tylko 14 osób, gdzie przeciętna śmiertelność u osób dobrze zdiagnozowanych i leczonych to 1,5%, a przy niższej efektywności diagnostyki i leczenia waha się od 3 do 4%. Polska, póki co, pasuje do tych gorszych statystyk, co też specjalnie nie dziwi ze względu na stan opieki zdrowotnej.
W obecnej sytuacji warto też sobie przypomnieć słynne powiedzenie amerykańskiego prezydenta śp. Ronalda Reagana, że „rząd nie jest lekarstwem z tej prostej przyczyny, że to on stanowi problem”. Oprócz epidemii, z powodu działań właśnie rządu, jeśli będzie on przedłużał dotychczasowe restrykcje i na dodatek wprowadzał nowe, to czeka nas bardzo poważny kryzys gospodarczy, który zresztą i tak by nadszedł, ale właśnie ingerencja państwa w życie gospodarcze tylko go przyspieszy i spotęguje.
Pierwsze uderzenie już zaszkodziło branżom związanym z transportem, handlem (pozamykane galerie), branży rozrywkowej (kina, muzea, teatry, itp.) czy też gastronomicznej. Katastrofa w tych częściach gospodarki przełoży się zaraz na inne jej segmenty, bo gospodarka to takie klocki domina, gdzie wywrócenie jednego z nich powoduje przewracanie się kolejnych, a tutaj padnie ich kilka pod rząd, co tylko spotęguje efekt. Ekonomiści już obniżają prognozy tempa wzrostu dla Polski, a za tymi prognozami będą się przecież kryły ludzkie tragedie, jak utrata pracy, brak wypłaty, bankructwo, niespłacone kredyty, itd. Trzeba zdać sobie sprawę, że nadejdą naprawdę trudne czasy, jeśli rząd dalej będzie ingerował w nasze życie i poprzez to tłamsił wolności obywatelskie. Taki czas powinien zostać wykorzystany do zrobienia jakiegoś przełomu w filozofii rządzenia, ale raczej na to się nie zanosi. Propozycje pompowania kolejnych pustych złotówek w gospodarkę, które już padły ze strony rządzących przyczynią się tylko do pogorszenia sytuacji, poprzez wywołanie większej inflacji. Bogactwo nie bierze się z produkcji pieniądza, tylko z pracy, a jeśli tej pracy się zakazuje, czy w inny sposób się przeszkadza ją wykonywać, tak jak to mamy teraz ze strony władzy, to siłą rzeczy zaczniemy biednieć.
Nie wiadomo też, czy w związku z całą tą sytuacją nie zostaną przesunięte wybory prezydenckie, chociażby z tej prozaicznej przyczyny, że może będzie trudno znaleźć chętnych do pracy w komisjach wyborczych, przecież takie osoby będą bardziej narażone na zarażenie się, a strach, jak to widać, ma wielkie oczy. Zresztą, nawet nie ma jakoś specjalnego zainteresowania toczącą się właśnie kampanią prezydencką. Zeszła ona ewidentnie na dalszy plan, a żaden z kandydatów jakoś specjalnie się nie wyróżnia na tle bezbarwnego zarówno pod względem ideologicznym, jak i wizerunkowym obecnego prezydenta. Szkoda, przynajmniej byłaby jakaś odskocznia od monotonnej tematyki, ilu to już przybyło nam zarażonych na koronawirusa. Swoją drogą, w lutym br. na grypę zachorowało 821 653 osób, z czego 5 600 było hospitalizowanych, a 23 osoby zmarły i jakoś się tego mocno nie nagłaśnia.
Szkoda, że w atmosferę strachu i lęku dał się także wpisać Kościół katolicki. Nawet za komuny kościoły nie świeciły na niedzielnych mszach takimi pustkami jak teraz, a księża sami obecnie zachęcają do nieuczestniczenia w nabożeństwach. „Koniec świata”, jakby to powiedział niezapomniany pan Popiołek z serialu „Dom”. No cóż, znaki czasu i królującego obecnie świętego spokoju. A przecież to odważnym szczęście sprzyja, do nich należy świat! Dlatego warto w tej sytuacji przypomnieć sobie zawołanie naszego papieża św. Jana Pawła II, które było hasłem jego pontyfikatu „Nie lękajcie się!”.
Internauta
Taka normalność jest np. cały czas w Szwecji, czy Wielkiej Brytanii. Rządy w tych krajach podeszły tam do swoich obywateli całkiem inaczej, tzn. nie ograniczyły im wolności, licząc na ich odpowiedzialność, nie zamknęły granic, szkół, itd. Wielu wirusologów chwali takie podejście, bo właśnie dzięki szybkiemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa, ogół społeczeństwa bardzo szybko nabędzie odporność, co szybko też zakończy zachorowania. Tam, gdzie zostały od razu podjęte bardzo restrykcyjne środki dotyczące możliwości spotykania się ludzi w większych skupiskach należy liczyć się po prostu z rozłożeniem zachorowań na raty, tak jak to ma miejsce przy każdej infekcji wirusowej. Kolejna druga fala epidemii powinna przynieść wtedy większą ilość zgonów z racji braku wykształconej odporności, a większej ilości nosicieli. Podczas słynnej epidemii grypy hiszpanki sprzed 100 laty były np. dwa duże rzuty zgonów na nią. Oczywiście drugi był już mniejszy niż pierwszy. Taki cykl dla zwykłego wirusa grypy to 10 sezonów, koronawirusowi wystarczy prawdopodobnie 4 sezony, bo jest ok. 2,5-krotnie bardziej zaraźliwy, jak wynika z obecnych szacunków, czyli należy się spodziewać, że w cztery lata przejdzie go cała nasza populacja. Tak więc zachorowalność i liczba zgonów rozłożą się po prostu w czasie nawet na kilka lat, co przy kiepskim stanie całej tzw. służby zdrowia i tak będzie bardzo odczuwalne dla pacjentów, szczególnie tych starszych z tzw. grupy ryzyka, która jest bardziej narażona na skutki zachorowania. Dlatego nawet w w/w krajach, jak już, to środki zaradcze skupiają się głównie na populacji ludzi starszych i na pomocy właśnie im.
Takie epidemie pokazują też, że kraje z większym udziałem prywatnego sektora w służbie zdrowia zdecydowanie lepiej sobie radzą z leczeniem ludzi. Np. w dwóch krajach o największym udziale prywatnego lecznictwa, tj. w Singapurze i Szwajcarii odpowiednio na 226 chorych na koronawirusa zanotowano 0 zgonów i w drugim kraju na 2 217 przypadków zachorowania zmarło tylko 14 osób, gdzie przeciętna śmiertelność u osób dobrze zdiagnozowanych i leczonych to 1,5%, a przy niższej efektywności diagnostyki i leczenia waha się od 3 do 4%. Polska, póki co, pasuje do tych gorszych statystyk, co też specjalnie nie dziwi ze względu na stan opieki zdrowotnej.
W obecnej sytuacji warto też sobie przypomnieć słynne powiedzenie amerykańskiego prezydenta śp. Ronalda Reagana, że „rząd nie jest lekarstwem z tej prostej przyczyny, że to on stanowi problem”. Oprócz epidemii, z powodu działań właśnie rządu, jeśli będzie on przedłużał dotychczasowe restrykcje i na dodatek wprowadzał nowe, to czeka nas bardzo poważny kryzys gospodarczy, który zresztą i tak by nadszedł, ale właśnie ingerencja państwa w życie gospodarcze tylko go przyspieszy i spotęguje.
Pierwsze uderzenie już zaszkodziło branżom związanym z transportem, handlem (pozamykane galerie), branży rozrywkowej (kina, muzea, teatry, itp.) czy też gastronomicznej. Katastrofa w tych częściach gospodarki przełoży się zaraz na inne jej segmenty, bo gospodarka to takie klocki domina, gdzie wywrócenie jednego z nich powoduje przewracanie się kolejnych, a tutaj padnie ich kilka pod rząd, co tylko spotęguje efekt. Ekonomiści już obniżają prognozy tempa wzrostu dla Polski, a za tymi prognozami będą się przecież kryły ludzkie tragedie, jak utrata pracy, brak wypłaty, bankructwo, niespłacone kredyty, itd. Trzeba zdać sobie sprawę, że nadejdą naprawdę trudne czasy, jeśli rząd dalej będzie ingerował w nasze życie i poprzez to tłamsił wolności obywatelskie. Taki czas powinien zostać wykorzystany do zrobienia jakiegoś przełomu w filozofii rządzenia, ale raczej na to się nie zanosi. Propozycje pompowania kolejnych pustych złotówek w gospodarkę, które już padły ze strony rządzących przyczynią się tylko do pogorszenia sytuacji, poprzez wywołanie większej inflacji. Bogactwo nie bierze się z produkcji pieniądza, tylko z pracy, a jeśli tej pracy się zakazuje, czy w inny sposób się przeszkadza ją wykonywać, tak jak to mamy teraz ze strony władzy, to siłą rzeczy zaczniemy biednieć.
Nie wiadomo też, czy w związku z całą tą sytuacją nie zostaną przesunięte wybory prezydenckie, chociażby z tej prozaicznej przyczyny, że może będzie trudno znaleźć chętnych do pracy w komisjach wyborczych, przecież takie osoby będą bardziej narażone na zarażenie się, a strach, jak to widać, ma wielkie oczy. Zresztą, nawet nie ma jakoś specjalnego zainteresowania toczącą się właśnie kampanią prezydencką. Zeszła ona ewidentnie na dalszy plan, a żaden z kandydatów jakoś specjalnie się nie wyróżnia na tle bezbarwnego zarówno pod względem ideologicznym, jak i wizerunkowym obecnego prezydenta. Szkoda, przynajmniej byłaby jakaś odskocznia od monotonnej tematyki, ilu to już przybyło nam zarażonych na koronawirusa. Swoją drogą, w lutym br. na grypę zachorowało 821 653 osób, z czego 5 600 było hospitalizowanych, a 23 osoby zmarły i jakoś się tego mocno nie nagłaśnia.
Szkoda, że w atmosferę strachu i lęku dał się także wpisać Kościół katolicki. Nawet za komuny kościoły nie świeciły na niedzielnych mszach takimi pustkami jak teraz, a księża sami obecnie zachęcają do nieuczestniczenia w nabożeństwach. „Koniec świata”, jakby to powiedział niezapomniany pan Popiołek z serialu „Dom”. No cóż, znaki czasu i królującego obecnie świętego spokoju. A przecież to odważnym szczęście sprzyja, do nich należy świat! Dlatego warto w tej sytuacji przypomnieć sobie zawołanie naszego papieża św. Jana Pawła II, które było hasłem jego pontyfikatu „Nie lękajcie się!”.
Internauta
Komentarze
Dodane przez Marek Eychler, w dniu 24.03.2020 r., godz. 11.30
Artykuł kompletnie nie przystający do rzeczywistości, no może poza jednym ostatnim zdaniem - "nie lękajcie się", skierowanym przez JPII, jak sądzę głównie do księży pedofili, co po latach wychodzi na jaw.
Artykuł kompletnie nie przystający do rzeczywistości, no może poza jednym ostatnim zdaniem - "nie lękajcie się", skierowanym przez JPII, jak sądzę głównie do księży pedofili, co po latach wychodzi na jaw.
ola
Dodane przez Anonim, w dniu 24.03.2020 r., godz. 14.45
jak się już zabierami do pisania, aby opublikować publicznie, earto być być rzetelnym i wiarygodnym - informacje nieaktualne i rodem teorie z magla są zmarnowanym czasem dla piszącego i czytającego - nie polecam tego felietonu
Dodane przez Anonim, w dniu 24.03.2020 r., godz. 14.45
jak się już zabierami do pisania, aby opublikować publicznie, earto być być rzetelnym i wiarygodnym - informacje nieaktualne i rodem teorie z magla są zmarnowanym czasem dla piszącego i czytającego - nie polecam tego felietonu
ola
Dodane przez Anonim, w dniu 24.03.2020 r., godz. 15.47
Kaczyński despota, ma przekonanie, że kw się posłucha i po Wielkanocy pójdzie sobie sobie, gdzie pieprz rośnie - no, tak kolorowo to nie będzie
Dodane przez Anonim, w dniu 24.03.2020 r., godz. 15.47
Kaczyński despota, ma przekonanie, że kw się posłucha i po Wielkanocy pójdzie sobie sobie, gdzie pieprz rośnie - no, tak kolorowo to nie będzie
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl